Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Witam jestem tu nowy więc proszę o wyrozumiałość, otóż od dłuższego czasu doskwiera mi samotność mimo że mam znajomych i zainteresowania i ulubiony sport ale to nic nie pomaga... nie mam pojęcia co się dZieje brak emocji i niechęć do życia na dodatek dziwnie sę czuję, byłem yu lekarzy przebadałem się od A do Z inic wszystko OK to co w takim razie się dzieję??? podpowiedzcie coś... pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, mimo że jestem jeszcze młody sporo już przeżyłem negatywnych rzeczy i tych mniej negatywnych, mam wrażenie jak bym wszystko już znał i przeżył oraz że nic ciekawego mnie nie spotka...
Coś Cię widać trapi z tych negatywnych przeżyć o czym myslisz coś ostanio się stało co wprowadziło Cię w taki stan?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eteryczna chciałbym powiedzieć, że się da tylko jak? Prawdziwej przyjaźni nie nawiązuje się od tak mimo iż, to słowo jest tak często używane w tych czasach. Poza tym po pewnych wydarzeniach przestałem w coś takiego wierzyć. Znajomi, a raczej jedyny znajomy którego mam... Powiedzmy, że kontaktujemy się raz na 2-3 miesiące. Poza tym jest on osobą która nigdy nie miała depresji. Ma kochającą go rodzinę. Po prostu nie nadajemy na tych samych falach. Rodzina to tak naprawdę moja ciocia, która co miesiąc zaprasza mnie do siebie gdzie następnie coś jej "wypada". Dzięki temu widzimy się raz na rok, lub 2 lata. A związek? W dużej mierze to moja wina. Zbyt wiele razy zraniłem słownie. Przehandlowałbym nawet 10 lat swojego życia za jeszcze jedną szansę, ale ja już bardziej nie potrafię się zmienić, a starałem i staram się już prawie 4 lata. Jeśli się kogoś kocha to trzeba tą osobę uwolnić od siebie żeby była szczęśliwa, nawet jeśli jest to ostatnia bliska osoba jaką się ma w życiu. Nie mówię, że nic się w przyszłości nie zmieni. Jednak boje się, że ja dalej nie dam rady. Zanim moja partnerka nie wprowadziła się do mnie zasypiałem dopiero o 6 rano, miałem stany lękowe, brakowało mi bliskości drugiej osoby, wręcz intymności. Jednak wiem, że tak czasami musi być. Nie jestem odpowiednią osobą do stworzenia szczęśliwego i zdrowego związku. Jeśli chodzi o poznawanie nowych ludzi moja mała fobia społeczna i introwertyzm wcale nie ułatwiają zadania... Kiedy poznaje kogoś nowego nie potrafię być sobą. Odruchowo staram się dostosować maskę do rozmówcy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak bardzo boli mnie samotność, a jednak nie mogę nic zmienić. Czuję się jak inny gatunek człowieka. Wśród innych czuję jeszcze większe wyobcowanie, samotność. Ludzie zadają pytania, a ja nie mam jak na nie odpowiedzieć. Z resztą większość widząc moją postawę wgl nie podchodzi. O miłości już nawet nie myślę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eteryczna leki były, terapia była i masa pracy nad sobą. Dzisiaj czasami jestem nerwowy, wczoraj byłem agresywny. Problem w tym, że chyba źle dobierałem znajomych. Rodzina od zawsze mnie ignorowała jeszcze za czasów gdy żyła moja matka i chodziłem do podstawówki ponieważ, była alkoholiczką i nie widziała żadnego w tym problemu. Miałem przyjaciela, ale po kilkunastu latach nauczył mnie, że nigdy do końca nie znamy ludzi, a mój związek... Widzisz, wprawdzie dużo raniłem, ale wiesz jak to jest- nigdy winy nie ponosi tylko jedna osoba. Byliśmy razem, ale nie byliśmy przyjaciółmi, ona wybierała kiedy mogę ją przeprosić, a karą za to, że powiedziałem coś złego było ignorowanie mnie przez kilka dni. Po pogodzeniu nigdy nie rozmawialiśmy skąd wzięła się sytuacja co jak możesz sobie wyobrazić bardzo mi przeszkadzało, ale obiekcje kończyły się kolejnymi cichymi dniami.

 

Co do terapii to pomogła mi się stać bardziej otwartym, mimo to nie poznałem jeszcze osoby z którą świetnie bym się dogadał. Jeśli jestem w gronie rozmówców nadal za bardzo odstaję, lub nie wiem co powiedzieć. Mam motywację żeby to zmienić, nie chcę być samotny. Jednak brakuje mi kogoś bliskiego żeby mnie lekko popchnąć. Psycholodzy zawsze mi mówili, że przede wszystkim powinienem żyć dla siebie, ale nigdy nie potrafiłem niezależnie od ilości terapii. Tylko dzięki dzieleniu z bliskimi idei, marzeń i planów czuję, że życie ma sens, dlatego też zawsze cierpię gdy ktoś odchodzi, boje się jakichkolwiek zmian.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dave12345, Rozumiem jak ktoś ważny odchodzi z,naszego życia zawsze laczy się to z bólem ale to daje nam możliwość zmian poznania kogoś innego stworzenia czegoś nowego co nas także uczy i rozwija wewnętrzne jeżeli potrafimy z tego czerpać dla siebie.Bez zmian będziemy tkwili w miejscu mimo ze jak,napisałeś boisz się tego bo to ryzyko warto ocenić na ile nam zależy by je podjąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eteryczna bardzo się starałem żeby poznać nowe osoby przez te ostatnie kilka lat, utworzyć nowe więzi. Jednak mi samotność jest chyba pisana ponieważ, nic z tego mi nigdy nie wychodzi. Staram się jak mogę coś wybudować, ale efektów nie ma. Nigdy nie byłem dobrym rozmówcą i unikałem ludzi jeszcze zanim miałem depresję, nie czułem żeby byli mi oni potrzebni do szczęścia, ale przyszedł taki czas, że naprawdę próbowałem. Efektów nadal brak. Nie mówię tu nawet o miłości, po prostu jakiejś relacji dla której warto się starać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lucid Dream, mnie trochę pomaga, ale brakuje ludzi obok :(

 

Czy nie macie tak, że z jednej strony nienawidzicie swojej samotności, a z drugiej strony nie robicie nic w tym kierunku, żeby coś zmienić i wyjść do ludzi, bo was lęk i nieśmiałość paraliżują?

Może tak zupełnie nic to nie, ale nie mam odwagi rzucać się na głęboką wodę i szybko zapoznawać kogoś nowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dave12345[samotność nikomu nie jest pisana tylko niektórym trudno jest przełamać jej okowy z powodów różnych,nigdy się nie poddawaj zastanów się co robisz nie tak ważne by się nie poddawać mimo wszystko. Lucid Dream, net netem ale to nie to samo co real wiadomo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy nie macie tak, że z jednej strony nienawidzicie swojej samotności, a z drugiej strony nie robicie nic w tym kierunku, żeby coś zmienić i wyjść do ludzi, bo was lęk i nieśmiałość paraliżują?

Tak i nie. Problem polega na tym, że człowiek jest ukształtowany tak (przynajmniej ja), że szuka relacji na swoim poziomie (nie jestem intelektualistą czy coś) ale ciężko znaleźć jakieś sensowne relacje jak nie ma się kontaktu z rówieśnikami, jak to było kiedyś na tzw. podwórku, szkole czy później studiach. Oczywiście i wtedy nie miałem kupy znajomych ale były te 2-3 jednostki z którymi łapałem jakiś kontakt na tej samej częstotliwości no i działo się wiele no i życie wiadomo było mniej stresujące. Teraz siedzę w rodzinnym mieście, nie z własnego wyboru, moi rówieśnicy albo powyjeżdżali, albo pozakładali rodziny, każdy poszedł swoją drogą, każdy ma swoje życie i skupia się na swouch problemach. Nawet jak kogoś spotkam przypadkiem to już nie to samo co kiedyś, nie odnawiam relacji bo to nie ma sensu-"cześć-cześć". Zresztą mówie, te osoby z którymi miałem najlepszy kontakt są nieosiągalne.

W jakiś sposób pomaga wam pisanie z ludźmi przez internet? Na mnie to już nie działa :(

Mnie tam kiedyś pomagało, to były jednak trochę inne czasy, a pewnych momentach nawet było to substytutem kontaktów w realu, ale teraz to faktycznie nie ma większego sensu. Oczywiście pomijam udzielanie się na tym forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie to nawet juz nie lęk czy nieśmiałość. Po prostu nie umiem. Juz mi przeszlo to trzymanie tematu na siłę, mysl ze wypada cos powiedziec. Nie moge znalezc ludzi ktorych interesuje co mowie, zreszta z reguly bylam wyłączonym ze stada obserwatorem. Mysle ze nie kazdy potrafi nawiazac relacje z innymi. Ja jestem tego zywym przykladem. Z kimkolwiek bym rozmawiala, ilu ludziom pomogla - zawsze czuje ze jestem sama, ze moje mysli ida w jakims dziwnym abstrakcyjnym dla reszty kierunku, pptem mi sie odechciewa kontaktu, zaczynam czuc sie niepotrzebna innym i moge odejsc... A oni i tak nie odczuwaja straty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W jakiś sposób pomaga wam pisanie z ludźmi przez internet? Na mnie to już nie działa :(

 

W pewnym momencie to przestaje wystarczać. Szczególnie kiedy jest ciężko. Samo ciepło ciała drugiej osoby działa kojąco. Miarowy oddech. Nic więcej nie potrzeba.

 

Ostatnio czuję jakbym usychała. Jak roślina bez wody, tak człowiek bez miłości hmm?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×