Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Witam po krótkiej przerwie forumowych "wariatów" ;)

 

Byłem w końcu na pierwszej wizycie u psychiatry. Może nie wszyscy pamiętają, ja również mam nerwice lękową, parę lat z tym się męczę, jakieś 5. Lekarz zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie tylko z tego co zrozumiałem to jakby był lekarz, który decyduje co dalej, czy leczymy lekami, czy jakaś terapia itp. Takim oto sposobem zapisał mnie do psychoterapełty, na 24 kwietnia, trochę czasu jeszcze jest, a przyznam, że chciałbym iść jak najszybciej bo to pewnie będzie inna wizyta niż ta pierwsza, a i lęki lekko powracają. Lekarz uświadomił mi, że to problem dosyć sporej części ludzi w tych czasach, że kiedyś się o tym nie mówiło itp. Ogólnie to była bardziej rozmowa rozpoznawcza, wypytał się mnie o różne wydarzenia w moim życiu, o moich bliskich itp. Powiedziałem mu, że zwlekałem z wizytą bo obawiałem się, że dostanę leki po których będę jak zombi albo jakieś "warzywo", taki stereotyp "psychotropów", ale w związku z tym, że stereotypom nie zawsze ufam więc postanowiłem odwiedzić w końcu specjalistę. Ogólnie wyszedłem z uśmiechem na twarzy od lekarza, w sumie nie wiem czemu, po prostu tak jak wyżej piszecie, człowiekowi robi się lżej po rozmowie z kimś. Dziś znów na menda mnie lekko napadła, poszedłem porozmawiać z matką i było ok. Staram się sobie mówić jak mnie to ku***two łapie, że no cóż, znów mam atak, poczekam chwile i przejdzie, a więc czekamy, czekamy, ale z drugiej strony ta panika mi mówi, że mam się jednak bać, obawiać się tego, śmieje mi się prosto w twarz. No i nie wiem czy zrobiłem postęp w radzeniu sobie z lękami czy nie... Musiałbym się chyba zastanowić dłuższą chwilę. Teraz jak nigdy czekam na wizytę u lekarza i zobaczymy co powie mi Pani doktor, może jednak powiem żeby do terapii dorzucić jakieś "pigułki" żeby efekt był lepszy i żebym może ja się aż tak nie męczył. Druga sprawa, że nie wiem co to będzie za terapia, jak często będzie się odbywać itp. No nic Panowie i Panie, nie poddajemy się i walczymy dalej! :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Weź bo zara mnie złapie jeszcze tak straszysz... :evil: Więcej wiary w siebie, moja matka miała nerwice i to poważną, ja czasami myślę, że mam mocne napady lęku, ale widziałem co ona przeżywała i wyszła z tego, czasami mówi, że w samochodzie może lekko ją złapie znów, ale mówi, że to jest nic i, że nauczyła się panować nad tą paniką. Także albo więcej wiary w siebie albo zmiana w leczeniu? Bo chyba podjęłaś jakąś terapie lub leczenie "tabletkami"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja co prawda dopiero zaczynam się leczyć, ale walczę sam, własnymi siłami już parę lat, nie poddając się, chociaż czasami bywa ciężko. Ale jak to mówił klasyk "życie to nie je bajka, to je bitwa", więc trzeba magazynować non stop siłę i walczyć, aż któregoś dnia zwyciężymy i będziemy mogli powiedzieć sobie wygrałem/wygrałam. Tak to widzę i każdy musi to tak widzieć! Czasami tracę siłę, ale nigdy nie wątpię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NiedobrzeMi, optymizm jest ważny, więc staram się go nie zgubić... ;)

Ech, chyba znowu mnie coś bierze... Głowa mnie dziś muli od rana, boli, ale nie mocno... Nie chcę brać leków znowu, bo już dziś Ibuprom Max wzięłam rano... Więc nie chcę kolejnego... Najgorsze są mdłości przy tym... I człowiek nie wie, co się dzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy za dużo to nie wiem, ważne, że to optymizm, a nie pesymizm, a jeżeli chodzi o nerwicę to ważna sprawa. Ibuprom myślę, że możesz wziąć na noc, nie mam w tym momencie ulotki, ale pewnie dzienna dawka nie ogranicza się do jednej, jak ma pomóc to weź. Mnie dziś też trochę dopadało, mnie co prawda głowa nie boli, u mnie to jest panika nie wiadomo do końca przed czym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie to szczęście w nieszczęściu, bo miałem w sumie 1 atak w szkole i to bardzo poważny na egzaminie państwowym, potwierdzającym wiedze techniczną. Miałem już wychodzić z sali pod pretekstem wyjścia do toalety chociaż chyba nie było wolno i pomyślałem, że trudno, wolę wyjść z klasy i nie zdać (2 lata w plecy) niż narobić wstydu i zemdleć, a wiadomo było, że nie zemdleję, że "wkręcam" sobie taką krzywą jazdę... Mnie dopiero na poważniej zaczęło brać po skończeniu ostatniej szkoły. Łatwo pisać, ale najlepsza opcja to jest to przeczekać, czasami jest trudniej, czasami łatwiej, ja piszę z własnego doświadczenia, z doświadczenia człowieka, który ani nie brał tabletek ani nie był na terapii i musiał sobie jakoś radzić. Dopiero zaczynam walkę "oficjalną" i z pomocą specjalisty, może będzie jeszcze łatwiej? Dowiem się pewnie z czasem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój ostatni atak paniki - w pociągu, w drodze do Gdańska. Już widziałam siebie leżącą w przedziale, deptaną przez innych. zawsze podczas ataków umieram, mdleje, dostaje ataków szału, rzygam i wszystko na raz. oczywiście w głowie. Nie obeszło sie bez alproxu :S

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od 8 do 13

sa fajne zajecia muzykoterapia, terapia przez muzyke, psychorysunek itp

naprawde warto, z Twoim wiekiem łapiesz się jeszcze na młodzieżówke poznasz tam ciekawych ludzi... wystarczy skierowanie od lekarza

 

-- 16 mar 2014, 14:36 --

 

aha po szpitalu masz za friko obiad

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×