Skocz do zawartości
Nerwica.com

Molestowanie Pytania


Rekomendowane odpowiedzi

Lilith, bądźcie zawiedzeni, ale NIE. Nie wiedziałam, że to takie trudne... Ale, ale!! Robię postępy co do kwestii mojego brata. Opowiedziałam dwóm przyjaciółkom co prócz narkotyków, wyprawia mój brat - oczywiście prócz tej jednej sytuacji. Ale chcę pogadać o moich zmartwieniach, teraz jak już tata wziął kredyt i za 3 tygi mamy się wyprowadzać, boję się tej wyprowadzki, bo nie będzie tam tyle miejsca, co tu. Tu każdy ma osobny pokój, tam będzie trochę inaczej. I jestem zmuszona, że tak powiem, powiedzieć terapeucie o tym, co jeszcze "nie tak" jest z moim bratem, również mam plan, by powiedzieć o tamtym zdarzeniu. Już w ten czwartek... Jeszcze zależy jak rozmowa się ułoży, czasem jest tak, że terapeuta zacznie jakiś temat i tak o tym gadamy i zapominam poruszyć jakieś tam tematy. Ale teraz to ja spróbuję jakoś o tym wszystkim pogadać. Spróbuję. 3 podejście. Za 3 razem sztuka ! Wierzę, że się uda... Opowiem mu to tak, by wyglądało to na coś nieistotnego. Bo chcę opowiedzieć, czemu boję się tej wyprowadzki, czemu się tego obawiam. A czemu...? To proste.

Bo ja będę miec pokój, a obok mojego pokoju jest mnóstwo przestrzeni, z której można zrobić next pokój, w którym będzie mój braciszek... To narkoman, brudas, człowiek, który nie dba o siebie i swój pokój, powiem o tym prawdopodobnym syndromie amotywacyjnym, zespole apatyczno-abulicznym i opowiem mu, że też jest kwestia tego, że mój brat ma chyba jakiś problem ze sobą, w sensie z masturbacją, bo uważam, że w jego przypadku to już jest to choroba, nad czym nie może zapanować, wspomnę o tabletkach na potencję, które znaleźliśmy w jego pokoju i opowiem o tym, że on od dawna ma takie odchyły i opowiem o tamtej nocy... Chyba niezły plan ? Chyba sobie to zapiszę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith, znaczy z jednej strony się cieszę, bo mam to z głowy i mój terapeuta fajnie podszedł do sprawy , tak poważnie, nie powiedział "nie przesadzaj", wręcz na odwrót, że umniejszam problem.

tylko......... był problem już wcześniej z patrzeniem terapeucie w oczy, teraz już mu wgl nie spojrzę, czuję ogromny wstyd. nie wiem, jak to będzie.

 

-- 18 paź 2012, 20:40 --

 

i jeszcze całej prawdy nie powiedziałam, powiedziałam o tamtej nocy, nic więcej. no i że on ma takie dziwne zachowania jeszcze inne, ale nie określiłam jakie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

L.E., no pewnie tak, jakbym nie powiedziała "to nic takiego", to pewnie bym wgl tego nie dała rady powiedzieć. wgl tak zaczęłam mu mówić, że jest pewien problem i jak już miałam mówić, to się zastanawiałam, czy powiedzieć i na początku zrezygnowałam, ale on jakoś podtrzymał rozmowę, pokierował mnie w odpowiednią stronę. już po........ mam nadzieję, że już do tego wracac nie będziemy... bo to była tragedia o tym tak mówić. i jeszcze siedziałam z 1,5h tam u niego, a ostatnio poświęcał mi 45minut, trochę go przetrzymałam. :shock: a myślałam, że to tylko moje wrażenie, że tak długo tam siedziałam. fajnie, że poświęcił mi tyle czasu, ile potrzebowałam, może akurat nikogo nie miał po mnie, nie wiem. ale dobrze, że tak raz a porządnie pogadaliśmy o tych problemach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę,że mówiąc o tym,zrobiłaś duży krok naprzód...

To na pewno... Przynajmniej taką ulgę poczułam. Lepiej się czuję, że mu to powiedziałam.

Tylko jak będziemy do tego tematu wracać, to będzie mi gorzej w końcu, więc oby nie nalegał.

Kolejna wizyta całe szczęście za 3 tygodnie, za moją prośbą, bo przeprowadzka teraz najważniejsza... Jak wytrzymam te 3 tygi bez pocięcia się, to chyba rzucę się na szyję terapeucie (chociaż on wolałby pewnie jakieś ciasto, bo przynajmniej jakaś korzyść :D). =) Jak się nie potnę, to znaczy, że dzisiejsza rozmowa mi pomogła. Trochę mniej jestem przybita zauważyłam... :shock: A przecież miałam jeszcze wczoraj kryzys. Huśtawki nastrojów. :roll:

 

-- 18 paź 2012, 21:09 --

 

Im więcej kwestii się porusza,tym później łatwiej jest mimo wstydu spojrzeć w oczy...

naprawdę?! :shock: a to fajnie... wgl próbowałam mu ostatnio patrzeć w oczy częściej, ale dziś już kompletnie nie patrzyłam. wgl patrzyłam w inną stronę i to na dodatek w podłogę.

 

-- 18 paź 2012, 21:11 --

 

ale ludzie, jeśli macie problem podobny do mojego, to śmiało o tym powiedzcie terapeucie! naprawdę ulga jak nigdy!!

 

wgl to powiedzenie tego było trudniejsze o wiele, wiele bardziej niż przyznanie się do tego, że moja mama pije.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith, no dobre słowo. muszę się oswoić z tym, że on wie... boję się, że już inaczej będzie na mnie patrzeć, że włączy mu się litość, że zacznie mnie traktować jak jakąś ofiarę losu. jedna osoba, a tyle problemów... :roll: no ale. nie ma co się martwic na zapas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Problem dotyczy mojej dziewczyny. W dzieciństwie doświadczyła molestowania i różnych złych rzeczy. Byliśmy ze sobą rok. Niecały rok chodzi na terapię. Dzisiaj się rozstaliśmy. Kocham ją i chcę o nią walczyć, ale do rzeczy. Zerwałem z nią, ponieważ nie potrafiła mi wyznać miłości. Powiedziała mi, że Pani psycholog do której chodzi na terapię, mówiła jej, że kiedy związek robi się poważny, to ona boi się tego i ucieka. Kiedy z nią zrywałem i rozmawialiśmy, powiedziała mi, że my przebrnęliśmy przez wszystkie etapy związku: pierwsze zauroczenie, poznawanie znajomych, wspólne wypady i poznawanie rodziny. Powiedziała "teraz zostaje już tylko ślub". Powtarzała, że Pani psycholog tłumaczyła jej, że to co odczuwa, jest spowodowane tym co przeżyła w młodości. Powiedziała również, że ona sama nie wie co czuje bo ma skrajne stany emocjonalne jak sinusoida. Z tym, że dawniej kiedy wkręcał jej się stan, że mnie nie kocha, to była świadoma tego, że to tylko chwilowy stan i umiała sobie to wytłumaczyć i przejść nad tym do porządku dziennego. Od jakiegoś czasu, jak mówi, przestało jej się udawać. Kiedy rozmawialiśmy powiedziała, że nasz związek nie przetrwał po prostu próby czasu oraz to, że chwile ze mną były najpiękniejsze w jej życiu i że mnie szczerze kochała. Jak zapytałem czy jej na mnie zależy to tak, a jak czy kocha to że nie jest w stanie powiedzieć. Jeśli naprawdę nic nie czuje do mnie to ok, odejdę w spokoju. Jednak jeśli to co teraz przeżywa jest wywołane przez jej przeszłość, to odejście byłoby moim życiowym błędem. Kocham ją i chcę o nią walczyć. Dodam tylko, że to nie był zwyczajny związek. Przed nią miałem mnóstwo kobiet, które ciągle zmieniałem. W niej zakochałem się pierwszy raz w życiu i przez wiele miesięcy było magicznie. Ona też określała mnie miłością swojego życia i robiła rzeczy, których z poprzednimi facetami nigdy. Co ważne! - poprzednim razem kiedy doszło do podobnej sytuacji, na wakacjach byłem bliski zerwania, to po akcji jaką mieliśmy na drugi dzień była znowu zakochana. I dzisiaj podczas rozmowy powiedziała mi, że wtedy też nic nie czuła, ale kiedy prawie ją zostawiłem to, oddaliłem się i bylem dla niej zimny to wszystko się zmieniło. Z góry dziękuję za każdą odpowiedź !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nasze zycie seksualne jest co tu duzo mowic, nieudane. Zeby oddac ucziciwe - sam tez nawalam, ale generalnie zawsze ją boli. Jak na zlosc rozstalismy sie dzisiaj po nieudanym seksie. Czasami placze bez powodu. W sumie jak sie nad soba zastanawiam i nad ta sytuacja, to widze, ze gdzies w glebi oczekuje, ze ktos napisze mi: stary to normalne, ona napewno Cie kocha, tylko przez swoje doswiadczenia pogubila sie w tym. Nie odpuszczaj, tylko walcz!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Molestowanie seksualne to trauma, która wpływa na ofiarę przez lata, również w dorosłym życiu.

Traumatyczne przeżycia często są wypierane do nieświadomości, ponieważ są zbyt bolesne.

Cały czas są obecne w psychice osoby molestowanej i wpływają na jej postawę i odbieranie świata.

 

Wyparcie jest jednym z mechanizmów obronnych psychiki ludzkiej - pozwala w jakimś stopniu dalej funkcjonować, ale często późniejsze życie nie jest takim, jakiego by się oczekiwało.

 

Bardzo często molestowane w przeszłości kobiety nie potrafią nawiązać prawidłowego związku z mężczyzną

- albo mu nie ufają, albo się go boją, albo mają blokadę przed współżyciem lub nie sprawia im to przyjemności.

 

Każda trauma powinna być przepracowana z psychologiem, aby osoba odzyskała równowagę psychiczną, a w przyszłości mogła budować trwałe relacje międzyludzkie.

Jeśli Twoja partnerka chodzi na terapię dla osób wykorzystywanych seksualnie - dzięki niej ma szansę na to, by prowadzić w przyszłości udane życie, także życie seksualne.

 

Walcz o Nią !

Edytowane przez pysiunia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy byłam mała też byłam molestowana, mam chłopaka od 3 lat i zmuszam się do seksu z nim, choć podoba mi się za każdym razem, nie mogę zmusić się do gry wstępnej i o samym myśleniu o seksie chce mi się rzygać. Robię to na siłę. Nie wiem kiedy się przełamię, ale widzę że go to niecierpliwi, boję się że zacznie mnie przez to zdradzać. Musisz być bardzo, bardzo cieprliwy, niezwykle łatwo jest ją zranić, musisz być bardzo czuły i dać do zrozumienia że seks nie jest dla Ciebie tak ważny jak uczucie do niej.. Nie możesz jej nigdy wprawiać w zakłopotanie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym, że ona nie ma oporów przed seksem, sama czesto mnie do niego namawia, tylko ze nam nie wychodzi. W 90% podejsciach zawsze ją bolalo jak w nią wchodziłem i konczylo sie przerywaniem. Innym problemem jest to ze zawsze przy zblizeniu musze ją utrzymywac w jakby "transie". Kiedy emocje opadna to koniec. I najgorsze ze czesto zaczyna myslec podczas seksu i wtedy ten trans znika i nawet jak udaje, ze jest dobrze to ja widze po niej ze nic nie czuje, a tylko siedzi cicho zeby mi przykrosci nie robic. Jednak sam seks nie jest dla mnie tak wazny, bardziej chodzi mi o uczucia. Jak napisalem wyzej, bylismy bardzo zakochani. Ja wczesniej nigdy tego do zadnej nie czulem, a ona mimo wielu trwalych zwiazkow tez czegos takiego nie przezyla. I dzisiaj nie potrafi mi powiedziec ze kocha. A ja wmawiam sobie ze to wlasnie przez molestowanie, bo poprostu nie wierze ze to moglo sie wypalic. Odkad sie rozstalismy czytam na necie wszystko i rzeczywiscie znajduje co chwile jakies analogiczne sytuacje, czy komentarze. I dzieki wielkie za wasze dotychczasowe odpowiedzi, samo to daje mi energie do dzialania !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TraFFiC, niektórzy tak mają, że nie lubią wypowiadać słowa "kocham".

Mój mąż bardzo mnie kocha, ale przez wiele, wiele lat nie wypowiadał tego słowa.

Wciąż mówił, że to "wyświechtane" słowo, że czyny świadczą o jego uczuciach do mnie.

 

Dopiero, gdy powiedziałam mu, że chciałabym słyszeć od niego słowo "kocham" /jeśli rzeczywiście tak jest/ - wypowiedział go.

Brzmiało ono jakoś dziwnie w jego ustach. Mówił to z "wewnętrznymi" oporami.

Wydaje mi się, że powodem takiego stanu rzeczy był fakt, że w przeszłości nie słyszał tego słowa od swoich rodziców

i ... przeniósł to w dorosłe życie.

 

Porozmawiaj z partnerką na temat wyznawania miłości. Powiedz, jakie to dla Ciebie ważne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle ze ja jej powiedzialem, ze chce to uslyszec i ona powiedziala ze nie wie, co czuje. Kiedy poprzednio byla taka sytuacja, omal jej nie rzucilem, to pozniej mi to mowila. Teraz dawno tego nie robila, przeczuwalem ze cos jest nie tak i zazadalem zeby to powidziala i nie umiala. Powiedziala ze jej na mnie zalezy, ale ze nie wie co czuje. Podkreslala w rozmowie czasami, ze psycholog na terapii jej powtarzala, ze takie zachowania beda sie u niej pojawiac, bo jak robi sie zbyt powaznie w zwiazku, jest zbyt blisko to automatycznie chce uciekac, dlatego jak na wakacjach prawie ją rzucilem to automatycznie oddalilem ją od siebie i znowu poczula ze mnie kocha. Mial ktos tak ?? Albo spotkal sie z tym ?? Dobrze rozumuje ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dlatego jak na wakacjach prawie ją rzucilem to automatycznie oddalilem ją od siebie i znowu poczula ze mnie kocha. Mial ktos tak ?? Albo spotkal sie z tym ?? Dobrze rozumuje ??

 

ja tak mam. na codzien gdy jest dobrze miedzy mna a mezem, moje uczucia jakby bledna i tez mam watpliwosci do tego co czuje czy w ogole cos czuje, wiem, ze sa ale ja mu nie mowie, ze go kocham, staram mu sie to okazywac. jak on mi mowi, ze mnie kocha to ja odpowiadam mu, ze ja ciebie tez. jakos ciezko i bardzo rzadko mu mowie to pierwsza. ciezko mi wypowiedziec te slowa.

ale jak miedzy nami jest zle, ja wyrzuce z siebie emocje, te zle, postrasze go rozwodem, wtedy w ogole mysle, ze go nienawidze itp, to jak juz zejdzie ze mnei wszystko wtedy czuje sie taka oczyszczona i mysle, ze wtedy czuje to co jest gleboko ukryte, ze ja go bardzo kocham, chce byc z nim i spedzic reszte zycia.

tak jak juz ktos wyzej napisal, osoby molestowane maja bardzo znieksztlacona sfere bliskosci, fizycznosci, uczuc. Pomimo tego, ze nie brales udzialu w tym moelstowaniu, ona przenosi to wszystko na ciebie. dlaczego tak sie dzieje? Mysle, ze powinienes wybrac sie do jej psychologa i zapytac go o to, dlaczego tak sie dzieje, bo to sie dzieje chyba u wszystkich osob naduzytych. psycholog podpowie ci jak masz sie zachowac na codzien.

zerwanie z nia, jesli ja kochasz, jest najglubszym pomyslem jaki wymysliles. jesli jej nie kochasz, to ok. ale skoro jest jak piszesz, w tym momencie calkiem rujnujesz jej poczucie bezpieczenstwa, ktore probuje sobie z toba zbudowac. zerwaniem z nia spowodujesz, ze zaczniecie, o ile wrocicie do siebie, wszystko od poczatku a nawet jeszcze gorzej. bedzie ci trudno zdobyc jej zaufanie. zwlaszcza, ze rozstaliscie sie po nieudanym seksie. ja ja rozumiem, bo seks utozsamia z czyms zlym, a to, ze ja boli... widocznie psychika tak na nia dziala, ze automatycznie nie ma normalnego nawilzenia pochwy i tutaj trzeba bybylo sie posilkowac jakimis lubrykantami.

piszesz, o transie w jakim musisz ja utrzymywac, zeby ona jakas przyjemnosc czerpala z tego seksu. Widzisz, ja tez tak mam, ze przed czuje podniecenie, jak dochodzi juz do stosunku wszystko ucieka jak powietrze z balonika i musze sie niezle natrudzic by powrocic do stanu podniecenia by ten orgazm osiagnac. z nia jest tak samo, ale jak widzi, ze ty sie niecierpliwisz to i jej automatycznie sie odechciewa. niestety ale na poczatku, zwlaszcza, ze chodzi na terapie, zeby sobie z tym uporac, jej potrzeby w lozku sa wazniejsze od twoich. ona musi nabrac zaufania, ze seks jest fajny, ze sprawisz jej przyjemnosc nawet kosztem braku swojej.

sprawy "transu" nie zalatwisz w ciagu kilku tygodni, meisiecy ale raczej to ptorwa latami, moze za sprawa terapii uda sie szybciej. ale to naprawde dluga droga i takie zrywanie bo niby chce jej pomoc tylko opozni caly proces zdrowienia. takim zachowaniem, tym zerwaniem prawdopodobnie zrujnowales wiekszosc tego co terapeucie udalo sie wypracowac z twoja dziewczyna.

albo kochasz i walczysz bedac z nia, albo nie.

a odpowiadajac na twoje pytanie: mysle, ze ona cie kocha, bo nie zwiazalaby sie z toba a juz na pewno nie pozwalalaby ci na kolejny nieudany seks. jeszcze dlugo bedziesz musial czekac na to, ze ci powie "kocham cie" ale w czynach mysle, ze juz to powinienes zauwazyc.

moja rada: idz do jej psychoterapeuty porozmawiac nt mechanizmow jakie tocza sie w glowie osob naduzytych, i jak sobie z tym radzic na codzien. w ten sposob mysle, pomozesz jej najlepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz to mnie dobilas ;( i nie wiem czy mam teraz do niej leciec, zeby spokojnie porozmawiac i powiedziec ze dalej chce z nia byc? Czy moze lepiej zostawic, dac jej czas? A co do psychoterapeuty to mi kiedys powiedziala ze nie wolno by mu sie bylo ze mna spotkac nawet jakbym chcial. Strasznie sie pogubilem. Kiedys siedzialem w temacie uwodzenia i mam sporo w glowie z tego okresu. Po Twoim poscie czuje zeby do niej biec i to ratowac, a logika podpowiada, ze wtedy ją strace, bo bede za bardzo zdesperowany, bede za nia latal a kobiety nie szanuja takich facetow. Z tym ze to nasze zerwanie, troche trwalo, rozmawialismy razem i padly tez slowa ze chce jej dac czas i jesli poczuje ze mnie kocha to wroci. Tylko nie wiem czy w sumie dokladnie to powiedzialem, czy teraz tak mi sie tylko wydaje. Co powinienem zrobic ?!

 

-- 26 paź 2012, 13:31 --

 

Ech tak czy siak, czuje ze jednak za godzine do niej jade, bo czuje ze popelnilem blad :(

 

-- 26 paź 2012, 20:12 --

 

Niestety ale sie rozstalismy. Wspolna rozmowa byla kojaca dla nas obojga, rozstalismy sie we wspanialej cywilizowanej atmosferze. Ustalilismy ze zrywamy calkowicie kontakt, a jesli to byla prawdziwa milosc to ma sie do mnie odezwac. Mowila ze poprostu tego nie czuje co wczesniej, wiec moze ja i Pani psycholog nie mamy racji, a poprostu milosc sie wypalila. Trudno takie jest zycie i trzeba isc do przodu. Dziekuje wszystkim ktorzy zainteresowali sie watkiem i podpowiadali! Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TraFFiC Widzisz sprawa jest niełatwa. Mogła zgodzić się na rozstanie, upozorować jego chęć, tylko dlatego, żebyś ty się lepiej z tym poczuł. Nie wiem, ja bym tak zrobiła i choć przeżyłam to co ona, potrafie ją zrozumieć, niekoniecznie mogę mieć rację. Z tym tekstem, że psycholog nie mógłby się z tobą spotkać to wydaje mi się, że jest to celowe działanie z jej strony. psycholog musi zachować tajemnicy lekarskiej i nie powie Ci nic o czym one rozmawiały ale poradzi ci jak sobie z tym radzić, jak ty masz do tego podejść. Nie rozmawialibyście o niej a o tobie i twoich emocjach. Możesz wybrać się do innego psychologa, opowiedzieć sprawe.

Skoro się rozstaliście to teraz już nie ma sensu biec do niej i ponawiać znajomość ale jesli ona wróci to nie odtrącaj jej tak łatwo. Ona naprawde potrzebuje zbudowania solidnych podstaw bezpieczeństwa z facetem. Zrywanie bo nie jesteś pewien czy ona kocha czy nie, tego nie spowoduje.

Ja Ciebie rozumiem, chcesz też mieć poczucie bezpieczeństwa, że uczucia które lokujesz są odwzajemnione, że możesz też liczyć na to samo bezpieczeństwo. Na dłuższą metę życie bez tego bezpieczeństwa ( kocha, nie kocha) jest bardzo męczące i wykończy ciebie psychicznie. Jeżeli jej terapia się uda, a ona mimo wszystko jest wspaniałą osobą ( ma to coś w sobie czego ty chcesz i potrzbeujesz), to być może się wam uda :)

Co ja ci moge poradzić, co ja bym oczekiwała od swojego faceta w takiej sytuacji, to to, żeby jednak poszedł do psychologa i zasięgnął porady. Pomimo tego rozstania.

Ciesze się, że rozstaliście się w cywilizowany sposób. To dla niej jest dość ważne, dla ciebie również. Ja życzę Wam wszystkiego dobrego, razem czy osobno... to nie ma znaczenia. Przed nią długa i trudna droga, ty jesteś w trakcie zdobywania kolejnego waznego doświadczenia w zyciu, bo nie wiesz czy kolejna dziewczyna nie będzie się zmagała z tym samym problemem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak analizuje swoja psychike po tym zdarzeniu, to dostrzegam, ze moj mozg usilnie lapie sie wszystkich opini, zdan, ze to czasowe i ze ona do mnie wroci. Nie wiem czy to rozsadne, ale chyba logiczne w moim wypadku. Nie chcialbym tylko popasc w pulapke, gdzie ja dalej bede liczyl na jej powrot, nie zauwazajac ze zycie toczy sie dalej. Niby wszyscy znajomi z wielka ostroznoscia do mnie zagaduja, jakby w obawie, ze bardzo cierpie, po czym zdziwieni sa ze tak racjonalnie i spokojnie do tego podchodze. Oby to nie byla tylko maska, skrywajaca moje wewnatrzne emocje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W szkole podstawoej w ósmej klasie dołączyła dziewczyna z innej szkoły.Po jakiś czasie wyszło na jaw że współrzyła z wójkiem.Po tym dwie nauczycielki zaczęły się nad Nią dosłownie znęcać inne były obojętne.Dziewczyna mieszkała z matką alkoholiczką i z ojczymem ktory bił i matkę i Ją.Matka też biła tą dziewczynę.Nikt tej dziewczynie nie pomógł w pore.Została prostytutką.

Przed chwilą rozmawiałam z tą koleżanką przez telefon.Po ponad 10 latach.Odniosłam nie miłe wrażenie,że to alkoholiczka który taki los odpowiada.Przykre.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, tak.Z tym,że jest już dorosła mogłaby gdyby chciała zadbać o siebie sama.Współczułam jej ale po dzisejszej,bardzo krótkiej rozmowie z Nią mam pomieszane w emocjach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×