Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Mieszkam w internacie i teraz jestem w 3LO i każda z nas ma własny pokój, a w drugiej klasie mieszkałyśmy w jednym pokoju. W przyszłym roku każda pójdzie na studia... Chcąc nie chcąc najwięcej spędzałyśmy czasu rok temu... Ale napisałam im to, że je kocham nawet jak czasami nie umiem tego okazać albo jestem dla nich niefajna i wszystko supi, już się lepiej czuję jeśli o to chodzi :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nathaliee, częściowo właśnie na tym polega "terapia" tudzież "leczenie" SSRI. One spłaszczają emocje, spłycają je. Wiele rzeczy Cię nie rusza, albo rusza mniej. Coś Cię omija. To czas, aby popracować nad sobą, nad tym, dlaczego nie chroniona przed bodźcami funkcjonujesz źle. A potem odstawić ten szajs.

 

Uwaga elaborat.

BPD to zaburzenie z pogranicza nerwicy i psychozy, mówią. Podpisuję się obydwoma rękoma. Bo jest źle. Miesza mi się zupełnie wszystko, fakty i mżonki, podejrzenia, lęki, wspomnienia wszystko naraz.

To mnie zniechęca do wszystkiego. W dodatku daję się ponosić na falach tych paranoi i płynę ile wlezie. Nie okaleczam się jeszcze, przynajmniej nie bezpośrednio, ale wiele mi nie brakuje.

Wam umysł też płata takie sztuczki? Tracę nad tym kontrolę i nie wiem jak ją odzyskać.

Wszystko ma maksymalny kontrast: czarne-białe, dobry-zły, kocha-nienawidzi, priorytet-nieważne. I dzień w dzień ta sama cholerna myśl, która zabija mnie kawałek po kawałku: nie da się mnie kochać.

Nie bardzo mogę jeść, okropnie schudłam. Z jednej strony mnie to cieszy, z drugiej nie mam siły chodzić ani pracować.

Spalam się co dnia, resztki dojada pustka. Jak z tym żyć, co?

Może powinnam pozbyć się tego mężczyzny i udawać, że popsuł wszystko. I udawać szczęśliwą singielkę. I udawać, że żyję. Ale to bez sensu. Bo dobrze wiem, że w środku jestem zupełnie pusta, popsuta i doszczętnie zgniła.

Terapia? Za co?

 

Czuję się wariatką. Resztę gorzkich przemyśleń zostawię dla siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chojrakowa, ja mam wrażenie, że mam ostatnio jednocześnie mętlik i jednocześnie pustkę w głowie. Cały czas myli mi się co komu powiedziałam, napisałam, nie jestem pewna czy coś komuś naprawdę powiedziałam, czy tylko myślałam żeby to powiedzieć, czy może nawet tylko mi się to śniło...

 

A co to za mężczyzna? Długo ze sobą jesteście? Kochasz go?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nathaliee, rozkojarzona jesteś, czasu sobie daj. 50 sertry to niewiele, może za mało. Jak człowiek ma duże napięcie to takie rzeczy się dzieją. Ja mam koszmarne dziury i problemy z pamięcią w ogóle, ale nie wiem na co to zwalić. I na samo zaburzenie możnaby w sumie, ale innych czynników nie brak.

Jasne, że kocham, najbardziej na świecie. Jak dziecko, jak piesek. A potem nienawidzę i czuję się skrzywdzona i chcę gryżć i ranić. A potem boję się, że odejdzie, tak bardzo się boję, że robię wszystko, żeby tego nie zrobił. Ale ja nie wiem czy on chce odchodzić, chyba nie. Nie potrafię ocenić, a emocje galopują z prędkością światła.

Znamy się ze dwa lata, jesteśmy razem z pół roku, to skomplikowane jak wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej niekoniecznie. Ja chodziłam na poznawczo-behawioralna, indywidualnie ale to chyba byla kwestia terapeutki, która mi pasowała a nie nurtu którym szla.

 

Rozważam wskoczenie na stabilizator, mianowicie na lamo. Topamax nie spełnia oczekiwań, nie mogę tal często pić a huśtawki są nie do zniesienia. I apetyt mam. Na kreskę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego grupowa jest zła?

 

Grupowa jest fajna:) Jestem po 4 sesjach i bardzo mi się tam podoba. Plus jest taki że masz kontakt z ludźmi z różnymi problemami, co Cie do nich zbliża i wiesz, że nie tylko Ty je masz;). A na przerwach można sobie porozmawiać na luzie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chodziłam kiedyś na grupową przez rok i miałam w grupie tylko jakieś 5 osób ze mną, a czułam że nie mogłam mówić o sobie tyle ile bym chciala :/ W sensie, że naprawdę, czasami sprawę jednej dziewczyny, ewentualnie dwóch, przegadywaliśmy przez całe 1,5 godziny i nie było jak powiedzieć czegokolwiek czasami. Może po prostu taka grupa mi się trafiła, słaba terapeutka, źle to prowadziła?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carica mądrze prawi ;)

 

Mam górkę. Rano odczuwałam chwilami takie rozluźnienie i spokój że aż mi było nieswojo. Pytanie czy to samo przejdzie czy jakaś emocja to popsuje i kieeeedy.

Na razie mogę wszystko i chcę wszystko. Już! :mrgreen:

 

Poza moim cudownym samopoczuciem gdzieś błyska mi w baniaku że powinnam chyba jednak udać się do psychiatry, bo to nie jest normalne.

Ale nie czas się zamartwiać :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Grupowa jest inna a często się łączy grupę z indywidualną ale w Polsce to rzadkość...

 

Oczywiście odkrycie intymnych spraw przed obcymi ludzmi nie następuje od razu ale to zależy od grupy i atmosfery jak byłem na dziennym 2-3 dni i już poszło wiadomo ze jedni mniej mówią inni bardziej ale grupa

pokazuje nam przede wszystkim relacje między ludzkie i temu służy ona... dostajesz informacje zwrotne lub nie , ja byłem 12 osobowa zbiór indywidualności do jednych mi było blizej do innych dalej o to w tym chodzi wszystko jak w życiu... ważne też żżeby w danej poradni po takim dziennym kontynuwać terapie w miare możliwosci a nie skakać po ośrodkach bo wiadomo mają jakąś więdzę wtedy na twój temat przez 2-3 msc codziennej terapi... ja akurat tak nie robie i może to błąd bo raz byłem w kraku na 7F i raz w pozku ale nie mieszkam w tych miastach i wracałem do siebie poprostu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carica Milica, masz bordera? Nie wiedziałam :mrgreen:

 

Trochę się boję, bo poczucie że coś jest skoncentrowane na mnie nie służy mi... Już sobie wyobrażam co ja będę tworzyła na tych terapiach...

 

chojrakowa, a nie uważasz, że to właśnie normalne? :D Że to też swojego rodzaju uczucie? Znaczy nie wiem co czujesz dokładnie, ale czemu nie? :)

 

 

Ja ostatnio mam wzięte z dupy napady wściekłości ;c I tak samo napady smutku. I własnie ten smutek często zamienia mi się w złość, co w sumie jest okej, bo wtredy szybciej przechodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko można, czemu nie.

 

Mam przemyślenia na kacu jakieś dziwne. Zupełnie słabo jestem osadzona w tej rzeczywistości, skaczę od bandy do bandy i wykańcza mnie to psychicznie i fizycznie.

 

Nathaliee, nie wiem czy dobrze. Skrajności z definicji są do dupy i dużo kosztują.

Kac minie pędzę dalej, ku przyjemnościom, bo wszystko jest ok. Póki wszystko jest ok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nathaliee, witamy rozgość się.

Szukam psychiatry. Znaczy najpierw hajsu, potem psychiatry. Marze o spokoju, o stabilizacji, równowadze a wciąż jestem mile od tego...

Dla mnie od końcówki lata jest co roku dupny czas ma tak ktos?

Rany, mam straszny chaos w glowie, zero skupienia, myśli w zdania nie mogę skladnie pozamieniać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×