Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy są w ogóle osoby, które straciły uczucia i im wróciły?


Gość brak uczuć

Rekomendowane odpowiedzi

W nawiązaniu do podobnego tematu w dziale zaburzeń osobowosci chciałabym zalożyć nowy temat gdzie by sie ewentualnie wpisały osoby, którym zanikły uczucia, a potem wróciły? To byłoby krzepiące. Bo tamten temat w sumie nic konstruktywnego nie wnosi, tylko tak sobie narzekamy. Jesli komus powróciły uczucia, to neich napisze w jaki sposób to się stało, po jakim leku itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oooooooooooooooooooo

A mozesz to opisać? Jak to bylo? Od czego się zaczęło? Czy zanikły Cik wszsykie uczucia? Cz czules cierpienie? Bo ja nie czuję nic poza cierpieniem i straszliwą pustką. Czy mozesz napisać jak długo to trwało i co Ci pomogło?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie wracają powoli uczucia. Niestety przeważa w nich jeszcze smutek, ale lęku, pustki i zoobojętnienia jest coraz mniej. Po prostu wychodzę z głębokiej odchłani w której byłem. Zauważyłem że tylko aktywność w tym pomaga. W moim przypadku najgorsze jest leżenie w łóżku. Wpadam wtedy w dziurę rozpaczy coraz głębiej.

Zaczynam planować pewne rzeczy które w depresji mnie przerażają. Jak uda mi się je zrealizować to czuję małą satysfakcję. Im więcej tych uczuć pozytywnych, tym łatwiej mi wyjść z depresji. Jeden dzień spędziłem w łóżku przed telewizorem i miałem od razu zniżkę nastroju.

Z lekarstw to biorę na razie tylko stabilizatory nastroju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, nie wiem czy ja się zaliczam, kilka lat temu miałam ciężki epizod depresyjny - co prawda bez myśli samobójczych, za to byłam nie ruszającym się z łóżka dniami, nie myjącym się warzywem, a najbardziej mnie zdziwiło jak lekarz się pytał czy mi smutno i czy płaczę..... ja byłam kompletnie martwa w środku, nic mnie nie bawiło, nic nie wzruszało, nic nie denerwowało kompletny brak czegokolwiek.....

Przeszło mi mniej więcej po 3 -4 miesiącach od momentu jak zaczęłam brać fluoksetynę 20 mg. Lekarz idealnie trafił z lekiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewaryst, ja wlasnie 2 lata to juz mam. Identycznie. Tylko bolesna prożnia i mysli samobojcze. Kochana, jak z tego wyszlas? CO CI pomoglo? Jutro ide do lekarki to moze cos zasugeruje. Majgorzej u mnie jest rano. Koszmar nie do opisania. Wieczorem znosnie, ale ten nie nic czuje.

 

[Dodane po edycji:]

 

Dlaczego nikt nie pisze? Czy nikomu więcej nie wróciły juz uczucia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już pisałam o tym w moim temacie, ale powtórzę i w Twoim temacie, brak uczuć... Ja z tego wychodzę. Jest mi lepiej, podejrzewam że dzięki solianowi, bo to jego właśnie biorę. Musisz jego spróbować. Uczucia są... cudowne, i te gorsze. A te lepsze... aż strach mówić, żeby mi to nie minęło; ) Czuję się jak narkoman na głodzie, który wreszcie dostał swoją działkę. Jest mi dobrze. Wiem, że prawdopodobnie to chwilowe i być może zniknie mi po paru minutach, godzinach...ale chcę to wykorzystać jak się da, i Tobie też dać trochę nadziei: )

Myślę, że wyjdę z tego, choć przede mną jeszcze dłuuga droga. Co dalej za zakrętem jest? ; )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W nawiązaniu do podobnego tematu w dziale zaburzeń osobowosci chciałabym zalożyć nowy temat gdzie by sie ewentualnie wpisały osoby, którym zanikły uczucia, a potem wróciły? To byłoby krzepiące. Bo tamten temat w sumie nic konstruktywnego nie wnosi, tylko tak sobie narzekamy. Jesli komus powróciły uczucia, to neich napisze w jaki sposób to się stało, po jakim leku itd.

 

 

TAK, mi chyba wróciły...dobra napisze to...chociaż to moja prywatna sprawa...zaczęłam mieć sny o przyjaźni, o partnerstwie ciepłym miłym dotyku mężczyzny...które miałam przedtem aż 4 lata temu, no może 3 przed 18stką , zaczęłam mieć sny że sie boję np kolokwium, zaczęłam mieć bóle podbrzusza przed kolokwium jak dawniej w gimanzjum przed egzaminem gimnazjalnym

 

napiszę Wam po czym u mnie "zaczęłam odczuwać", co zadziałało...

przeszłam terapię...półroczną grupową na nfz...po pół roku po skończonej terapii zaczęło coś się we mnie burzyć, przestałam byc radosna, tzn może przestałam udawac radosną (jak się czułam naprawde to pokazywałam otoczeniu) później było coraz gorzej, coraz większe dołki, derealizacje koszmarne, myśli jak z piekieł, wybuchy złości, byłam i jestem w jednej wielkiej rozpaczy

 

ale emocje odczuwam, są one coraz częstsze, towarzysza coraz częściej, chociaż nie znaczy to że było łatwo to pzrez co przeszłam koszmarne lęki o rodzinę, o siebie, ale wiedziałam że to z powodu niewyzwolenia się spod skrzydeł matki ale te zmiany są STOPNIOWE, jest to proces i gwałtowne niestety:|

 

uczucia wracają ;) mam przebłyski że czuję się szczęśliwa, mimo moich niektórych postów napisanych w czarnej rozpaczy sprzed niecałego tygodnia;p

2 zeszyty założone po terapii, gdzie spisywałam wszystko o czym myślałam

 

mam nadzieję, że jakoś napisałam wiarygodnie wszystkim tym złaknionym uczuć...:)

Terapia z psychoterapeutą, jedyne wyjście :)

 

NIE BIORĘ ŻADNYCH LEKÓW ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też jestem chyba szczęśliwą posiadaczką uczuć :D

 

Jakoś rok temu, albo i dawniej, nie byłam w stanie powiedzieć jak się czuję, więc żeby nie wnikać mówiłam, że ok. Ale nie umiałam nazwać tego co się ze mną dzialo, czy było mi dobrze, czy źle, czy jak.

 

Jeszcze nie dawno byłam zimna, i niedawno wypowiadałam sie w temacie o braku uczuć i pewnego dnia... od tak po prostu, zaczęłam czuć :D i to na dodatek miłość. Nie wiem właściwie co to jest, ale mam motylki w brzuchu, i ewidentnie uczucie tęsknoty. Potrafię też odczuwać radość.

 

Po czym mi się poprawiło? Właściwie to uważam, że leki nie miały z tym nic wspólnego, po prostu za długo biorę paroksetynę, by móc powiedzieć, że to po niej. Wydaje mi się, że po prostu się zakochałam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem świeżo co, po drugim epizodzie depresyjnym w moim życiu. Wyciągnął mnie z tego głównie Anafranil myślę, ale w połączeniu z SSRI chyba troszkę zyskał na mocy. Najpiew brałem do niego sertralinę i teraz jadę na paroksetynie. Przeważa u mnie pogoda ducha, taka stabilna, chociaż zdarzają się jakieś napady złości i agresji, ale wywołane są konkretnymi czynnikami z zewnątrz. Chyba większość ludzi by podobnie reagowała na rzeczy, które mi się przytrarfiają. Wróciła też radość z wykonywania swoich ulubionych zajęć i w moim przypadku bardzo ważne: wizja i pomysły na życie. Zobaczymy ile konsekwencji będzie w ich realizacji. Gdyby prześledzić moje posty od początku, to można wyczytać 3, a właściwie 4 etapy:

1- jedna wielka benzadzieja i bardzo samobójczo, 2- makabryczne wahania nastroju, ze skrajności w skrajność, 3 - krótki etap eufori po trafionym doborze leków, 4 - stabilność i uczucie pogody ducha. Najbardziej się cieszę, że wróciła mi pewność siebie, tak niezbędna dla mojego dobrewgo funkcjonowania. Jeszcze kilka miesięcy temu miałem wrażenie, że powinienem przepraszać, że żyję. Teraz czuję, wręcz wyraźną zmianę charakteru. To tak o mnie w kilku słowach. Co do psychoterapi: kompletnie w nią nie wierzę, natomiast wierzę, że można zmienić postrzeganie i pewne zachowania, co przyczyni się do wyjścia na prostą. W moim przypdku musiiały być do tego leki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×