Skocz do zawartości
Nerwica.com

czas zaczac zycie na nowo


Patka

Rekomendowane odpowiedzi

Hej. po raz pierwszy jestem na tym forum i postanowilam na poczatek napisac cos o sobie.

na nerwice cierpie od kilku lat (a mam 21). sama nie wiem od czego to sie zaczelo. moge przypuszczac tylko, ze wynika to z moich potyczek z chlopakiem.nerwy, stres, klotnie....do psychologa chodze moze od 2 lat. sa to luzne rozmowy dotyczace moje zycia, tego co zrobilam od ostatniego spotkania, co ewentualnie sie zmienilo. moja psycholozka jest niesamowita kobieta. zawsze gdy jest mi zle przypominam sobie to, co mi powiedziala. NIC MI NIE JEST I JESTEM ZDROWA.

leczylam sie juz praktycznie na wszystko. gastroskopia, badania usg, wszelkie leki....i nic. nie ma sie co dziwic, skoro bralam sie na darmo tak naprawde. raz nawet wyladowalam w szpitalu po naglym ataku. heh diagnoza...niezyt zoladka i jelit. bzdura. nic mi nigdy nie bylo.

dlugo juz z tym walcze. boje sie wychodzic z domu, nie mowiac juz o pojsciu na uczelnie. zawsze cos mi dolega. najpierw byly to bole brzucha, notoryczne. pozniej obsesja na punkcie mdlosci. wydawalo mi sie ze zwymiotuje w kazdym miejscu...heh a tak naprawde nigdy nie zwymiotowalam. gdy tlyko czyms sie zajelam automatycznie przechodzilo. teraz znowu mam fiola na punkcie tym, ze zemdleje. juz 2 razy zaslablam, ale wiem ze tak naprawde zniczego to nie wynika. przelamalam sie dzis i poszlam do fryzjera. nic mi sie nie stalo!! pomimo ze na terapie chodze juz od dlugiego czasu, to za siebie wzielam sie tydzien temu. zaczelam naprawde myslec pozytywnie. duzo czytam na temat nerwicy lekowej( wszelkie fora, kupilam takze ksiazke "nerwica a rozwoj czlowieka"), pisze pamietnik w ktorym opisuje swoje obawy, to ze momentami jestem z siebe dumna, to co udalo mi sie dokonac w ciagu dnia. za tydzien mam wizyte u spychologa i o wszystkim jej powiem. nie moge cale zycie byc wiezniem swoich mysli. nie czytam tych artykulow, ktore mowia o porazkach. po co? to mi w iczym nie pomoze. zaczelam tez stosowac trening autogenny schultza. wlasnie zaraz wlacze sobie relaksacyjna muzyczke i troche pomedytuje. musze wierzc ze mi sie uda! jak sie poddam to koniec...depresja.

nie cche tak zyc.

jak pomysle jaka bylam szczesliwa "przed" to az mi zal ze tego juz nie ma. jak to mowi moja posycholozka" moze byc w kazdej chwili. tlyko trzeba uwierzyc w siebie". przeciez nic mi nie jest....

zycze wam duzo zdrowia i pozytywnych mysli. sobie oczywiscie tez ;))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj wśród nas ! :D

 

W zasadzie nic dodać, nic ująć do tego co napisałaś. No może poza tym: gratuluję optymizmu i liczę, że jesteś nosicielką tej najrzadszej odmiany optymizmu - zaraźliwego. ;) Epidemia optymizmu tu się przyda, jak nigdzie indziej :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z tym optymizmem to naprawde jest ciezko. odkad pamietam bylam pesymistka ale heh, chyba na tym to polega, na walce z samym soba ;] czytajac (...) forum, o tym, ze mozna z tego wyjsc, zarazilam sie optymizmem

 

hehe skąd ja to znam - podpisuję się pod tym rękami i nogami :lol: Dobrze, że jesteś z nami :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie to się tak zdaje, że podstawą wyzdrowienia jest wiara w to, że się na to nie umiera..Ja się zmagam z tym cholerstwem z 5 lat. 5 lat codziennego umierania, ech..

podobnież lęk zawsze ma takie same natężenie i znikome, albo wcale skutki dla organizmu. Warto więc się z nim zmierzyć - powiedzieć sobie: O Boziu!! jak bardzo się boję!! Chyba zaraz umrę :)

A najśmieszniejsze zawsze jest to, że starasz się uciec od siebie, tylko dokąd? Gdzie tu się schować?:)

 

Trzeba to zaakceptować, śmiać się z tego, przywoływać lęk na siłę, oswajać się z nim, a potem kopnąć go w dupę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie to się tak zdaje, że podstawą wyzdrowienia jest wiara w to, że się na to nie umiera..Ja się zmagam z tym cholerstwem z 5 lat. 5 lat codziennego umierania, ech..

podobnież lęk zawsze ma takie same natężenie i znikome, albo wcale skutki dla organizmu. Warto więc się z nim zmierzyć - powiedzieć sobie: O Boziu!! jak bardzo się boję!! Chyba zaraz umrę :)

A najśmieszniejsze zawsze jest to, że starasz się uciec od siebie, tylko dokąd? Gdzie tu się schować?:)

 

Trzeba to zaakceptować, śmiać się z tego, przywoływać lęk na siłę, oswajać się z nim, a potem kopnąć go w dupę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Patka ja też właśnie dzisiaj "założyłam sobie konto" na tym forum ;) Mam takie same objawy co ty Panicznie boje sie że zemdleje w miejscu publicznym Gratuluje optymizmu i wyjścia do fryzjera! Wiem jaki to wysiłek dla nas!!! Jeśli masz ochotę przeczytaj moją historię

 

Ściskam mocno :)

 

Neja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Patka ja też właśnie dzisiaj "założyłam sobie konto" na tym forum ;) Mam takie same objawy co ty Panicznie boje sie że zemdleje w miejscu publicznym Gratuluje optymizmu i wyjścia do fryzjera! Wiem jaki to wysiłek dla nas!!! Jeśli masz ochotę przeczytaj moją historię

 

Ściskam mocno :)

 

Neja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie powiem, ze ten wypad do fryzjera nic mnie nie kosztowal. krecilo mi sie w glowie i mialam wrazenie ze zaraz sie usune z krzesla. tak sie nie stalo. odpychalam negatywne mysli i przezylam! ;D smieszne jest to wszystko. czasami sama krzycze na siebie zeby jakos dojsc ze soba do ladu.

juz teraz mysle o tym, ze w pon musze jechac na zajecia....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie powiem, ze ten wypad do fryzjera nic mnie nie kosztowal. krecilo mi sie w glowie i mialam wrazenie ze zaraz sie usune z krzesla. tak sie nie stalo. odpychalam negatywne mysli i przezylam! ;D smieszne jest to wszystko. czasami sama krzycze na siebie zeby jakos dojsc ze soba do ladu.

juz teraz mysle o tym, ze w pon musze jechac na zajecia....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o rany jak to fajnie czytac, ze sie Wam udalo!! :)) ale ja jestem okropna pesymistka i wmawiam sobie, ze mi sie nie uda :(

 

co do objawow - mam to samo.. np. jadac autobusem boje sie, ze zwymiotuje, albo zemdleje (albo jedno i drugie) i nikt mi nie pomoze.. okropny jest ten lek, ze beda patrzec na ciebie jak na swira i uciekna na drugi koniec autobusu.. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie problemow nie bylo poza ojcem alko i matka shizo, serio. Chodowano mnie w ciazy na tisercinie. Teraz mi brakuje ale tego antypsychotuku zamiaru brac nie mam. Glosow nie slysze ludzi nie widze trupow nie gwalce tylko wychowanie nie to, brak twardej reki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem ze to trudne ale do dupy z objawami. totalna olewka bo przeciez heh....to jest nic. tak jak szybko przyszlo tak szybko przejdzie. sama sie sobie dziwie ze to mowie, pomimo iz ciagle cos mnie dopada ;/;/

 

bedlambloke, moze nie chodzi tutaj o brak twardej reki, ale o pewne bledy ktore popelnili Twoi rodzice. wiadomo, ze za nich nie mozemy odpowiadac ale to teraz moze sie na Tobie odbijac...a tak naprawde to co Ci jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×