Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

Jednemu psychoterapia pomaga, innemu nie. To oczywiste... Czasem ktoś potrzebuje po prostu rozmowy, żeby stanąc na nogach.. ludzie mają naprawde różne problemy. Mi takowa rozmowa pomaga, zaczynam widzieć jaśniejsze strony życia, jeśli trochę ochłonę to zacznę przyjmować leki, żeby było łatwiej. Aktualnie jestem na "nie" jeśli chodzi o farmakologię bo się tego boję. Nie mowie też, że psychoterapia zdziała cuda... ale czuję się po niej lepiej, może inaczej..- moje problemy są trochę rozgonione...

Dlatego może nauczmy się szanować czyjeś zdania :) Ja nie neguje , jeśli ktoś twierdzi , że terapia nie działa - każdy może mieć swoje przekonania.

Mnie tam jednak w jakiś sposób raczej pomaga, więc się z tego cieszę i nie chcę z niej rezygnować jak na ten moment.

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę ,że dla klarowności tematu powinno się zmienić temat na "Psychoterapia nie działa w chorobach psychicznych"

W przejściowych zaburzeniach nastroju wynikajcych z przykrych, traumatycznych przeżyć może coś tam zdziała.

Chociaż jak słusznie napisał Zenonek ciężkie doświadczenia owocują zaburzeniami raczej u osób predysponwanych do tego z powodu chorego już wcześniej mózgu....Gdyby było inaczej -każdy człowiek musiałby chodzić na terapie lub leczyć się psychiatrycznie. Czy tylko my, obecnie chorzy mieliśmy cięzkie chwile w życiu , ktore zaowocowały chorobami?? Reszta , zdrowych,tkwiła całe życie pod kloszem? A z resztą-czy wsród złotych dzieci spod kloszów nie ma chorób psychicznych?

Wmawianie ludziom CHORYM PSYCHICZNIE że terapia działa to zwykłe kłamstwo i zważywszy z jak cięzkimi objawami ma się do czynienia-świństwo, że nie powiem chamstwo.

Psychoterapia małżeńska działa. To fakt. Ale tam leczą się pary posiadające zdrowe mózgi, tylko że nadające w pewnym momencie na innych falach....

hehehhe

 

-- 10 wrz 2011, 09:59 --

 

Dolomit, sensownie ten tok rozumowania podwaza jedynie fakt, ze NIKT jak dotad nie stwierdzil jednoznacznie, ze przyczyna zaburzen (nie chorob) psychicznych jest wadliwy mozg.

 

Skoro tak, skoro nie ma pewności , że przyczyną chorób lub zaburzeń psychicznych jest uszkodzony mózg , to DLACZEGO WSZYSCY lekarze PSYCHIATRZY w KAŻDYM przypadku stosują leki drastycznie zmieniające pracę mózgu? ( SSRI,SNRI,TLPD, Neuroleptyki,stabilizatory-to witaminy czy leki wywracające do gory nogami istniejące poziomy neuroprzekaźników i hormonów w mózgu ???) No dlaczego? Dla zabawy? Dla świętego spokoju?

Czy może WIEDZĄ , że to chory mózg jednak jest przyczyna dolegliwości?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dolomit, Hej.

Dlatego zapytalam Ciebie wcześniej o tą diagnozę, czy była rzetelna. Rozumiesz?

CHAD też współistnieje z innymi zaburzeniami, bardzo często się tak zdarza. Np. CHAD+zaburzenia osobowości+zaburzenia lękowe.

Terapia w zaburzeniach osobowości często trwa, rozciąga się w czasie. Może nawet trwać 4 lata. Zaburzenia lękowe to tzw. gratisy z powodu w/w zaburzeń.

Kiedy człowiek np. jest grubo po trzydziestce, jego zaburzenia i wynikające z nich trudności pojawiły się dwa, trzy, cztery lata temu, to pomyśl.....że przecież nieświadomie pracował na nie przez trzydzieści lat. Rok, dwa lata terapii to mało, żeby się wykaraskać z tego.

Czasami diagnoza rozciąga się w czasie. POwinna opierać się na opnii psychiatry i terapeuty. Znam kogoś, u kogo diagnozę postawiono dopiero po 2,5 roku terapii, dopiero po tym czasie okazało się, ze pacjent boryka się z trudnościami , które oscylują wokół spectrum zachowań charakterystycznych dla danego zaburzenia. I najważniejsze, żeby ustawić leczenie w takim przypadku.

Znam też kogoś, kto ma stwierdzone CHAD, ale psychoterapia wiele u tego kogoś zmieniła, w sensie pozytywnym. Ten ktoś widzi sens tej terapii. Z początku, długo, latami był przekonany, że to tak jak Ty mówisz....zmiany w mózgu powodują tą chorobę u niego, że będzie skazany na leki do końca życia.

To skomplikowany temat.

Co jest chorobą psychiczną, a co nie jest? Nieswiadomość swojego zaburzenia, to, że rodzina, otoczenie cierpi z powodu zaburzeń osoby, która nie czuje się chora może być bardziej wyznacznikiem choroby psychicznej? Bo ci, którzy chorują np. na zaburzenia lękowe, depresyjne, z. osobowości przeważnie zdają sobie sprawę ze swojego zaburzenia, toczą walkę wewnątrz. A ci pierwsi nie przeżywają wewnątrz, twierdzą, że nie są chorzy.

Tak jak mówię......temat wątku podejmuje konwersację ludzi, którym terapia nie pomogła. Ale czy robili wszystko , żeby pomogła?

Mam świadomość, że zatwardziałych przeciwników psychoterapii nie przekonam do swojego stanowiska. To funkcjonuje na zasadzie, jak ktoś nie chce sobie pomóc i nie chce przyjąć oferowanej mu pomocy, nie da się za bardzo nic zrobić... A najlepiej winą za brak efektów obarczyć psychoterapeutę, który chce zbić na ludzkim cierpieniu "kokosy"...

Ja nie mam CHAD-u, zresztą moja terapeutka mówi o "trudnościach", z którymi trzeba sobie umieć poradzić, no, ale przecież nie zrobi niczego za mnie. I mam tego świadomość. Po roku terapii czułam się, że nic się nie zmienia. A czasami odnosiłam wrażenie, że pogorszyło się.

Ale nie przerwaląm terapii. Za miesiąc upłynie dwa lata odkąd podjęłam ją. I dobrze zrobiłam, że jej nie przerwalam. Chociaż w moim przypadku było tak, że nawet nie przychodziło mi na myśl, że będę chciała ją przerwać.

Zdaję sobie sprawę z tego, że chorujący często stracili pracę bądź nie są na tyle silni, żeby ją podjąć.

U mnie na szczęście był punkt zaczepienia-praca, na której mi bardzo zależy i ją lubię. Jestem na kierowniczym stanowisku.

Pewne wydarzenia z dzieciństwa-choroba nowotworowa, poźniej błędy wychowawcze rodziców, wydarzenia sprzed dwóch lat-kolejne choroby, też onkologiczne, potem osobiste, były zapalnikiem do uaktywnienia się moich trudności, zaburzeń, których wcześniej byłam nieświadoma.

Tylko, ze ja miałam to szczęście, że trafiłam na kompetentnych specjalistów. Z pracy zrezygnowałam na pewien czas poprzez L-4, ale wróciłam i próbowałam. NIe miałam nikogo, kto by mnie wspierał.

I nie napisałam tego dlatego, żeby wywyższać terapeutów, stawiać na piedestał.

Myślę, że w moim przypadku chęć zmiany i współpraca ze specjalistami wpłynęła na moje zdanie w tym temacie.

Też powinnam mieć pretensje, że chodzę 2 lata, już dawno powinnam ozdrowieć...i co? Jeszcze nie jest na tyle dobrze, żeby mówić o 100% poprawy. Kogo obwiniać? No właśnie.....Czy tu w ogóle chodzi o obwinianie?

NIe wiem czy wiesz co chciałam przez to wszystko powiedzieć.

Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem , że takich przeciwników ideologicznych i światopoglądowych jak Ty należy ze wszech miar SZANOWAĆ !.

W przeciwnym razie nie było by z kim dyskutowac na argumenty- a wiadomo że taka dyskusja rozwija i poszerza horyzonty .

Wyobraźmy sobie świat , gdzie wszyscy myślą tak samo......totalna stagnacja i zapewne epoka kamienia łupanego.

Ale-ważna rzecz-odmienne myślenie trzeba umieć poprzeć argumentami, a tylko nie liczni to potrafia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dolomit, Na dzień dzisiejszy mam takie, a nie inne argumenty. Ale widzę, że się to u mnie zmienia wiesz?

Więc nie wiem jak na tą psychoterapię spojrzę za jakiś czas, jakie będę miała wnioski i do jakich konkluzji dojdę.

Ktoś mi wcześniej zarzucił, że trzymam stronę psychoterapeutów. Tak, tych , co się do swojej pracy przykladają. Bo ja też, jakby nie było mam wymagania wobec psychoterapii. Idę w poniedziałek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika odnieś się jak możesz do hipotetycznej sytuacji; jest 2 ludzi mają taki sam problem do pokonania , jeden ma poczucie wewnętrznej siły przez co traktuje problem jako wyzwanie , drugi przeciwnie , czuje sie słaby i problem go przerasta ale obydwaj muszą go rozwiązać i nie ma że nie . Czym się rożnią ? Wiadomo poczuciem siły . Tylko skąd tę siłe ma wziąć ten drugi ? i dlaczego jej nie ma ? Prawdopodobnie z depresji ogolnie pojętej. A dobrze wiesz że sytuacje które stawiają nas w położeniu gdy musimy czegoś dokonać a nie możemy gdyż to nas przerasta kończą sie tym co nazywamy nerwicą . Czy Twoim zdaniem nie jest tak że depresja pozbawia nas sił a następnie problemy i niemożność ich rozwiązania wpedzają nas w nerwice . Tj pogorszenie nastroju , ubytek sił sa przyczyną a nerwica skutkiem ? Bardzo mi zależy na odpowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiekszosc zaburzen psychicznych bierze sie z olbrzymiej , dalace nadmiernej wrazliwosci, chwiejnosci emocjonalnej. Sa czesci mozgu odpowiedzialne wlasnie za przezywanie emocji, za eliminajce nieistotnych informacji itp itd

 

Przeciez jest juz udokumentowane, ze osoby podatne na depresje i nerwice maja wyrazne zaklocenia w pewnych obszarach mozgu (nie pamietam nazw, nie moge teraz poszukac info na necie , bo mi sie limit w necie skonczyl i kazda strona laduje mi sie doslownie kilka minut).

 

Jest wiele osob mniej wrazliwych lub bardziej wrazliwych, ale jezeli cos wykracza daaalece ponad norme to zawsze jest to spowodowane zaburzeniami w funkcjonowaniu danej rzeczy.

 

Bylo prowadzonych bardzo wiele badan nad mozgiem. Jest to lepiej poznany organ niz nam sie wszystkim wydaje.

 

Koncerny farmaceutyczne jakby chcialy to opracowalyby juz kilka lat temu leki, ktore z kazdego czynia gruboskurnego osobnika, ale niestety swiatem rzadzi pieniadz i tak latwo nie bedzie...

 

Doczekamy sie skuteczniejszych lekow, ale tylko dlatego, ze swiatowe koncerny i skarby panstw traca rocznie dziesiatki mld dolarow z powodu nieskutecznego leczenia depresji-nerwic (te dwa schorzenia tak czesto lacza sie ze soba, ze niemalze mozna je trakotwac jako choroby wspolistniejace), CHADu i psychoz. Oraz tez to beda leki wymagajace stalego stosowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O to bankowo nie zrobią leku trwale leczącego . Bo nie mają w tym interesu , dwa że lek trwale coś zmieniający mógłby zaprowadzić ich na sale sądową.

 

-- 10 wrz 2011, 12:17 --

 

Kto nie wierzy niech poszuka czemu wycofano z rynku znakomitą imipramine która była darmowa a wprowadzono w leczeniu adhd atomoksetyne po 500zl op

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobrze, spróbuję się odnieść jak ja to widzę. To będą moje przemyślenia.

Monika odnieś się jak możesz do hipotetycznej sytuacji; jest 2 ludzi mają taki sam problem do pokonania , jeden ma poczucie wewnętrznej siły przez co traktuje problem jako wyzwanie , drugi przeciwnie , czuje sie słaby i problem go przerasta ale obydwaj muszą go rozwiązać i nie ma że nie . Czym się rożnią ?

Myślę, że tu dużo zależy od tego jak rodzice wychowywali ów człowieka.

Jak dziecko miało problem, zwracało się z nim do rodziców. Ci go wspierali, dawali pomysły, dopingowali, a potem chwalili. Mam na myśli cały czas zdrowe relacje z rodzicami. Dziecko miało pewność, poczucie, że dobrze postąpiło, dobrze podjęło decyzję, nawet, gdy zrobiło źle, rodzice go wspierali, powiedzieli" to nic, ale spróbowałeś, nastepnym razem Ci się powiedzie, to nic złego pomylić się".

Dziecko poczuło się zaopiekowane, zadowolone, wiedziało, że nawet porażki to nic złego.

W przypadku dziecka, które ciągle jest krytykowane, wygląda to zupełnie inaczej. Ma ciągłe poczucie winy, że źle zrobiło,nie zadowoliło rodziców. Czuje się niepotrzebne, rodzice stawiająmu tylko wymagania, albo w ogóle obojętne są im jego losy.

Mechanizmy utrwalają się w obydwu przypadkach.

Wiadomo poczuciem siły .

też.

Tylko skąd tę siłe ma wziąć ten drugi ? i dlaczego jej nie ma ?

Odpisałam, ponieważ błędy wychowawcze rodziców przyczyniły się do jego trudności.

Prawdopodobnie z depresji ogolnie pojętej. A dobrze wiesz że sytuacje które stawiają nas w położeniu gdy musimy czegoś dokonać a nie możemy gdyż to nas przerasta kończą sie tym co nazywamy nerwicą .

Nerwicę powodują nieświadome konflikty. Procesy konfliktowe są konstruktywne i destrukcyjne.

Konflikt wewnętrzny to przecież jednoczesne występowanie przeciwstawnych motywacji działania. Konflikt wewnetrzny może dotyczyć wyboru między dwoma atrakcyjnymi sytuacjami, między dwoma przykrymi sytuacjami , np. poddanie się operacji albo doznawanie dalszych cierpień i między dążeniem a unikaniem, np. chęć zaspokojenia popędu płciowego a niezgodność z przyjętymi normami moralnymi. Długotrwały nierozwiązany konflikt wewnetrzny jest często przyczyną nerwic, także u dzieci i młodzieży.

 

Czy Twoim zdaniem nie jest tak że depresja pozbawia nas sił a następnie problemy i niemożność ich rozwiązania wpedzają nas w nerwice . Tj pogorszenie nastroju , ubytek sił sa przyczyną a nerwica skutkiem ? Bardzo mi zależy na odpowiedzi.

Tak, ale depresja z jakiegoś powodu powstała tak?

Należy zastanowić się, dlaczego straciliśmy siły do podejmowania wyzwań i radzenia sobie z trudnościami?Ubytek sił może być następstwem podejmowanych przez nas wyborów. Jesli okazało się, że w naszym mniemaniu podjęliśmy niesłuszny wybór, to dlaczego nie umiemy się pogodzić z tą porażką?Mozemy mieć jakieś nieświadome, utarte schematy, jeszcze z okresu dzieciństwa lub z późniejszego okresu, wiadomo...relacje z innymi, z rodzicami.

No, ale my często jesteśmy nieświadomi tych schematów i mechanizmów, a kompetencja np. terapeuty w tym przypadku miałaby się przyczynić do uświadomienia. Ale na samym uświadomieniu nie kończy się. Trzeba zacząć zmieniać te mechanizmy, często łamać, zastępować innymi, konstruktywnymi.

Ja się przyznaję......sama sobie nie potrafiłam uzmysłowić w czym problem. NIe było dla mnie wstydem zwrócić się o pomoc.

Kwestia wytrwania w terapii....to już szeroki temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika

Myślę, że tu dużo zależy od tego jak rodzice wychowywali ów człowieka.

Jak dziecko miało problem, zwracało się z nim do rodziców. Ci go wspierali, dawali pomysły, dopingowali, a potem chwalili. Mam na myśli cały czas zdrowe relacje z rodzicami. Dziecko miało pewność, poczucie, że dobrze postąpiło, dobrze podjęło decyzję, nawet, gdy zrobiło źle, rodzice go wspierali, powiedzieli" to nic, ale spróbowałeś, nastepnym razem Ci się powiedzie, to nic złego pomylić się".

Dziecko poczuło się zaopiekowane, zadowolone, wiedziało, że nawet porażki to nic złego.

W przypadku dziecka, które ciągle jest krytykowane, wygląda to zupełnie inaczej. Ma ciągłe poczucie winy, że źle zrobiło,nie zadowoliło rodziców. Czuje się niepotrzebne, rodzice stawiająmu tylko wymagania, albo w ogóle obojętne są im jego losy.

Mechanizmy utrwalają się w obydwu przypadkach.

Nie samymi wzorcami wyniesionymi z domu człowiek się posługuje . Są inne skądinąd.
Tak, ale depresja z jakiegoś powodu powstała tak?

Należy zastanowić się, dlaczego straciliśmy siły do podejmowania wyzwań i radzenia sobie z trudnościami?Ubytek sił może być następstwem podejmowanych przez nas wyborów.

Niekoniecznie . Można być przemęczonym tak bywa , może być to jakaś choroba uciążliwa, lub depresja , sądziłem że wiesz z czego depresja wynika , wreszcie ostatnia kwestia . Nie ma psychiki bez mózgu a wiec czy terapią czy lekami , aby nastąpiła poprawa musi zmienić sie działanie mózgu na prawidłowe , więc dochodzimy do wniosku że wykładnikiem poprawy jest normalizacja pracy mózgu . Na to wpływ mają leki , czy terapia ? tego nie wiadomo. Wiesz już czemu leki ? Bo ich wpływ jest oczywisty a terapi tylko możliwy. W tym miejscu zostawie te rozważania . Owocnych wniosków życzę.

 

-- 10 wrz 2011, 13:13 --

 

Jesli okazało się, że w naszym mniemaniu podjęliśmy niesłuszny wybór, to dlaczego nie umiemy się pogodzić z tą porażką?Mozemy mieć jakieś nieświadome, utarte schematy, jeszcze z okresu dzieciństwa lub z późniejszego okresu, wiadomo...relacje z innymi, z rodzicami.

Tak ? A czym jest życie ? Czy nie ciągłą terapią poznawczą ? Dlaczego przez czas od usamodzielnienia nie nastąpiła zmiana schematów poznawczych ? Przecież życie nie oszczędza nikomu tego typu sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zamiast zadawac durne pytanie 'To masz depresje?' zapytac jak dlugo ten stan sie utrzymuje? jak sie to objawia? czy mam apetyt? ile spie? czy podobne problemy wystepowaly juz w rodzinie? i cala masa innych pytan. A nie 'Dlaczego masz depresje?' - 'bo depresja jest ostatnio bardzo modna i to jest cool chodzic na terapie, wszystkie kolezanki maja to ja tez chcialam.'

 

Koncze te rozmowe z Toba, bo za chwile cos mnie trafi.

 

Po co się zadaje takie pytania hmm... mniej więcej po to żeby zacząć dialog między tobą a terapeutą.

Czy po powrocie do domu przemyślałaś całą sesję, i jeżeli jak twierdzisz nie podobała Ci się ona, to czy rozmawiałaś o tym z terapeutą?! Czy po prostu stwierdziłaś nie podoba mi się to i nie będę chodzić ?

Bo właśnie w terapii chodzi o to żeby rozmawiać o tym co się czuje. Jeżeli na coś reagujesz źle i wiesz o tym to też jest temat do omówienia na terapii. Jeżeli jesteś smutna ? To dlaczego jesteś smutna ? Z jakiegoś powodu jesteś smutna? Tak! Coś wpłynęło na to że jesteś smutna! I twoim zadaniem jest przeanalizowanie/ przemyślenie dlaczego ja dziś jestem smutna.

 

 

Nie oczekuj od każdego jednego terapeuty odpowiedzi na to dlaczego masz depresje.

Sama zadaj sobie ten trud i przeanalizuj/przemyśl dlaczego jest tak jak jest.

Wiesz to że twoje babcie popełniły samobójstwo to nie znaczy że Ty jesteś naznaczona jakimś piętnem. A wtedy kiedy żyły twoje babcie, system leczenie znacznie kulał. ;)

 

 

I jeżeli masz lepszy na wyjście z tego stanu niż siedzenie na terapii.

To luz :)

 

Życzę powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest bardzo interesująca pozycja na rynku księgarskim ( u mnie na półce również )

Daniel G.Amen

Lisa C. Roth

"Leczenie lęków i depresji"

Oboje sa psychiatrami, pracują w Klinikach, są specjalistami w obrazowaniu mózgu metodą SPECT

Przeprowadzili tysiące obrazowań mózgów metodą SPECT zarówno ludzi zdrowych jak i chorych na "nasze " dolegliwości.

Okazało się że wszyscy ludzie chorzy na daną chorobę mają takie same zmiany w aktywności niektórych obszarów mózgu !!

Udokumentowane jest to własnie obrazowaniem SPECT.

I tak

-czysta postać lęku-nadmierne pobudzenie jąder podstawy

-czysta postać depresji-nadmierne pobudzenie głębokich warstw układu limbicznego

-mieszana postać lęku i depresji-pobudzenie jąder podstawy ii głębokich warstw układu limbicznego

-nadmiernie zogniskowana postać lęku/depresji-oprócz w/w dochodzi pobudzenie przedniego zakrętu obręczy ( spowodowane to jest brakiem serotoniny-w tych i tylko tych przypadkach SSRI sa skuteczne !! )

-okresowa postać lęku/depresji ( CHAD )-ogniskowe punkty zapalne w jądrach podstawy i/lub głębokich warstwach układu limbicznego

-lęk /depresja płata skroniowego-zmienne wyładowania w płacie czołowym oraz pobudzenie jąder podstawy i/lub głębokich warstw układu limbicznego

-niezogniskowana postać lęku/depresji-niski poziom aktywności kory przedczołowej lub ogólnej aktywności mózgu oraz pobudzenie jąder podstawy i/lub głębokich warstw układu limbicznego

 

Na podstawie stwierdzonych badaniem SPECT zmian w pracy określonych obszarów mózgu dobiera się możliwie najbardziej celną farmakoterapię mającą na celu zmiany te zminimalizować/wyeliminować.Zapewne z niezlym skutkiem. Nie tak, jak w naszym przypadku farmakologiczną metodą prób i błędów.

 

I JA SIĘ PYTAM

GDZIE TU JEST WOBEC TEGO MIEJSCE NA PSYCHOTERAPIĘ?

Sorry ale wierzenia psychoterapeutyczne w związku z powyższym są tożsame z wiarą w Światowida i Krakena

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miejsce na psychoterapie jest jeszcze tylko i wylacznie dlatego, ze obecny poziom leczenia psychiatrycznego jest zenujaco niski.

 

Generalnie i leki i psychoterapia maja niska skutecznosc. Terapia bardzo niska a antydepresanty niska.

 

Jednak nie zapominajmy, ze jest odsetek ludzi, ktorzy dobrze reaguja na te smieszne leki SSRI (ok 50-65 %) i tez jest pewien odsetek ludzi podatnych na psychoterapie.

 

Z racji bezsilnosci wspolczesnej psychiatrii proboje sie wszystkiego co sie tylko da...wszystkiego co moze tylko pomoc.

 

 

Powiem tak. Zwekalem dosyc dlugo z leczeniem depresjo-nerwicy, glownie z powodu przeswiadczenia spolecznego o nieskutecznosci leczenia psychiatrycznego. Niestety w tym aspekcie "glos ludu" okazal sie dosyc trafiony, gdyz probowalem 3 leki SSRI bez praktycznie zadnej poprawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie od dziś wiadomo że ssri nie pomagają w nerwicach to samo tyczy sie klomipraminy i w pewnej części wenlafaksyny ,zapewne zauważyliście że początki są nie do wytrzymania . To że pózniej objawy bywają mniejsze wynika z ich właściwości znieczulających emocje . Lepszym wyborem jest starsze leki o działaniu anksjolitycznym , pramolan , doxepin , amitryptylina . Trzeba próbować . Z psychoterapią i lekami to troche tak jest jak z komputerem , może awarii uległ procesor , wentylator , pamieć ram , a może cały komputer być sprawny tylko jakiś trojan, robak czy wirus w programie powodować problemy z działaniem . W moim przekonaniu terapia przypomina czlowieka na silowni z wypadniętym dyskiem , chciałby ale ból nie pozwala na walke z ciężarem a terapeuta wówczas mówi ; no widocznie nie chcesz wyzdrowieć , jakbyś chciał ani ciężar ani ból nie przeszkodziły by w tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dolomit, uważam, że w dyskusji nad skutecznością terapii przydałoby Ci się więcej tolerancji dla odmiennych zdań. Tak jak napisała ona_22 czy Monika1974, są osoby, którym psychoterapia pomaga i wierzą w jej moc, a są osoby do niej uprzedzone albo którym zupełnie ona nie pomaga. I proszę nie wrzucaj wszystkich psychoterapeutów do jednego worka, nazywając ich "cwaniaczkami" czy "pseudo-intelektualistami", którzy żerują na ludzkiej krzywdzie, bo tak nie jest. Wśród psychoterapeutów zdarzają się przypadki osób niekompetentnych i świetnych specjalistów, podobnie jak w każdym innym zawodzie i nie masz prawa generalizować, że wszyscy są źli. Znam wielu psychoterapeutów, którzy podpisują pisemny kontrakt z pacjentem, co może stanowić podstawę do dochodzenia własnych praw. Poza tym, jeżeli ktoś nie chce płacić pieniędzy z własnej kieszeni za leczenie, nie musi. Może skorzystać z placówek, które oferują pomoc w ramach NFZ.

 

Jeśli chodzi o tezy, że trzeba mieć pierwotnie wadliwy mózg, żeby wykazywać jakieś problemy natury psychicznej, nie zgodzę się z tym. Taki pogląd głosi model biomedyczny. Zawsze da się znaleźć strukturę w mózgu, która odpowiada za emocje i lęki i wszyskie inne reakcje oraz zachowania człowieka (hipokamp, jądra podkorowe itd.). To normalne - przecież mózg zawiaduje całym naszym organizmem - ciałem i psychiką. Są inne podejścia, jak psychoanaliza, upatrująca przyczyn problemów w konfliktach wewnątrzpsychicznych, behawioryzm – lokujący trudności w złych nawykach, podejście poznawcze – koncentrujące się na „wadliwym” sposobie myślenia człowieka czy podejście systemowe – wskazujące na znaczenie wzajemnych relacji między jednostką a społeczeństwem. Jeżeli człowiek wierzy, że terapia może mu pomóc i dzięki niej nabiera pewności, że czuje się lepiej, nie widzę podstaw, by zabierać możliwość ludziom korzystania z tej formy pomocy, chociażby miała działać na zasadzie placebo.

 

Poza tym, wiadomo, że na terapię chodzą również osoby, które pierwotnie cierpiały na chorobę cielesną, np. nowotwór, m.in. kobiety po mastektomii. Nie mogą odnaleźć się w nowej sytuacji i potrzebują wsparcia, a że np. nie mają rodziny albo bliskich przyjaciół, ich powiernikiem i „wspieraczem” staje się psychoterapeuta. Psychoterapia nie jest zarezerwowana wyłącznie dla tych, którzy mają problemy natury psychicznej. Z psychoterapii krótkoterminowej korzystają ludzie po tragicznych przeżyciach, jak śmierć męża czy żony albo dziecka. Żadne badania laboratoryjne, TK czy rezonans nie dają podstaw, by sądzić, że mają wadliwy mózg albo nieprawidłowe stężenie neuroprzekaźników. Po prostu, reagują na skrajne przeżycia i potrzebują wsparcia, a jedynie, co potwierdzają badania to wysoki poziom hormonów stresu, np. kortyzolu, co jest naturalnym objawem ze strony ciała.

 

Poza tym, istnieje tendencja, że na problemy psychiczne ludzi nakłada się wiele innych problemów. Może sama terapia nie jest potrzebna osobie z CHAD, gdyż choroba ma w dużej mierze podłoże genetyczne, ale jeżeli wraz tą chorobą pojawiają się inne trudności, jak konieczność radzenia sobie z etykietą diagnostyczną, kłopoty w pracy, niestabilne relacje w rodzinie, wówczas terapia ma sens, gdyż może wyposażyć pacjenta w określone metody radzenia sobie z danymi sytuacjami. Nie mówię – Niech każdy korzysta z terapii! Z terapii trzeba korzystać wówczas, gdy jest uzasadniony sens. Człowiek ma tylko dziwną tendencję do oddzielania ciała od duszy – jak boli ząb idziemy do dentysty, jak boli dusza, ignorujemy objawy, licząc, że to chwilowy spadek samopoczucia i samo przejdzie. Każdy ma prawo wyboru. Jeżeli ktoś nie chce korzystać z psychoterapii, sądząc, że ona nie pomaga, ma prawo z niej zrezygnować. Nikt nas nie zmusi, byśmy co tydzień dreptali na spotkania, jeśli sami nie mamy takiej chęci ani motywacji. Przecież grupy AA też są formą psychoterapii. Alkoholik chodzi tam dobrowolnie. Kto wierzy, że grupa może mu pomóc w walce z nałogiem, ma szansę sobie i innym pomóc. Kto nie wierzy w skuteczność terapii, odpada.

 

Jeśli chodzi o dyskusję w tym wątku, apeluję o trochę więcej zrozumienia, gdyż niektóre wypowiedzi zioną jadem i jawną agresją.

 

Pozdrawiam wszystkich forumowiczów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ekspert_abcZdrowie, nie daja takie badania stricte diagnozujace ze tak ujme maszynowo, ale daja testy ktore sa stosowane przez lekarzy psychiatrow i jak psychologow, jako ekspert psychologiczny powinno to PAN PANI bo aninomowo to kazdy moze byc wiedziec. Pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wuj dobra rada, O to ja mam calkiem inne dane. SSRI sa podstawowymi lekami w leczeniu nerwic, moze rzeczywiscie sa malo skuteczne, ale kanon leczenia obecnie wyglada tak, ze SSRI sa traktowane ala cos jak "apap na psychike".

 

Natomiast co do Klomipraminy to przeciez ten lek jest nie tylko uwazany za jeden z najskuteczniejszych antydepresantow, ale rowniez jest bardzo pomocny w leczeniu nerwic zwlaszcza NN czy nerwic z obsesjami itp itd.

 

ekspert_abcZdrowie, Psychoterapia to na pewno nie jest placebo, wiec nie przesadzajmy. Wielu osobom cos tam pomaga, chociazby samo wygadanie sie.

 

Co do wadliwego mozgu. Absolutnie nikt z przecietnie zdrowym mozgiem nie popadnie w OCD, psychoze, CHAD lub prawdziwa, przewlekla depresje. Co najwyzej w przypadkach skrajnego wyczerpania psychicznego i fizycznego moze popasc w chwilowa umiarkowana depresje, chandre czy cos w ten desen, zazwyczaj tacy ludzie maja co najwyzej epizody chorobowe i dobrze reaguja na leczenie farmakologiczne i terapie.

 

Jak skomentujesz fakt, ze ktos leczy sie farmakologicznie i terapuetycznie np 3 lata i ciagle jest chory (wiele osob na forum) ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak skomentujesz fakt, ze ktos leczy sie farmakologicznie i terapuetycznie np 3 lata i ciagle jest chory (wiele osob na forum) ??

Wiem, ze pytanie nie było do mnie skierowane, ale czy Ty na przykład wiesz ile czasu wymaga terapia np. borderline?

Albo jak długo leczy się inne zaburzenie osobowości? I dlaczego tak długo to trwa?

Nie chcę być uszczypliwa.....ale Maciuś doczytaj troszeczkę, tak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielu osobom cos tam pomaga, chociazby samo wygadanie sie.

Heh, Zenonek uczestniczyłeś kiedyś w terapii? Mnie zawsze bawi jak osoby które tego nie przeszły wiedzą na czym to polega .... otóż terapia ma niewiele wspólnego z "wygadaniem się".

 

Jak skomentujesz fakt, ze ktos leczy sie farmakologicznie i terapuetycznie np 3 lata i ciagle jest chory (wiele osob na forum) ??

Mnie to nie dziwi zupełnie ..... za wiele razy czytałam tu na forum jak ktoś pisał : od trzech lat biorę lek XY ... niby coś dawał ale od dwóch lat jest tak samo, ciągle jestem chory ......

nie dziwota skoro ma psychiatrę który go olewa i faszeruje jednymi prochami, lub on olewa lekarza mówiąc że jest ok .......

Z psychoterapią jest to samo, sama wizyta nie wystarczy, to ciężka praca wymagająca chęci, zaangażowania .... jeśli ktoś się nie przykłada - rezultatów nie będzie .....

Ja tak to widzę....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielu osobom cos tam pomaga, chociazby samo wygadanie sie.

Heh, Zenonek uczestniczyłeś kiedyś w terapii? Mnie zawsze bawi jak osoby które tego nie przeszły wiedzą na czym to polega .... otóż terapia ma niewiele wspólnego z "wygadaniem się".

 

zgadzam się... ja się mogłam wygadać jak chodziłam do psychologa. a jak zaczęłam chodzić do wykwalifikowanej psychoterapeutki to się mocno zdziwiłam, że psychoterapia wcale nie polega na wygadaniu się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, Fakt w takich przypadkach terapeutyzowanie moze trwac i 10 lat...chociaz leczenie nerwic tez moze trwac latami...

 

 

linka, Od nieco ponad roku uczestnicze na terapie psychodynamiczna. Chociaz nie jestem pewny czy przy nerwicy i wynikajacej z niej depresji lepszym wyborem nie bylby inny rodzaj terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zenonek , stosowanie ssri w nerwicach jest nagminnie praktykowane ale czy właściwe ? Raczej nie, fakt w nerwicy natrectw są bardzo skuteczne jednak pisząc o nerwicy mam na myśli nerwicę lękową inaczej zwaną lękiem uogólnionym . Tego typu leki nie pomogą zbyt wielu chorym . Trzeba szukać innych , bardziej w kierunku dopaminowym działających. Na grype też aspiryne się stosuje a jak wiemy na grype leku nie ma.

 

-- 13 wrz 2011, 14:36 --

 

Co do eksperta , to nie z winy pacjentów terapeuci mają opinie jaką maja. Sami swoimi działaniami do tego doprowadzili. Nie wystarczy że terapia komuś pomogła by uznać ją za skuteczną , wieloletni czas trwania terapi stwarza przestrzeń na samoistne wyzdrowienie , czy słyszał ktoś aby terapeuta przyznał że to wcale nie terapia mogła pomóc w tej sytuacji? Do stwierdzenia skuteczności czegokolwiek potrzebne są badania statystyczne ,według standaryzowanych procedur . Dlaczego żaden zwolennik terapi łącznie z ekspertem jeszcze takich nie przedstawił . Za to pianę bić , o to tak , w tym są mistrzami. Ekspert ,to chyba jakiś jasnowidz ? Wie czy ktoś kierował się jadem i nienawiścia w pisaniu postów zapominając dodać że to tylko jego/jej SUBIEKTYWNE odczucie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×