Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dosięgam szaleństwa pomocy!


Nastka_

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem jak zacząć... hah, jestem tu nowa, ale "chora" od zawsze. Nie chcę was zanudzać, nienawidzę tego, że 'muszę' komuś zawracać głowę, ale nie ufam już samej sobie. Moja historia jest pewnie podobna do wielu innych. Mam 19 lat, całe moje życie jestem 'na walizkach', mam za sobą wiele użalania się nad własnymi problemami, okaleczania się, łez i słów nienawiści. Nieobce są mi też skomplikowane, toksyczne relacje rodzinne. Trzy lata temu zdiagnozowano u mnie głęboką depresję. Faszerowano mnie lekami, chodziłam na psychoterapie w międzyczasie upadlając się i topiąc smutki w alkoholu. Byłam świadkiem gwałtu, brutalnych bójek, "ofiarą" przemocy. Przebrnęłam przez to. Dzięki cudownym ludziom, którzy otoczyli mnie wsparciem, otrzymałam w szkole indywidualny tok nauczania, wyrywając się tym samym z toksycznego środowiska i wracając "do siebie". Znów byłam ambitna, znów osiągałam sukcesy. To był jednak początek końca. Zmieniałam lekarzy psychiatrów, w którymś momencie powiedziano mi, że "nie mogą mi pomóc", że jedyne, co można dla mnie zrobić to "wypisać skierowanie do szpitala psychiatrycznego", nie zgodziłam się, bo nigdy nie pogodziłam się do końca z tym że jest ze mną "coś nie tak". W końcu mądra psychoterapeutka wyprowadziła mnie z monstrualnego dołka i oficjalnie stwierdzono, że mam "jedynie" zaburzenia depresyjne nawracające. Rzuciłam więc psychoterapie (nie czułam już większych pozytywnych efektów), odstawiłam leki i wróciłam do "realnego życia". Radziłam sobie dopóki organizm nie zaczął mnie zawodzić: Włosy wypadające garściami, zaburzenia równowagi, zapalenia stawów, migreny i wiele wiele innych. Zdiagnozowano u mnie guza przysadki, niedoczynność tarczycy, hiperprolaktynemię, niedowagę, małopłytkowość, leukopenię, a ponadto podejrzewają u mnie toczeń... Jestem tym zdruzgotana. Niegdyś byłam bardzo aktywną osobą, a teraz moje ciało podobnie jak umysł jest moim wrogiem. Ponadto w szpitalu znów stwierdzono u mnie zaburzenia depresyjne nawracające lub dystymię i stany lękowe, przepisano lek. Nie mogę się z tym pogodzić. Zwłaszcza, że nie wszyscy w rodzinie wierzą w to.

Wiem, że zanudzam, ale błagam o pomoc! nie wiem, co robić. W przyszłym tygodniu piszę maturę, do której nawet się nie przygotowywałam, żyję w ciągłym stresie i nie ufam już sobie. Jestem taka otępiała, nie potrafię sprostać obowiązkom, podejmować racjonalnych decyzji. Nie umiem nazwać swoich uczuć, rozpoznać myśli.

Powinnam wrócić na terapię?

W domu próbuję udawać, że daję radę, ale to wszystko odbija się negatywnie na moich (i bez tego dysfunkcyjnych) relacjach z ludźmi. Nie potrafię przestać ich odtrącać. Nie potrafię przestać szaleć. Boję się, że jestem wariatką! Mam taki mętlik w głowie.

Czy ktoś ma podobne problemy? Czy ktoś byłby skłonny porozmawiać?

Mam nadzieję, że nie zaśmiecam tym postem forum.

Błagam o pomoc!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

 

Czy mam podobne problemy ? Chyba tak ... Chociaż może jednak trochę inne. W każdym razie nie funkcjonuję normalnie. Praktycznie od zawsze. Mam prawie 30 lat, chociaż czuję się kompletnie niedojrzała emocjonalnie. Jestem obecnie na II ( nie przesłyszałaś się :shock: ) roku studiów, już któryś z kolei. Czuję się fatalnie, jestem non-stop zmęczona, słaba i do wszystkiego się zmuszam, chociaż tak naprawdę lubię się uczyć i jestem osobą ciekawą świata. Tez brałam leki przeciwdepresyjne, ale mi nie pomogły, a obecnie ze względu na emetofobię ( lęk przed wymiotami ) boję się rozpocząć kolejnej farmakoterapii, bo wiem, że na początku są skutki uboczne, a ja nie mam siły się z nimi mierzyć.

 

Żeby nie było tak różowo :bezradny: to powiem Ci jeszcze, że mam mega lęki, problemy ze snem i zero znajomych ... od zawsze. No cóż, life. Ale piszę to tylko po to, żebyś wiedziała, że nie jesteś sama z problemami, z którymi sobie nie radzisz.

 

Pozdrawiam, choć nie wiem, jak Cię pocieszyć, to jednak napiszę - trzymaj się i w razie czego pisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedź, nie zdajesz sobie sprawy jak to wiele dla mnie znaczy, że ktoś zdecydował się odezwać :smile:

W "realnym świecie" trudno jest mi rozmawiać o takich rzeczach, jestem jeszcze chyba na tym etapie, kiedy zależy mi na wiarygodności i normalnym traktowaniu przez znajomych. Nie chcę być "dziewczyną z depresją".

 

Jeśli mogę zapytać, z czego wynika to, że kilkakrotnie (tak to zrozumiałam) rozpoczynałaś studia? Pytam, bo ja również wielokrotnie podejmowałam różnego rodzaju hmm inicjatywy, które zaraz porzucałam ze względu na strach przed "ostatecznością" i konsekwencjami moich decyzji...

 

Chciałam też zapytać, w jaki sposób objawiają się Twoje lęki?

Ostatnio z jakiegoś powodu moja podświadomość raczy mnie wizjami wijących się węży (mam świadomość ich nierealności, ale od dziecka zawsze potwornie mnie przerażały) Mam wrażenie, że w ten sposób manifestują się moje prawdziwe, nieuświadomione obawy i zwyczajnie jest to efekt długotrwałego stresu, ale nie wiem jak to zatrzymać :(

 

Będę wdzięczna za jakąkolwiek odpowiedź :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że nie zaśmiecam tym postem forum.
Może jeszcze marnujesz powietrze, zamiast pozostawić je dla wybitnych jednostek?

za lenina gineły głównie wybitne i normalne jednostki a powietrze zostało dla brudnych,wiecznie najebanych i naćpanych czekistów.polaryzacja to pojęcie względne.WCzK było nowotworem złośliwym z przerzutami tamtejszego narodu przed którym również nie było ratunku i zbierał piękne żniwo z młodych kobiet i dzieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!

Radziłam sobie dopóki organizm nie zaczął mnie zawodzić: Włosy wypadające garściami, zaburzenia równowagi, zapalenia stawów, migreny i wiele wiele innych. Zdiagnozowano u mnie guza przysadki, niedoczynność tarczycy, hiperprolaktynemię, niedowagę, małopłytkowość, leukopenię, a ponadto podejrzewają u mnie toczeń...

skąd ja to znam...

depresja + nerwica + dieta = wypadające włosy, wyniki kiepskie, na granicy normy i poniżej, przeszło

migreny - przez kilka lat, dzień w dzień bolała mnie głowa, migrena w rodzinie, badania ok, przeszło

stawy - przez kilka lat, co kilka dni bolały mnie nogi, rwący ból, bez powodu, przeszło

toczeń - wynik ujemny

niedoczynność tarczycy - brak, obciążenie rodzinne, mama i siostry mają

toczeń, niedoczynność, niedowaga, wysoka prolaktyna = wypadanie włosów a niedoczynność wpływa na nastrój, stany depresyjne itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nastka_, to skutki tego stresu rak może się rozwijać gdy układ odpornościowy nie walczy to mu łatwiej

jesteś młoda można to leczyć to wszystko aż cud że ja po tym co pzeszedłem nie mam nic muszę się zbadać profilaktycznie

 

-- 03 maja 2014, 23:34 --

 

Ku pokrzepieniu ja mam ciężka depresję

leki nie działają

uszkodzony mózg a nie dałem za wygraną

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedzi.

Sama już nie wiem, czy to moja psychika działa destrukcyjnie na ciało, czy ciało na psychikę... kartezjański dualizm ciała i duszy mnie wykańcza. A może sama to robię? Prawdopodobnie za dużo myślę i to zupełnie irracjonalnie. Kopię sobie mały nagrobek z toksycznych iluzji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Radziłam sobie dopóki organizm nie zaczął mnie zawodzić: Włosy wypadające garściami, zaburzenia równowagi, zapalenia stawów, migreny i wiele wiele innych. Zdiagnozowano u mnie guza przysadki, niedoczynność tarczycy, hiperprolaktynemię, niedowagę, małopłytkowość, leukopenię, a ponadto podejrzewają u mnie toczeń... Jestem tym zdruzgotana. Niegdyś byłam bardzo aktywną osobą, a teraz moje ciało podobnie jak umysł jest moim wrogiem. Ponadto w szpitalu znów stwierdzono u mnie zaburzenia depresyjne nawracające lub dystymię i stany lękowe, przepisano lek. Nie mogę się z tym pogodzić. Zwłaszcza, że nie wszyscy w rodzinie wierzą w to.

/quote]

 

wylecz najpierw niedoczynność tarczycy - ona może dać objawy takie jak depresja, więc jeśli chodziłaś cały czas z niedoczynnością tarczycy nieleczoną to nie dziwię się, że depresje znikały, bo jak mogłyby zniknąć gdyby głównym problemem była tarczyca - w dodatku ta depresja kijowo reagowała na leki

 

rozumiem, że guz przysadki wydziela prolaktynę? dostałaś jakąś bromokryptynę?

 

weź się porządnie za leczenie tarczycy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

psychidae leczę tarczycę od kilku miesięcy, depresja wówczas wracała, mijała, znów się mnie uczepiła. Co do guza, to nadal nie wiedzą czy coś wydziela, czy nie, ale skłaniają się ku temu, że nie wydziela. Mimo wszystko dostałam bromergon na podwyższoną (lekko) prolaktynę, jednak uważają, że jest to spowodowane raczej depresją, bo gdyby guz rzeczywiście ją wydzielał, to byłaby o wiele wyższa. Teraz czekam na rezonans i muszę odwiedzić w końcu psychiatrę :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×