Skocz do zawartości
Nerwica.com

samotne mieszkanie, praca i stany lękowe


wieslawpas

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Miej wiecej od stycznia tego roku zaczalem pracowac w mieszkaniu. A mieszkam w kawalerce 18 k/w.

W sumie przez jakies 4 miesiace dzielnie dawalem rade i calkiem znośnie wytrzymywałem te samotnosci.

Ale jakies miesiąć temu zaczęly się pojawiać lęki. Generalnie wydaje mi się, że wiode smutne życie

cały czas praktycznie siedzie w tych 4 scianach. Czasami wieczorami widuje się ze znajomymi, ale

bywa tak, że przez 3 dni nikogo ze znajomch nie widze a rozmwaiem czasami z klietemi. Chodze po

galeriach, żeby nie siedzieć w jednym miejscu bo bokiem mi wychodzi przebywanie w tej kawalerce.

 

Czasami budze się rano i myśle, że znowu pryjdzie mi spędzić kolejny smutny i samotny dzien w 4 scianach.

Wowczas pojawiają się lęki, czasami nawet dosyc mozne - prawie jak napady paniki. Upatruje w tym

samotnym siedzeniu źródła prolemów nerwicowych i depresyjnych. Próbowałem to zmienić korzystająć

biur coworkingu, ale wychodziłem z nich zdołowany bo przykre się wydaje płacenie paru stów miesiecznie

za czyjeść tworzystwo.

 

Ciekawe, czy takie samotne mieszkanie i praca w jedym miejscu jest w stanie wpędzić człowieka

w takie doły, czy coś sobie ubzdurałem.

 

Wieslaw

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wieslawpas Mam podobnie , samotność wkur....Mnie chociaż można to nadrobić na drugi dzień w pracy to i tak długimi zimowymi wieczorami można nabawić się choroby alkoholowej. Takie juz jest życie kobieta odchodzi i dupa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no wałaśnie nie wiem jak oni to robia.

jakbyś był silnym introwertykiem to by Ci to problemów nie sprawiało ale widocznie potrzebujesz ludzi spotkań z nimi. Nie pracując z ludźmi jak nie ma się jakiejś grupy znajomych ciężko o kontakty z ludźmi może przez internet kogoś byś poznał.

Ja to unikam ludzi żeby mi nie zadawali pytań typu co robisz cały dniami w domu, dlaczego nie pracujesz itp Ty masz w tej kwestii przynajmniej lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz 18 m2 naprawdę można dostać klaustrofobii, to zależy jakim jesteś człowiekiem, ja lubię często być sama wtedy czytam książki, słucham muzyki , szukam jakiś informacji, które mnie interesują, lubię być sama ze sobą ,ale najgorsze jest taka samotność , wiedza,ze nie masz obok człowieka, który Cie rozumie i wie o Tobie dużo i podobnie odbiera świat.

Zawsze możesz zrobić imprezę nawet w środku tygodnia, dopasować tak by ludziom pasowało zaprosić parę osób do domu i posiedzieć i porozmawiać o życiu i innych znajomych, ja tak zrobiłam w poniedziałek i impreza się skończyła o 5 rano ,ale było spokojnie w miarę trochę muzyki, ale do Tesco lecieliśmy jeszcze po alko, picie w samotności odradzam bez sensu. Impreza pomaga na czas trwania imprezy hihi a tak serio to nucz się przebywać ze sobą sam i zajmij sie wtedy swoimi zainteresowaniami, na pewno wyniesiesz z tego większą korzyść niż z chodzenia po galeriach handlowych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poki co to ja tutaj klaustofobbi nie czuje. Najciekawsze, ze kiedys przez cale 6 misiecy mieszkalem sam i tak sie nie czulem. Dopiero jak wricilem z bieszczad dostelem stanow lekowych - no w bieszczadach bylo nerwowo. Wlanie poki nie mysle o tej samotnisci jest OK, ale jak tylko zaczne myslec to odrazu doly i lęki.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc, ja mam ataki paniki jak np umawiam sie z kobieta nie wazne czy pierwsza randka czy trzecia czy tez spotkanie z kolezanka na luzie. Przeszywa mnie wtedy mega stres, caly mokry sie robie, oczywiscie na spotkaniu, rozniez dodpadaja mnie taki ataki przy fryzjerze do ktorego chodze juz z rok czasu, niby go juz znam a jak spojrzy mi dluzej w oczy to panika..... Skad to mam? Kto mi odpowie?

 

Tez mieszkam sam, od rozstania z kobieta minelo ponad rok czasu i sam siedze w domu.

 

Mam prace, wychodze normalnie, ale znajomych tu nie mam za duzo, mozna powiedziec wogole, gdyz pochodze z innego miasta. Czy moje leki to przez to ze sam mieszkam? Wstepna diagnoza przez lekarza to ddd/dda. Sam juz nie wiem, kiedys nie mialem takich leków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samotność, dużo pracy, spore wymagania i własne konflikty doprowadziły mnie do nerwicy. Może poszukaj jakiś warsztatów psychologicznych, typu poznawanie nowych ludzi, przezwyciężanie nieśmiałości itp. Albo po prostu pójść do psychologa.

A oprócz kolegów masz jakieś koleżanki, sympatie? Siedzisz w tych czterech ścianach, bo nie potrafisz znaleźć czegoś interesującego może boisz się jeszcze czegoś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej, w sumie chodze na terapie ale sam nie wiem czy mo to pomaga. W sumie pomoaga wym sensie, ze z kims sie spotkam i wygadam. Kiedys wiidlem inne zycie i mialem mase znajomych, ale nowych nie poznawalem, a poza tym na lekach poczulem sie na tyle dobrze, ze nie musialem szukac towrzystwa na sile. W sumie nauczylem sie co raz wiecej czasu spedzac sam, a pozniej sie ze znajomymi pozmienialo bo jeden sie przeprowadzil, drugi pojawia sie sporadycznie, trzeci poznal dziewczyne. itp. No nie wiem co tutaj robic bo mnie to przygnebii co raz mocnej.

 

Wieslaw

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja kiedyś miałem sporo znajomych ale raczej takich powierzchownych w większości, tak często mnie na alkoholowe imprezy zapraszano że groził mi alkoholizm, a same te osoby mnie po paru latach totalnie zmęczyły i nudziły i pogrążyłem się w samotności. Tak i tak źle. Nie jestem ekstrawertykiem ale też z samotność mnie dołuje i nie czerpię energii z niej jak niektórzy introwertycy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oto temat dla mnie.Mieszkam samotnie od półtora roku.Pracuję pięć dni w tygodniu po 8 godz.Tam mam kontakt z ludźmi ale właściwie zmuszam się do rozmawiania z nimi.Niewiele mnie z nimi łączy.Nasze kontakty to pozory...może oprócz jednej osoby.Poza pracą już nie mam znajomych.Reszta dnia z samym sobą i tak mija lato-jesień,zima,wiosna.Praca-pusty dom-praca-samotny weekend.Chyba ciężko będzie mi się zresocjalizować bo stałem się jakiś anty-stadny.Patrzę na prawa obowiązujące w grupach i wydaje mi się to wszystko absurdalne.Jestem w jakimś dziwnym rozkroku.Przeszkadza mi samotność a jednocześnie nie odczuwam potrzeby wyjścia do ludzi.I tak źle i tak niedobrze.Boję się o przyszłość.Lęki to codzienność.Psychoterapia powoli wyciąga mnie z najgłębszego dołu ,w którym leżałem przez lata...jednak ta ciągła niewiadoma.Nie wiem kim będę,nie wiem jak to będzie ale wierzę,że coś się wreszcie kiedyś ruszy.Potrzebuję woli by ruszyć,jakiejś siły.Bardzo chcę chcieć.Brak mi celu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×