Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zespół odstawienia czy depresja epizodyczna z nerwicy lękowe


chl0pw

Rekomendowane odpowiedzi

Hej, mam pewnien problem i z chęcią zasięgnąłbym waszej rady. Rozumiem że nie ma tutaj psychiatrów, a Pani psycholog mi nie pomoże, jednak chodzi mi raczej o zwyczajne porady niż diagnozę.

 

Powinienem najpierw opisać moją historię. Nie wiem czy to co pisze jest istotne, jak ktoś chce to może przejść dalej

 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

Dzieciństwo miałem zwyczajne, poza tym że urodziłem się w 7 miesiącu ciąży z dzieciencym porażeniem mózgowym, które poskutkowało tym że mam teraz niedowład jednej strony ciała. Pochodzę z pełnej rodziny tzn. mama, tata, 2x brat i babcia. Bez kłopotów z alkoholem w rodzinie, prawie. Raz wracał pijany z pracy, a ja akurat ze znajomymi wybierałem się na boisko; trochę wstydu narobił. Poza tym, on jest cholerykiem, szczególnie po tym jak rzucił palenie, zdarzało się by czasem pokrzyczał, a głuchy to nawet nie zdaje sobie sprawy jak głośno. Może 2 razy była poważna kłótnia która zakończyła się wrzaskami i trzaskaniem drzwiami. Rodzice bardzo obawiali się o moje bezpieczeństwo, szczególnie jak byłem jeszcze niepełnoletni. Może dlatego sam mam tendencję do obawiania sie o różne głupoty. Nie muszę pracować na studiach, są w stanie całkowicie mnie utrzymać.

Moi rodzice są stosunkowo starzy (50-60), stąd duża różnica pomiędzy mną a rodzeństwem(28 i 30), będąc w 4 klasie czułem się jak jedynak(bracia na studia). Każde z nich ma swoje życie, pracę tak więc pomimo iż mieszkają w tym samym mieście co ja studiuje, spotykamy się max raz na miesiąc. Podobno z całej trójki jestem najzdolniejszy, najwięcej wychodziłem i jeżdziłem na festiwale itp.

 

Odnośnie szkoły:

podstawówka-kilkoro znajomych, jeden dobry znajomy, czerwone paski

gimnazjum-w dalszym ciągu kilkoro znajomych, schudłem i nabrałem trochę krzepy, czerwone paski, rodzice wychowali mnie bym nie wdawał się w bójki(duży błąd), stąd w 2 i 3 klasie byłem szykanowany przez kilka osób(od zakończenia gimnazjum się z nimi nie kontaktuje, nie chciałem chodzić do szkoły, ogólnie 2 najgorsze lata w moim życiu(gorsze niż okres nerwicy)

liceum-obrót o 180 stopni, najlepsze 3 lata, klasa super, poznałem wieku przyjaciół i znajomych z którymi utrzymuje jakiś kontakt do dziś. Zaczeło się wychodzenie na imprezy, wyjazdy, biwaki. Do teraz żałuje że liceum trwało tylko 3 lata.~

 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

2 lata temu dostałem się na Politechnikę(mechaniczny). Ogółem studia do łatwych nie należą. Mimo wszystko zaliczenie I semestru nie sprawiało mi kłopotów. Pierwsze 3 miesiące to było picie wódki, palenie papierosów i marihuany. Człowiek sie wyszumiał, poznał nowe znajomości, póżniej spokojnie trwał w studiach. Pierwszą w życiu sesją stresowałem się bardzo(przed jednym egzaminem nie mogłem nawet zasnąć), ale przetrwałem.

 

Ostatni wieczór przed 2 semestrem 4-pak piwa i spać(pierwszą sesję trzeba było oblać). Następnego dnia się zaczeło.. Na zajęciach dostawałem ataku paniki i musiałem 3x wychodzić wymiotować. Pewnie zatrucie, szczególnie że wspóllokatorzy też mieli to samo. Myślę trudno.. Ale tu bach.. Kolejne dni, a ja nadal odczuwam silny dyskomfort na zajęciach, pojawiły się rówież krwotoki z nosa.. Źle sypiałem, budziłem się w środku nocy, nie jadałem. Lekarz rodzinny zrobił badanie krwi i hormonów tarczycy, przepisał hydroksyzynę i polecił wybranie się do psychiatry. Przyznam szczerze że zdarzyło mi się wcześniej przyjść tak ze 2 razy pijany/na mega kacu. Raz nawet o mało nie zwymiotowałem od woni mazaków z tablicy.

 

Psychiatra zdiagnozował nerwicę lękową, przepisał sertralinę 50mg/dzień i skierował do psychologa. Tam odbyłem 4 wizyty, które pomogły mi w małym stopniu(psycholog szła na urlop, a ja póżniej miałem wakacje). Leki zaczeły działać, już w kwietniu czułem się stosunkowo dobrze, po 0.5 roku wszystko wróciło względnie do normy(zaczałem jeść normalnie, a ataki paniki prawie znikneły).

 

Tabletki brałem zawsze rano

 

Wakacje w tym roku były raczej kiepskie. Miałem całe przepracować a pracowałem 2 tygodnie. Znajomi odbywali swoje praktyki lub sami pracowali. Nie wychodziłem na piwo częściej niż 2x na tydzień. Trochę mnie to smuciło.

 

Za namową psychiatry postanowiłem odstawić sertalinę po 1.5 roku brania:

 

28.07 i wcześniej - 50mg (1 tabletka)

29.07 - 25mg (1/2 tab)

30.07 - 25mg

 

30 lipca poczułem się trochę dziwnie, tak jakbym miał wahania nastroju. Przez kilka godzin czułem osamotnienie, smutek. Szybko przeszło. Następnego dnia wyjechałem na Woodstock, tak więc nawet nie zwróciłem na to uwagi.

 

31.07 - 25mg

1.08 - 25mg

2.08 - 25mg

3.08 - 25mg

4.08 - 25mg

5.08 - 25mg

6.08 - 25mg

7.08 - 25mg

8.08 - 25mg

9.08 - 25mg

10.08 - 25mg

11.08 - 25mg

12.08 - 25mg

13.08 - nic

14.08 - 25mg

15.08 - nic

16.08 - 25mg

17.08 - nic

 

W okolicach 10 sierpnia zacząłem miewać zawroty głowy. 17 sierpnia od wieczora straciłem apetyt, byłem smutny, czułem się samotny, opuszczony, przez moment płakałem do poduszki, zawroty głowy mineły, a stan poprawił się po 2 godzinach. Postanowiłem bez porady z lekarzem brać 12mg sertraliny dziennie(1/4 tabletki).

 

18.08 - 12mg

19.08 - 12mg

20.08 - 12mg

21.08 - 12mg

22.08 - 2x12mg

23.08 do teraz - 25mg

 

Do 23 sierpnia bywało coraz gorzej. Nie sypiałem źle, ale budziłem się czesto z uczuciem niepełnego wyspania, leżałem 2h nie mając ochoty na nic. Ból żołądka. Bałem się o swoją przyszłość, że pomimo inżyniera skończe pod mostem(rodzice wiecznie żyć nie będą). Paczki z allegro czekały do wysłania-z trudem się za to zabrałem, wolałem leżeć i bezmyślnie gapić się w TV. Zacząłem czuć wstręt do jedzenia, wieczorem było trochę lepiej. Wyjście ze znajomymi poprawiało mi humor.

Za namową mamy udałem się prywatnie do psychiatry, ta ku mojemu początkowemu oburzeniu zdiagnozowała depresję epizodyczną i przepisała sertralinę 50mg/dzień. Zadzwoniłem do mojej prychiatry, ale wiadomo że przez telefon nic mi nie powie. Miałem wrócic do 50mg, ale postanowiłem, że wezmę 25mg(będąc przed wakacjami u niej, w razie komplikacji miałem wrócić do dawki z ostatniego etapu).

Od 23.08 do dziś biorę pół tabletki. Po 2 dniach nastrój zaczął się poprawiać. Apetyt wrócił, nie płacze, znów się śmieje. Wychodzę na spacery lub spotykam się z ludźmi. Z motywacją nie jest źle, 2 dni spędziłem nad biochemią. Jutro jadę wypocząć do Ustki na parę dni. Z dnia na dzień jest coraz lepiej. Mimo wszystko dalej mam poranki gorsze od wieczorów, myślę więcej o przyszłości niż przed odstawianiem i muszę odbudować troszkę samoocenę.

 

I tutaj mam pytanie do Was: Wg. Was to te 25mg sertraliny jakie biorę od tygodnia przyćmiło depresję(która ewulowała z nerwicy), czy po prostu objawy depresji jakie wystąpiły przy odstawianiu to efekt odstawienia.

 

Na wizytę do mojej psychiatry muszę poczekać trochę bo są duże kolejki(NFZ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie widoczna poprawa była po 2 dniach. Jak zaczynałem się leczyć na nerwicę na poprawę czekałem miesiąc

 

-- 10 wrz 2012, 19:35 --

 

Wróciłem z Ustki-spędziłem tam tydzień, było wspaniale.

Teraz jak jestem w domu i uczę się do egzaminu- odczuwam pewien dyskomfort.

Przez pół godziny po przebudzeniu czuje się gorzej(głównie leże usiłując zasnąć). Później jest lepiej, chociaż nie jestem do końca wypoczęty.

Ataków paniki nie mam już od kilku miesięcy(ataki zazwyczaj miewałem na uczelni-szczegolnie na poczatku semestrów).

Towarzyszka podróży powiedziała mi że mam bezdech nocny("chrapiesz, póżniej masz 10sek bezdechu, póżniej łapczywie wciągasz powietrze").

Współlokatorzy, osoby z którymi sypiałem, rodzice - nikt wcześniej mi tego nie mówił

Nie osiągnąłem stanu sprzed okresu odstawienia. Zajęć nie mam, nie wiem więc czy napady lęku by nie powróciły.

Mimo wszystko objawy depresji które męczyły mnie tydzień- czy to spowodowane zespołem odstawienia czy epizodem depresyjnym, pozostawiły myśli o "przyszłości".

 

Nie ukrywam, myślałem że wyjdę z tego, a to co przytrafiło się przy odstawianiu.. Myślę czasem że te 1.5 roku brania leków i kilka miesięcy wizyt u psychologa były na marne.

 

Może inni mają też coś do powiedzenia? :yeah:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×