Skocz do zawartości
Nerwica.com

Znieczulica


wilczurka

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Nie jestem pewna, czy to dobry podtemat do pisania, nie wiem nawet, czy ktokolwiek pomoże mi na tym forum, ale jestem zrozpaczona.

Nie chodzi o mnie, a o mojego chłopaka, osobę, która jest moim najlepszym przyjacielem. Nie mogę niczego zrobić, nie mam pojęcia, jak mu pomóc...

Dobrze, ale o co chodzi? Nie wiem, czy znieczulica to dobre określenie, ale chodzi o to, że on... Nie widzi. Bynajmniej nie chodzi tu o wzrok, nie odczuwa uczuć, czuje, jakby był statystą i nie uczestniczył w tym, co się dzieje. Być może mój opis jest dość dziecinny, bądź głupi, ale jestem wykończona psychicznie tym wszystkim. Nie czuje, niczego nie czuje, jakby w tym nie uczestniczył... Sama miałam podobny problem, też nie wiedziałam, co się dzieje, nie czułam, cały czas było tak, jakbym była wyrwana z głębokiego zamyślenia, ale przeszło, nie pamiętam jak...

Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić, co się dzieje? Powiedzieć, jak mogłabym mu pomóc? Proszę zadawać pytania, jakiekolwiek, jakiekolwiek pomysły, błagam.

Jestem zdesperowana...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Nie jestem pewna, czy to dobry podtemat do pisania, nie wiem nawet, czy ktokolwiek pomoże mi na tym forum, ale jestem zrozpaczona.

Nie chodzi o mnie, a o mojego chłopaka, osobę, która jest moim najlepszym przyjacielem. Nie mogę niczego zrobić, nie mam pojęcia, jak mu pomóc...

Dobrze, ale o co chodzi? Nie wiem, czy znieczulica to dobre określenie, ale chodzi o to, że on... Nie widzi. Bynajmniej nie chodzi tu o wzrok, nie odczuwa uczuć, czuje, jakby był statystą i nie uczestniczył w tym, co się dzieje. Być może mój opis jest dość dziecinny, bądź głupi, ale jestem wykończona psychicznie tym wszystkim. Nie czuje, niczego nie czuje, jakby w tym nie uczestniczył... Sama miałam podobny problem, też nie wiedziałam, co się dzieje, nie czułam, cały czas było tak, jakbym była wyrwana z głębokiego zamyślenia, ale przeszło, nie pamiętam jak...

Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić, co się dzieje? Powiedzieć, jak mogłabym mu pomóc? Proszę zadawać pytania, jakiekolwiek, jakiekolwiek pomysły, błagam.

Jestem zdesperowana...

Sama miałam podobny problem, też nie wiedziałam, co się dzieje, nie czułam, cały czas było tak, jakbym była wyrwana z głębokiego zamyślenia, ale przeszło, nie pamiętam jak...

Derealizacja ?

Nie widzi. Bynajmniej nie chodzi tu o wzrok, nie odczuwa uczuć, czuje, jakby był statystą i nie uczestniczył w tym, co się dzieje. Być może mój opis jest dość dziecinny, bądź głupi, ale jestem wykończona psychicznie tym wszystkim. Nie czuje, niczego nie czuje, jakby w tym nie uczestniczył...

A podasz jakąś oznakę, co by na to wskazywało ?

 

-- 31 lip 2012, 21:00 --

 

A miałaś ostatnio jakieś smutne zdarzenie w życiu ? Może miałaś jakieś smutne przeżycie, i ten smutek odbił ci się na psychice, co spowodowało, że ci się wydaje, że on (i może jeszcze ktoś inny ?) jest taki nieobecny. Oczywiście to są tylko moje przypuszczenia, które bazuję na moich własnych doświadczeniach. Uważasz też czasami, że świat jest taki jakby nierealny ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tomek ma 17 lat, dalej mieszka z rodzicami. Niby nie ma żadnych problemów w domu, ale jest bardzo, bardzo delikatny. Nie zawsze otrzymywał tą delikatność od rodziny, nie dlatego, że są niedobrzy, czy coś takiego. Po prostu u nich w domu tego nie widać. Czysto, schludnie, miło, wesoło, ale nie ma takiego uczuciowego wychowania, czy czegoś, a on tego potrzebuje... To samo ode mnie. Jesteśmy razem ledwo 2 lata, ale i tak mnie zmienił. Sama byłam znieczulona, właśnie wtedy "nie widziałam", ale to chyba on mnie z tego wyrwał. cały czas jestem męska i raczej niespecjalnie okazuję uczucia.

Skąd wiem, że nie widzi? Bo mi to powiedział. Dokładnie opisał swoje odczucia, co brzmiało prawie tak samo, jak ja się czułam 2 lata temu.

Przykre wydarzenia? teraz dwójka moich przyjaciół się chyba rozstaje i to też na mnie wpływa, ale poza tym, że jestem smutna, to widzę i czuję.

 

 

Racja. Derealizacja była, przynajmniej w moim przypadku, kiedy przypominam sobie te najgorsze stany, przez które przechodziłam, ale gdy tak wspominam, wydaje mi się, że jego problem jest trochę mniejszy. Że on po prostu nie czuje, ale mogę się mylić. Najgorsze jest to, że nie można normalnie porozmawiać często, bo na wiele pytań odpowie "Nie wiem" i to może doprowadzić go nawet do łez...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak mogę mu w takim razie pomóc?

Wydaje mi się, że to może być nawet moja wina... Jest romantyczny, a ja tego po prostu nie lubię, nie sprawiam mu tych małych przyjemności jak chociażby mówienie do mnie "kotek", nie lubię przezwisk dla mnie, sama nazywam go raczej mało miło, bo zazwyczaj "Młody", "Tomek", albo "Małpa"... Ostatnio niechcący wyrwało mi się "Misiu" i dopiero teraz jak przypominam sobie tą sytuację, to widzę jak on się ucieszył przez to jedno słowo... Nie przytulam się do niego przy znajomych, nie okazuję specjalnych uczuć, kiedy się witamy, zachowuję się, jakby mi zależało tylko i wyłącznie na "jednym"... Cholera jasna, teraz mi się przypomniało jak mówił "Oglądałem ostatnio na YT taką parę, która gra razem w wowa. On się jej na jednym filmiku zapytał po angielsku, czy go kocha, a ona z takim uczuciem "Awww, oczywiście, że tak" [...] dzielą swoje pasje...", na co ja "Ja też z tobą gram"...

Wybaczcie, że to teraz piszę, ale dopiero do mnie dotarło jakim ja wielkim idiotą jestem...

Czy dałoby się to zwalczyć bez leków? Co muszę zrobić, poza zauważaniem jego uczuć, jeśli jeszcze nie jest za późno?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd wiem, że nie widzi? Bo mi to powiedział. Dokładnie opisał swoje odczucia, co brzmiało prawie tak samo, jak ja się czułam 2 lata temu.

Przykre wydarzenia? teraz dwójka moich przyjaciół się chyba rozstaje i to też na mnie wpływa, ale poza tym, że jestem smutna, to widzę i czuję.

Smutek bardzo wpływa na jak się postrzega świat, ale może w jego przypadku to nie jest to samo, lecz anhedonia - niezdolność do przeżywania pozytywnych emocji, co może wskazywać na jakieś psychiczne choroby. Albo po prostu brak tych pozytywnych emocji :)

Czy dałoby się to zwalczyć bez leków? Co muszę zrobić, poza zauważaniem jego uczuć, jeśli jeszcze nie jest za późno?

Okazuj mu oczywiście uczucia, ale też daj mu często znać, że go kochasz, i sprawiaj wrażenia zakochanej częściej, jeśli wiesz o co mi chodzi. Ale jeśli cię martwi ta "znieczulica", to spróbuj go namówić do psychologa, jeśli po zmienieniu stosunku do niego nic się nie zmieni po dłuższym czasie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozmawiałam z nim dopiero niedawno, bo mieliśmy przerwę.

Cóż. Z rozmowy i zachowania wydaje mi się, że Peter miał rację, tu chodzi o derealizację. Zadałam mu kilka pytań, z których wynikło, że nie "ogarnia" tego, co się dzieje, jakby w tym nie uczestniczył, rozmawia, ale nie wie, że to on rozmawia, czasami dziwnie mu, kiedy patrzy się w lustro.

Powiedział jeszcze: "Czuję się samotny, mimo że są wokół mnie ludzie, czuję się zmęczony, mimo że dopiero co wstałem, nie umiem jednoznacznie określić tego, co czuję"

Czy macie jakieś rady? Czy myślicie, że jeśli "spnę tyłek", uda mi się go z tego wyciągnąć bez pomocy leków, czy psychologa(na którego go namawiam)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby tu chodziło tylko o mnie, to by było łatwiej, gorzej jest z nakłonieniem do tego kogoś, kto jeszcze w dodatku musi najpierw porozmawiać o tym z rodzicami... Staram się go namówić, najpierw na psychologa, bo to dopiero on może dać skierowanie do psychiatry, ale też ciężko jest znaleźć coś sensownego. Sama przez kilka chwil chodziłam do psychologa i nic to nie dało, bo nie można się tak hop-siup otworzyć, nie łatwo powiedzieć o co chodzi...

Dlatego też się martwię...

mam relacjonować to, co się dalej dzieje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możesz to robić, ale pamiętaj, że rada psychologa/psychiatry/doktora jest zawsze więcej wart niż opinia jakiegoś użytkownika na forum. Zawsze się znajdzie jakiś użytkownik, który myśli, że wie lepiej, choć nie ma w tej dziedzinie żadnego wykształcenia.

Dobrze przekonuj swojego chłopaka, nie ma żartów z takimi schorzeniami, choć często nie sprawiają wrażenie groźnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×