Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bardzo proszę o pomoc...


Airie

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich.Znalazłam się tu bo tli się we mnie jeszcze jakaś mała iskierka nadziei że ktoś może mi pomóc.Jest to dla mnie wstydliwe nnigdy nie mówiłam nikomu tego co tutaj napisze..Jakże żałosna się w tej chwili czuję,ale nie mam nic do stracenia..Nie wiem o czego zacząć wszystko jest trudne do opisania a z każdym dniem jest coraz gorzej...nie daję sobie już rady-chciałabym to wszystko zmienić ale sama nie potrafię..

Tak naprawdę nic nie potrafię-nie potrafię żyć.Towarzyszy mi ciągły lęk,boję się zbliżać do kogokolwiek w strachu przed odrzuceniem i nie zaakceptowaniem zawsze taka byłam odkąd pamiętam...powoli dorastając zaczęło się w moim życiu piekło.Ciągły dojmujący ból istnienia,myśli kołaczące się w mojej głowie kręcące się w kółko nie dające mi spokoju a których nie potrafię bliżej określić,ciągły smutek i żal,wieczna rozpacz.Każda najdrobniejsza rzecz mogąca przyprawić mnie o płacz.Z drugiej strony czuję obojętność na wszystko czuję ciągłe zmęczenie wlasną egzystncją-nie widze w ogóle sensu tego że żyję.Chciałabym umrzeć,ale brak mi odwagi by to zakończyć i kurczowo trzymam sie w takich momentach czegoś dobrego by przetrwać.Bywają też krótkie momenty kiedy wydaje mi sie że jestem szczęśliwa ale to tylko chwilowe po czym wracam do poprzedniego stanu.Ehh tak ciężko mi wyrazić to wszystko co chciałabym napisać,nie nadążam za własnymi myślami...to trwa jakieś 5lat może mniej może więcej.Bardzo często płaczę,mam huśtawke nastrojów,popadam w skrajności.Przez te lata nieustannie towarzyszą mi myśli samobójcze,mam też za sobą jedną próbę jak widać nieudaną o której na szczęście nikt się nie dowiedział.Mam za sobą cięcie się-trwało to 3lata póki się nie opamiętałam a raczej póki ktoś mnie nie przypilnował...każda blizna przypomina mi że mogłoby mnie tu nie być,przypominają mi te wszystkie chwile w których musiałam się ukarać kiedy musiałam zagłuszyć ból psychiczny...potem zaczęłam się wyładowywać na innych krzyczałam waliłam głową czy pięścią w ściane w stół,rzucałam krzesłem-czymkolwiek co mi wpadło w ręce.Teraz znów szukam czegoś co mi pozwoli zapomnieć,co uśmierzy mój ból.Próbowałam zapomnieć pijąc czy biorąc jakieś leki ale zapomnienie jest tylko chwilowe a każdy powrót do rzeczywistości jest coraz gorszy...Czasami kiedy się ocknę na te krótką chwile kiedy jestem świadoma problemu i tego co mnie otacza to zwyczajnie się boję.Boję się że wariuję albo już zwariowałam.Często uciekam w swoje myśli do własnego świata wtedy nie slyszę ani nie widzę co się dzieje wokół mnie-może się walić i palić a ja nie zwrócę na to uwagi,świat wydaje mi się nierzeczywisty jakby za mgłą chociaż znam przecież to otoczenie.Czuję kompletny chaos uff...nie mogę tego wszystkiego nawet dobrze poskładać w całość..

nie czuję w ogóle zainteresowani czymkolwiek,najchętniej zamknęłabym się gdzieś sama i nie ruszała a z drugiej strony tak bardzo bym chciałą żeby ktoś zwrócił uwagę że coś jest nie tak żeby ktoś zrozumiał i mi pomógł,anie nic takiego się nie dzieje...nie mogę się na niczym skupić coś mnie ciągle rozprasza,wiecznie zmęczona i smutna...zaczęłam zapychać smutek jedzeniem,zaczynam zjadać 2 czy nawet 3 razy więcej niż jadałam normalnie,coraz bardziej tyję i coraz bardziej czuję się winna -bo przecież to moja wina że jestem taka jaka jestem.Nie mam chwili wytchnienia,nawet sen nie daje mi ukojenia.Wiecznie walczę sama ze sobą jakby żyły we mnie dwie zupełnie różne osoby nie wiem już jak mam sie zachowywać..Próbuję się zachowywać normalnie zakładam maskę codzienności i udaję że wszystko jest w najlepszym porządku,ale nie jest.Nie wytrzymam już dłużej,gubię się,potrzebuje rady pomocy czegokolwiek.Czuję że zbliżam się do kresu mojej wytrzymałości boję się że pewnego dnia się nie zawaham i odejdę.Chciałabym chcieć to wszystko zmienić-naprawdę ale jestem naprawdę zmęczona.Jak nisko może upaść człowiek?jak nisko upadnę zanim ktoś poda mi dłoń,zanim nie będzie za późno?Błagam niech ktoś mi powie że wszystko będzie dobrze..niech ktoś mi pomoże..

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Bellatrix za twoją odpowiedź.Wiele rzeczy które zauważyłaś wiem zdaje sobie z nich sprawę tylko co na to poradzić?-łatwiej powiedzieć niż zrobić..Ale czuję się minimalnie lepiej przez to że tu napisałam.

Trudno jest prosić o pomoc,zawsze radziłam sobie jakoś sama i teraz nie bardzo sama wiem gdzie tej pomocy szukać u kogo?jak?

Rozumiem że powinnam iść do lekarza tylko że boję się.Czuję paniczny strach na myśl że miałabym iść do psychologa czy psychiatry.Wiem że gdybym tam poszła to albo bym stamtąd wybiegła z płaczem albo zaczęła się śmiać jak opętana-ostatnio często mi sie zdarza,kiedy nie mam siły płakać to po prostu się śmieję albo jedno i drugie jednocześnie.Już wcześniej chciałam iść do psychologa czy psychiatry,to było 2 lata temu i jedyne na co sie zdobyłam to ukradkowe spisanie numeru do gabinetu...-nigdy nie zadzwoniłam.Ktoś by mnie musiał chyba tam siłą zaciągnąć.Naprawdę chciałabym walczyć,coś zmienić tylko nie wiem jak a zachowanie mojej rodziny też mi nie pomaga,przez co czuje sie winna i tak zataczam błędne koło..

I wiesz co jest najgorsze?Nie wiem dlaczego stałam sie taka jaka się stałam,patrząc z zewnątrz miałam przecież dobre życie-dlaczego więc?

Napisanie tu było chyba ostatnią rzeczą którą miałam zrobić w drugą stronę,żebym nie musiała sobie wyrzucać że nie zrobiłam ani jednego kroku w drugą stronę że do końca się poddałam..-pierwszy krok i najłatwiejszy z tego wszystkiego.

Dziękuję za wsparcie.Spróbuję o tym pamiętać..

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz depresję juz mniejsza czym spowodowaną, depresja to taki fajny kanał, który nam się otwiera w mózgu czasami pod wpływem silnego przeżycia jednorazowego lub jak u Ciebie problemami istniejącymi od wielu lat. Spowodowane to jest zmianą biochemiczna w mózgu ,która jest reakcją np. na silny wstrząs a jak już się taka reakcja zapoczątkuje to idzie się do psychiatry po leki zeby te prawidłową biochemię przywrócić , oczywiście nie jest to proste i raz zaburzona równowaga nawet po doprowadzeniu jej do porządku może być już zawsze podatna na takie zachwiania i łatwo ją zaburzyć. Można tez równolegle próbować przywrócić te równowagę terapią żyli zaczynamy inaczej oglądać świat i pod wpływem naszej oceny mózg sam przywraca swoją biochemie prawidłową,ale tez jest juz bardzo podatny na zaburzenie równowagi , dlatego moim zdaniem można już sobie chodzić na terapię albo jeść leki do końca życia i będą zawsze okresy lepsze i później nawroty.

Ja depresje dorwałam po raz pierwszy w maju :why::why::why: , why?

 

-- 15 mar 2012, 23:23 --

 

Wiem dlaczego mnie dorwała :cry: .Czym jest spowodowana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedyną osobę która wiedziała o moich problemach straciłam...Jest jeszcze druga bliska osoba ale nic nie wie..ale jak powiedzieć komuś coś takiego?nie chce nawet myśleć jaka może być jej reakcja...

Do psychiatry z NFZu trzeba iść ze skierowaniem od lekarza rodzinnego?mieszkam w małej wiosce i jeżeli pójde tu do lekarza to wszyscy będą wiedzieć-takie rzeczy szybko sie roznoszą,zostanę wariatką..

Spróbuję zebrać się na odwagę..porozmawiam z przyjaciółką.oby tylko zrozumiała,jeśli nie ona to ja już nie mam dla kogo tutaj dłużej być..

Dziękuję wam za zrozumienie i rady

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja też podtrzymuję zdanie poprzedniczek. To depresja. Masz niedobory niektórych neuroprzekaźników i przez to twoje komórki nerwowe nie mogą się ze sobą komunikować tak jakby chciały, i to właśnie wywołuje u nas złe samopoczucie i czarne myśli. To jest schorzenie medyczne i wymaga leczenia. I gadanie by wziąć się w garść nie ma tu najmniejszej podstawy gdy ktoś ma depresję. Spróbuj to np. powiedzieć osobie ze złamaną nogą albo w wysokiej gorączce. Musisz to zrozumieć i zaakceptować, chodzę teraz do psychiatry bez najmniejszych oporów, tak jak do internisty. Pamiętam, kilka pierwszych razów było najcięższych, a potem gdy się okazuje, że to nic strasznego to chodzę tam nawet z przyjemnością bo bardzo lubię moją psychiatrę, dzięki niej zawdzięczam to, że jeszcze żyję i znowu jestem zdrowy. Gdyby nie jej fachowa pomoc to już by pewnie teraz moje ciało toczyłyby jakieś robale.

Powtarzam, weź prozac, anafranil czy wenlafaksynę i to w słusznej dawce, odczekaj jakieś 2-3 tygodnie i będzie po krzyku, zapomnisz o chorobie i na nowo będziesz cieszyć się życiem. Posłuchaj doświadczonych depresjowiczów i zrób tak jak Ci powiedziałem, zaufaj mi, to nic strasznego, nie zwlekaj bo jeszcze zrobisz jakieś głupstwo.

Pozdrawiam i życzę zdrowia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj napisałam list do mamy prosząc w nim by poszła razem ze mną do psychiatry bo potrzebuje pomocy...nie mogłam sie zdobyć na to by z nią porozmawiać na ten temat...cały dzień się tym gryzłam...boję sie jej reakcji.jest coraz gorzej staczam się..jeżeli mnie wyśmieje albo nie zrozumie to koniec nie mam po co próbować czegokolwiek...błagam powiedzcie że będzie dobrze..że zrozumie...że to wszystko minie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×