Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wróciłam ze szpitala - komentarz.


acetyloCoA

Rekomendowane odpowiedzi

Trafiłam na oddział V. Ponoć V i II są najlepsze dla kobiet. Trafiłam tam z deprechą, nerwicą, trichotilomanią, innymi samookaleczeniami, myślami samobójczymi. Obecnie biorę fluoksetynę, ketrel i depakinę. W szpitalu zmieniano mi leki, ale szczerze mówiąc byłam wtedy w takim stanie, że nie ogarniałam co dostawałam. Pani Ordynator to złota kobieta, cierpliwa, bardzo życzliwa, lekarz z powołaniem. Większość pielęgniarek bardzo życzliwe i kochane babki. Pojedyncze to wrednawe baby, ale jak to w życiu bywa:)) Kompletnie nie można wierzyć w mity o tym, że tam dają specjalnie dużo leków, żeby człowieka otępić - nawet jeżeli chciałoby się taką dawkę dostać, żeby zapomnieć o problemach, na pewno się jej nie dostanie! W pasy zapinane tylko osoby poważnie agresywnie. Niestety nie ma już podziału na oddział depresji i nerwic i resztę, więc na jednym oddziale byłam z osobami bardzo ciężko chorymi, aż serce pękało:( Pani Ordynator specjalnie załatwiła mi psychologa, mimo że pani psycholog pracująca na oddziale była na chorobowym. Nurt behawioralno-poznawczy okazał się dla mnie zbawieniem! Fantastyczny Psycholog - młody człowiek, dyskutowaliśmy o moich problemach, zaopatrzył mnie w poradniki, książki i ulotki na temat moich chorób. Przychodził tyle razy w ciągu tygodnia, ile chciałam. Minus to jedzenie - mało i niektóre chore kradły jedzenie, ogólnie szkoła przetrwania, ale 3 pielęgniarki nie były w stanie upilnować 35 pacjentek. Piękne otoczenie - park, ławeczki, prace w ogródku. Terapia zajęciowa z fantastyczną panią Lidzią - słuchanie muzyki i zajęcia plastyczne.

Rzuciłam medycynę, na którą poszłam dla innych. Startuję na ASP, może mi się uda. Rodzina przejrzała na oczy, zobaczyła, że to nie są żarty i się wzięli za siebie. W końcu czuję, że się w domu liczę. Szkoda, że musiałam doprowadzić się do takiego stanu, żeby sytuacja się zmieniła, ale jest już ok. Jeżeli macie jeszcze jakieś pytania, to proszę bardzo - odpowiem na wszystko, bo tak teraz nie wiem, co może Was interesować.

Buźka!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trafiłam na oddział V. Ponoć V i II są najlepsze dla kobiet. Trafiłam tam z deprechą, nerwicą, trichotilomanią, innymi samookaleczeniami, myślami samobójczymi. Obecnie biorę fluoksetynę, ketrel i depakinę. W szpitalu zmieniano mi leki, ale szczerze mówiąc byłam wtedy w takim stanie, że nie ogarniałam co dostawałam. Pani Ordynator to złota kobieta, cierpliwa, bardzo życzliwa, lekarz z powołaniem. Większość pielęgniarek bardzo życzliwe i kochane babki. Pojedyncze to wrednawe baby, ale jak to w życiu bywa:)) Kompletnie nie można wierzyć w mity o tym, że tam dają specjalnie dużo leków, żeby człowieka otępić - nawet jeżeli chciałoby się taką dawkę dostać, żeby zapomnieć o problemach, na pewno się jej nie dostanie! W pasy zapinane tylko osoby poważnie agresywnie. Niestety nie ma już podziału na oddział depresji i nerwic i resztę, więc na jednym oddziale byłam z osobami bardzo ciężko chorymi, aż serce pękało:( Pani Ordynator specjalnie załatwiła mi psychologa, mimo że pani psycholog pracująca na oddziale była na chorobowym. Nurt behawioralno-poznawczy okazał się dla mnie zbawieniem! Fantastyczny Psycholog - młody człowiek, dyskutowaliśmy o moich problemach, zaopatrzył mnie w poradniki, książki i ulotki na temat moich chorób. Przychodził tyle razy w ciągu tygodnia, ile chciałam. Minus to jedzenie - mało i niektóre chore kradły jedzenie, ogólnie szkoła przetrwania, ale 3 pielęgniarki nie były w stanie upilnować 35 pacjentek. Piękne otoczenie - park, ławeczki, prace w ogródku. Terapia zajęciowa z fantastyczną panią Lidzią - słuchanie muzyki i zajęcia plastyczne.

Rzuciłam medycynę, na którą poszłam dla innych. Startuję na ASP, może mi się uda. Rodzina przejrzała na oczy, zobaczyła, że to nie są żarty i się wzięli za siebie. W końcu czuję, że się w domu liczę. Szkoda, że musiałam doprowadzić się do takiego stanu, żeby sytuacja się zmieniła, ale jest już ok. Jeżeli macie jeszcze jakieś pytania, to proszę bardzo - odpowiem na wszystko, bo tak teraz nie wiem, co może Was interesować.

Buźka!!!

Pięknie słyszeć że udaje ci się powoli wracać do zdrowia Podoba mi się tez to ASP zamiast kijowej medycyny dla lamusów. Tak trzymać^^

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sam jesteś lamus :bezradny: co ja bym dał, żeby cofnąć czas i iść na medycynę.

Moja była chodziła w Poznaniu na medycynę, poza tym miałem też parę lat temu tam kuzyna, wiem więcej o tym środowisku niż jesteś wstanie sobie wyobrazić, jebane córeki i synkowie ordynatorów i lizodupy z pierdolonymi kujonami przeplatane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nortt, Wszędzie jest podobnie. Zawsze masz grupę kujonów z lizodupami, na ASP też (bliski członek rodziny jest nauczycielem akademickim i tu z kolei moja była). Mam znajomych po akademii medycznej więc też się orientuję jak to wygląda. Niczym to nie odbiega od innych kierunków. Więc daruj sobie określenia typu lamusy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

acetyloCoA

Przede wszystkim należą Ci się brawa za samą decyzję o poddaniu się hospitalizacji. Podjęcie tego kroku to dowód na to, że masz odwagę i siłę by walczyć z własnymi zaburzeniami - a to już bardzo dużo. Warto sobie uzmysłowić, że każdy z nas ma tylko jedno życie i jedną jedyną szansę na to by je sobie ułożyć - wyciągnąć dłoń po swoje marzenia. Nie wolno pozwolić na to by te wszystkie cholerne zaburzenia zaprzepaściły tę szansę. Ja właśnie to zrozumiałem i staram się walczyć z nerwicą jak tylko mogę. Cieszę się, że jesteś zadowolona z pobytu i dobrze się czujesz, oby od tej pory było już tylko lepiej. Trzymam kciuki. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat dzięki kujonom bez koneksji, a nie pi****nym obibokom chociaż mamy wyedukowanych lekarzy w większych miastach - szkoda, że praktyki niezbyt sporo, szczególnie na chirurgii precyzyjnej (np. okulistyka czy neurochirurgia)! Nepotyzm pomijam akurat w tym przypadku i to, że w dupie im się przewraca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że mój temat dał paru osobom pole do popisu ;) dziękuję wszystkim za słowa otuchy! Choruję od dzieciństwa, od 2 lat pogorszenie. Chodziłam rok na psychodynamiczną, ale mała poprawa. To była bardzo ciężka decyzja, ale cieszę się, że byłam w szpitalu. Na serio mi pomogło. A co do medycyny, to po prostu nie jest moja bajka, mimo że oceny miałam super (żeby tatuś mógł się chwalić córeczką). Ale do czego to mnie doprowadziło, to już wiecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×