Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dogodzilem sobie wycieczka na mazury


wieslawpas

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Juz od dluzszego czasu myslem o tym dlugim weekendzie. Wszyscy znajomi wyjezdzaja, i czlowiek praktycznie zostaje sam. Po prostu zle znosze samotnosc i unikam tego, a jak wieszosc znajomych wyjedzie to mam problem. Postanowilem wiec wybrac sie na Mazury z kolegami na motocyklach. Z tym, ze jest ptoblem taki, ze bezpiecznie czuje sie w Warszawie i jesli wyjade za miasto czuje lek - musze zaraz wracac. Zostac zle, pojechac tez niedobrze.

 

Wczoraj rano tuz przed obudzil mnie lek juz o 6 rano. Wiedzialem ze za pare godzin wyjezdzamy. Pojechalem na stacje beznynowa zatankowac paliwo. I stwierdzilem, ze leki sa tak duze ze zarzyje afoban. I zarzylem w sobie poltora tabletki - takiej dawki nie wzialem juz

dawno. Dolaczylem do znajomych i wyjechaliscmy z Wawy. W drodze na Mazury czulem sie dobrze, chociaz chlopaki zapieprzali troche i wloklem sie w ogonie. Taka samotna przejadzka przez lasy. Ale czulem sie wzglednie dobrze.

 

W koncu przybylismy na miejsce do Biskupca. Zostawilismy rzeczy w domku i pojeachalismy na obiad na miasto. I tutaj w czasie obiadu, kiedy parzylem w talerz dopadl mnie lek. To znaczy to nie jest taki czysty lęk, ale mieszanka, zlosci, gniewu, stachu, ktora sie kotluje w czlowieku. W koncu decyzja - wracam do Warszawy, ale jest problem do tej Warszawy daleko 220 km. Niby nie daleko ale kazda minuta to wiecznosc.

 

Coz poddaje sie wsiadam na motocyk i wracam do Warszawy. A tutaj panika rosnie. Jade, jade a tutaj wciaz daleko. A ja chcialbym juz w tej sekundzie tam sie znalezc. Jade a tutaj nasilja sie mysli depresje, wzmaga sie panika. Zatrzymalem sie na stacji beznynowej zeby zaryz afoban - mysle po prostu ze szkoda nerwow lepiej zarzyc lek. Telefon do znajomych

tak zeby pogadac. I dalej w doroge. Do Warszawy jeszcze 150 km. Innym razem powiedzialbym niedaleko ale wczoraj to byl jak do wiecznosci. Pozniej puscil sie deszcz, wiec zrobilo sie jeszcze bardziej ponuro. W koncu podlaczylem sie do jakies pary na motocyklu przez chwile jechalem za nimi. W koncu zajechalem do tej Warszawy nakrecony na maksa.

Zajechalem do pewnej knakpki i byli tam znajomi wiec sobie troche pogadalem i nerwy troche odeszly, ale dzis po wczorajszej przejazdze jestem zalekniony jak cholera. Musialem zarzyc afoban. Trzmna mnie ten lek az do tej pory. Penie potrzyma pare dni..

 

 

Pytanie Czy macie takie sytuacje, ze czujecie sie bezpiecznie w jedym miejscu?

Jak sobie radzicie, poradzilbysicie na moim miejscu?

 

Pozdrawiam

 

Wieslaw

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, ja sie najbezpieczniej czuje we wlasnym domu. A tak na maksa dobrze to w lozku :P Takze podziwiam, ze pojechales 220km od Wawy i wrociles SAM. Dla mnie glupie wyjscie na miasto czy do lekarza w samotnosci jest powaznym problemem konczacym sie zazwyczaj okropnym zmeczeniem przez kolejny tydzien + atakiem paniki na noc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mialem kiedys tak ze balem sie wyjechac z miasta. Ze swoim problemem mozesz sobie tak poradzic, ze bedziewsz wychodzila czesciej i zdobywala teren powoli. Docieraz raz do punktu A

i jak przyjdziesz jeszcze raz do A bedzie juz lepiej. Pozniej kawalek dalej do punkut B, i znowu powrot. Nastepnym razem punk C.

 

Mialem tak, ze przez 3 lata nie ruszalem sie z Wawy, metoda drobnych krokow objechalem cala Anglie.

 

Wieslaw

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tak mam jak wychodzę poza dom i przypominam sobie o lęku. Odrazu wtedy rodzi się panika i myśl "Muszę do domu, do łózka, do telwizora". Tak bez powodu i bez niczego, ale czuję strach no i poddaje się mu zazwyczaj, bo im bardziej walczę tym bardziej się boję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi tu o żadną walkę i np wybiegać poza dom z kompletnie wariującymi zmysłami, bo to prowadzi tylko do zapamiętywania nieprzyjemnych chwil, które potem siedzą w głowie i blokują nas przed działaniem. Tak jak napisał Wieslaw, należy małymi kroczkami zdobywać teren. Ja też tak miałem, gdy zwyczajnie zaniedbałem wychodzie poza dom (a to bo z lenistwa, a to bo nie było potrzeby, a to coś tam) i pewnego dnia uświadomiłem sobie, że boje się wyjść z domu ! :shock: No czegoś podobnego nigdy bym się nie spodziewał, ale stało się. Przez to teraz na własne życzenie mam rehabilitację pt "wychodzenie z domu i radzenie sobie z lękiem".

Jeżeli nie chcecie skończyć z lękiem przed wychodzeniem z domu, to radzę nie wegetować przed TV całymi dniami, tylko wyjść nawet po małe zakupy, przejść się, załatwić coś, bo potem może być nieciekawie. :roll:

 

Wracając jednak do tematu, to pewnie Wiesław, że sam miewam takie coś, natomiast pierwsza rzecz - teleportacja nie istnieje, więc co najwyżej możesz wywołać takimi myślami kotłowanie serca (i te narastające napięcie, że coraz bardziej tego chcesz), druga sprawa - czym jest dom? jakimś bezpiecznym punktem? a czym różni się pokój w domu, od pokoju w domku pensjonacie? albo domek letniskowy? Równie bezpieczny jesteś tu i tu, więc ... należy sobie też to tłumaczyć, że nie ma różnicy gdzie będziesz. Ja wiem, mnie też dom kojarzy się lepiej - przytulniej, bardziej komfortowo - ale to są tylko 4 ściany w budynku ... nie ma tu żadnych wpływów magicznych, więc równie dobrze mogę mieć tą samą panikę w łazience, w kuchni, itd.. Trzeba starać sobie tłumaczyć w momencie paniki, że w tym miejscu gdzie stoisz, TEŻ jesteś bezpieczny i nie potrzebujesz uciekać do domu. Chwila opanowania, głowa pod lodowatą wodę (albo bardziej polecam zamoczyć twarz w takiej wodzie - od razu człowiekowi lepiej) i już. Trzeba sobie tłumaczyć, że Ok - boje się, coś mnie przestraszyło, ale zaraz będzie lepiej - uspokoje się, wyluzuje, jestem wśród znajomych i zaraz będzie super. Problem w takich sytuacjach jest nie jakies niepotrzebne myślenie o negatywnych rzeczach, gdy przecież jesteś na świeżym powietrzu, jest fajnie, znajomi są (więc nie jesteś sam, więc w razie , łyknąć sobie mały bro na rozluźnienie (mi zawsze to pomaga na wyjściach - od razu wracam do świata żywych i liczy się tylko impreza) i tyle.

Dostałeś takiego ataku paniki tylko i wyłącznie bo zacząłeś sobie wmawiać - bardzo mocno - że chcesz już być w domu ... a ponieważ to nie przychodziło, nie przychodziło, to nasyciło to Twój lęk do takiego okropnego stopnia. Zamiast ucieczki, pomyśl racjonalnie - co się stanie jak zostaniesz? No nic w tym rzecz. Trochę strachu, trochę paniki, ale później to minie, skupisz się na wyjeździe i będzie super. Poza tym jak sam powiedziałeś, miałeś leki ... to w czym problem? Ja nie mam takiego luksusu - jak się wystraszę, to jestem ja, moje lęki i szukanie racjonalnego myślenia. Pomyśl nad tym trochę, bo szkoda unikać takich przyjemności w życiu. Dobrze będzie.

 

^^

 

PS. Taka rada dla wszystkich, którzy miewają ataki paniki gdzieś daleko poza domem, bo nagle sobie uświadomili, że w razie czego nie mogą wrócić do swojego bezpiecznego punktu - drzemka ;) brzmi głupio, ale mnie zawsze to służy jako restart myśli. Jeżeli czujecie się gorzej, że Was przytłacza sytuacja i nienajlepiej sobie z tym radzicie, to zwykła drzemka pomoże. Organizm się wyciszy przez sen, Wy trochę naładujecie bateryjki i po obudzeniu będzie lepiej. I nikt przede wszystkim nie będzie się na Was dziwnie patrzył, jak w przypadku "Wiesz co, muszę wracać jednak do domu, bo coś". Trochę twardości proszę Państwa. Nie dać się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gorat, ja mam psa, ktorego wyprowadzam 5x dziennie, wiec mi to raczej nie grozi, co nie zmienia faktu, ze pietram jak nie wiem przed pojechaniem na miasto. Tu w okolicach domu to moge sobie chodzic z pieskiem, ale jak mam wsiasc w busa i jechac gdzies dalej to cala sie trzese.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, ja też boje się komunikacji miejskiej - powiem, że nawet bardzo i stąd nie byłem w tramwaju/busie od ... miesiąca, dwóch, jak nie dłużej. :lol: Dzięki Bogu mam ten luksus, że dziewczyna ma samochód, kumple też, więc nie muszę się nigdzie poruszać komunikacją. I powiem Ci szczerze, że jak na większość spraw mam radę, sugestię, odpowiedź, tak póki co nie umiem sobie z tym poradzić, natomiast ... jeszcze z tydzień temu tez nie wyobrażałem sobie pójście na egzamin na uczelnię - w mojej wyobraźni to wydawało się czymś okropnym, kosmosem, itd. itp.. Dzisiaj byłem na 3 egzaminie ;) bez większych obaw - trochę może dyskomfort (ach ta nerwica :lol: ), ale było spoko, skupiłem się na tym co trzeba, żadnych strachów, wyszedłem i już. Spoko. A niedługo wychodzę, bo dziewczyna przyjeżdża do mnie, więc idziemy gdzieś na miasto.

Do czego zmierzam tak wypisując o Sobie - nie ma co się blokować, wyobrażać sobie nie wiadomo co w głowie, bo ...to tylko jest Nasze wyolbrzymianie ! Za pierwszym, drugim, nawet piątym razem, będzie lekki kosmos, ale ... za dziesiątym już będzie luz. To jak z tym wychodzeniem z psem - nie boisz się, bo wiesz czego się spodziewać, przyzwyczajona jesteś - to samo będzie z busem jak się będziesz wybierać na przejażdżki. ;) Ja wiem, że to trudne - sam się tego boję ! :mrgreen: Ale z czasem przestanę. ;) I grunt to pozytywny myślenie + zaparcie, twardość. Wsio.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taaa, jezdze prawie codziennie komunikacja miejska i i tak mnie przeraza :P Czapa na leb, okularki przeciwsloneczne, torba na kolana i zaslanianie dloni zacisnietych w piesci :P I tylko siedze i powtarzam sobie w myslach: to nic takiego, zaraz wysiade, niedlugo moj przystanek.

Ostatnio lampy liczylam :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mialem kiedys tak ze balem sie wyjechac z miasta. Ze swoim problemem mozesz sobie tak poradzic, ze bedziewsz wychodzila czesciej i zdobywala teren powoli. Docieraz raz do punktu A

i jak przyjdziesz jeszcze raz do A bedzie juz lepiej. Pozniej kawalek dalej do punkut B, i znowu powrot. Nastepnym razem punk C.

 

Mialem tak, ze przez 3 lata nie ruszalem sie z Wawy, metoda drobnych krokow objechalem cala Anglie.

 

Wieslaw

 

Wlasnie tak robie juz 2 miesiac. Dawniej balem sie wyjsc z domu, ba z pokoju nawet a teraz moge isc na osiedle i tylko sie niekiedy trzese ale nic takiego sie nie dzieje. Mam zamiar wyjsc na miasto niedlugo wiec chyba wezme ze soba tabletki w razie ataku paniki. Na motorze tez jezdze ale jeszcze dalej niz na osiedle nie wyjade.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×