Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niechęć do okazywania czułości. Też tak macie?


elo

Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie, nie znoszę, kiedy jakieś obce dziady próbują pocałować mnie w rękę. Odgrażam się, że zrobię to samo
hehe, widziałam kiedyś jak Szczuka pocałowała w reke facia, kótry jej to zrobił, koles podskoczył i wyrwał reke jak oparzony :lol:

 

bittersweet, no tak, ale ja przykładowo tak mam, że ilekroć próbując ubierać prawdę w ozdobniki-" żeby kogoś nie urazić", czuję się jak perfidny manipulator, stosujący określony sposób zachowania, celem wywołania pożądanej reakcji u kogoś, albo nawet tylko dla świętego spokoju, więc już wolę mieć skrupuły, że komuś nazbyt pojechałam i będzie mu przykro, niż, że kimś w pewien sposób manipuluję.
ego, :shock: Manipulujesz nie sprawiając komus przykrości ? manipulacja ma na cel wykorzystywanie kogos do swoich celów, a nie pomoc - przeciez mówiąc komus prawde, w sposób który go nie urazi, koniec końców staramy się przekazac cos pozytywnego - za takim zachowaniem stoi szczerość, zaufanie i troska. Nie widze tu żadnej manipulacji.

 

A jeśli jestem z kimś w relacji( i to jeszcze głębokiej), z kim się dobrze znam, to taki ktoś powinien chyba wiedzieć, że to, że wyrażam się tak, a nie inaczej, nie wynika z mojej złej woli, względem tego kogoś tylko, jest naturalnym moim sposobem reakcji, a jeśli mu się to nie podoba, to niech spada budować relacje tam, gdzie zawsze będzie niańczony i głaskany po główce.
Widzisz relacje w czarno-biały sposób, albo obiekt ma Cie akceptować, niezależnie co powiesz, albo spadać. Także w skrajny sposób postrzegasz siebie, jakby nie było innych opcji miedzy byciem brutalnie szczerym a ugrzecznionym :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet,

ego, :shock: Manipulujesz nie sprawiając komuś przykrości ?
Mniej więcej tak. Jeśli przykładowo mam czasem ochotę (nie mówię, że zawsze) powiedzieć coś prosto z mostu, to w sytuacji, gdy ja się powstrzymuję przed wyrażeniem tego wprost( albo nie mówię tego wcale) i zamiast tego ubieram swoją w myśl w ozdobny płaszczyk, podejrzewając, czy z obawy, że może się to komuś nie spodobać, zrobi mu się przykro i przestanie mnie lubić, to uważam, że w takim wypadku jest to jakaś forma manipulacji. Tak samo jeśli nie ma w zwyczaju prawić ludziom zbyt wielu czułości, to gdy to robię pomimo tego, wiedząc, że im się to może spodobać, to też nimi w jakiś sposób manipuluję. :bezradny:

 

Widzisz relacje w czarno-biały sposób, albo obiekt ma Cie akceptować, niezależnie co powiesz, albo spadać.
Nie potrzebuję akceptacji wybiórczej, a momentami miewam wrażenie, że może już nawet żadnej , całe dotychczasowe życie się o nią płaszczyłam i ugrałam tylko akceptację kogoś, kogo nawet nie ma i kogo jak przychodzi co do czego, to i tak każdy ma w dupie. Przy czym ta akceptacja nie dotyczy tylko sposobu wysławiania się, okazywania innym czułości, tylko tak ogólnie sposobu bycia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli przykładowo mam czasem ochotę (nie mówię, że zawsze) powiedzieć coś prosto z mostu, to w sytuacji, gdy ja się powstrzymuję przed wyrażeniem tego wprost i zamiast tego ubieram swoją w myśl w ozdobny płaszczyk, podejrzewając, czy z obawy, że może się to komuś nie spodobać, zrobi mu się przykro i przestanie mnie lubić, to uważam, że w takim wypadku jest to jakaś forma manipulacji.

 

ego, myślę, że większość ludzi tak robi. Nie widzę w tym żadnej manipulacji.

 

Nie potrzebuję akceptacji wybiórczej, a momentami miewam wrażenie, że może już nawet żadnej , całe dotychczasowe życie się o nią płaszczyłam i ugrałam tylko akceptację kogoś, kogo nawet nie ma i kogo jak przychodzi co do czego, to i tak każdy ma w dupie.

 

Mnie terapeuta uświadomił, że taka potrzeba bezwarunkowej akceptacji to skutek braku poczucia akceptacji w dzieciństwie. W dorosłym życiu nikt nikogo nie akceptuje stuprocentowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieboszczyk, nie do czytałem. Pewno zaburzona jakas ta pensjonariuszka. Wiesz co ty odbierasz to, ze w drugi dzien i w ogole, ale pewno tez zaburzona byla z deficytem bliskosci, to tak jest.

zachowania instruktora też nie kumam i nigdy nie skumam więc jedynym wytłumaczeniem takiego zachowania jest nieodłączność brązowego koloru tęczówki ze zgnilizną osobowości.(tak jak rudzi są fałszywi)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uważam, że w takim wypadku jest to jakaś forma manipulacji. Tak samo jeśli nie ma w zwyczaju prawić ludziom zbyt wielu czułości, to gdy to robię pomimo tego, wiedząc, że im się to może spodobać, to też nimi w jakiś sposób manipuluję
Myslac w ten sposób, każda forme komunikacji można by nazwać manipulacją, bo zawsze porozumiewamy się w sposób dostosowany do celu, który chcemy osiągnąć i do danej sytuacji :roll: wyobraż sobie swiat w kótrym wszyscy byliby całkowicie szczerzy i naturalni, np. w sklepie zamiast powiedziec :

dobry, czy mogę poprosić o 2 kg jabłek - manipulacja !!! udawaniae uprzejmości !!!

powinnismy szczerze powiedzieć : sprzedaj mi k.urwa 2 kg jabłek paskudo- wtedy bylibyśmy szczerzy i nikim nie manipulowali ;)

 

Nie potrzebuję akceptacji wybiórczej
Nie ma takiej możliwości, żeby ludzie nas akceptowali w 100%, przecież Ty sama siebie nie akceptujesz w ten sposób, wiec dlaczego tego wymagasz od innych ? :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na_leśnik,

myślę, że większość ludzi tak robi
Toś mnie pocieszył. ;)

 

bittersweet, aż mi się szczena uśmiechnęła od ucha do ucha, na myśl o takim szczerym, niezmąconym niczym świecie. Jak dla mnie bomba. :yeah:

 

sprzedaj mi k.urwa 2 kg jabłek paskudo
Takie masz myśli o pani sklepowej?

A w sklepie: Dzień dobry Pani Krysiu, jak miło Panią znów widzieć, czy są jabłuszka? bo 2kg bym potrzebowała, Oh nie zauważyłam, zrobiła Pani coś włosami? Nie, nic? Bo tak pięknie Pani dziś wygląda, to pewnie pięknieje Pani z wiekiem.

 

Ooo Bitter nieładnie, Ty wredna manipulatorko :nono:

 

Nie ma takiej możliwości, żeby ludzie nas akceptowali w 100%, przecież Ty sama siebie nie akceptujesz w ten sposób, wiec dlaczego tego wymagasz od innych ? :shock:
Ok, masz rację, trzeba zatem pójść na kompromis- 100% akceptacja tego, co ja u siebie akceptuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sprzedaj mi k.urwa 2 kg jabłek paskudo

Takie masz myśli o pani sklepowej?

A w sklepie: Dzień dobry Pani Krysiu, jak miło Panią znów widzieć, czy są jabłuszka? bo 2kg bym potrzebowała, Oh nie zauważyłam, zrobiła Pani coś włosami? Nie, nic? Bo tak pięknie Pani dziś wygląda, to pewnie pięknieje Pani z wiekiem.

 

Ooo Bitter nieładnie, Ty wredna manipulatorko

Rozumiem, gdybym rzuciła pierwszym tekstem byłabym mniej wredna ;)

kompromis- 100% akceptacja
:uklon::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

 

Ja mam podobną przypadłość, niestety dla mnie jest to przypadłość. Dobrze się z tym czułam dopóki nie została porzucana kilkukrotnie przez chłopaków, bo jestem za mało czuła. Kilka tygodni temu rozstałam się z chłopakiem znowu, nie z tego powodu, ale czuję, że to poniekąd też się przyczyniło do tego, że nie chciał zawalczyć. Bardzo bym chciała się tego nauczyć, bo boję się, że nie znajdę nikogo...Nigdy nie powiedziałam kocham cię, nawet nie wiem co to jest za uczucie, mam wielkie problemy z zaufaniem, nie okazuję uczuć nawet wtedy kiedy chcę i mam taka potrzebę, nie mówię czułych słów a każdy chłopak kiedyś będzie tego potrzebował. Niestety jest to dla mnie problem i nie wiem jak mogę sobie pomóc. U mnie w rodzinie nigdy nie okazywało się jakoś uczuć, mój tata też taki jest, ale czuję, że w tym stopniu w jakim ja to mam to już jest zaburzenie. Nie stać mnie na psychologa a bardzo bym chciała sobie pomóc, niestety nie wiem jak...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet, ale wtedy byłabyś tylko wredna, a nie manipulatorka, czyli w sumie nic byś nie traciła na swoim obrazie , bo to, że ludzie som wredni , to jest przecie i tak oczywiste. :mrgreen:

 

na_leśnik, a mi to się bardziej jawi jako wszechobecna czarna komedia. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

green_eyes, ile masz lat? Też tak miałam, i początkowo również myślałam, że jest to problemem. Zmieniło się to kiedy poznałam mojego obecnego. Był chyba cierpliwszy od pozostałych albo miał wyjątkowe klapki na oczach, które uniemożliwiły mu zwrócenie uwagi na moją "oziębłość" :lol: W każdym razie po pewnym czasie nauczyłam się przy nim pewnych czułości, tzn pewnie nadal nie jestem jakoś specjalnie wylewna w tej kwestii, jednak nie sprawia mi problemu przytulanie itd. Czasem nawet zdarza mi się, że sama wychodzę z inicjatywą.

 

Między innymi przez to rozstałam się z moim byłym (jednak to nie jedyna moja relacja zakończona z tego powodu)

On uważał, że moja niechęć do czułości wiąże się z tym, że nie zależy mi na nim. Wielokrotnie mówił, że mam go gdzieś a on tylko robi z siebie debila...

 

Niektórzy oczekują pewnych reakcji zbyt szybko. Myślę, że takie osoby jak Ty czy ja potrzebują po prostu więcej czasu na oswojenie się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, pod wpływem wqrwu napsioczysz pani w warzywniaku, pani pod wpływem wqrwu ci nawtyka i poskarży się mężowi, mąż skrzyknie oburzonych kolegów, oni swoich kolegów itd. A po upływie pól godziny wszyscy aktorzy tego dramatu szybko przylecą cię przytulić:

 

giphy.gif

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie potrzebuję akceptacji wybiórczej, a momentami miewam wrażenie, że może już nawet żadnej

 

Doszłam do wniosku, że powinna nam wystarczyć jedynie akceptacja w miejscu pracy. Praca a raczej zarobki z niej wynikające wpływają na nasze fizyczne przetrwanie.

Mizdrzenie się do znajomych itd nie ma żadnego sensu. Myślę, że zgodność z samym sobą jest korzystniejsza niż oszukiwanie siebie i innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet, ale wtedy byłabyś tylko wredna, a nie manipulatorka, czyli w sumie nic byś nie traciła na swoim obrazie , bo to, że ludzie som wredni , to jest przecie i tak oczywiste. :mrgreen:
@ego, tylko Ty mogłas wymyslić, ze obrażanie ludzi świadczy o kims dobrze :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nienawidzę w ogóle zbliżania się do mnie ludzi obcych, nienawidzę wszelkich kolejek, tłoku, pociągów, autobusów, nawet ruchliwych chodników. Nie wspominając już o jakimkolwiek dotykaniu. Brzydzę się wręcz fizycznością obcych ludzi. Wszyscy dookoła zbyt blisko zaburzają moją przestrzeń komfortu. Nie cierpię dotykania mnie też przez bliskich, rodzinę, znajomych, itp. Czasami mam nawet tak, że facet z którym tworzę związek (każdy, w którym byłam) okresowo odpycha mnie. Jest to niefajne i powoduje duże zmieszanie z mojej strony, bo oto nagle nie mam najmniejszej chęci zbliżać się do niego, nie wspominając nawet o żadnym dotykaniu. Szczęśliwie (czyżby?) nie jestem teraz w żadnym (poważnym i rokującym) związku, więc nie muszę się tym aż tak przejmować. Ogólnie ludzie są obrzydliwi, stos bakterii, chorób, zarazków, brudu, kału i szczyn. Spokrewnione ze mną bakterie jestem jeszcze w stanie ścierpieć wokół mnie, ale obce? Odczuwam odruch wymiotny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się brzydzę fizycznością przede wszystkim osób starszych, mam wrażenie że są najbardziej "skażeni" (oczywiście nie uważam, że osoby starsze mają na sobie najwięcej zarazków itp., to tylko jedno z moich dziwacznych wrażeń), a w dzieciństwie brzydziłem się rówieśników, miałem wrażenie, że dzieci są "skażone", a osoby dorosłe są "czyste".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN4V napisał(a):

Z innych fajnych przypadłości jest brak pamięci do twarzy. Na zakłopotanie pojawiające się, gdy z tłumu ktoś wyskakuje do mnie z wylewnym "czeeeee zioooomal", wypracowałem odpowiedź: "A kto Ty jesteś?".

 

Evia napisał(a):

Mam podobnie, ale nie wiem czy to nie jest już jakaś amnezja.....

 

NN4V napisał(a):

Nie, to kolejna cecha introwertyków. :D

Zresztą jest tyle ciekawszych rzeczy do pamiętania, niż jakieś mordy.... ;)

 

Właśnie przeczytałam artykuł dotyczący czytania i wiążącymi się z nim zmianami w mózgu, i było tam między innymi napisane, że taką amnezję do twarzy mają osoby, które nauczyły się czytać we wczesnym dzieciństwie.

Tak więc taka przypadłość wcale nie musi się wiązać z introwertyzmem, jednak można się domyślać dlaczego powstało właśnie takie założenie.

Otóż mola książkowego bardziej kojarzymy z introwertyzmem niż z ekstra.

Tak poza tym to kolejną ciekawostką jest to, że badania wykazały, że osoby umiejące czytać mają większą trudność z rozpoznawaniem odbicia lustrzanego różnych obiektów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczynam już się stresować najbliższymi wydarzeniami...

 

a probowalas tak:

-czeeesc, daj sie przytulic

-no czesc

-co nie przytulisz, nawet reki nie podasz?co z toba?

-no wlasnie nie ze mna, czesc :)

 

ja kiedys ludziom mowilem ze mam grzybice bardzo zakazna i nie dali sie odstraszyc; pomaga mi wyobrazanie sobie tych smierdzacych kup miesa z bolesnie amputowanymi konczynami. niestety moje cialo reaguje na te mysli skurczami miesni;

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×