Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hej, hej, hej.


lucy00

Rekomendowane odpowiedzi

Z góry przepraszam za taką ścianę tekstu, ale musiałam.

 

Nigdy nie sądziłam, że przyjdzie taki dzień kiedy będę się zwierzać obcym ludziom ze swoich problemów, ale chyba w końcu nadszedł ten moment by spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać się przed sobą, że mam problem.. a może nie? eh, cały czas mi się wydaję, że z tego 'wyrosnę', ale chyba już za późno.

 

Od razu mówię, że nie byłam nigdy przez nikogo diagnozowana i nie oczekuję tego też tutaj, po prostu chciałam się wygadać. Wiem, że powinnam się w końcu do kogoś zgłosić po pomoc, ale chyba nadal nie jestem gotowa.

 

Słowem wstępu, mam 21 lat, a moje problemy zaczęły się jak miałam ok. 12-13 lat. Wtedy nie było to raczej nic wielkiego, ot doły nastolatki, czasami zdarzało mi się 'ciąć', ale bardzo delikatnie i raczej z ciekawości, a nie z potrzeby.

W liceum robiłam to już regularnie. Po kilku latach mogę z pełną świadomością stwierdzić, że byłam trochę klasową ofiarą i pewnie to było tego przyczyną, bo innej jakoś nie mogę sobie przypomnieć. Nie byłam jakoś bardzo gnębiona, po prostu jeśli można było komuś dokuczyć to zawsze padało na mnie, mimo że byłam dość lubiana.

Chciałabym zwalić to na nieśmiałość, ale.. ja chyba nie jestem nieśmiała. No właśnie 'chyba'. Z jednej strony czasami jestem wręcz sparaliżowana strachem gdy mam np. stać w kolejce i zapłacić za zakupy, a z drugiej gdyby w tej kolejce stał przystojny facet to zaczęłabym z nim flirtować. Przy wygłaszaniu jakiś referatów zaczynam się pocić i jąkać, ale równie dobrze potrafię odpyskować wykładowcy jeśli się z nim nie zgadzam. Tego w sobie nie rozumiem najbardziej.

Wracając do tego 'gnębienia' w szkole myślę, że przez to teraz mam problemy z nawiązywaniem kontaktów. To oraz fakt, że ja po prostu nie cierpię ludzi sprawia, że nie potrafię z nimi rozmawiać. Jeśli już uda mi się z kimś zaprzyjaźnić to po czasie zaczynam ich wykorzystywać, gardzić nimi, olewać, pokazywać, że jestem lepsza.

I tu kolejny problem moja baaaaardzo wysoka samoocena. Serio, nigdy nie byłam zakochana w nikim tak bardzo jak jestem w sobie.

A jeśli już o zakochaniu mowa to nie jestem w stanie stworzyć normalnej relacji z żadnym facetem. Nie potrafię im powiedzieć 'nie', oni to wykorzystują, mi się wydaję, że jestem zakochana, oni mnie olewają, a ja spędzam całe dnie na analizowaniu naszej znajomości, śledzeniu ich na fb itp. albo aranżowaniu naszych 'przypadkowych' spotkań. Oczywiście zawsze jestem w 100% pewna, że oni też są we mnie śmiertelnie zakochani. Nie są, a ja mam na ich punkcie niezdrową obsesję.

Oprócz tego mam jeszcze obsesję na punkcie planowania. Gdybym mogła to zaplanowałabym swoje życie minuta po minucie. Tyle tylko, że z tego planowania nic nie wynika, bo ciągle czekam na ten perfekcyjny moment, który nie nadchodzi. I boję się, boję się porażki i odpowiedzialności.

 

Rozpisałam się już za bardzo więc teraz w wielkim skrócie dlaczego tu dzisiaj jestem:

od listopada praktycznie nic nie robię. rzuciłam wtedy studia (o czym moi rodzice nadal nie wiedzą, więc nadal udaję, że studiuję co niesamowicie męczy mnie psychicznie) i chciałam iść do pracy, ale pochłonęło mnie wtedy imprezowe życie i do lutego tak sobie żyłam praktycznie nie trzeźwiejąc i spędzając czas z przyjaciółką. Potem to się trochę posypało, mniej imprez, mniej wspólnie spędzanego czasu i.. i tak od miesiąca praktycznie nie wychodzę z domu, nie mam żadnego kontaktu z ludźmi oprócz rodziców i tak jak na początku mi się to podobało tak od kilku dni zaczynałam mieć tego dosyć i w końcu dzisiaj coś we mnie pękło. Pierwszy raz od nie pamiętam jakiego czasu naprawdę płakałam i wiem, że jeśli tego szybko nie zmienię to oszaleję.

 

Czułam, że muszę wyrzucić z siebie te wszystkie emocje, podzielić się tym wszystkim z kimś, a że nie mam nikogo kto by chciał tego wysłuchać padło na to forum.

Jak czytam teraz to co napisałam to aż mi wstyd i mam nadzieję, że ktoś zrozumie ten bełkot. Widzę też, że dużo rzeczy pominęłam, ale to może przy innej okazji..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To oraz fakt, że ja po prostu nie cierpię ludzi sprawia, że nie potrafię z nimi rozmawiać. Jeśli już uda mi się z kimś zaprzyjaźnić to po czasie zaczynam ich wykorzystywać, gardzić nimi, olewać, pokazywać, że jestem lepsza.

I tu kolejny problem moja baaaaardzo wysoka samoocena. Serio, nigdy nie byłam zakochana w nikim tak bardzo jak jestem w sobie.

Coś o tym wiem....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj

Napisałaś, że jest ci wstyd, to za forme, słowa? czy wstydzisz się uczuć? tego ze kogoś potrzebujesz? że jednak nie jesteś tak doskonała, za co?

Klasowa ofiara która jest pewna siebie. Masz coś z postrzeganiem któraś z tych wersji jest złudzeniem, możesz siebie nienawidzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Lucy :) (specjalnie przekręciłam nick/login... jak to się nazywa?, żeby nie pisać 00, bo na pewno nie jesteś zerem, a już tym bardziej podwójnym). Cieszę się, że piszesz :) Pokonałaś swoje opory i to się liczy! Myślę, że przyznanie się do tego, że ma się problem, a tym bardziej przed samym sobą to już milowy krok do zmiany. A problem widać i to niemały. Ale łatwiej się odbić od ziemi człowiekowi, który na niej wylądował, niż nadal dryfuje w przestworzach. Masz szansę, żeby coś zmienić. Zawsze! Jakbyś chciała pogadać to napisz do mnie :) (mam nadzieję, że da się na forum?) Ewentualnie podam Ci kontakt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj

Napisałaś, że jest ci wstyd, to za forme, słowa? czy wstydzisz się uczuć? tego ze kogoś potrzebujesz? że jednak nie jesteś tak doskonała, za co?

Wstyd, bo to wydaje mi się strasznie puste, bez emocji. Nie do końca potrafię oddać to co we mnie siedzi.

 

Masz coś z postrzeganiem któraś z tych wersji jest złudzeniem

Nie zdziwiłabym się, ale ten kontrast raczej wynika z tego, że przez ten czas zdążyłam się zmienić i nabrać tej pewności siebie. Teraz nikt nie pozwala sobie na jakieś dogryzanie w moim kierunku.

Z tą klasową ofiarą to też trochę na wyrost, ale nie potrafiłam tego inaczej opisać. Nikt mnie nigdy w tamtym czasie do płaczu nie doprowadził ani nic z tych rzeczy, po prostu kilka sytuacji, kilka tekstów w moją stronę, które nie powinny mieć miejsca, gdzieś mi nadal siedzą w głowie i nie daje czasem spokoju.

Witaj Lucy :) (specjalnie przekręciłam nick/login... jak to się nazywa?, żeby nie pisać 00, bo na pewno nie jesteś zerem, a już tym bardziej podwójnym). Cieszę się, że piszesz :) Pokonałaś swoje opory i to się liczy! Myślę, że przyznanie się do tego, że ma się problem, a tym bardziej przed samym sobą to już milowy krok do zmiany. A problem widać i to niemały. Ale łatwiej się odbić od ziemi człowiekowi, który na niej wylądował, niż nadal dryfuje w przestworzach. Masz szansę, żeby coś zmienić. Zawsze! Jakbyś chciała pogadać to napisz do mnie :) (mam nadzieję, że da się na forum?) Ewentualnie podam Ci kontakt.

Musiałam dodać jakieś cyferki, a 00 najłatwiejsze do zapamiętania :D

To, że 'jakiś' problem mam uświadomiłam sobie już daaaawno temu, ale chyba nadal nie widzę powagi tej sytuacji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×