Skocz do zawartości
Nerwica.com

A jednak cos z sercem . Doradzcie mi proszę


ozi198

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wiele lat tu jestem i ciagle tylko każdy przypisywal mi nerwice .w piątek byłem po raz 3 na echo serca i pani doktor cos wykryła (wcześniej nie było nic ani w ekg ani na tomografii płuc ani holter ani echo ) .

MAm dusznosci od 2 lat boje se wysiłku wręcz go unikam .jak mi nie jest duszno to mam wrażenie ze będę mdlal i tak wkoło .napisze co pani doktor mi napisała doradcze czy to moze być z tego czy to aż tak nie powinno wpływać na moje objawy ? "Pogrubiony momentami wysycony (miejscami) worek osierdziowy .nieprawidlowe echo w sąsiedztwie komory w srodpiersiu" co to zaczy ? Dzięki z góry wysyłam jeszcze obrazek

image.thumb.jpg.9c538a6b8d4baa066d59d1314e0225b1.jpg

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiolu zastanawiam sie gdyby cos było poważnego chyba by mnie wzięli do szpitala jak sadze tak ? Juz sam nie wiem czy cos mi sie moze stać ;/?

 

-- Pn lis 19, 2012 7:42 pm --

 

Tyle lat miałem te objawy i tez były badania i nic a teraz by nagle takie cos wyszło hm ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co ten lekarz tu nagryzmolił :shock: , znowu jakiś natręt nerwicowy w biegłej mowie i pisaniu.

 

I weź tu teraz z takim pismem idź do drugiego lekarza i niech źle odczyta historię choroby a potem da skierowanie do szpitala na obcięcie jajek :shock::shock: jessu

 

ozi198, Na forum nikt nie będzie Cię diagnozował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem prywatnie i nie dała mam sam iść tak to wyglada ;/

 

-- Pn lis 19, 2012 8:24 pm --

 

Na to trzeba robić operacje jakaś ?

 

 

Aa no bo jak prywatnie to za badanie i tak musiałbyś zapłacić i skierowanie Ci niepotrzebne, ale powiedziała Ci, że masz zrobić ten rezonans? Bo jeśli tak to przygotuj się niestety na koszty, bo to badanie do tanich nie należy, wręcz przeciwnie.

Skoro nie skierowała Cię od razu do szpitala to znaczy, że to nie może być nic poważnego co by zagrażało bezpośrednio zdrowiu. Nie ma co na zapas przejmować się operacjami itp ;)

Sama od paru lat wałęsam się od neurologa do kardiologa i z powrotem i każdy z tych lekarzy coś tam niby znajduje, ale nic na tyle znaczącego, żeby coś konkretnego stwierdzić, a ostatnio jeszcze wizyta u hematologa się zapowiada... Także nie ma co się na zapas przejmować bo zwariować od tego idzie ;) wiem po sobie.

Także cierpliwości, porób ewentualnie dalsze badania, które wskaże Ci lekarz (tylko znajdź jakiegoś na NFZ, bo zbankrutujesz ;) ) i czekaj spokojnie na wyniki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja Wam napiszę tak. Macie syndromy hipochondrii. Nie ma co się obrażać - taka jest prawda. To jest naturalne - podczas nerwicy Wasze ciało jest niespokojne (m.in. kołatanie serca), a Wy jesteście przewrażliwieni na tym punkcie, doszukujecie się w każdym szybszym biciu serca jakiejś tragedii, zawału. Chodzicie często do lekarzy na badania, u jednego coś wykryje, u drugiego nic. Macie nadzieję, że Wam coś wykryją - coś co da się wyleczyć, coś co oni Wam wyleczą, podczas gdy Wy będziecie sobie leżeć na łóżku. Kiedy Wam to wyleczą - będziecie zdrowi zarówno fizycznie jak i psychicznie - wrócicie do szczęśliwego życia. Niestety tak nie będzie. Problem leży w psychice i tam powinniście szukać jego rozwiązania. Oczywiście, że umysł z ciałem jest połączony i jak jedno słabo funkcjonuje, to na drugim też to się odbija. Taki długotrwały stres, chroniczny niepokój, szprycowanie chemią przez niektórych z Was musi odbijać się na Waszym zdrowiu fizycznym. Jeśli nie weźmiecie się za siebie, to niedługo coraz więcej takich badań u lekarzy będzie "coś pokazywać". Ale jeśli wyleczycie swoją psychikę, to ciało pójdzie za nią i wróci do normy.

 

Opowiem Wam ciutkę o sobie. Z nerwicą zmagałem się kilka lat, z atakami paniki ok. 2 lat. Pewnego razu zemdlałem trzykrotnie w autobusie. Następnego dnia pojechałem do szpitala zapytać się co się dzieje. Zatrzymali mnie tydzień na badaniach. Badali mi serce, mózg, układ nerwowy. Generalnie nic nie wykryli - młody, zdrowy chłopak. Ale... w sercu "coś tam było" - jakaś przestawka gdzieś tam, gdzie nie powinna, ale to nic złego, niektórzy tak mają. Ale... w mózgu "coś tam było" - w płacie skroniowym jakieś zmiany, ale nie ma co panikować, trzeba to będzie przebadać kiedy indziej jeszcze raz. Ale.... w układzie nerwowym "coś tam było" - jakieś podejrzenie jakiegoś zespołu. Nie bardzo wiedzieli co napisać w epikryzie, to mi napisali, że mam "podejrzenie padaczki pourazowej" (kilka lat wcześniej dostałem poważnie w oko, przez co słabo na nie widzę - uznali, że to może być powodem tych zmian w płacie skroniowym i układzie nerwowym) i dali skierowanie do neurologa. Jak wyszedłem ze szpitala, atak paniki mnie napadł już w autobusie powrotnym. Od tego czasu miałem ich dziesiątki w środkach komunikacji miejskiej, supermarketach i innych. Do neurologa nie poszedłem. Serca później też nie badałem. Uznałem, że póki nie uleczę swojej psychiki, to w ciele zawsze "coś tam mi wykryją". Dziś jestem zdrowy zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Podejrzewam, że gdybym wtedy poszedł do neurologa, przejmował się swoim sercem, to "coś by mi tam wykryli" i zamiast pracować nad swoją psychiką, to by mi doszły kolejne zmartwienia w postaci tych dolegliwości neurologicznych i kardiologicznych i nigdy bym w pełni nie wyzdrowiał. "Padaczki pourazowej" nigdy nie miałem, mimo, że się bałem jak cholera, że mnie kiedyś najdzie.

 

Wniosek dla Was płynący z mojej historii, który możecie olać albo przyjąć jest taki - Póki w badaniach nie wykryli u Was nic poważnego (śledziona Wam się przemieściła do wątroby, jedna nerka próbuje pożreć drugą, mózg Wam wyparował), to się tym nie przejmujcie, tylko pracujcie nad swoim zdrowiem psychicznym. I nie badajcie się co tydzień, bo "macie duszności", "jest Wam słabo" i "serce Wam szybciej bije", bo to normalne przy nerwicy. Zbadajcie się raz, dokładnie. Jeśli Dr House Was badający nie zrobi przerażonej miny podczas czytania Waszych wyników badań, to znaczy, że nie jest źle.

 

Pamiętajcie jeszcze jedno. "Normalność" to rzecz względna. Moja Pani od Biologi w LO mawiała, że "normą" jest robienie raz dziennie kupy i trzy razy dziennie siku. Jak ktoś ma inaczej, to niech się idzie badać. Nie wiem jak u niej, ale u mnie częstotliwość robienia kupy i siku zależy od tego co, ile i jak często jem i piję. Podobnie jest z ciśnieniem - dla jednego normą będzie 120 dla innego 80. Nie ma co wyciągać średniej i pierwszemu obniżać na siłę ciśnienia do 100, a drugiemu podnosić do 100, "bo taka powinna być norma" (dane biorę z kosmosu, nie wiem jaka jest "norma" i mnie to szczerze mówiąc nie interesuje).

 

Zdrowia życzę zarówno fizycznego, jak i psychicznego!

Trzymajcie się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja Wam napiszę tak. Macie syndromy hipochondrii. Nie ma co się obrażać - taka jest prawda. To jest naturalne - podczas nerwicy Wasze ciało jest niespokojne (m.in. kołatanie serca), a Wy jesteście przewrażliwieni na tym punkcie, doszukujecie się w każdym szybszym biciu serca jakiejś tragedii, zawału. Chodzicie często do lekarzy na badania, u jednego coś wykryje, u drugiego nic. Macie nadzieję, że Wam coś wykryją - coś co da się wyleczyć, coś co oni Wam wyleczą, podczas gdy Wy będziecie sobie leżeć na łóżku. Kiedy Wam to wyleczą - będziecie zdrowi zarówno fizycznie jak i psychicznie - wrócicie do szczęśliwego życia. Niestety tak nie będzie. Problem leży w psychice i tam powinniście szukać jego rozwiązania. Oczywiście, że umysł z ciałem jest połączony i jak jedno słabo funkcjonuje, to na drugim też to się odbija. Taki długotrwały stres, chroniczny niepokój, szprycowanie chemią przez niektórych z Was musi odbijać się na Waszym zdrowiu fizycznym. Jeśli nie weźmiecie się za siebie, to niedługo coraz więcej takich badań u lekarzy będzie "coś pokazywać". Ale jeśli wyleczycie swoją psychikę, to ciało pójdzie za nią i wróci do normy.

 

Opowiem Wam ciutkę o sobie. Z nerwicą zmagałem się kilka lat, z atakami paniki ok. 2 lat. Pewnego razu zemdlałem trzykrotnie w autobusie. Następnego dnia pojechałem do szpitala zapytać się co się dzieje. Zatrzymali mnie tydzień na badaniach. Badali mi serce, mózg, układ nerwowy. Generalnie nic nie wykryli - młody, zdrowy chłopak. Ale... w sercu "coś tam było" - jakaś przestawka gdzieś tam, gdzie nie powinna, ale to nic złego, niektórzy tak mają. Ale... w mózgu "coś tam było" - w płacie skroniowym jakieś zmiany, ale nie ma co panikować, trzeba to będzie przebadać kiedy indziej jeszcze raz. Ale.... w układzie nerwowym "coś tam było" - jakieś podejrzenie jakiegoś zespołu. Nie bardzo wiedzieli co napisać w epikryzie, to mi napisali, że mam "podejrzenie padaczki pourazowej" (kilka lat wcześniej dostałem poważnie w oko, przez co słabo na nie widzę - uznali, że to może być powodem tych zmian w płacie skroniowym i układzie nerwowym) i dali skierowanie do neurologa. Jak wyszedłem ze szpitala, atak paniki mnie napadł już w autobusie powrotnym. Od tego czasu miałem ich dziesiątki w środkach komunikacji miejskiej, supermarketach i innych. Do neurologa nie poszedłem. Serca później też nie badałem. Uznałem, że póki nie uleczę swojej psychiki, to w ciele zawsze "coś tam mi wykryją". Dziś jestem zdrowy zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Podejrzewam, że gdybym wtedy poszedł do neurologa, przejmował się swoim sercem, to "coś by mi tam wykryli" i zamiast pracować nad swoją psychiką, to by mi doszły kolejne zmartwienia w postaci tych dolegliwości neurologicznych i kardiologicznych i nigdy bym w pełni nie wyzdrowiał. "Padaczki pourazowej" nigdy nie miałem, mimo, że się bałem jak cholera, że mnie kiedyś najdzie.

 

Wniosek dla Was płynący z mojej historii, który możecie olać albo przyjąć jest taki - Póki w badaniach nie wykryli u Was nic poważnego (śledziona Wam się przemieściła do wątroby, jedna nerka próbuje pożreć drugą, mózg Wam wyparował), to się tym nie przejmujcie, tylko pracujcie nad swoim zdrowiem psychicznym. I nie badajcie się co tydzień, bo "macie duszności", "jest Wam słabo" i "serce Wam szybciej bije", bo to normalne przy nerwicy. Zbadajcie się raz, dokładnie. Jeśli Dr House Was badający nie zrobi przerażonej miny podczas czytania Waszych wyników badań, to znaczy, że nie jest źle.

 

Pamiętajcie jeszcze jedno. "Normalność" to rzecz względna. Moja Pani od Biologi w LO mawiała, że "normą" jest robienie raz dziennie kupy i trzy razy dziennie siku. Jak ktoś ma inaczej, to niech się idzie badać. Nie wiem jak u niej, ale u mnie częstotliwość robienia kupy i siku zależy od tego co, ile i jak często jem i piję. Podobnie jest z ciśnieniem - dla jednego normą będzie 120 dla innego 80. Nie ma co wyciągać średniej i pierwszemu obniżać na siłę ciśnienia do 100, a drugiemu podnosić do 100, "bo taka powinna być norma" (dane biorę z kosmosu, nie wiem jaka jest "norma" i mnie to szczerze mówiąc nie interesuje).

 

Zdrowia życzę zarówno fizycznego, jak i psychicznego!

Trzymajcie się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×