Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moja matka pije...


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. Jestem tutaj nowa. Mam 24 lata, a moja matka pije od dwoch. Zaczela po tym, jak moj ojciec popelnil samobojstwo... Niezbyt kolorowo, co? Rodzice, jak to w polsce, pili raz na miesiac, raz na dwa tygodnie...Szli do znajomych na flaszeczke itp., ale nigdy nie uwazalam tego za problem. Czesto widzialam ich czolgajacych sie, rzygajacych i klocacych sie po imprezie imieninowej. Ojciec straszyl wtedy, ze sie powiesi...Raz nawet widzialam, jak plul krwa po nieudanej probie..Mialam wtedy moze 5 lat. Zwykle, gdy rodzice sie klocili ojciec wychodzil i mowil, ze idzie sie zabic. To byly incydenty, ale dobrze zapamietane. Az wreszcie dotrzymal slowa. Mial paranoje, ze matka go zdradza, fakt, romansowala przez komputer. Ojciec byl dobry, chociaz malomowny i nie gadalismy zbyt czesto.Kochalam go, matke tez, chociaz bywala toksyczna, wyzywala mnie, obrazala sie a potem przepraszala. To zakodowalo we mnie lęki. Nerwice, mysli samobojcze mialam od 14 roku zycia... Tak poza tym, w miare normalna rodzina. Po smierci ojca matka byla jak nakrecona, musiala zalatwiac duzo spraw itp, ja mialam zalamanie itp, pobyt w psychiatryku, proba samobojcza, czulam sie winna smierci ojca, ze mu nie pomoglam. Matka zaczela sie spotykac z takim gachem i popijac. Nie wiem jak to sie stalo, ze wpadla w alkoholizm. Tak popila w pracy, ze ja wyrzucili, bo sie pobila z kolezanka. Grozila proba samobojcza, ze nie pojdzie on tej pracy itp. ze woli sie zabic. Ok, zalatwilam zwolnienie, leki, psychiatre...Potem nastepna praca, wylot, nastepna, znowu imprezka, kolezaneczka, popijawa, wylot. Pisala po pijaku smsy do kierowniczki, ze sie zabije przez nia. Potem znowu poszlam do bylej roboty swiecic oczami za nia, odebrac pieniadze. Zalatwlam terapie, ale nie na lko tylko depresje, bo ona "przeciez ni ma problemu".Tak, piwa o 7 rano, picie kilka razy w tygodniu, flaszeczki, to rzeczywiscie brak problemu. Wrocila z terapii, zadowolona, ale znowu zaczela popijac, choc mialam juz takie lęki, strach, dola, za kazdym razem gdy widzialam te jej pijane oczka...znacie pewnie to uczucie...Dzisiaj znowu ja wywalili z kolejnej roboty, bo pila z dyrektorka...Jest strasznie agresywna po alkoholu, grozi samobojstwem, wyzywa mnie o szmat, chociaz jestem porzadna..od kurew, mowi ze przeze mnie pije, zadrecza mnie, popycha itp. Jak nie pije to jest fjna. Oprocz tego, ze romansuje przez gau gadu z gachami..Wiem, ze sobie nie radzi w zyciu, ale chcialabym jejpomoc...Boje sie, ze zrobi to co ojciec i zostane sierota...Mam nerwice, niskie poczucie wlasnej wartosci, chcialabym umrzec...Dzisiaj powtorka z historii, lezy pijana, bo stracila prace...nie wroci tam wiecej... ilez mozna...czy juz zawsze tak bedzie wygladac moje zycie...czasem mam mysl, ze wolalabym, zeby jej nie bylo, bo nie ma spokoju..niczego, ale mam wyrzuty z powodu tego, co nczuje.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

 

strasznie jest mi Ciebie żal. Aż się serce ściska, jak się czyta Twoją historię. Biedna jesteś...

 

No, a teraz do rzeczy. Trzeba Ci jakoś pomóc. Po pierwsze dobrze, że tu trafiłaś. Jak się rozejrzysz trochę na forum, to znajdziesz masę potrzebnych Ci różnych informacji. I ludzie tutaj też sporo przeszli, więc znajdziesz tu zrozumienie.

 

Nie bardzo wiadomo od czego zacząć po przeczytaniu historii Twego życia.

 

Może najważniejsza informacja - Twoje życie wcale nie musi wyglądać tak źle, jak teraz. Dużo możesz zmienić w nim na lepsze. Masz szansę poznać co to spokój, zadowolenie z samej siebie, szczęście... Masz szansę ułożyć sobie życie. Trzeba po prostu zwrócić się o pomoc do właściwych ludzi.

 

Na początku to bym Ci gorąco polecał psychoterapię. Masz kłopoty ze sobą (każdy by je miał na Twoim miejscu, może nawet większe) i warto się nimi zająć właściwie. To jest punkt wyjścia, podstawa.

 

Dodatkowo jest coś takiego jak syndrom dziecka alkoholika. Nie znam się na tej dziedzinie, może ktoś z forum się odezwie z potrzebnymi informacjami. Chodzi o to, że to, co przeżywasz jest typowe dla dzieci z rodzin alkoholików i problemy z tym związane są już dość dobrze opracowane przez psychologów. Tak jak są spotkania anonimowych alkoholików, tak są spotkania również ich dzieci, bo kłopoty psychiczne dzieci są nie mniejsze, a nieraz większe niż kłopoty ich pijących rodziców. Namawiam więc Cię również do znalezienia takiej grupy dla siebie. Tam również dostaniesz pewnei wskazówki, jak postępować z mamą alkoholiczką.

 

Jesteś bardzo dzielną osobą. Szukaj pomocy dla siebie. Twoje życie może się zmienić na lepsze. Wszystkiego dobrego!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj na forum nbd24 :smile:

 

Niestety nierzadko nałogowcom oczy otwierają się dopiero wtedy, gdy stracą wszystko. Dlatego raczej nie pomoże jej Twoja pomoc we wszystkim, gdy wszystko będzie miała "podane na tacy".

Nie jest Twoją winą zarówno samobójstwo ojca, jak i alkoholizm mamy - każdy odpowiada za swoje życie, mama, ojciec, również Ty.

Możliwe, że gdy matka zobaczy jak Ty dobrze sobie radzisz w życiu, sama "poduczy" się od Ciebie tej sztuki. Już dowiodłaś, że jesteś bardzo zaradna i potrafisz załatwić różne sprawy, z którymi nie wszyscy poradziliby sobie tak dobrze - a to już jest Twoją zaletą :) Dlatego zacznij żyć swoim życiem - żyj dla siebie, nie dla matki.

Domyślam, że to niełatwe do zaakceptowania przez Ciebie, ale sądzę, że to najlepsze, co możesz zrobić: w trosce o siebie, (o ile to możliwe) postaraj się znaleźć pracę i wyprowadzić z domu, zwróć się również o pomoc specjalistów.

Takie zmiany powinny dać Twojej mamie więcej do myślenia, niż "świecenie oczami" za nią i załatwianie kolejnych etatów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musisz koniecznie uwolnic sie od toksycznej mamy. W sytuacji takiej jak teraz nie pomozesz ani jej ani sobie. Musisz jak najszybciej przejsc na swoje, przydalaby Ci sie tez terapia. Potem dopiero mozesz myslec co dalej - usamodzielnienie sie jest teraz priorytetem. Powodzenia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, dzieki za odp. Ciesze sie, ze ktos mnie wysluchal. Tak bardzo boje sie z tym zostac sama a nie moge nikomu w realu sie zwierzyc. Nie mam zbyt wielu znajomych.PRoblem z wyprowazka polega na tym, ze ja mam rente po ojcu, gdyz sie ucze i oplacam rachunki. Matka kupuje jedzenie...Sama zarabia grosze i nie alaby rady.Wtedy na pewno wybrala by ta droge...Staram sie znalezc prace, ale mi nie wychodzi. Jestem niesmiala, zakompleksiona i to niestety widac...Ciezko mi sie gdziekolwiek odnalezc.Na terapii bylam..Dwa miesiace w Katowicach.Pomoglo troche, ale to bylo w zasazie przed tym, jak matka sie na maksa wciagnela w alko.Zalatwialam tam raczej sprawe smierci ojca i zaloby.U mnie w miescie naprawde nie ma dobrewgo,darmowego psychologa-sprawdzone.Chcialabym znowu sie zamknac w szpitalu, ale nie moge, bo musze zarabiac, musze miec prace.Najbardziej sie boje, ze matka zrobi to co ojciec.Ze zostane sama.Kocham ja bardzo pomimo tego, ze mnie krzywdzi.Jestem z nia emocjonalnie zwiazana, czuje sie za nia opowiedzialna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przypuszczam, że nie masz komu się zwierzyć w realu głównie z powodu alkoholizmu mamy. Bo jak tu np. zaprosić do domu znajomych, gdy mogliby wtedy zobaczyć odurzoną mamę ? Myślę, że dostrzegasz, że nałóg mamy zabrał (lub uniemożliwił) Ci już nawet kontakty ze znajomymi, przyjaciółmi. I właśnie dlatego czujesz się teraz osamotniona - zmagasz się z tym sama bez wsparcia i w tym osamotnieniu skupiasz swoje uczucia na jedynej osobie, z którą jesteś blisko - na mamie. Nie pozwól, by nałóg mamy zabrał Ci jeszcze więcej !

 

Gdyby udało Ci się trafić na mądrych ludzi w pracy, przekonałabyś się jak wiele potrafisz, jak bardzo wartościową osobą jesteś. Niewykluczone, że wtedy też otworzyłabyś się na innych, co z kolei pomogłoby zwalczyć Twoją nieśmiałość i kompleksy. A takiej szansy nie da Ci trwanie w obecnej sytuacji, w towarzystwie osoby w szponach nałogu.

 

Poza tym, sama zauważyłaś, że Twoja mama straciła już którąś z kolei pracę - a to chyba najlepszy dowód, że trwanie przy mamie i ponoszenie konsekwencji za nią, nie spowodowało, że zaczęła walczyć z nałogiem.

 

Domyślam się jak bardzo ciężko Ci zaakceptować sugerowane przez nas rozwiązanie, jednak sama widzisz: obecna droga nie prowadzi do dobrego. Dlatego postaraj się wyprowadzić (gdzieś bliżej terapii), gdy Ty "wyjdziesz na prostą", możliwe, że tym sukcesem zainspirujesz do działania mamę. I najprawdopodobniej to jest najlepszy sposób na pomoc mamie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

 

sprawdź ten link: http://www.dda.pl/

Poszukaj w tematach na forum skrótu DDA (skrót od Dorosłe Dzieci Alkoholików)

 

Wszystkiego dobrego!

 

[Dodane po edycji:]

 

I jeszcze ten:

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53664,823992.html

http://zdrowie.onet.pl/1341940,2041,,,,wakacje_nastolatka,psychologia.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj.. Bardzo dobrze Ciebie rozumiem bo przyzywam to samo... ale znalazlam dobre dla siebie rozwiazanie .. Ciezko mi było by zostawic moja mam w tej sytulacji bo mimo wszystko ja kocham.. i wiem ze ucieczka nie pomoze przed tym co sie dzieje... warto zgłebic sie w ten temat a to bardzo pomaga.. Podjelam decyzje ktora bedzie mnie przez caly rok uczyc cale to jej zachowanie.. po szkole chcialam bardzo zdobyc jeszcze jakis dodatkowy papier i napotkalam sie na szkole ,, Żak '' w kieruku psychologia , socjologia ds. uzaleznien chodze juz tam 6 miesiecy i powiem ci ze bardzo tam sie dobrze czuje .. uczymy sie tam calej tej problematyki i nawet nie wiem kiedy ale otworzyalm sie na swiat zaczelam na zajeciach rozwijac w tym temacie i nazywac rzeczy po imieniu... przestalam sie bac o tym mowic .. bo gdy mam jakies prace to latwo mi jest z praktyki mowic... dzieki tej szkole bede miala nauke na cale zycie ktora pomoze mi zrozumiec zaistaniala sytulacje.. a po kazdych zajeciach czuje sie jak bym wrocila z terapi i caly ciezar z spiebie scignela... szkola sie odbywa co 2 tygodnie wiedz nie jest uciazliwa a pomocna..i uwierz mi ze tam osoby nie sa po to zeby miec jakis tam papier i dziekuje.. ja osobiscie mam taka grupe ktora ma takie problemy i kazdy nowy watek z innego domu pozwala zrozumiec ze nie jestes sama w tej sytulacji ...

Pozdrawiam Cie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kamilkana102 - rozumiem że zostawiłaś mamę i wyjechałaś za nauką,podziwiam Cię bo ja też to powinnam zrobić odwrócić się od niej żeby wiedziała że nie może na mnie liczyć kiedy jest po 2 tyg, pijaństwie i prosi żebym przywiozła relanium albo papierosy a ja w myk pędze do niej, nie potrafię być twarda i konsekwentna mimo tego że jestem po terapii DDa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rodzice, jak to w polsce, pili raz na miesiac, raz na dwa tygodnie...Szli do znajomych na flaszeczke itp., ale nigdy nie uwazalam tego za problem.

Stop. Picie raz na dwa tygodnie czy na miesiąc i wypady na flaszeczkę to NIE jest normalne.

 

Czesto widzialam ich czolgajacych sie, rzygajacych i klocacych sie po imprezie imieninowej.

A to już na pewno normalnym nie jest. Bynajmniej ja nigdy nie widziałam moich rodziców w takim stanie.

 

Ojciec straszyl wtedy, ze sie powiesi...

Bardzo odpowiedzialne.

 

Mial paranoje, ze matka go zdradza, fakt, romansowala przez komputer.

Romansowanie przez komputer to nie zdrada?

 

czulam sie winna smierci ojca, ze mu nie pomoglam.

To nie Twoja wina. To Twoi rodzice byli toksycznie. Nie Ty. Ty byłaś dzieckiem.

 

Matka zaczela sie spotykac z takim gachem i popijac. Nie wiem jak to sie stalo, ze wpadla w alkoholizm.

Piszesz że już wcześniej rodzice pili i chodzili na flaszeczkę po czym rzygali i sie zataczali. Więc Twoja matka była alkocholiczką już od długiego czasu wg mnie.

 

Ok, zalatwilam zwolnienie, leki, psychiatre...

I żle że to zrobiłaś bo Twoja matka powinna wtedy trafić na leczenie a nie być pod opieką swojego dziecka które robiło jej za mamę. To chore.

 

Potem znowu poszlam do bylej roboty swiecic oczami za nia, odebrac pieniadze. Zalatwlam terapie, ale nie na lko tylko depresje, bo ona "przeciez ni ma problemu".

Problem był a Ty niepotrzebnie załatwiałaś jej te zwolnienia. To nie Ty jesteś jej matką tylko ona Twoją. Dlaczego za nią załatwiasz sprawy? Jak by sie boleśnie przejechała to może by zrozumiała że Ci niszczy życie i że czas na leczenie.

 

Dzisiaj znowu ja wywalili z kolejnej roboty, bo pila z dyrektorka...Jest strasznie agresywna po alkoholu, grozi samobojstwem, wyzywa mnie o szmat, chociaz jestem porzadna..od kurew, mowi ze przeze mnie pije, zadrecza mnie, popycha itp.

 

Boże. Każ jej wybrać- albo ja i leczenie albo picie w trupa i tracisz dziecko. Ona MUSI sie leczyć. A Ty najlepiej sie od niej wyprowadz i przestan jej matkować, jesteś dorosła a ona próbuje Ci wmówić że to TY jesteś żródłem jej problemów. Ty potrzebujesz tez terapii teraz przez nią. Powinnaś sie koniecznie od niej wyprowadzić. I zmusić ją do leczenia alkoholizmu.

 

Teraz skup sie na sobie. Ty potrzebujesz pomocy przez to piekło i patologię jakie oni Ci zgotowali. Wyprowadz się od tej kobiety jak najszybciej i wyślij ją na przymusowe leczenie a sama wybierz się na terapię do psychologa. Rozumiem, że chcesz jej pomóc bo to Twoja matka, ale musisz ratować swoją psychikę. Jesteś dorosła, musisz zadbać teraz o siebie skoro Twoi rodzice nie potrafili tego zrobić. Walcz o siebie teraz!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie dasz rady to do końca życia będziesz matkować swojej matce, wybaczać jej i pomagać jej w alkoholizmie. Przykre ale prawdziwe. Musisz być stanowcza bo Twoja matka nie umie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

nbd24! mam identyczny problem, mam 22 lata, problem alkoholizmu znam od zawsze. Ojciec zab(p)ił się jakieś 6 lat temu. Z matką bywało różnie. Zazwyczaj tygodniowe ciągi, wyzwiska, wstyd... nie będę opisywać bo znasz problem. Sama borykam się z problemami psychicznymi podobnymi do Twoich. Mam też fobię społeczną, problem z narkotykami, chociaż ostatnio nie biorę nic. Zamieniłam za to narkotyki na leki, z braku lepszych, biorę pół nasennego zolpicu w ciągu dnia, żeby choć trochę mnie otumanił. Rada, którą dała magdalenabmw, jest raczej kiepska

:/. Ja nie potrafię zostawić matki i nie martwić się o nią. Matkowanie mojej matce jest tak mocno zakorzenioną częścią mojego życia i mojej osobowości, że nie potrafię działać inaczej. I co dalej? Teraz jeszcze problemy z kasą, takie jakich dawno nie było. Czy cierpienie naprawdę uszlachetnia? Co mnie nie zabije to mnie wzmocni? Póki co to co mnie jeszcze nie zabiło zniszczyło moją psychikę. Wcale nie jestem mocniejsza, jestem coraz słabsza ,chociaż ciężko walczę o normalność. Pozdrawiam poturbowane Matki swoich "matek".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zagladalam na ten watek dawno. Matka wybrala sie raz do poradni DDA i stwierdzila, ze nie ma problemu...to bylo po tym, jak w swieta przyszla nawalona i zrobila taka jazde, ze to sie w glowie nie miesci. Nie mam juz sily...ona ciagle pije, ale mniej Zamartwiam sie o nia, mam doly, leki i mysli samobojcze Nie dam rady jej zostawic, ale dluzej tak zyjac rowniez nie wytrzymam. Chcialabym umrzec naturalnie, chcialabym zasnac i juz nigdy sie nie obudzic. Nie chce nawet zmieniac swojego zycia, ja chce po prostu, zeby to wszystko sie wreszcie skonczylo. Ona nie rozumie, jak rani mnie swoim piciem i zachowaniem. Nie zdaje sobie sprawy z tego, co ja przezywam w srodku. Nigdy mnie nie zrozumie. Uwaza, ze postepuje w porzadku. Jednak po tym, jak moj ojciec sie zabil zakorzenilo sie w mnie takie przekonanie, ze jestem odpowiedzialna za matke i nie moge pozwolic, zeby jej sie cos stalo. Kazdy zly humor u niej, picie, dol powoduje u mnie niechec do zycia. Czuje sie, jak najgorszy smiec, brzydka, gruba, glupia i beznadziejna. Nienawidze siebie tak bardzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem odpowiedzialna za matke i nie moge pozwolic, zeby jej sie cos stalo

 

A czy ona może pozwolić na to, żeby Tobie się coś stało ?

Jest nieodpowiedzialną kobietą, nie powinna mieć dzieci, męża i domu. Nie nadaje się do tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W pełni podpisuje się pod tym, co piszą inni, mądra miłość w takim wypadku polega na odcięciu się od alkoholika. Jeśli zostanie sam, to może się ocknie i podejmie leczenie. Wiem, że to bardzo trudne. Na początek naprawdę radzę mówić o swoich cierpieniach związanych z piciem matki bliskim, zaufanym osobom, przyjaciołom, którzy są Ci życzliwi. To przełamanie pewnej bariery, poczujesz, że oni Cię nadal akceptują, uważają za normalną, wartościową osobę i że to matka jest za to odpowiedzialna, a nie Ty. Przestaniesz się czuć gorsza, bo oddzielisz się od tego problemu choć trochę, zamiast wstydzić się za nie swoje czyny, będziesz w autentycznych relacjach z ludźmi. Oczywiście trzeba wybrać osoby godne zaufania. Ale pomaga. Serio.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciagle tkwie w tym gownie... Jak ona nie pije jest ok, ale gdy tylko siegnie po alkohol niszczy wszystko wokol...wykloca sie, przeklina, wyzywa poniza itp... Nie mam sily. Nie chce, zeby sie zabila. Co moge zrobic? Glodze sie troche i sama zaczelam pic..Wrocily moje problemy z jedzeniem. Nie wiem czemu, ale znow pragne byc chuda... Jesc calkowicie nie przestane, ale schudlam juz z 5 kg. Waze jakies 44. Jestem niezbyt wysoka, wiec to nie tragedia

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nbd24,

 

Przykro mi, ze Ciebie to dotknelo. Rozumiem Twoj bol, ale nie chce Ci teraz umniejszac uzalajac sie nad Toba. Twoja historia swiadczy, ze jestes zaradna i silna - dziecko bohater. Masz prawdopodobnie wiecej sily niz ja mialem, gdy moj ojciec pil az sie zachlal na smierci. Przejde wiec do konkretow, do tego co wiem na pewno i mi pomoglo:

 

1/ Grupa Wsparcia DDA/DDD (masz jedno i drugie) - to jest taka pierwsza pomoc, spotkasz tam ludzi z podobnym doswiadczeniem i podzielicie sie nim, to pomaga, ale doraznie.

 

2/ Terapia DDA/DDD - trwa ok 2-och lat, jest to bardzo dobre i wyciagnelo wielu ludzi z takich dolkow, daje efekt dlugofalowy.

 

...moglbym duzo rzeczy jeszcze napisac, ale na poczatek to starczy. Dalej pokieruja Ciebie na grupie lub terapii. Jesli potrzebujesz wiecej info zapraszam na priv, jako DDA mam obowiazek udzielic Ci pomocy :)

 

Nie wiem skad jestes, ale w kazdym wiekszym miescie sa mitingi i terapie DDA/DDD.

 

Trzymaj sie i nie idz w slady matki - alkohol to nie droga, to most !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×