Skocz do zawartości
Nerwica.com

nbd24

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nbd24

  1. Pilam dwa miesiace jakies codziennie, ale od dwoch dni przestalam. Brakuje mi alko, bo stosowalam go, jako srodek nasenny.
  2. Ciagle tkwie w tym gownie... Jak ona nie pije jest ok, ale gdy tylko siegnie po alkohol niszczy wszystko wokol...wykloca sie, przeklina, wyzywa poniza itp... Nie mam sily. Nie chce, zeby sie zabila. Co moge zrobic? Glodze sie troche i sama zaczelam pic..Wrocily moje problemy z jedzeniem. Nie wiem czemu, ale znow pragne byc chuda... Jesc calkowicie nie przestane, ale schudlam juz z 5 kg. Waze jakies 44. Jestem niezbyt wysoka, wiec to nie tragedia
  3. Nie zagladalam na ten watek dawno. Matka wybrala sie raz do poradni DDA i stwierdzila, ze nie ma problemu...to bylo po tym, jak w swieta przyszla nawalona i zrobila taka jazde, ze to sie w glowie nie miesci. Nie mam juz sily...ona ciagle pije, ale mniej Zamartwiam sie o nia, mam doly, leki i mysli samobojcze Nie dam rady jej zostawic, ale dluzej tak zyjac rowniez nie wytrzymam. Chcialabym umrzec naturalnie, chcialabym zasnac i juz nigdy sie nie obudzic. Nie chce nawet zmieniac swojego zycia, ja chce po prostu, zeby to wszystko sie wreszcie skonczylo. Ona nie rozumie, jak rani mnie swoim piciem i zachowaniem. Nie zdaje sobie sprawy z tego, co ja przezywam w srodku. Nigdy mnie nie zrozumie. Uwaza, ze postepuje w porzadku. Jednak po tym, jak moj ojciec sie zabil zakorzenilo sie w mnie takie przekonanie, ze jestem odpowiedzialna za matke i nie moge pozwolic, zeby jej sie cos stalo. Kazdy zly humor u niej, picie, dol powoduje u mnie niechec do zycia. Czuje sie, jak najgorszy smiec, brzydka, gruba, glupia i beznadziejna. Nienawidze siebie tak bardzo.
  4. mnie tak napieprzaja, ze miala leka o raka...masakra mnie bola.
  5. nbd24

    Problem z praca

    Dostalam prace, szukalam jej pol roku ponad... ale obawiam sie, ze przez moja nerwice mnie zwolnia. To praca w sklepoie, kontakt z ludzmi, czuje, ze oko mi drga i glowa..nie wiem czy to widac...dzisiaj przyjechalam do domu, a matka narabana, nienawidze jej, to przez samobojstwo ojca i jej pijanstwo jestem wrakiem czlowieka. mam ochote zniknac.. [Dodane po edycji:] nikt sie nie wypowiada, bo nikt z was nie ma tak przejabane w zyciu...hahahaha i kogo ma nie przeorosc moj probolem, nawet jak anonimowi sie boja hahahahahahahahahahahahaahhahahahahahahahahahahahahahah [Dodane po edycji:] jezu po tych 11 latach roznych zmian, nerwicy itp. powinnam sie chyba przyzwyczaic, jak myslicie?
  6. Tym razem troche o mnie. O tym,ze jestem nieudacznikiem.O tym,ze nic w zyciu nie uda mi sie osiagnac.O tym,ze przegralam. Zastanawiam sie nad tym, czy to,jak w zyciu postepuje jest wynikiem mojego spaczonego charakteru,czy moze jednak choroby? Hm... jestem zmeczona, chociaz tak naprawde nic w zyciu nie robie.Chodze do szkoly policealnej,bo nie udalo mi sie skonczyc studiow.Zrezygnowalam na koncu drogi..Dlaczego?Nie mam pojecia,ale plakac mi sie chce, gdy tylko o tym mysle.Studia byly znienawidzone,ale warto bylo je skonczyc,aby uzyskac cos,co mogloby mi w jakikolwiek sposob pomoc w znalezieniu pracy.Nie wiem dlaczego poddalam sie pod koniec...Zabraklo mi chyba sily i wiary w siebie.Nigdy nie koncze tego, co zaczelam.Jestem leniem,introwertykiem,chyba mizoginem.Najchetniej nigdy w zyciu nie wyszlabym juz z domu...Siedze od paru miesiecy i bezskutecznie szukam pracy...Nigdzie mnie nie chca.Jestem niesmiala i to chyba widac na pierwszy rzut oka.Dzisiaj mialam zaniesc kolejne CV, ale stchorzylam, bo w miejscu, gdzie moglabym pracowac jest ktos, kogo nie chce widziec.W ogole nie chce rozmawiac z ludzmi, ktorych kiedys znalalam..Po wydarzeniach z mojego zycia, po tych porazkach, nie mam ochoty nikomu patrzec w oczy. Lubie samotnosc, cisze i czas spedzony przed komputerem.Tak mija mi zycie.Ogolnie nie mam depresji, ale niestety stany lekowe, nerwica zostala...Boje sie rozmawiac z ludzmi i nie wiem, czy bylabym zdolna do rozmowy z klientem itp. Chcialabym sie zaszyc w mysiej dziurze. Zdaje sobie sprawe, ze gdybym podjela prace to musialabym pokonac swoj lek i wierze, ze sytuacje zmusilaby mnie do tego. Dalabym rade, ale nie mam mozliwosci.Jak juz ktos odpowie na ogloszenie, po rozmowie kwalifikacyjnej nie odzwania...W moim miescie szanse na prace sa marne, ale aplikuje w odleglosci do 50 km, zebym mogla dojezdzac...Nic z tego... Czuje sie przez to zle, ale z drugiej strony oczuwam ulge, ze nie musze wychodzic z domu.Jestem lekliwa, malo asertywna, ustepuje ludziom idacym chodnikiem z napczeciwka, boje sie, ze starsi ludzie mnie okrzycza, ze pale, chociaz nigdy na nikogo nie dmucham i odsuwam sie daleko od nich....Jestem milutka, sympatyczna w odbiorze, a to dlatego, ze czuje sie gorsza? Mama mnie prawopodobnie zdominowala w dziecinstwie...Nie umiem walczyc o swoje.Mam 25 lat a czuje sie w glebi duszy malym dzieckiem...Nie czuje sie w ogole dorosla. Czemu?Przeciez mam tyle lat ile mam...Jestem chyba niedojrzala..W dodatku chyba jestem lesbijka.Do 14 roku zycia bylam pewna siebie, arogancka czasami, asertywna...Potem cos we mnie peklo i zaczely sie te wszystkie stany depresyjne, nerwicowe, zaburzenia odzywiania itp... Mam 25 lat i bylam dwa razy w psychiatryku.Czuje sie zmeczona...nie mam sily naprawde.Nic mi sie nie chce, jestem leniwa i nie mam zadnych zalet.No moze poza tym, ze daje soba pomiatac, ze jestem "milusia" i sympatyczna, ze klaniam sie sasiadom...chociaz oni pewnie maja mnie za wariatke.Ale co mi z tych cech? Naprawde nie mam innych zalet. Jestem glupia, malo asertywna, niesmiala, zakompleksiona, brzydka, biedna, nie skonczylam studiow, do niczego sie nie nadaje..Ciezko mi. Ostatnio mam natretne mysli... Ide sobie ulica i mysle "ale jestes pojeba..., jestes smieciem, jestes gownem, jestes zjebana, gowno smiec..."Wiem,ze sie nad soba uzalam, ale potrzebuj tego wlasnie teraz, dzisiaj.
  7. tak cos takiego, ale w delikatnej formie. odczuwam napiecie i scisk, jak zwykle w klatce piersiowej a do tego doszlo cos w brzuchu, jakby skurcze rozluzniajace. nie jestem w ciazy:P ani zakochana.
  8. Przez cale swoje zycie odczuwalam napiecie i lęk w gornych czesciach klatki piersiowej a nie, jak wielu w okolicach brzucha... Jednak ostatnio mam taki dziwny rodzaj lęku... Znacie zapewne to uczucie na granicy jawy i snu, kiedy to w pewnej chwili odczuwamy spadanie ze skaly, schodow itp...i czujemy jak napiecie przeplywa przez brzuch. To samo jest kiey zjezdzamy z gorki samochodem. Ja mam wlasnie cos podobnego tylko w delikatnej formie...cos jakby na polaczenie rozluznienia, omdlenia oraz lęku. Nie potrafie tego wytlumaczyc slowami. Zastanawiam sie, czy odczuwacie cos podobnego?
  9. Hej, dzieki za odp. Ciesze sie, ze ktos mnie wysluchal. Tak bardzo boje sie z tym zostac sama a nie moge nikomu w realu sie zwierzyc. Nie mam zbyt wielu znajomych.PRoblem z wyprowazka polega na tym, ze ja mam rente po ojcu, gdyz sie ucze i oplacam rachunki. Matka kupuje jedzenie...Sama zarabia grosze i nie alaby rady.Wtedy na pewno wybrala by ta droge...Staram sie znalezc prace, ale mi nie wychodzi. Jestem niesmiala, zakompleksiona i to niestety widac...Ciezko mi sie gdziekolwiek odnalezc.Na terapii bylam..Dwa miesiace w Katowicach.Pomoglo troche, ale to bylo w zasazie przed tym, jak matka sie na maksa wciagnela w alko.Zalatwialam tam raczej sprawe smierci ojca i zaloby.U mnie w miescie naprawde nie ma dobrewgo,darmowego psychologa-sprawdzone.Chcialabym znowu sie zamknac w szpitalu, ale nie moge, bo musze zarabiac, musze miec prace.Najbardziej sie boje, ze matka zrobi to co ojciec.Ze zostane sama.Kocham ja bardzo pomimo tego, ze mnie krzywdzi.Jestem z nia emocjonalnie zwiazana, czuje sie za nia opowiedzialna.
  10. Witajcie. Jestem tutaj nowa. Mam 24 lata, a moja matka pije od dwoch. Zaczela po tym, jak moj ojciec popelnil samobojstwo... Niezbyt kolorowo, co? Rodzice, jak to w polsce, pili raz na miesiac, raz na dwa tygodnie...Szli do znajomych na flaszeczke itp., ale nigdy nie uwazalam tego za problem. Czesto widzialam ich czolgajacych sie, rzygajacych i klocacych sie po imprezie imieninowej. Ojciec straszyl wtedy, ze sie powiesi...Raz nawet widzialam, jak plul krwa po nieudanej probie..Mialam wtedy moze 5 lat. Zwykle, gdy rodzice sie klocili ojciec wychodzil i mowil, ze idzie sie zabic. To byly incydenty, ale dobrze zapamietane. Az wreszcie dotrzymal slowa. Mial paranoje, ze matka go zdradza, fakt, romansowala przez komputer. Ojciec byl dobry, chociaz malomowny i nie gadalismy zbyt czesto.Kochalam go, matke tez, chociaz bywala toksyczna, wyzywala mnie, obrazala sie a potem przepraszala. To zakodowalo we mnie lęki. Nerwice, mysli samobojcze mialam od 14 roku zycia... Tak poza tym, w miare normalna rodzina. Po smierci ojca matka byla jak nakrecona, musiala zalatwiac duzo spraw itp, ja mialam zalamanie itp, pobyt w psychiatryku, proba samobojcza, czulam sie winna smierci ojca, ze mu nie pomoglam. Matka zaczela sie spotykac z takim gachem i popijac. Nie wiem jak to sie stalo, ze wpadla w alkoholizm. Tak popila w pracy, ze ja wyrzucili, bo sie pobila z kolezanka. Grozila proba samobojcza, ze nie pojdzie on tej pracy itp. ze woli sie zabic. Ok, zalatwilam zwolnienie, leki, psychiatre...Potem nastepna praca, wylot, nastepna, znowu imprezka, kolezaneczka, popijawa, wylot. Pisala po pijaku smsy do kierowniczki, ze sie zabije przez nia. Potem znowu poszlam do bylej roboty swiecic oczami za nia, odebrac pieniadze. Zalatwlam terapie, ale nie na lko tylko depresje, bo ona "przeciez ni ma problemu".Tak, piwa o 7 rano, picie kilka razy w tygodniu, flaszeczki, to rzeczywiscie brak problemu. Wrocila z terapii, zadowolona, ale znowu zaczela popijac, choc mialam juz takie lęki, strach, dola, za kazdym razem gdy widzialam te jej pijane oczka...znacie pewnie to uczucie...Dzisiaj znowu ja wywalili z kolejnej roboty, bo pila z dyrektorka...Jest strasznie agresywna po alkoholu, grozi samobojstwem, wyzywa mnie o szmat, chociaz jestem porzadna..od kurew, mowi ze przeze mnie pije, zadrecza mnie, popycha itp. Jak nie pije to jest fjna. Oprocz tego, ze romansuje przez gau gadu z gachami..Wiem, ze sobie nie radzi w zyciu, ale chcialabym jejpomoc...Boje sie, ze zrobi to co ojciec i zostane sierota...Mam nerwice, niskie poczucie wlasnej wartosci, chcialabym umrzec...Dzisiaj powtorka z historii, lezy pijana, bo stracila prace...nie wroci tam wiecej... ilez mozna...czy juz zawsze tak bedzie wygladac moje zycie...czasem mam mysl, ze wolalabym, zeby jej nie bylo, bo nie ma spokoju..niczego, ale mam wyrzuty z powodu tego, co nczuje.....
×