Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to jeszcze nerwica, czy już powinnam iść do lekarza?


robertina

Rekomendowane odpowiedzi

Może zacznę tak: od około roku-dwóch zmagam się z ogromnym bólem stawów, który narasta z czasem. Do niedawna jeszcze mogłam wytrzymać, ale w tej chwili każdy ruch jest dla mnie wysiłkiem i dosłownie sprawia mi ból. Kiedy klękam, żeby coś zrobić, dosłownie zaciskam zęby, to samo, kiedy wstaję. Od jakiegoś miesiąca tak bardzo boli mnie prawa kostka, że utykam, kiedy idę. Bolą mnie nawet stawy w palcach. Kiedy leżę dosłownie mogłabym powiedzieć ile mam stawów, licząc wszystkie miejsca, gdzie mnie boli. I wiecie, pytam o to, bo zakładałabym, że to jest nerwica i czekała aż samo przejdzie, ale problem w tym, że te stawy trzaskają mi przy każdym ruchu - kiedy wstaję, kiedy idę, nawet, kiedy podniosę rękę słychać jakby chrzęst łamanej kości. Wystarczy, że dany staw zegnę i wyprostuję i słychać ten trzask - a, kiedy robię kostką okrężne ruchy dosłownie denerwuje to ludzi dookoła mnie bo trzaska mi ten staw kilka razy z rzędu i to bardzo głośno. Wątpię, żeby to było w moim wieku normalne. Nie wiem już, czy dalej zwalać to na nerwicę (nie mam hipochondrii na umieranie, więc zwykle nie boję się objawów somatycznych, chyba, że mają związek z emetofobią a to nie ma), czy iść do lekarza. Co myślicie?

Edytowane przez robertina

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@robertina To już nie wygląda na „nerwicę i samo przejdzie”. Nerwica może podbić odczuwanie bólu, ale nie tłumaczy, że utykasz na kostkę, każdy ruch boli, a stawy głośno strzelają przy każdym zgięciu i prostowaniu. Do tego piszesz, że trwa to rok–dwa i raczej się pogarsza, a bolą kolejne stawy. To jest moment na normalną wizytę u lekarza rodzinnego, nie na czekanie.

Idź do lekarza, powiedz dokładnie to, co tu napisałaś (od kiedy, które stawy, że nie możesz normalnie chodzić). Jeśli któryś staw puchnie, robi się czerwony, gorący albo ból jest taki, że prawie nie możesz się ruszać – tym bardziej. Docelowo zajmuje się tym ortopeda albo reumatolog. Do obu na NFZ potrzebujesz skierowanie od lekarza rodzinnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Dryagan napisał(a):

@robertina To już nie wygląda na „nerwicę i samo przejdzie”. Nerwica może podbić odczuwanie bólu, ale nie tłumaczy, że utykasz na kostkę, każdy ruch boli, a stawy głośno strzelają przy każdym zgięciu i prostowaniu. Do tego piszesz, że trwa to rok–dwa i raczej się pogarsza, a bolą kolejne stawy. To jest moment na normalną wizytę u lekarza rodzinnego, nie na czekanie.

Idź do lekarza, powiedz dokładnie to, co tu napisałaś (od kiedy, które stawy, że nie możesz normalnie chodzić). Jeśli któryś staw puchnie, robi się czerwony, gorący albo ból jest taki, że prawie nie możesz się ruszać – tym bardziej. Docelowo zajmuje się tym ortopeda albo reumatolog. Do obu na NFZ potrzebujesz skierowanie od lekarza rodzinnego.

 

Tak, tyle, że nie każdy lekarz przyjmuje w okolicy, gdzie mogę dojść pieszo a ja nie jestem w stanie niczym dojechać przez kombinację ciężka emetofobia + lekkoporna choroba lokomocyjna. Już dwie choroby mam, które powinnam leczyć i normalnie to nie byłoby nic wielkiego, ale nie dojdę do lekarza pieszo, więc się z nimi męczę latami. Ortopeda niestety w mojej okolicy nie przyjmuje i, gdyby tylko on mógł mnie leczyć musiałabym się po prostu pogodzić, że boli i, że będę mogła leczyć dopiero, jak wyjdę z nerwicy. Stąd martwię się bardziej, niż inni.

 

Stawy nie puchną i nie są ciepłe, po prostu bolą, że nie mogę się ruszać. Myślę czy to nie przez to, że w ogóle się nie ruszam w życiu albo brak jakichś witamin...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@robertina Powinnaś mimo wszystko iść do lekarza rodzinnego w swojej okolicy – nie do ortopedy od razu. (Zresztą może to problem bardziej dla reumatologa?) Lekarz rodzinny może Cię normalnie zbadać, zlecić badania (np. krew, RTG), dać leki przeciwbólowe/przeciwzapalne i ustalić, co dalej robić. Nie ma sensu męczyć się latami tylko dlatego, że ortopeda jest daleko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, a ja powiem przewrotnie. Większość dolegliwości ludzi związanych ze stawami i układem ruchu ma swoje przyczyny w braku ruchu.

Ból kolan w wieku 40 lat zaczyna się od omijania wf w szkole i braku ruchu na co dzień w wieku 20 lat.
Brak możliwości swobodnego zgięcia pleców wieku 35 lat zaczyna się od 8h siedzenia w pracy, do której jedziesz autem, a końcówkę dnia spędzasz na kanapie.
Zadyszka przy wejściu na 2 piętro zaczyna się od wybierania windy zamiast schodów w wieku 20 lat.
Dobre samopoczucie zaczyna się od regularnej aktywności fizycznej, zbilansowanego odżywiania i dbania o sen w wieku 25 lat.
Słaba wydolność zaczyna się od siedzącego trybu życia w wieku 25 lat.

I w przypadku autorki tematu zdziwiłabym się gdyby nic jej nie bolało przy trybie życia jaki prowadzi 🤷‍♀️
Nie, nie sądzę żeby to była jakakolwiek choroba wymagająca leczenia reumatologicznego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, robertina napisał(a):

Tak, tyle, że nie każdy lekarz przyjmuje w okolicy, gdzie mogę dojść pieszo a ja nie jestem w stanie niczym dojechać przez kombinację ciężka emetofobia + lekkoporna choroba lokomocyjna.

Kiedy ostatni raz korzystałaś z jakiegoś środka lokomocji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak najszybciej udaj się do lekarza. Bóle stawowe na taką skalę to już jakiś mocny stan zapalny. Wszystko jest to ogarnięcia. Nie łącz tego z nerwicą. 

Najpierw lekarz rodzinny i on już pokieruje do specjalisty. 

Nic się nie martw. Poradzisz sobie z tym i będziesz skakać jak mała sarenka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.10.2025 o 20:59, bei napisał(a):

Kiedy ostatni raz korzystałaś z jakiegoś środka lokomocji?

 

15 lat temu, karetką do szpitala, wrzucona do niej na siłę, bo trzeba było mi ratować życie a byłam jeszcze nieletnia, więc rodzice mogli zadecydować. A wcześniej to chyba w 1 klasie podstawówki.

11 godzin temu, Fuji napisał(a):

Jak najszybciej udaj się do lekarza. Bóle stawowe na taką skalę to już jakiś mocny stan zapalny. Wszystko jest to ogarnięcia. Nie łącz tego z nerwicą. 

Najpierw lekarz rodzinny i on już pokieruje do specjalisty. 

Nic się nie martw. Poradzisz sobie z tym i będziesz skakać jak mała sarenka.

 

Dzięki za wsparcie, to wiele znaczy ❤️ Pójdę w takim razie, jak tylko skończy się sezon na jelitówkę i trochę się ociepli, bo ja kilka lat nie byłam poza domem i od razu bym coś złapała. Ale dobrze mieć nadzieję, że to może być coś, co można leczyć a nie kolejny objaw nerwicy, który zostanie na lata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, robertina napisał(a):

 

15 lat temu, karetką do szpitala, wrzucona do niej na siłę, bo trzeba było mi ratować życie a byłam jeszcze nieletnia, więc rodzice mogli zadecydować. A wcześniej to chyba w 1 klasie podstawówki.

 

Dzięki za wsparcie, to wiele znaczy ❤️ Pójdę w takim razie, jak tylko skończy się sezon na jelitówkę i trochę się ociepli, bo ja kilka lat nie byłam poza domem i od razu bym coś złapała. Ale dobrze mieć nadzieję, że to może być coś, co można leczyć a nie kolejny objaw nerwicy, który zostanie na lata.

Nerwicę też się leczy.  Nie martw się. Jest dobrze. Wszystko na spokojnie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Fuji napisał(a):

Jak ją leczysz? Co jest przyczyną jeśli możesz powiedzieć? 

 

Traumatyczne przeżycie, kiedy miałam cztery lata, które w połączeniu z fobią, jaką miałam już wcześniej wywołało nerwicę jakiej ta fobia jest podstawą. Chodzę na terapię i biorę leki, z tym, że nie od początku, bo kiedy byłam dzieckiem i mama usiłowała mi pomóc wszyscy psychologowie twierdzili, że przesadza, że jestem dobrze rozwinięta jak na swój wiek i, że z nerwicy wyrosnę. Jak się okazało, nie wyrosłam a wieku 10 lat po pierwszym w życiu zachorowaniu na jelitówkę tak mi się pogorszyło, że przestałam, wychodzić z domu. Od 2009 roku (chyba 13 lat wtedy miałam) chodzę do psychologa a od 2014 roku biorę leki (wcześniej lekarze nie chcieli mi ich dawać, bo twierdzili, że jestem za młoda, dopiero, jak skończyłam 18 lat, nowy lekarz się na to zgodził). Ale, niestety, wypróbowałam już wszystkie metody terapii (w tym eksperymentalne), niektóre parę razy, kilkakrotnie zmieniałam terapeutów, leków wypróbowałam chyba z 50 (wszystkie przeciwlękowe, sporo przeciwdepresyjnych, w końcu weszłam na psychotropy), ale nerwica zamiast przechodzić się pogłębia. Coraz częściej w moim otoczeniu słyszę... ech, nie będę mówić, ale jeżeli ona nie minie, nie będę w stanie samodzielnie żyć, bo stanowię zagrożenie dla siebie. Wystarczyło, że zostałam sama na 5 godzin i wzięłam 2 tabletki przeciwwymiotne w odstępie kilkunastu minut a można jedną na dobę... prawie umarłam. Więc, marna moja przyszłość chyba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×