Skocz do zawartości
Nerwica.com

Okropne psychiczne i fizyczne zmęczenie - jak się zmusić do aktywności?


robertina

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 18.10.2025 o 15:53, robertina napisał(a):

Coraz częściej myślę, że winna jestem ja i to, że nie znam życia bez nerwicy i podświadomie boję się, że sobie nie poradzę. Ale ja to naprawić, nie mam pojęcia.

Od kiedy tylko pamiętam towarzyszył mi lęk, niskie poczucie wartości, wstyd, stres, itd. w przypadku kontaktu z innymi ludźmi, a potem rozciągnęło się to na inne sprawy. Nie znam innego życia. Nie mogę powiedzieć sobie - kiedyś żyłem jak normalny człowiek! Chcę do tego wrócić!
Często myślę sobie, że może nie jest mi dane aby było inaczej, lepiej. Boję się tego co byłoby gdyby było lepiej. I tak samo nie mam pojęcia jak sobie z tym poradzić. 
Znaczy, może i jakieś pojęcie mam, ale niestety nie potrafię zrobić tych kroków do przodu. Tak aby coś zaczęło się zmieniać. 
I tutaj również mogę się odnieść do tego co pisałaś o zmęczeniu psychicznym, fizycznym i braku działania. Może nie mam aż tak źle jak Ty, ale też potrafię tygodniami bądź miesiącami nie ruszać się z domu. Czasem tylko raz na ten czas byłem kilkanaście minut w sklepie, bo wypadło spotkanie z kolegami. Nic więcej. 
W domu niewiele robię. Zapętliłem się w codziennych czynnościach, a wszystko co odbiega od normy wywołuje jeszcze większe zmęczenie i jeszcze większą niechęć. 
Mózg przestał być poddawany nowym wyzwaniom, nauce przez co opanowała go mgła mózgowa czy jak to tam nazwać. Koncentracja w fatalnym stanie. Zaczynam czytać i po chwili albo jestem śpiący albo myśli uciekają gdzieś indziej. 
Oczywiście są lepsze chwile. Czasem zrobię coś więcej, dokończę książkę po miesiącach męczenia jej, obejrzę serial czy nawet parę dni porozciągam się, ale chęci i motywacja szybko uciekają. A ja znów wpadam w monotonię. I to nie tak, że nie chcę robić nowych rzeczy. Chcę, ale zbyt szybko przestaję widzieć w tym sens. Coś co naprawdę zmienia moje życie. 
Często mówię sobie - teraz będzie dobrze. Zmuszę się do działania! I niestety nigdy nie udaje mi się w tym wytrwać. 
A to myślę jedyna droga. Zmuszać się. Mieć na tyle silną wolę aby przetrwać te pierwsze chwile zwątpienia. Skoro wszystko inne zawiodło, to niewiele innych opcji pozostało. 
Aczkolwiek jestem słaby, nie bardzo wierzę w to, że mi się uda.

Wydaje mi się, że najlepiej byłoby mieć kogoś obok, kogoś kto by nie tyle co nam dopingował, wspierał, ale na równi robił to samo co my. Tak żeby wspólnie nakręcać się do działania. 
Tylko jeśli wciąż siedzi się w klatce w postaci swojego pokoju czy też domu, to jak taką osobę znaleźć? Nie wiem. 

Według mnie Ty powinnaś na razie nie myśleć o wychodzeniu na zewnątrz, a zająć się tym co możesz zrobić w mieszkaniu. Minimalny ruch i ćwiczenia na start. Są też różne techniki polegające na wyobrażaniu sobie sytuacji które wywołują u nas atak paniki. Korzystać z chwil w których czujesz się lepiej. 

Trzymam kciuki za Ciebie, bo za siebie samego już nie potrafię. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Happyandsad napisał(a):

Trzymam kciuki za Ciebie, bo za siebie samego już nie potrafię. 

To ja będę trzymać za Ciebie. Przeczytałem Twój post i jest mi bliski chociaż nie mam takiej sytuacji w sensie stricte. Na pewno zasługujesz żeby było lepiej u Ciebie. Znam te „strach” przed zmianą na lepsze. Pochrzanione to. Człowiek zamiast się cieszyć to boi się i ucieka „od lepszego”. Coś jak przyzwyczajenie się do tych kiepskich dni, tygodni, miesięcy, lat….

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Happyandsad napisał(a):

Wydaje mi się, że najlepiej byłoby mieć kogoś obok, kogoś kto by nie tyle co nam dopingował, wspierał, ale na równi robił to samo co my. Tak żeby wspólnie nakręcać się do działania. 

To moim zdaniem nie zawsze się sprawdzi....bo owszem, możecie się nawzajem motywować.....ale tak samo możecie się wzajemnie ściągać w dół.... Każdy medal ma dwie strony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.10.2025 o 15:53, robertina napisał(a):

 

Z tym, że ludzie zawsze tyją ze złego żywienia się nie zgodzę. Znam osobę z bardzo ciężką niedoczynnością tarczycy (TSH 8 razy większe, niż norma), która prawie nic nie je, bo nie ma w ogóle apetytu i stale się rusza, bo ma fizyczną pracę a i tak jest otyła. Dosłownie ja z moimi ok 50 kg zjadam trzy razy więcej, niż ona. Zdaniem lekarzy winna jest tarczyca i mogłaby nic nie jeść a i tak by tyła.

 

Ale z innymi rzeczami, owszem. Tyle, że ja poległam już na pytaniu "dlaczego nerwica trwa u mnie tak długo" - nie wiem. Jestem w terapii od 15 lat, biorę leki od 10. Tyle, że ani jedno ani drugie nie działa. Coraz częściej myślę, że winna jestem ja i to, że nie znam życia bez nerwicy i podświadomie boję się, że sobie nie poradzę. Ale ja to naprawić, nie mam pojęcia.


No właśnie. 
Sa badania, które udowadniają że same problemy z tarczycą powodują problemy metaboliczne, które skutkują wolniejszym metabolizmem o ok 300 kcal, maksymalnie. Czyli jakiś 1 batonik. 
Tyle problemów powoduje choroba Twojej koleżanki.

Oprócz tego można mieć duże spowolnienie metabolizmu przez nieodpowiedzialne odżywianie i nietrafione diety. Krótko mówiąc, jeśli ktoś się głodził, żeby schudnąć to mógł na tyle rozregulować metabolizm że przestawił go na opcję magazynowania. I organizm zestresowany maksymalnie nieodpowiedzialną dietą skupia się na magazynowaniu każdej jednej kalorii żeby nie „umrzeć”. 
Więc jeśli chodzi o chorobę Twojej koleżanki, to z powodu samej choroby ma ona metabolizm spowolniony o maksymalnie jednego Snickersa dziennie albo i mniej Oprócz tego może mieć metabolizm spowolniony do minimum przez swoje nieodpowiedzialne głodzenie się i stosowanie niezdrowych diet. 
To głupie powiedzenie że w Auschwitz nie było otyłych jest prawda. Jeśli nie jesz więcej kcal niż potrzebujesz, to chudniesz. Nie ma choroby na świecie, która by spowodowała otyłość przy głodowaniu. Badania biednych obszarów Azji (np Wietnamu) tylko to potwierdzają. Spróbuj przeżyć na ich diecie (miska ryżu dziennie, jakieś warzywo, mięso od święta) i być otyła. Nawet Twoja koleżanka by była szczupła w tych warunkach. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×