Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia somatyczne nerwica moja historia


rados90

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie, mam na imię Marek. Postanowiłem krótką przytoczyć moją historię.
Zaczęło się niewinnie ponad rok temu, od objawów, na które nie zwróciłem uwagi - a właściwie nie zinterpretowałem ich właściwie. Gula w gardle - nawracający problem, trwał kilka dni, czasami dłużej lub krócej. Chodziłem po larygologach - nikt nawet nie zwrócił mi uwagi, że może to być z nerwów, że to klasyczny objaw globus histericus. A ja sam nigdy bym o tym nie pomyślał, dopóki nie zagłębiłem się w lekturę. W tym samym czasie mniej więcej zaobserwowałem dziwną rzecz - otórz kilku lat paliłem okazjonalnie trawę, czasami paliłem częściej, czasami tylko w weekend, a czasami miałem przerwy 2-3 tygodnie i nic nie paliłem - różnie to było. W tamtym okresie zaobserwowałem dziwne zjawisko - przestała mi ona smakować, miałem po niej coraz częściej stany lękowe tzw bad tripy, a to dziwne bo w tym temacie nic nie mogło mnie już zaskoczyć. Gdy trawa nie działała na mnie tak jak tego oczekiwałem tzn po kolejnym bad tripie rzuciłem to w ogóle, po prostu stwierdziłem, że jak mi to już nie służy to nie ma sensu tego robić, bo nie sprawia mi już przyjemności. Bez problemu z niej zrezygnowałem. Potem dwa, trzy miesiące później zaczynały się dziwny objaw polegający na tym, że jak schodziłem do piwnicy to miałem taki stan że gorzej się czuje i muszę wracać, bo jak zemdleje to nikt mi nie pomoże. Tu należy zaznaczyć, że nigdy w życiu nie zemdlałem. Nigdy też nie miałem jakiś większych problemów, stresów i zmartwień. Następnie był październik, albo listopad ubiegłego roku. Coraz częściej czułem się ospały, bez energii, myślałem że to jesienna chandra. Jednego dnia siedząc, dostałem strasznych zawrotów głowy, były to zawroty nie układowe tzn zaburzenia równowagi. Dostałem wysokiego ciśnienia i zabrała mnie karetka. Na SOR nic nie pomogli skierowali do hipertensjologa. Miałem straszne skoki ciśnienia, bo kazali zaopatrzyć się w ciśnieniomierz. Myślałem, że to przez ciśnienie. Zaczeło się chodzenie po lekarzach. Tabletki na ciśnienie na skoki nie pomagały. Podejrzewali guz chromochłonny nadnercza, jednak po pobycie w szpitalu został wykluczony. Ogólnie miałem wtedy ciągle strasznie złe samopoczucie, całymi dniami dokuczały mi nudności - leki na nudności nie pomagały. Nudności były o tyle uprzykszające życie, że nie mogłem normalnie funkcjonować - chciało mi się wymiotować, a nie mogłem. Do tego dochodziły okresowe zaburzenia równowagi połączone z zawrotami głowy i paniką. Miałem w tym czasie 3 silne ataki paniki w tym jeden w nocy. Nie mogłem sobie dać rady - nie wiedziałem co wtedy zrobić jak reagować. Raz przy ataku wydawalo mi się że nie mogę oddychać pojechałem na nocną opiekę zdrowotnoą i powiedzieli że mam hiperwentylacje a jest em natleniony bardzo dobrze i dali hydroksyzyne jakoś przeszło. Badali mnie jeszcze wtedy na błędnik, ale to też nic nie wykazało. Leki nie pomagały. Żyć się nie dało to wszystko zaczęło się tak stosunkowo szybko i trwało całymi dniami. Czasami z małymi przerwami. Mogę dodać, że spałem wtedy dobrze jedynie w śnie odpoczywałem. Przebadałem się od A do Z. Miałem badaną krew, na boleriozę, helikobakter, różne inne badania krwi. Prześwietlenia. Rezonans MR głowy, TK Głowy, Tk klatki pierosiowej (oba z konstrastami) Holtery na serce, ciśnieniowe, USG jamy brzusznej, Gastroskopie, gdzie niby wyszły jakieś drobne rany na żołądku, VNG i inne drobne o których nie pamiętam. Sam sobie uświadomiłem, że albo mam jakoś żadką afrykańską chorobę albo jestem jakiś psychiczny, więc sam z własnej woli poszedłem do psychiatry. Tam zostałem uświadomiony, że to nerwica o przebiegu somatycznym. Dostałem lek Elicea i pregabaline. Elicea biorę do dzisiaj. Od tamtej pory somaty prawie ustąpiły, a szczególnie chodzi mi o te najcięższe prze które nie mogłem pracować i wychodzić z domu. Puściły ultra mocne nudności połączone z odruchem wymiotnym i od tamtej pory nie miałem zawrotów głowy - bo zawroty występowały występowały tylko okazjonalnie. Teraz mam wrażenie, że powoli z tego wychodzę, jednak nie jest jeszcze super tak jak kiedyś. Ogólnie dokucza mi często znurzenie, apatia, senność, czasami wieczorem kilkusekundowe kołatanie serca. Czasami małe bóle głowy i ogólnie od niedawana jest dziwna sytuacja bo ciągle codziennie coś mi się śni - nie są to często koszmary, ale też sny mogę określić jako dziwne - a nie przyjemne. Ale dosłownie codziennie, dzień w dzień od miesiąca albo dwóch. Jestem teraz na etapie oglądania waszych filmów. Kiedyś raz byłem u psychologa z pół roku temu, ale to wyglądało jak rozmowa, pytał o jakieś problemy większe ale nic nie znalazł ciekawego, nie było alkoholizmu, problemów jakiś w dzieciństwie itp. Więc nie widziałem tego efektu, poprostu godzine opowiadałem co i jak. Było to potrzebne, aby chodzić do psychiatry po leki na fundusz bo wtedy byłem prywatnie. No i teraz oglądam wasze fimy i staram się do akceptować, generalnie nie odrzucam tego, że mam problem ale nie wiem jeszcze jak sobie z tym radzić, rozumiem tez że inni mają gorzej i w porównaniu do okresu z początku roku czuje się dobrze - jednak jeszcze to nie to co było. Obecnie z farmakologii biorę elicea, magnez, witaminę D i ziołowe przed snem na sen aby polepszyć jego jakość (niedawno zacząłem) to jakieś tam wiecie różaniec, melatonina, melisa coś takiego taka mieszanka delikatna. Czy macie dla mnie jakieś rady jak z tego wyjść do końca najlepiej? Co powinienem teraz zrobić? Czy ktoś miał podonie? Jak sobie pomóc gdy jestem już blisko?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja leczę się od ponad dwóch lat na nerwice somatyczna. Biorę pregabaline i jest raz lepiej raz gorzej ale w porównaniu do tego co było przed lekami jest fantastycznie. Mam przepisany dodatkowy lek sertranolina ale jeszcze nie zaczęłam brać... 

Objawy takie jak u Ciebie i oczywiście drogą od lekarza do lekarza i badania . Również staram się już nie bać tego i mówię sobie ze jak przyszło tak przejdzie ale to sprytna choroba i jak oswoisz jedno pojawia się drugie... Mam nadzieję że uda się jakoś z tego całkowicie wyjść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Różnie. Teraz mam gorszy czas . Wróciło napiecie szyi i to dziwne uczucie w głowie. Więcej stresu i ciało już reaguje. Staram się za każdym razem sobie układać w głowie i nie panikować bo z doświadczenia wiem że im bardziej zagłębiam się w to co się dzieje to się samoistnie nakręcam i robi się ciśnienie 200 i zawał udar czy co tam przyjdzie mi do głowy.  Mówię sobie dziewczyno spoko nie takie akcje już przeżyłaś wuec i teraz nic Ci nie będzie.  I powiem Cibze tak w 80% to działa i jakoś się rozchodzi. Muszę zacząć brac te nowe leki do pregabaliny i może będzie jeszcze lepiej. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.11.2024 o 17:06, rados90 napisał(a):

Witajcie, mam na imię Marek. Postanowiłem krótką przytoczyć moją historię.
Zaczęło się niewinnie ponad rok temu, od objawów, na które nie zwróciłem uwagi - a właściwie nie zinterpretowałem ich właściwie. Gula w gardle - nawracający problem, trwał kilka dni, czasami dłużej lub krócej. Chodziłem po larygologach - nikt nawet nie zwrócił mi uwagi, że może to być z nerwów, że to klasyczny objaw globus histericus. A ja sam nigdy bym o tym nie pomyślał, dopóki nie zagłębiłem się w lekturę. W tym samym czasie mniej więcej zaobserwowałem dziwną rzecz - otórz kilku lat paliłem okazjonalnie trawę, czasami paliłem częściej, czasami tylko w weekend, a czasami miałem przerwy 2-3 tygodnie i nic nie paliłem - różnie to było. W tamtym okresie zaobserwowałem dziwne zjawisko - przestała mi ona smakować, miałem po niej coraz częściej stany lękowe tzw bad tripy, a to dziwne bo w tym temacie nic nie mogło mnie już zaskoczyć. Gdy trawa nie działała na mnie tak jak tego oczekiwałem tzn po kolejnym bad tripie rzuciłem to w ogóle, po prostu stwierdziłem, że jak mi to już nie służy to nie ma sensu tego robić, bo nie sprawia mi już przyjemności. Bez problemu z niej zrezygnowałem. Potem dwa, trzy miesiące później zaczynały się dziwny objaw polegający na tym, że jak schodziłem do piwnicy to miałem taki stan że gorzej się czuje i muszę wracać, bo jak zemdleje to nikt mi nie pomoże. Tu należy zaznaczyć, że nigdy w życiu nie zemdlałem. Nigdy też nie miałem jakiś większych problemów, stresów i zmartwień. Następnie był październik, albo listopad ubiegłego roku. Coraz częściej czułem się ospały, bez energii, myślałem że to jesienna chandra. Jednego dnia siedząc, dostałem strasznych zawrotów głowy, były to zawroty nie układowe tzn zaburzenia równowagi. Dostałem wysokiego ciśnienia i zabrała mnie karetka. Na SOR nic nie pomogli skierowali do hipertensjologa. Miałem straszne skoki ciśnienia, bo kazali zaopatrzyć się w ciśnieniomierz. Myślałem, że to przez ciśnienie. Zaczeło się chodzenie po lekarzach. Tabletki na ciśnienie na skoki nie pomagały. Podejrzewali guz chromochłonny nadnercza, jednak po pobycie w szpitalu został wykluczony. Ogólnie miałem wtedy ciągle strasznie złe samopoczucie, całymi dniami dokuczały mi nudności - leki na nudności nie pomagały. Nudności były o tyle uprzykszające życie, że nie mogłem normalnie funkcjonować - chciało mi się wymiotować, a nie mogłem. Do tego dochodziły okresowe zaburzenia równowagi połączone z zawrotami głowy i paniką. Miałem w tym czasie 3 silne ataki paniki w tym jeden w nocy. Nie mogłem sobie dać rady - nie wiedziałem co wtedy zrobić jak reagować. Raz przy ataku wydawalo mi się że nie mogę oddychać pojechałem na nocną opiekę zdrowotnoą i powiedzieli że mam hiperwentylacje a jest em natleniony bardzo dobrze i dali hydroksyzyne jakoś przeszło. Badali mnie jeszcze wtedy na błędnik, ale to też nic nie wykazało. Leki nie pomagały. Żyć się nie dało to wszystko zaczęło się tak stosunkowo szybko i trwało całymi dniami. Czasami z małymi przerwami. Mogę dodać, że spałem wtedy dobrze jedynie w śnie odpoczywałem. Przebadałem się od A do Z. Miałem badaną krew, na boleriozę, helikobakter, różne inne badania krwi. Prześwietlenia. Rezonans MR głowy, TK Głowy, Tk klatki pierosiowej (oba z konstrastami) Holtery na serce, ciśnieniowe, USG jamy brzusznej, Gastroskopie, gdzie niby wyszły jakieś drobne rany na żołądku, VNG i inne drobne o których nie pamiętam. Sam sobie uświadomiłem, że albo mam jakoś żadką afrykańską chorobę albo jestem jakiś psychiczny, więc sam z własnej woli poszedłem do psychiatry. Tam zostałem uświadomiony, że to nerwica o przebiegu somatycznym. Dostałem lek Elicea i pregabaline. Elicea biorę do dzisiaj. Od tamtej pory somaty prawie ustąpiły, a szczególnie chodzi mi o te najcięższe prze które nie mogłem pracować i wychodzić z domu. Puściły ultra mocne nudności połączone z odruchem wymiotnym i od tamtej pory nie miałem zawrotów głowy - bo zawroty występowały występowały tylko okazjonalnie. Teraz mam wrażenie, że powoli z tego wychodzę, jednak nie jest jeszcze super tak jak kiedyś. Ogólnie dokucza mi często znurzenie, apatia, senność, czasami wieczorem kilkusekundowe kołatanie serca. Czasami małe bóle głowy i ogólnie od niedawana jest dziwna sytuacja bo ciągle codziennie coś mi się śni - nie są to często koszmary, ale też sny mogę określić jako dziwne - a nie przyjemne. Ale dosłownie codziennie, dzień w dzień od miesiąca albo dwóch. Jestem teraz na etapie oglądania waszych filmów. Kiedyś raz byłem u psychologa z pół roku temu, ale to wyglądało jak rozmowa, pytał o jakieś problemy większe ale nic nie znalazł ciekawego, nie było alkoholizmu, problemów jakiś w dzieciństwie itp. Więc nie widziałem tego efektu, poprostu godzine opowiadałem co i jak. Było to potrzebne, aby chodzić do psychiatry po leki na fundusz bo wtedy byłem prywatnie. No i teraz oglądam wasze fimy i staram się do akceptować, generalnie nie odrzucam tego, że mam problem ale nie wiem jeszcze jak sobie z tym radzić, rozumiem tez że inni mają gorzej i w porównaniu do okresu z początku roku czuje się dobrze - jednak jeszcze to nie to co było. Obecnie z farmakologii biorę elicea, magnez, witaminę D i ziołowe przed snem na sen aby polepszyć jego jakość (niedawno zacząłem) to jakieś tam wiecie różaniec, melatonina, melisa coś takiego taka mieszanka delikatna. Czy macie dla mnie jakieś rady jak z tego wyjść do końca najlepiej? Co powinienem teraz zrobić? Czy ktoś miał podonie? Jak sobie pomóc gdy jestem już blisko?

Kontynuuj terapię, ćwicz medytację i ćwiczenia oddechowe, wzmacniaj swój rytm snu. To najprostsza rzecz, jaką można polecić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@rados90 To, że nadal odczuwasz zmęczenie, apatię czy dziwne sny, może wynikać z procesu zdrowienia, który bywa powolny i wymaga czasu. Ważne, żebyś pamiętał, że jesteś już na dobrej drodze – Twoje objawy wyraźnie się zmniejszyły, co oznacza, że leczenie działa.

Na tym etapie może Ci pomóc kilka rzeczy, takich jak kontynuowanie pracy nad akceptacją swoich objawów i oswajanie ich. Możesz rozważyć powrót do psychologa, by spróbować terapii. Może teraz, gdy czujesz się lepiej, łatwiej będzie Ci pracować nad swoimi schematami myślowymi i radzeniem sobie z emocjami. A poza tym utrzymuj zdrowe nawyki, takie jak regularny sen, aktywność fizyczna i unikanie używek – to wszystko wspiera regenerację układu nerwowego.

To normalne, że proces zdrowienia ma swoje wzloty i upadki, ale najważniejsze, że już widać poprawę, co dobrze rokuje na przyszłość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja generalnie myślę, że generalnie to śpię w nocy, ale że ta jakość snu jest jakaś słaba. Co byście polecali, żeby lepiej się wysypiać? Generalnie to chętnie bym spał do 10 ale nie wiem czy wtedy też nie byłbym niewyspany...
Często też mam tak, że np. chce mi się iść do ludzi ale zazwyczaj w ten dzień dziwnym trafem się gorzej czuje tzn. jak już jestem wśród ludzi to nie chce mi się, generalnie tam przebywać i chętnie bym poszedł do domu, a kiedyś bardzo chętnie uczestniczyłem w spotkaniach... czy lepiej próbować czy odpuścić sobie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.11.2024 o 11:27, rados90 napisał(a):

Ja generalnie myślę, że generalnie to śpię w nocy, ale że ta jakość snu jest jakaś słaba. Co byście polecali, żeby lepiej się wysypiać? Generalnie to chętnie bym spał do 10 ale nie wiem czy wtedy też nie byłbym niewyspany...
Często też mam tak, że np. chce mi się iść do ludzi ale zazwyczaj w ten dzień dziwnym trafem się gorzej czuje tzn. jak już jestem wśród ludzi to nie chce mi się, generalnie tam przebywać i chętnie bym poszedł do domu, a kiedyś bardzo chętnie uczestniczyłem w spotkaniach... czy lepiej próbować czy odpuścić sobie?

Ja mam też problem z wypoczęciem po śnie. Od zawsze mam dużą potrzebę snu i np jak znajomi na studiach zarywali noce i szli na zajęcia od razu po imprezie, to ja niestety nie umiałam tak. 
Wystarczy mi jedna zarwana noc i czuję się jak na jakimś zejściu, mam dreszcze, trzęsą mi się ręce, pali mnie twarz, jest mi słabo… 

Niewysypianie się może być konsekwencją np bezdechu, problemów z sercem i innych chorób przewlekłych, ale u mnie żadnych nie zdiagnozowano. Jako nastolatka potrafiłam spać po 14-16 godzin na dobę i nawet myślałam, że mam narkolepsję, ale na 99% nie mam. Wygląda na to, że mój układ nerwowy jest tak przeciążony, że potrzebuje dużo snu. Teraz śpię minimum 8 godzin na dobę a i tak wstawanie to katorga. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Relfi napisał(a):

 

A to jest spanie, czy bardziej udawanie? Ile jest tego snu w śnie.. 

Nie no, śpię. Nigdy nie cierpiałam na bezsenność. Zasypiam szybko, w ciągu nocy czasem się budzę, ale to na chwilę. Rzadko mi się zdarza leżeć i czekać na sen. Zwykle mogę się wręcz zmusić do spania jeśli mi się nudzi 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, minou napisał(a):

Nie no, śpię. Nigdy nie cierpiałam na bezsenność. Zasypiam szybko, w ciągu nocy czasem się budzę, ale to na chwilę. Rzadko mi się zdarza leżeć i czekać na sen. Zwykle mogę się wręcz zmusić do spania jeśli mi się nudzi 

Wow, to jak sen na zawołanie. Chciałem się kiedyś tego nauczyć, bo próbowałem metody jaką podobno stosują amerykańscy komandosi.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×