Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jestem nieudacznikiem życiowym


Knup

Rekomendowane odpowiedzi

Oto moja historia.

Za dokładni2 miesiące skończę 21 lat. I powiem wam, że nigdy nie czułem się tak beznadziejnie jak teraz. Ten stan twki we mnie od ponad tygodnia i wciąż nie może mnie opuścić. Czuję się niepotrzebny światu. Wszystko czego bym nie zrobił to nigdy nie kończy się dobrze. Jestem w dodatku "niewidzialny". To się własciiwie zaczeło od kiedy zaczołem chodzić do szkoły podstawowej, albo nawet i w przedszkolu. Jestem chorobliwie nieśmiały i zostało mi to do dzisiaj. Kiedy miałem 6 lat zaczeły się u mnie kłopoty. Otóż miałem bardzo słaby pęcherz i moczyłem się w nocy a nwet w dzień. Ponadto lekarz stwierdził u mnie zeza i nadzwrocznośść (która z biegiem lat przekształciła się niedowidzenie). Przez podstawówkę byłem wyzywany "zezmen", "down". Nie wiecie co to za koszmar nosić do 9 roku życia pieluchę 24 godziny na dobę. Na "wułefie" nigdy nie byłem dość dobry. Wszyscy się ze mnie śmieli. Gdzieś w 2 klasie podstawówki postanwiono w mojej osobie, że będę uczęszczał na W-F korekcyjny. Na tym W-F korekcyjnym skorygowałem sobie nos. W jaki sposób?? Wypieprzyłem się na frotenowanej podłodze i nie mogłem się oprzeć na rękach przy upadku. Do dzsiaj mam krzywy nos. A do chirurga nie pójdę, bo boje się takiego bezpośredniego bólu jaki towarzyszy przy prostowaniu nosa. Ale to nie był koniec moich upokorzeń. Pewnego dnia podczas lekcji nie mogłem wytrzymać, a kobieta nie chciała mnie puścić do ubikacji. Więc wkońcu nie wytrzymałem i się najprościej w świecie zwyczajnie zeszczałem i to tak, że kałuża była pod moim siedzeniem. Nigdy nie zapomnę śmiechu całej klasy ze mnie. Od tamtej pory jakoś moja nieśmiałość się pogłębiła. I tak dotwałem do 4 klasy podstawówki, co wiązało się z chodzeniem do nowej szkoły, ale przy nieco zmienionym składzie klasy. Wtedy było jeszcze gorzej. Każdy mógł znaleźć dziewczynę a ja ze swoją durną nieśmiałością nie mogłem postarać się, by jakakolwiek dziewczyna zwróciła na mnie uwagę. Najgorsze jest to, że to mi zostało do dzisiaj. Mam 21 lat i nigdy nie byłem w stałym związku z dziewczyną. Przez swoją głupią nieśmiałość i (może głupotę), ale o tym później. Co był W-F, zawsze wypadałem najgorzej, ze wszystkich. Ledwie wyciągałem się na 4. Na studiach miałem 5, ale nie dlatego, że ćwiczyłem tylko dlatego, że "próbowałem ćwiczyć i byłem na wszystkich zajęciach". Ale wracają do podstawówki. Po podstawówce przyszedł czas na Gimnazjum. Nie musiałem zmieniać klasy i budynku, bo Gimnazjum i SZP była w tym samym miejscu (nie wiem czy teraz tak jest). Różnica była taka, że dochodzili do nas nowi uczniowie. Myślę sobie: "Jest okazja poznać kogo nowego może mnie polubi". Niestety. Po pewnym czasie "nowy" dołaczył do reszty i razem z nimi naśmiewał się ze mnie. Z mojego kujoństwa. Bo byłem kujonem. Zawsze byłem ednym z najleszych w klaise, tylko co mi po tym?. Wkońcu skończyło się Gimnazjum i przyszła kolej na LO. Oczywiście mimo dobrze napisanego testu kompetencji nie załapałem się do LO, którego chciałem i trafiłem do innego. Tam było pdobnie. Bałem się ludzi. Śmieli się ze mnie i dogryzali mi. Postanowiłem sobie, że zmienię się i będę "lepszym człowiekiem" tzn. lepszym dla nich. Opuściłem się w nauce. Starałem się częściej rozmawiać, udzielać się itd. Ostatecznie matura poszła mi przeciętnie. Wszyscy odeszli, a ja nie czułem się dobrze z moją "przemianą". Z moją maturą nie mogłem pojść na kierunek na uczelnię na którą chciałem, więc obecnie studiuję na moim kierunku ale w szkole prywatnej. Znów wróciłem do sytuacji podbramkowej. Nie mogłem się z nikim dogadać i wróciłem do kujoństwa. Wkońcu zdałem sobie sprawę, że ludzie są mną zainteresowani tylko dlatego, że mam dobre notatki z zajęć. Obecnie został mi już tylko 3 rok studiowania. Próbowałem poderwać pewną dziewczynę z roku. Ale w pewnym momencie powiedziała mi, że nie może ze mną być. Mimo prób wytłumaczenia mi, że się obecnie boi związku nie poddałem się i postanowiłem poczekać na rozwój wypadków. W toku studiów czesto byłem zapraszany na różne imprezy. Odmawiałem a to ze strachu przed innymi i przed samym sobą, że się zbłaxnię i wyjde na nie wiem kogo. W pewnym momencie na jednym piwku z koleżanką i z dziewczyną, którą kocham i o którą się staram., powiedziała mi wprost, że ona i ta koleżanka potrzebują mężczyzny, a ja jestem cłopcem. Po tych słowach poczułem się beznadziejie, ale nie ukryłem to. Później były praktyki obowiązkowe, które na II roku udało mi się załatwić w dziekanacie na swojej uczelni. Przychodziłem z 2 innych ludzi na weekendy od od piątku do niedzieli, bo w pozostałe dni miałem zajęcia. Po pratykach była sesja i już po sesji. Dziewczyny z dziekanatu mówiły, że jestem bardzo pracowity, a rówieśnicy mówili mi, że jestem geniuszem, skoro mam takie oceny a nie inne. Tą drugą opinię puszczałem koło uszu, bo pewnie tak mówią, żeby mi się przypdoboać, żeby notatki dawać. Potem się dowiedziałem, że koleżanka, która miała praktyki przede mnaą dostała od dziekanatu ofertę pracy i ją przyjeła i przenoi się teraz na zaoczne. To była ta dziewczyna na której mi zależy. Po istatnim zaliczeniu poszedłem z 3 koleżankami i kolegą na piwo. Ja jak zwykle nic nie mówiłem tylko co chwila sączyłem Warkę i słuchałem. Koleżanka opowiadała historię jak to nasz wspólny kolega chciał z nią być i prawie mu się udało, lecz poznała się z jego najlepszym przyjacielem. Kolega znalazł sobie inną dziewczynę (też z naszego roku), ale wszyscy obecni na piwie mówili ,że „nie mógł mieć dziewczyny z górnej półki to wziął z dolnej”. I koleżanka obok powiedziała mi: „słyszałes?”. Poczułem, że to była aluzja do mnie, żebym nie próbował do tej, o której już mówiłem. Później dziewczyny podrywały kelnera, który po dyżurze dosiadł się do nas. Ja nie wytrzymałem. Wypiłem piwo jak najszybciej i bez pożegnania uciekłem do domu. Nie było wtedy nikogo nikogo domu i autentycznie rozpłakałem się nad swoją beznadziejnością. Poczułem się jak karaluch, którego nikt nie potrzebuje i lepiej by było, gdyby go podeptać. To było tydzień temu. Starałem się o pracę w banku jako telemarketer. Odpadłem w II turze, bo nie mogłem poradzić sobie z rozmową symulacyjną. Teraz w dzień w dzień mam podły humor. Gdy idę spać, chciałbym płakać (płaczący mężczyzna – jakie to poniżające). Rano nie chce mi się wstawać w ogóle z łóżka, bo wiem że nic nowego mnie nie czeka. Czeka mnie tylko wegetacja. Wczoraj nie wytrzymałem i do obiektu moeje miłości napisałem list i wysłałem go na maila o moich nadal mocnych uczuciach do niej o tym jaką ją zapamiętam i co mnie u uniej uwiodło. Nie dbam oto, co ona z tym zrobi. Musiałem tak postapić, bo to było silniejsze ode mnie. Nie wiem czy postąpiłem mądrze czy idiotycznie. W tej chwili odczuwam tylko niechęć do wszystkiego, wieczne zmęczenie, pogardę wobec siebie. Czasem wychodzę z domu, tylko pto, żeby sobie połazić w tę i z powrotem, żeby rodzice się mnie nie czepiali. Od prau dni mamy słoneczną pogodę a jak na nią patrzę to szlak mnie trafia. Nie wiem co ze sobą zrobić. Boję się o sibie i o moją przyszłość. W dodatku pojawiło się u mniecoś takiego jak strach przed ludźmi. Tzn. boje się z nimi spotykać. Dzisiaj zanosiłem indeks do dziekanatu i odczuwałem niepokój. Straszne.

 

 

Przepraszam, za literówki w poście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Serce mi się krajało jak czytałam twoją historię :(

 

nie mogłem wytrzymać, a kobieta nie chciała mnie puścić do ubikacji.

 

Straszne! Ja też mam problemy z nerkami i doskonale wiem co to znaczy wstrzymywać na siłę. Twoi rodzice nie interweniowali w szkole? Tzn. nie poszli do dyrekcji z skargą na ta nauczycielkę? :?

 

Od prau dni mamy słoneczną pogodę a jak na nią patrzę to szlak mnie trafia.

 

A ja już myślałam że jestem jedyna która też tak myśli. Gdy patrzę przez okno to żyć nie się odechciewa jeszcze jak widzę moich znajomych który chodzą w grupkach po ulicy śmieją się i rozmawiają to dopiero żal serce ściska :(

 

czesto byłem zapraszany na różne imprezy

 

Szczęściarz. Mnie nigdy nikt nigdzie nie zapraszał wręcz przeciwnie ukrywano przede mną różne imprezy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie bł problem z nerkami. To chyba dziecięce nietrzymanie moczu było. Od 10 roku życia funkcjonuję normalnie. Mama kiedyś to wspominała i żałowała, że jeszcze na mnie wtedy nakrzyczała, chociaż to bło silniejsze ode mnie. A co do imprez to teraz tez nikt mnie nie zapraszął. Kilka miesięcy temu zapraszali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Knup, jesteś w porządku... jak czytam coś takiego to po prostu coś mnie trafia, że ludzie potrafią być tacy denni jak ci z Twojego otoczenia. Że istnieją tacy nauczyciele. Jakoś tak u mnie w szkole pytanie o wychodzenie do toalety było formalnością... tak samo jak można było do woli pić sobie wodę na lekcjach, to są po prostu potrzeby fizjologiczne, z jedzeniem można poczekać ale z innymi niekoniecznie.

Dziewczyna - jeśli po prostu zakochała się w kimś innym to wiele póki co nie zdziałasz, ale to nie jest twoja wina, serce nie sługa. Mężczyzna a chłopiec - rzecz gustu, znajdzie się taka która będzie wolała Ciebie, na pewno. Póki co wiek działa na twoją korzyść ;)

 

Zamiast zaprzyjaźniać się na siłę, zabiegać o względy takich ludzi, spróbuj znaleźć przyjaciół gdzie indziej, choćby tutaj, na forum. Jest tu mnóstwo ludzi którzy chętnie z Tobą pogadają o wszystkim, tu albo przez gg.

Moje 2185318 - na początek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CzarnaZebra,

Problem nie tkwi w tym, że ona jest zakochana w kims innym. Ona boi się związku. A ostatnio ja się boję rozmowy z kimkolwiek na żywca czy przez GG. Wolę mówić o takich sprawach na forum, bo po pierwsze: wirtualnie, a po drugie, publicznie tzn. bez zawężania "dialogu" czy tam pisania do jednej osoby oddzielnie. Jakoś lepiej się wtedy czuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Knup NIE JESTES NIEUDACZNIKIEM. jestes fajnym, wrazliwym facetem, ktorego w zyciu spotkalo duzo przykrosci, ktory nie zaznal szczescia, ale to moze sie zmienic! wiem, latwo mi mowic, wlasciwie dziwie sie ze to mowie bo sama mam depresje od roku, uwazam sie za beznadizejna itd, nie widze dla siebie lepszej przyszlosci, ale kurcze mysle ze po prostu MUSIMY uwierzyc ze da sie wyjsc z tego bagna, ze moze kiedys bedizemy szczesliwsi niz ludzie ktorzy nas do tego doprowadzili i osiagali jakas tam satysfakcje naszym kosztem.

masz 21 lat, tyle jeszcze przed toba! nie miales dziewczyny? ja tez nie mialam nigdy faceta, nie potrafie sie z nikim zwiazac, cholernie boje sie wchodzic w zwiazki przez to ze zostalam skrzywdzona w dziecinstwie. ale mysle sobie ze nie moge sie poddac musze walczyc, bo nie chce sprawic satysfakcji tym ktorzy mnie zranili

widac ze jestes wrazliwy, uczuciowy, cenisz sobie wyksztalcenie, zobaczysz ze zaraz wszystkie te trzpiotki ktore uganiaja sie za facetami z kasa i super wygladem szybko zmienia zdanie i zaczna sie interesowac takimi facetami jak ty! jako dziewczyna moge ci powiedziec ze to czego potrzebuje kobieta od mezczyzny to wlasnie wrazliwosc i uczucia uczucia uczucia, a ty je masz! nie jestes nieudacznikiem, musisz tylko uwierzyc w siebie (mam nadzieje ze i ja kiedys w siebie uwierze ;))

 

nie jestem lekarzem, ale sama majac depresje jstem prawie pewna ze ty tez ja masz, dlatego znajdz sobie szybko dobrego psychiatre i zacznij leczenie bo bez tego sie nie obedzie.

 

 

trzymam za ciebie kciuki i pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie nie potrzebują takich ludzi. Żyjemy w takich czasach, że wrażliwość jest słabością. I to jest przykre. Nie potrafię się odnaleźć w tym świecie. Matka mi kiedyś opowiadała, że za jej czasów przyjaźnie z podstawówki trwały i trwają latami. Trudno mi w to uwierzyć, bo ja kogoś takiego już nie mam. Miałem do końca gimnazjum i do końca Liceum, ale potem był koniec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też się kiedyś bałam związków, to na szczęście mija samo, jest nadzieja że u wszystkich. Nawet byłam ekstremalnie kreatywna w udowadnianiu wszystkim "zainteresowanym" że NAPRAWDę nie jestem właściwą osobą... Minęło. Jej też minie, tylko nie wystrasz jej tym zakochaniem, paradoksalnie mogłam zaakceptować przy sobie jakieś chwilowe podrywki ale jak komuś zależało naprawdę to rzucałam się do ucieczki z krzykiem. Teraz w zasadzie nie wiem czemu, może bałam się osaczenia a może zaangażowania, a może po prostu chciałam być sama przez jakiś czas, potrzebowałam swobody i wolności, musiałam odpowiedzieć sobie na kilka pytań. Może ona też tak ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm....jak zwykłe podrywki to się godzą. Jak na poważnie ktoś chce obdarzyć je uczuciem to uciekają. I weź tu człowieku działaj, jak każde twoje posunięcie może paradoksalnie oddalić niż przybliżyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Knup... Skąd Ja to znam :?: Toż to cały Ja (przynajmniej do dnia dzisiejszego :P). Z tą różnicą, że Ja nie miałem nigdy problemów z moczem... I od dawna nie byłem na fajnej imprezie. Bo mnie nikt nie zaprosił. Nawet Moja Siostra czekała aż wyjadę nad morze, żeby urządzić imprezę dla 20 osób (mówiła, że potem wszyscy się rozjezdzają GÓWNO PRAWDA :!::!::!: ). A poza tym to jestem taki sam jak Ty. Czyli wg. Ciebie jestem nieudacznikiem życiowym... No cóż. Coś w tym musi być. Co do wegetacji to się też całkowicie z Tobą. Niby mam pracę, ale Ona jakoś mi nie daje przyjemności. A ta pogoda teraz to też mnie w depresje wpędza. Wszędzie widzę szczęśliwe pary calujące się, przytulające itp. A mnie cholera jasna bierze. Bo sobie uświadamiam, że Mnie nigdy nic takiego w życiu nie spotka.

Pozdrawiam serdecznie. Może jeszcze dla ludzi takich jak My zaświeci słońce :P :) Ja mimo wszystko jeszcze w to wierzę. Bo co innego mi pozostało... Co prawda nadzieja matką głupich, ale każde dziecko kocha swoją matkę :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wybacz nie zauwazylam ze Twoj watek jest rozwijany w drugim poscie:)

Ale ta nauka mam wrażenie nic mi nie przynosi. Jesli ktoś Ci mówi, że jesteś geniuszem to naprawdę sądzę, że chce się tylko podlizać. A co mi po dobrej nauce skoro liceum i studia miałem nie takie jakie chciałem?? Czuję się tym wszystkim zmęczony. Czuję, że te wszystkie starania są bezcelowe. Nie wiem już co będę robił na III roku, ani nawet co będę robił za rok, kiedy studia mi się skończą. Wszystko mi jest już obojętne. A co do tej emmmm.....suki......to jest ona bardzo piękna i nie mogę o niej zapomnieć. To mnie jeszcze bardziej doprowadza do rozpaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale nie jest Ciebie warta skoro gardzi Twoimi uczuciami.rozumiem milosc to milosc i nie przestaniesz o niej myslec,ale zobaczysz ze predzej czy pozniej poznasz rownie piekna i taka ktora bdzie Twoja.jest wiele kobiet na swiecie i wiele pewnie Ci sie jeszcze spodoba choc moze teraz myslisz sobie ze to ta jedna,ale zobacz ona Cie odpycha od siebie wiec,sproboj wbic sie w jakies nowe towarzystwo,musisz wychodzic do ludzi.niemasz np jednego dobrego kumpla??moglbys z nim sie trzymac i razem poznawac nowych ludzi.niemozesz sie zamykac bo bedzie tylko gorzej.sama wiem p osobie w moemncie kiedy odizlolowalam sie od wszytskich znajomych jest mi naprwde gorzej a w taki mwarunkach pograzasz sie sam w sobie i swoich kompleksach i problemach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kumpla?? Jakiego kumpla?? Nie mam żadnego kumpla. Miałem jakiegoś kumpla w Liceum i teraz się odezwał (2 tyg. temu) czy nie poszliśmy n a piwo po sesji?? I co?? Sesja się skończyła a sukinkot nawet nie odpowiadał na GG ani na SMS. A poza tym.......nikt sie do mne odzywał od tamtego czasu. Nawet moje zaczepki dawały wiadomy efekt. Więc po co się starać??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....to jest ona bardzo piękna i nie mogę o niej zapomnieć. To mnie jeszcze bardziej doprowadza do rozpaczy.

 

heh, typowo po męsku - z jednej strony marudzą że brzydcy i nikt ich z tego powodu nie lubi a już szczególnie żadna dziewczyna, a z drugiej strony sami wzdychają do "bardzo pięknych", a nie do wyjątkowo mądrych czy dobrych... uroda to jest w sumie dar bardzo niesprawiedliwy, ułatwia życie za nic, nawet jak stopniowo przemija to i tak ktoś kto w młodości był uważany za bardzo ładnego miał po prostu łatwiej, dorastał bez kompleksów i to mu procentuje na całe życie... znacznie gorzej jeśli poza urodą nic więcej nie ma... chociaż z drugiej strony są tacy co ani urody nie mają ani innych zalet :mrgreen: pakują potem w siłowni i mają nadzieję że im atrakcyjności przybędzie albo dają zarobić chirurgom plastycznym.

 

taki offtopic mi się napisał. byłam kiedyś brzydką, nieciekawą nastolatką. i nikomu się nie podobałam, aż poszłam do liceum i okazało się że nie jestem ani brzydka ani nieciekawa, czyli co - wypiękniałam przez wakacje, czy może raczej zaczęłam od nowa wśród ludzi którzy nie patrzyli na mnie przez pryzmat kujoństwa z podstawówki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to jej zazdroszczę, bo ja jestem inteligentną osobą która nagle straciła umiejętność radzenia sobie z czymkolwiek. Prawie z dnia na dzień... Byłam samodzielna i samowolna, a teraz jak nie jestem "zaopiekowana" to zapominam o tym że cokolwiek potrafię :( tyle dobrego że pracuję w przedszkolu, gdzie wszyscy są przyzwyczajeni do fochów, marudzenia, opiekowania się, a Pani Dyrektor za szczególnie dobrze wykonaną pracę kupuje mi czekoladę :D

 

No to pośmiejcie się ze mnie, ojciec mało się nie popłakał:

ojciec: - no i co ty zrobisz, jak ja umrę?

ja (po chwili namysłu): - nie wiem, tato. Chyba będę musiała wyjść za mąż :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zaliczam się nie tyle do grupy nieudaczników, ale bardziej do pechowców, choć pechowiec to też nieudacznik. W życiu miałem już wiele szans i to w różnych dziedzinach, jednak żadnej wykorzystać nie umiałem albo dokonałem złego wyboru. Kilka przykładów podam poniżej.

Interesy.

Jakiś czas temu miałem dobry pomysł na zarobienie kasy, trzymałem się planu i rzeczywiście sporo zarobiłem tylko co z tego, jak potem pechowo wszystko straciłem przez głupią decyzję?

Życie prywatne.

Kilka kobiet było mną zainteresowanych, nie wykorzystałem ani jednej okazji z powodu nieśmiałości, a jak już w końcu dostałem odwagi, to wybrałem taką, która zrujnowała moją psychikę, czyli kolejna pechowa decyzja.

 

Jeśli chodzi o kobiety, to nie ma co się za nimi uganiać. Jak się podobasz dziewczynie, to sama Ci to okaże, a takie uganianie się za kimś jak nie wpadliśmy temu komuś w oko jest bez sensu, bo i tak nic nie wskuramy. Prawda jest taka, że najważniejszy jest wygląd, jeśli kobieta go nie akceptuje, to nie masz szans. Odpowiednią osobowością można sporo nadrobić, ale w przypadku jak człowiek jest nieśmiały tak jak my, to nic nie zdziała. Dziewczyny, które się do mnie przystawiały leciały tylko na mój wygląd(bo większość z nich to były nieznajome), po prostu im się podobałem i tyle. Kto wie, może z którąś mógłbym się związać ale co, jak ktoś inny bardziej by jej się spodobał :? ? Wolę nie ryzykować.

 

Ja teraz jestem sam i ani myślę o kolejnym związku. Tamta przygoda z tą niewłaściwą kobietą wybiła mi z głowy wszelkie romanse.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czlowieku jestes jeszcze tak mlody.Nie szukaj dziewczyny na piwku ,takie szybko ida do lozka i zyja dalej,Normalne dziewczyny tez istnieja,tylko nie szukasz ich tam gdzie sa.One siedza w domu ,nosza okulary ,ubieraja sie skromnie.A te ktore sie blyszcza ,szukaja bogatego faceta .Reszta swiata to dla nich chlam do ponizania.Potem zostaja samotnymi kobietami choc z mezem u boku.I co powiesz kto jest niedojda bo napewno nie Ty.Nie suknia zdobi,popatrz im w oczy choc z daleka, sam sie przekonasz jakie sa niesmiale.Boja sie tak jak Ty,gdy mialam nascie lat,balam sie przechodzic obok grupy chlopakow.To bylo straszne.Dzisiaj inaczej na to patrze,mam faceta ze zlamanym nosem,to nie przeszkadza gdy sie patrzy nie na nos.Naucz sie patrzec na wyraz oczu.Ja sie dlugo uczylam patrzec ludziom w oczy.Zaczelam od zdjec,bo podobno w oczach mozna zobaczyc dusze czlowieka.Tak sie zakochalam nie w czlowieku tylko w jego oczach i zlamany nos mi nie przeszkadza.Z poczatku to on sie wstydzil swego wygladu.Nie daj sie zlamac depresji masz duzo jeszcze do zrobienia jeszcze ni posadziles drzewa potem sam wiesz co ma byc dalej.Moj syn ma 25 lat ma odmiane autyzmu.i tez chce miec dziewczyne.Czy myslisz ze mu jest latwiej?Watpie.Wkazdym razie jak cie dopada dolek to poczytaj mojego posta i pomysl ze sa ludzie tacy jak ty i nie sa sami.Trzymam kciuki nie dj sie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×