Skocz do zawartości
Nerwica.com

Knup

Użytkownik
  • Postów

    27
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Knup

  1. Ja dosyć niedawno a ostatnio znowu zaczołem pisać o mojej jednostronnej miłości do dziewczyny, która ignorowała moje uczucie. I powiem wam jedno. Kurde. Może i ma jakiegoś przydupasa, ale ten przydupas, wg mnie wogóle nie dorasta mi do pięt. Jest chamski (ona pokazała się z nim ostatnio na spotkaniu powakacyjnym. Starszy od niej a także od nas o 7 lat.) Dlatego sobie powiedziałem: "Skoro ona tak leci na takich, to znaczy, że woli kogoś brać pod pantofel i się nim bawić, niż czerpać z tego jakieś uczucie". TAK. DOSTRZEGAM W MOJEJ MIŁOŚCI WADY, ale w skrytości serca mam nadzieję, że jej się polepszy i rzuci tego palanta i dostrzeże akurat mnie. Do tego czasu, MOŻE ZNAJDĘ KOGOŚ INNEGO i też będzie dobrze. Od października będzie zdarzać mi się ją widywać na uczelni. Ale ja, korzystając z metafory guzika mojego poprzednika, schowam go sobie pod klosz, do którego nie będę wchodził, ale będę go miał na oku.
  2. Mi się nieregularnie śnili rzez wakacje znajomi. Najciekawsze jest to, że jeśli jakiś znajomy już mnie nawiedził w jednym śnie to już w następnych dawał se siana :). Ale wszystkich za wyjątkiem jednej osoby łączyła jedna rzecz: Nie rozmawiali ze mną. Z innymi znajomymi ze sna rozmawiali a jak na przykład dojdzie do mojego kontaktu wzrokowego z jakimś znajomym to on milczy, nawet jak ja coś do niego mówię to on milczy. Próbowałem, prosić o interpretację tych snów na ezoterycznym forum, ale nie dostałem odpowiedzi. Może tobie się uda. www.ezoforum.pl
  3. cadarxx, mam wrażenie, iż chcesz powiedzieć, że moje ukorzenie się i przyznanie się do miłości powoduje, iż nie mam u niej szans, bo przez to nie jestem dla niej atrakcyjny. I jak tu zrozumieć kobiety. Źle im jak się nikt o nią nie stara i źle im jak się ktoś o nie stara. Więc jaki z tego morał? "Nie staraj się, bo swoim niestaraniem postarasz się i Ci się uda??" A nieważne. W dodatku on przesiaduje całymi dniami z nią w uczelni na jej wykładach, a potem jadą do jej domu. Z kolei kiedyś słyszałem istorię innej koleżanki, która zerwała ze swoim chłopakiem, bo właśnie był z nią ałymi dniami. A ona chciała w tym związku jednak mieć trochę "własnej" przestrzeni. Czasem ciężko trafić do dziewczyny, bo raz przyjedziesz i ją uszczęśliwisz, a za drugim razem zrobisz to sami i Cię znienawidzi. God's Top 10 - jak wygląda takie odbijanie?? Widziałem takie odbijanie u jednej pary. 50 opisów GG zmienianych co godzinę o treści: "Kocham Cię mój ty Skarbulku", "Mój Skarbulek mnie kocha", "Mój jedyny Misiaczek", "Jedyny Misiaczek z Moim Słoneczkiem"/ Ja nie mogę. Wg mnie takie rzeczy to się robi przez mail, sms, osobiście się mówi a nie wystawia na widok publiczny, bo w sumie każdy kto ma jakąś osobę na liście GG to widzi jej opis i ogarnia go śmiech na sali. A potem jak się ktoś to skomentuje, to oni się obrażają, że narusza ich prywatność i foch do końca życia. PRYWATNOŚĆ UKAZANA NA PUBLICZNYM OPISIE GG. NO ŚMIECH NA SALI.
  4. Ja się niedawno nauczyłem, że większość KOBIET gardzi uczuciami tych, którzy o nią zabiegają. Zaraz dostanę opieprz od żeńskiej części, ale fakty są faktami. Moje starania spęzły na niczym, nawet wtedy, gdy się przed NIĄ ukorzyłem i wyznałem otwarcie jak bardzo ją kocham. I co z tego, skoro jakaś 48-letnia pi.da, z którą ONA pracuje, i która ma w sumie ważne stanowisko w wakacje poprosoiła NIĄ, żeby poszła z JEJ SYNEM (28-letnim) na wesele. Niedawno paczką spotkaliśmy ię w barze i ona przyszła z tym nie wiadomo kim. Człowiek taki co, jakoś zagadnąć do niego nie można, wypalił swojego szluga, nic nie mówił i już hciał wychodzić. Gdyby nie ONA to on by się z nami nie pożegnał. A ONA za nim idzie jak pies. Przysłał jej jakieś 20 róż do roboty, żeby wszystkie pracownice widziały, a ja myślę, że to wszystko wina tej jego MAMUŚKI, a ONA boi się, że jak z nim nie będzie, to ta MAMUŚKA może się przyczynić do jej zwolnienia. Widocznie woli jak jakaś baba podsyła jej swój pomiot, niż żeby ktoś starał się o nią bez udziału matki. Nigdy nie miałem dziewczyny, ale kur.., nigdy nie dopuszczę do tego, żeby moja własna matka szukała mi dziewczyny. Nigdy nie będę starał się o dziewczynę w tak melepetowski sposób jak "przez mamusię". Chociaż z tym psem to ja nie wiem, bo w sumie jak się tak patrzy z oku to chyba oboje próbują dominować, ale wyjście zainicjował ON. I niech mi teraz ktoś powie, że dziewczyny są święte. I pomyśleć, że się tyle miesięcy łudziłem, że moja szczerość względem jej coś wskóra. Tylko sobie w łeb strzelić. ---- EDIT ---- Ja się niedawno nauczyłem, że większość KOBIET gardzi uczuciami tych, którzy o nią zabiegają. Zaraz dostanę opieprz od żeńskiej części, ale fakty są faktami. Moje starania spęzły na niczym, nawet wtedy, gdy się przed NIĄ ukorzyłem i wyznałem otwarcie jak bardzo ją kocham. I co z tego, skoro jakaś 48-letnia pi.da, z którą ONA pracuje, i która ma w sumie ważne stanowisko w wakacje poprosoiła NIĄ, żeby poszła z JEJ SYNEM (28-letnim) na wesele. Niedawno paczką spotkaliśmy ię w barze i ona przyszła z tym nie wiadomo kim. Człowiek taki co, jakoś zagadnąć do niego nie można, wypalił swojego szluga, nic nie mówił i już hciał wychodzić. Gdyby nie ONA to on by się z nami nie pożegnał. A ONA za nim idzie jak pies. Przysłał jej jakieś 20 róż do roboty, żeby wszystkie pracownice widziały, a ja myślę, że to wszystko wina tej jego MAMUŚKI, a ONA boi się, że jak z nim nie będzie, to ta MAMUŚKA może się przyczynić do jej zwolnienia. Widocznie woli jak jakaś baba podsyła jej swój pomiot, niż żeby ktoś starał się o nią bez udziału matki. Nigdy nie miałem dziewczyny, ale kur.., nigdy nie dopuszczę do tego, żeby moja własna matka szukała mi dziewczyny. Nigdy nie będę starał się o dziewczynę w tak melepetowski sposób jak "przez mamusię". Chociaż z tym psem to ja nie wiem, bo w sumie jak się tak patrzy z oku to chyba oboje próbują dominować, ale wyjście zainicjował ON. I niech mi teraz ktoś powie, że dziewczyny są święte. I pomyśleć, że się tyle miesięcy łudziłem, że moja szczerość względem jej coś wskóra. Tylko sobie w łeb strzelić.
  5. Co myślę o tych ludziach....nie wiem. Ja bym to nazwał sztucznością. Niedawno pokłóciłem się z 2 osobami, którzy niby to byli moimi przyjaciółmi. Na odchodne powiedzieli, że przez moje zachowanie tracę JEDYNYCH LUDZI, KTÓRZY MNIE TOLEROWALI. Wkurzyło mnie to. Bo zrozumiałem przez to, że oni uważali się za jedynych ludzi, z którymi miałem kontakt. Po tym zdałem sobie sprawę, że są ludzie, którzy mnie tolerują z innych względów niż notatki z wykładów. Nie będę się dziwił jeśli ta dwójka po tym jak przyjdzie październik i jak odczują brać notatek, będą się przede mną klękać i uważać, jaki to ja jestem fajny i popełnili wielki błąd kłócąc się ze mną. O nie!!!! Za taką sezonową przyjaźń to dziękuję. Z kolei sam poczułem się winny robiąc rachunek sumienia, bo nie przykładałem wagi do ludzi, którzy NAPRAWDĘ mnie tolerują pomimo moich słabości i wad. A tych ludzi jest niewielu. Siedmiu. I nie nazwałbym ich elitą, bo elita kojarzy mi się z jakąś Ligą Panów. A oni są zwykłymi ludźmi. Też mają jakieś parcie na modę, mają swoje poglądy i tym podobne. Mam zamiar bronić swojego imienia właśnie poprzez izolację. Muszę samodzielnie je "ogrodzić", a potem z tym wzmocnieniem poddać je próbie wytrzymałości.
  6. Poczyniłem miesiąc temu kroki o nazwie izolacja od ludzi. Zmieniłem swoje GG i podałem je nielicznym. Tym, których szanuję, cenię, ale nie jest to uczucie jednostronne. Reszta może się paść. Mimo tej czystki nie rozmawiałem z nimi od dosyć dawna, gdyż są zajęci (praca, coś tam). Reszta traktowała mnie jak pachołka. Od czasu do czasu włączam GG na niewidoczny, żeby widzieć jakieś wiadomości, które ktoś do mnie podsyła. Poza tym status niedostępny. Koleżanka mówiła, że coś tam słyszała o spotkaniu z kolegami i koleżankami (cała trójka dziewczyn). Jeśli coś będzie wiedzieć to powiedziała, że da mi znak. W sumie nie wiem, czy chcę ich widzieć.
  7. Knup

    Jestem nieudacznikiem

    Raczej nie mam podobnie. Miałem teraz na 4 semestrze Psychologię Społeczną. I przyczatałem książkę Cialdiniego i niby znam techniki manipulacyjne. Ale co z tego? I nie mama jakiejś cierpliwej dziewczyny w otoczeniu.
  8. Wchodzimy w ślepe uliczki, bo te uliczki są bardzo długie i nie jesteśmy w stanie na samym początku stwierdzć, czy te uliczki są ślepe czy nie. Najczęściej niestety trafiamy na końcu na ścianę.
  9. Ale największy problem jest wtedy, gdy nagle zauważasz, że trafiłeś w ślepą uliczkę a przebyłeś sporo kilometrów.
  10. Jestem zmęczony czekaniem. Myślę, że wychowasz syna na wartościowego cżłowieka.
  11. Kolejny dzień i kolejny raz ociężałe ręce.
  12. W przedszkolu?? Nie ma nic gorszego jak takie dzieci przedszkolne. Ciągle narzekają i trzeba ciągle nad nimi siedzieć. To nie dla mnie.
  13. Jest inteligentną osobą, które umie sobie radzić.
  14. Ona nie jest nie tylko piękna.
  15. Kumpla?? Jakiego kumpla?? Nie mam żadnego kumpla. Miałem jakiegoś kumpla w Liceum i teraz się odezwał (2 tyg. temu) czy nie poszliśmy n a piwo po sesji?? I co?? Sesja się skończyła a sukinkot nawet nie odpowiadał na GG ani na SMS. A poza tym.......nikt sie do mne odzywał od tamtego czasu. Nawet moje zaczepki dawały wiadomy efekt. Więc po co się starać??
  16. Ale ta nauka mam wrażenie nic mi nie przynosi. Jesli ktoś Ci mówi, że jesteś geniuszem to naprawdę sądzę, że chce się tylko podlizać. A co mi po dobrej nauce skoro liceum i studia miałem nie takie jakie chciałem?? Czuję się tym wszystkim zmęczony. Czuję, że te wszystkie starania są bezcelowe. Nie wiem już co będę robił na III roku, ani nawet co będę robił za rok, kiedy studia mi się skończą. Wszystko mi jest już obojętne. A co do tej emmmm.....suki......to jest ona bardzo piękna i nie mogę o niej zapomnieć. To mnie jeszcze bardziej doprowadza do rozpaczy.
  17. No w sumie coś w tym jest
  18. hmmm....jak zwykłe podrywki to się godzą. Jak na poważnie ktoś chce obdarzyć je uczuciem to uciekają. I weź tu człowieku działaj, jak każde twoje posunięcie może paradoksalnie oddalić niż przybliżyć.
  19. Ludzie nie potrzebują takich ludzi. Żyjemy w takich czasach, że wrażliwość jest słabością. I to jest przykre. Nie potrafię się odnaleźć w tym świecie. Matka mi kiedyś opowiadała, że za jej czasów przyjaźnie z podstawówki trwały i trwają latami. Trudno mi w to uwierzyć, bo ja kogoś takiego już nie mam. Miałem do końca gimnazjum i do końca Liceum, ale potem był koniec.
  20. CzarnaZebra, Problem nie tkwi w tym, że ona jest zakochana w kims innym. Ona boi się związku. A ostatnio ja się boję rozmowy z kimkolwiek na żywca czy przez GG. Wolę mówić o takich sprawach na forum, bo po pierwsze: wirtualnie, a po drugie, publicznie tzn. bez zawężania "dialogu" czy tam pisania do jednej osoby oddzielnie. Jakoś lepiej się wtedy czuję.
  21. wiesz...trudno to opisac od kiedy to mam. Jakieś kilka dni. I jeszcze czasem jak nad niczym nie myślę i nic mnie nie pochłania to czuję taki ból.....nie wiem jak to nazwać. W sumie nie jest dokuczliwy, ale taki trochę kłuje trochę nie. I raz jest raz go nie ma. Taki ból w dolnej. lewej części brzucha. A badań nie robiłem żadnych.
  22. Ja czuje się strasznie wyczerpany. Nogi i ręcę mam jak ołowiu. I jeszcze pieką mnie oczy.
  23. To nie bł problem z nerkami. To chyba dziecięce nietrzymanie moczu było. Od 10 roku życia funkcjonuję normalnie. Mama kiedyś to wspominała i żałowała, że jeszcze na mnie wtedy nakrzyczała, chociaż to bło silniejsze ode mnie. A co do imprez to teraz tez nikt mnie nie zapraszął. Kilka miesięcy temu zapraszali.
  24. Ne minie. Wszystko mnie przytłacza, przeraża. Jestem w kropce.
  25. Oto moja historia. Za dokładni2 miesiące skończę 21 lat. I powiem wam, że nigdy nie czułem się tak beznadziejnie jak teraz. Ten stan twki we mnie od ponad tygodnia i wciąż nie może mnie opuścić. Czuję się niepotrzebny światu. Wszystko czego bym nie zrobił to nigdy nie kończy się dobrze. Jestem w dodatku "niewidzialny". To się własciiwie zaczeło od kiedy zaczołem chodzić do szkoły podstawowej, albo nawet i w przedszkolu. Jestem chorobliwie nieśmiały i zostało mi to do dzisiaj. Kiedy miałem 6 lat zaczeły się u mnie kłopoty. Otóż miałem bardzo słaby pęcherz i moczyłem się w nocy a nwet w dzień. Ponadto lekarz stwierdził u mnie zeza i nadzwrocznośść (która z biegiem lat przekształciła się niedowidzenie). Przez podstawówkę byłem wyzywany "zezmen", "down". Nie wiecie co to za koszmar nosić do 9 roku życia pieluchę 24 godziny na dobę. Na "wułefie" nigdy nie byłem dość dobry. Wszyscy się ze mnie śmieli. Gdzieś w 2 klasie podstawówki postanwiono w mojej osobie, że będę uczęszczał na W-F korekcyjny. Na tym W-F korekcyjnym skorygowałem sobie nos. W jaki sposób?? Wypieprzyłem się na frotenowanej podłodze i nie mogłem się oprzeć na rękach przy upadku. Do dzsiaj mam krzywy nos. A do chirurga nie pójdę, bo boje się takiego bezpośredniego bólu jaki towarzyszy przy prostowaniu nosa. Ale to nie był koniec moich upokorzeń. Pewnego dnia podczas lekcji nie mogłem wytrzymać, a kobieta nie chciała mnie puścić do ubikacji. Więc wkońcu nie wytrzymałem i się najprościej w świecie zwyczajnie zeszczałem i to tak, że kałuża była pod moim siedzeniem. Nigdy nie zapomnę śmiechu całej klasy ze mnie. Od tamtej pory jakoś moja nieśmiałość się pogłębiła. I tak dotwałem do 4 klasy podstawówki, co wiązało się z chodzeniem do nowej szkoły, ale przy nieco zmienionym składzie klasy. Wtedy było jeszcze gorzej. Każdy mógł znaleźć dziewczynę a ja ze swoją durną nieśmiałością nie mogłem postarać się, by jakakolwiek dziewczyna zwróciła na mnie uwagę. Najgorsze jest to, że to mi zostało do dzisiaj. Mam 21 lat i nigdy nie byłem w stałym związku z dziewczyną. Przez swoją głupią nieśmiałość i (może głupotę), ale o tym później. Co był W-F, zawsze wypadałem najgorzej, ze wszystkich. Ledwie wyciągałem się na 4. Na studiach miałem 5, ale nie dlatego, że ćwiczyłem tylko dlatego, że "próbowałem ćwiczyć i byłem na wszystkich zajęciach". Ale wracają do podstawówki. Po podstawówce przyszedł czas na Gimnazjum. Nie musiałem zmieniać klasy i budynku, bo Gimnazjum i SZP była w tym samym miejscu (nie wiem czy teraz tak jest). Różnica była taka, że dochodzili do nas nowi uczniowie. Myślę sobie: "Jest okazja poznać kogo nowego może mnie polubi". Niestety. Po pewnym czasie "nowy" dołaczył do reszty i razem z nimi naśmiewał się ze mnie. Z mojego kujoństwa. Bo byłem kujonem. Zawsze byłem ednym z najleszych w klaise, tylko co mi po tym?. Wkońcu skończyło się Gimnazjum i przyszła kolej na LO. Oczywiście mimo dobrze napisanego testu kompetencji nie załapałem się do LO, którego chciałem i trafiłem do innego. Tam było pdobnie. Bałem się ludzi. Śmieli się ze mnie i dogryzali mi. Postanowiłem sobie, że zmienię się i będę "lepszym człowiekiem" tzn. lepszym dla nich. Opuściłem się w nauce. Starałem się częściej rozmawiać, udzielać się itd. Ostatecznie matura poszła mi przeciętnie. Wszyscy odeszli, a ja nie czułem się dobrze z moją "przemianą". Z moją maturą nie mogłem pojść na kierunek na uczelnię na którą chciałem, więc obecnie studiuję na moim kierunku ale w szkole prywatnej. Znów wróciłem do sytuacji podbramkowej. Nie mogłem się z nikim dogadać i wróciłem do kujoństwa. Wkońcu zdałem sobie sprawę, że ludzie są mną zainteresowani tylko dlatego, że mam dobre notatki z zajęć. Obecnie został mi już tylko 3 rok studiowania. Próbowałem poderwać pewną dziewczynę z roku. Ale w pewnym momencie powiedziała mi, że nie może ze mną być. Mimo prób wytłumaczenia mi, że się obecnie boi związku nie poddałem się i postanowiłem poczekać na rozwój wypadków. W toku studiów czesto byłem zapraszany na różne imprezy. Odmawiałem a to ze strachu przed innymi i przed samym sobą, że się zbłaxnię i wyjde na nie wiem kogo. W pewnym momencie na jednym piwku z koleżanką i z dziewczyną, którą kocham i o którą się staram., powiedziała mi wprost, że ona i ta koleżanka potrzebują mężczyzny, a ja jestem cłopcem. Po tych słowach poczułem się beznadziejie, ale nie ukryłem to. Później były praktyki obowiązkowe, które na II roku udało mi się załatwić w dziekanacie na swojej uczelni. Przychodziłem z 2 innych ludzi na weekendy od od piątku do niedzieli, bo w pozostałe dni miałem zajęcia. Po pratykach była sesja i już po sesji. Dziewczyny z dziekanatu mówiły, że jestem bardzo pracowity, a rówieśnicy mówili mi, że jestem geniuszem, skoro mam takie oceny a nie inne. Tą drugą opinię puszczałem koło uszu, bo pewnie tak mówią, żeby mi się przypdoboać, żeby notatki dawać. Potem się dowiedziałem, że koleżanka, która miała praktyki przede mnaą dostała od dziekanatu ofertę pracy i ją przyjeła i przenoi się teraz na zaoczne. To była ta dziewczyna na której mi zależy. Po istatnim zaliczeniu poszedłem z 3 koleżankami i kolegą na piwo. Ja jak zwykle nic nie mówiłem tylko co chwila sączyłem Warkę i słuchałem. Koleżanka opowiadała historię jak to nasz wspólny kolega chciał z nią być i prawie mu się udało, lecz poznała się z jego najlepszym przyjacielem. Kolega znalazł sobie inną dziewczynę (też z naszego roku), ale wszyscy obecni na piwie mówili ,że „nie mógł mieć dziewczyny z górnej półki to wziął z dolnej”. I koleżanka obok powiedziała mi: „słyszałes?”. Poczułem, że to była aluzja do mnie, żebym nie próbował do tej, o której już mówiłem. Później dziewczyny podrywały kelnera, który po dyżurze dosiadł się do nas. Ja nie wytrzymałem. Wypiłem piwo jak najszybciej i bez pożegnania uciekłem do domu. Nie było wtedy nikogo nikogo domu i autentycznie rozpłakałem się nad swoją beznadziejnością. Poczułem się jak karaluch, którego nikt nie potrzebuje i lepiej by było, gdyby go podeptać. To było tydzień temu. Starałem się o pracę w banku jako telemarketer. Odpadłem w II turze, bo nie mogłem poradzić sobie z rozmową symulacyjną. Teraz w dzień w dzień mam podły humor. Gdy idę spać, chciałbym płakać (płaczący mężczyzna – jakie to poniżające). Rano nie chce mi się wstawać w ogóle z łóżka, bo wiem że nic nowego mnie nie czeka. Czeka mnie tylko wegetacja. Wczoraj nie wytrzymałem i do obiektu moeje miłości napisałem list i wysłałem go na maila o moich nadal mocnych uczuciach do niej o tym jaką ją zapamiętam i co mnie u uniej uwiodło. Nie dbam oto, co ona z tym zrobi. Musiałem tak postapić, bo to było silniejsze ode mnie. Nie wiem czy postąpiłem mądrze czy idiotycznie. W tej chwili odczuwam tylko niechęć do wszystkiego, wieczne zmęczenie, pogardę wobec siebie. Czasem wychodzę z domu, tylko pto, żeby sobie połazić w tę i z powrotem, żeby rodzice się mnie nie czepiali. Od prau dni mamy słoneczną pogodę a jak na nią patrzę to szlak mnie trafia. Nie wiem co ze sobą zrobić. Boję się o sibie i o moją przyszłość. W dodatku pojawiło się u mniecoś takiego jak strach przed ludźmi. Tzn. boje się z nimi spotykać. Dzisiaj zanosiłem indeks do dziekanatu i odczuwałem niepokój. Straszne. Przepraszam, za literówki w poście.
×