Skocz do zawartości
Nerwica.com

Z życia wzięte...


Becareful

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, miL;) napisał(a):

"Niektórzy ludzie rodzą się wrażliwsi niż inni. Są niczym delikatne owoce - łatwiej ich zranić, częściej płaczą, a smutek towarzyszy im od najmłodszych lat."

I teraz pytanie czy to przekleństwo czy błogosławieństwo?

Może jednak jesteśmy potrzebni..

Dużo osób postrzega nas jako słabych ale mało co zdrowi ludzie cierpią raczej idą w radość życia luksus wygodę. Każdy ma problemy ale wysoko wrażliwi mocno czują różne sytuacje a normalni zdrowi nie rozumieją nas i tyle. Jeśli chodzi o mnie trudno mi siebie zaakceptować bo każdy jest silny wierzy radzi sobie układa sobie życie jak chce ja mam charakter ciężki negatywne podejście do rzeczy "na nie" i też słaba wiara że ktoś mnie pokocha i wytrzyma ze mną. Bliscy sami nie gadają ze mną osoby obce też które wiedzą o chorobie więc jak mam normalnie żyć? Jestem trochę aspołeczna o nie zmienię tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, miL;) napisał(a):

Wierzysz w Boga? Pytam poważnie

Wierzę znaczy wiem że istnieje i dał mi życie ale kiedy wierzyłam mocno wpadłam w przesadę religijna teraz nie ciągnie mnie do kościoła, nagle mszę wydają mi się nudne i chce wyjść z kościoła jakby wkurzona na zasadzie po co mam tam siedzieć. Nie wiem czy Bóg pomoże mi uwierzyć w siebie czy to nie jest kwestia psychologii?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeżeli wierzysz, to dlaczego nie wierzysz w Jego pomoc..

Bóg nie działa tak jak my, Bóg nie oczekuje próśb tylko naszej relacji z Nim i zmiany (powrotu)

To że czujesz nudę na mszy Św., to że chcesz wyjść z Kościoła.. jest normalną reakcją, bo jeśli wierzysz w Boga to niestety musisz też uwierzyć w Złego (króla i mistrza kłamstwa), który zrobi wszystko abyś odeszła od Niego.

Czym jest przesadna religijność?

Bóg nie wymaga od nas klepania formułek, pragnie prawdziwego spotkania, relacji, wewnętrznej rozmowy.

Ja ciągle Go szukam i wiem, że będę szukał pewnie do końca życia pragnąc Go zrozumieć.

To co się we mnie zmieniło w chorobie to między innymi odkryłem w sobie tęsknotę za Nim, teraz na mszę idę jak na spotkanie z najlepszym przyjacielem, na spotkanie z kimś kto mnie rozumie bez słów. Staram się być kilka minut przed rozpoczęciem aby z Nim pogadać albo pobyć w ciszy i wypowiedzieć w myślach jedno zdanie: "przecież widzisz co się ze mną dzieje, wiesz czego pragnę.. ale Ty wiesz wszystko, więc ja przyjmuję to co jest wierząc w sens TERAZ aby wygrać przyszłość". No i sakrament eucharystii... ja przez całą mszę czekam na ten moment i po przyjęciu komunii Św po prostu czuję Jego obecność w sobie i siłę z jaką wychodzę w świat.

Ważna kwestia to wybór miejsca na spotkanie (tak jak randka, która powinna odbyć się w odpowiednim miejscu:-), na wakacjach (w zeszłym roku zmieniłem miejsce wyjazdów) znalazłem mały, stary, drewniany kościółek i zaglądałem tam codziennie wieczorem na adorację (w ubiegłych latach w tym czasie szedłem na piwo..). Na codzień znalazłem swoje miejsce u dominikanów, surowy wystrój, zero ozdób, surowe cegły i beton.. nic mnie nie rozprasza, jestem anonimowy. Na mszy (pomimo innych ludzi) jestem tylko ja i On. w czytania wsłu/cenzura/ę się jakbym siedział obok niego a On z uśmiechem mówi do mnie te słowa osobiście. To niesamowicie zmienia, powoli, jak kropla drąży skałę, tak jego słowa i obecność drąży we mnie przestrzeń w której może zamieszkać..:-)  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, miL;) napisał(a):

jeżeli wierzysz, to dlaczego nie wierzysz w Jego pomoc..

Bóg nie działa tak jak my, Bóg nie oczekuje próśb tylko naszej relacji z Nim i zmiany (powrotu)

To że czujesz nudę na mszy Św., to że chcesz wyjść z Kościoła.. jest normalną reakcją, bo jeśli wierzysz w Boga to niestety musisz też uwierzyć w Złego (króla i mistrza kłamstwa), który zrobi wszystko abyś odeszła od Niego.

Czym jest przesadna religijność?

Bóg nie wymaga od nas klepania formułek, pragnie prawdziwego spotkania, relacji, wewnętrznej rozmowy.

Ja ciągle Go szukam i wiem, że będę szukał pewnie do końca życia pragnąc Go zrozumieć.

To co się we mnie zmieniło w chorobie to między innymi odkryłem w sobie tęsknotę za Nim, teraz na mszę idę jak na spotkanie z najlepszym przyjacielem, na spotkanie z kimś kto mnie rozumie bez słów. Staram się być kilka minut przed rozpoczęciem aby z Nim pogadać albo pobyć w ciszy i wypowiedzieć w myślach jedno zdanie: "przecież widzisz co się ze mną dzieje, wiesz czego pragnę.. ale Ty wiesz wszystko, więc ja przyjmuję to co jest wierząc w sens TERAZ aby wygrać przyszłość". No i sakrament eucharystii... ja przez całą mszę czekam na ten moment i po przyjęciu komunii Św po prostu czuję Jego obecność w sobie i siłę z jaką wychodzę w świat.

Ważna kwestia to wybór miejsca na spotkanie (tak jak randka, która powinna odbyć się w odpowiednim miejscu:-), na wakacjach (w zeszłym roku zmieniłem miejsce wyjazdów) znalazłem mały, stary, drewniany kościółek i zaglądałem tam codziennie wieczorem na adorację (w ubiegłych latach w tym czasie szedłem na piwo..). Na codzień znalazłem swoje miejsce u dominikanów, surowy wystrój, zero ozdób, surowe cegły i beton.. nic mnie nie rozprasza, jestem anonimowy. Na mszy (pomimo innych ludzi) jestem tylko ja i On. w czytania wsłu/cenzura/ę się jakbym siedział obok niego a On z uśmiechem mówi do mnie te słowa osobiście. To niesamowicie zmienia, powoli, jak kropla drąży skałę, tak jego słowa i obecność drąży we mnie przestrzeń w której może zamieszkać..:-)  

Najlepsze jest to że np znam osoby nawet z rodziny którym się dobrze układa i nie koniecznie praktykują są anty kościelni itd. wierzą w tzw sekret że jeśli mówisz i wierzysz w coś dobrego np. wygrana to z czasem to otrzymasz. Mojej siostrze się udaje choć omija kościół szerokim łukiem. Przed ślubem mogła iść na targi ślubne zawsze jej coś życie daje jakąś pomoc czasem oto nie prosi albo nie mówi wszystkiego. Od małego miałam poczucie że spotykam ludzi którzy są " źli" robią mi przykrości, na złość, oszukują choć ja tego przecież nie chce, to dlaczego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To zacznij myśleć, marzyć o szczęściu! Myśl o tym czego pragniesz. Wierzę, że mamy w sobie cząstkę Boga i dobro rodzi dobro, natomiast zło (złe myśli) powodują, że zło rośnie również w nas. Zacznij szukać ludzi, którzy pragną prawdziewgo: spotkania, relacji, rozmowy. Ja od pewnego czasu mam taką przypadłość, że na mojej drodze stają ludzie, którzy chcę się otworzyć tylko to ja muszę zrobić ten pierwszy krok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czego chcę nigdy nie wiedziałam od małego. Z choroby mi wyszło że chce być s. Zakonna ale tam nie chcą chorych osób wiesz co mam na myśli. Zbytnio się boją jakiś akcji z ich strony. Także żyją w świecie idealnym bez zła trudów itd. każdy jest grzeszny a oni odcinają się od trudnych osób szukają inteligentnych, asertywnych itd.  I weź tu idź za zdaniem "możesz zostać kim zechcesz" no chyba nie bardzo. Mamy trudniej od tych normalnych ludzi (bez urazy)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, miL;) napisał(a):

To zacznij myśleć, marzyć o szczęściu! Myśl o tym czego pragniesz. Wierzę, że mamy w sobie cząstkę Boga i dobro rodzi dobro, natomiast zło (złe myśli) powodują, że zło rośnie również w nas. Zacznij szukać ludzi, którzy pragną prawdziewgo: spotkania, relacji, rozmowy. Ja od pewnego czasu mam taką przypadłość, że na mojej drodze stają ludzie, którzy chcę się otworzyć tylko to ja muszę zrobić ten pierwszy krok.

A ja myślę, że masz dużo dopaminy, jesteś sentymentalny i po prostu widzisz w ludziach otwartość. Mentalność tak działa, że jak zrobisz pierwszy krok to drugiej osobie jest łatwiej i też się otworzy. Dwa, w depresji nie ma marzeń i nikogo nie chce Ci się poznawać, po prostu masz wyyebane na kogoś i na wszystko i nic nie szukasz. Pamiętaj, że za dużo dopaminy to pierwszy krok do OCD, po przypływie melancholii czar pryska i już Ci się nie chce tego szukania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, kabe1789 napisał(a):

Nie wiem czego chcę nigdy nie wiedziałam od małego. Z choroby mi wyszło że chce być s. Zakonna ale tam nie chcą chorych osób wiesz co mam na myśli. Zbytnio się boją jakiś akcji z ich strony. Także żyją w świecie idealnym bez zła trudów itd. każdy jest grzeszny a oni odcinają się od trudnych osób szukają inteligentnych, asertywnych itd.  I weź tu idź za zdaniem "możesz zostać kim zechcesz" no chyba nie bardzo. Mamy trudniej od tych normalnych ludzi (bez urazy)

Możesz zostać kim chcesz stosując metodę cel uświęca środki:) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, DEPERS napisał(a):

Możesz zostać kim chcesz stosując metodę cel uświęca środki:) 

Nie wiem co teraz robic najchętniej bym spr swój talent wrodzony więc nie taki wyuczony za kasę. Ale żeby nawet spróbować trzeba opłacić np kogoś kto sprawdzi czy umiem malować, grać na czymś itp. wiesz o co chodzi nie? Tyle że od małego przedszkolaka unikałam tłumów np dziewczynki się bawiły razem ją wolałam sama coś robić co nie było tak rozchwytywane. Tak mi zostało nie lubię imprez tłumów jak mam żyć normalnie? Ost na pikniku charytatywnym zaczęłam mieć myśli złe że nie poznam faceta, nikt mnie nie pokocha, widząc rodziny z dziećmi. Musiałam wziąć lek doraźny bo zaczęłam beczeć musiałam gdzieś pobyć sama.

Edytowane przez kabe1789

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, kabe1789 napisał(a):

Nie wiem co teraz robic najchętniej bym spr swój talent wrodzony więc nie taki wyuczony za kasę. Ale żeby nawet spróbować trzeba opłacić np kogoś kto sprawdzi czy umiem malować, grać na czymś itp. wiesz o co chodzi nie? Tyle że od małego przedszkolaka unikałam tłumów np dziewczynki się bawiły razem ją wolałam sama coś robić co nie było tak rozchwytywane. Tak mi zostało nie lubię imprez tłumów jak mam żyć normalnie? Ost na pikniku charytatywnym zaczęłam mieć myśli złe że nie poznam faceta, nikt mnie nie pokocha, widząc rodziny z dziećmi. Musiałam wziąć lek doraźny bo zaczęłam beczeć musiałam gdzieś pobyć sama.

No ja mam tak samo, wszystko lubię robić sam, ale mi to wcale nie przeszkadza. Niech sobie łażą i robią co chcą, nie mam poczucia bliskości i sentymentów i mi z tym naprawdę dobrze, bo jestem tym kim chce być i nikogo nie muszę udawać:) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, DEPERS napisał(a):

No ja mam tak samo, wszystko lubię robić sam, ale mi to wcale nie przeszkadza. Niech sobie łażą i robią co chcą, nie mam poczucia bliskości i sentymentów i mi z tym naprawdę dobrze, bo jestem tym kim chce być i nikogo nie muszę udawać:) 

Super masz, mnie rodzina na sile zmienia żebym żyła normalnie i była normalna pełna emocji, jakiejś pracy i miała dzieci jakieś swoje życie 😩 tyle że nie mam planów mogę żyć z nimi jestem happy widać niewiele mi trzeba do szczęścia. A co daje zmuszanie skoro ktoś nie czuje tego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, kabe1789 napisał(a):

Super masz, mnie rodzina na sile zmienia żebym żyła normalnie i była normalna pełna emocji, jakiejś pracy i miała dzieci jakieś swoje życie 😩 tyle że nie mam planów mogę żyć z nimi jestem happy widać niewiele mi trzeba do szczęścia. A co daje zmuszanie skoro ktoś nie czuje tego?

No, ale ja wychodzę z takiego samego założenia, mimo, że mam dzieci i żonę. Podstawą jest nie koncentrować się na tym "bo ktoś" Huy z nim, ja to ja:) nie wszyscy muszą płynąć z nurtem innych. Każdy jest wyjątkowy i każdy ma swoje prawo, kim by nie był. " Moje ręce mogą być zakute, ale serce nie da się " Jak to śpiewają:) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, DEPERS napisał(a):

No, ale ja wychodzę z takiego samego założenia, mimo, że mam dzieci i żonę. Podstawą jest nie koncentrować się na tym "bo ktoś" Huy z nim, ja to ja:) nie wszyscy muszą płynąć z nurtem innych. Każdy jest wyjątkowy i każdy ma swoje prawo, kim by nie był. " Moje ręce mogą być zakute, ale serce nie da się " Jak to śpiewają:) 

To powiedz co mam robić? Oni są zafiksowanie biorą życie zbyt serio co im to wadzi. Boją się opinii innych? Wiem jak pracowałam chwilę gdzieś mówiłam czym żyje było okej ale o tak to mieli gdzieś a moją siostrę słuchają z ciekawością. Zawsze czułam że ją bardziej kochają niż mnie.

 

2 godziny temu, DEPERS napisał(a):

A jak potrzeba to wykracza się naprzeciw wszystkim i jest się tym jedynym:) 

Mam wrażenie że im niejako wadzę staram się nie myśleć o tym żeby się nie dołować. Siostra nawet kiedyś mówiła że robię z siebie ofiarę, dzieci w Afryce mają gorzej ( a mówiła to gdy miała depresję) innym razem mówiła że nie b mnie utrzymywać ale jak mam iść do roboty jak ciągle ktoś mi rozwala życie ost przyjaciółka. Przestałam wierzyć że mi się też życie ułoży jakoś dobrze. Siostra wie że jestem chora a i tak cedzila mi nie raz przykre teksty. Ost jej przeszkadzał mój śmiech że za głośno a jak jej dzieci się śmieją to jest okej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, kabe1789 napisał(a):

To powiedz co mam robić? Oni są zafiksowanie biorą życie zbyt serio co im to wadzi. Boją się opinii innych? Wiem jak pracowałam chwilę gdzieś mówiłam czym żyje było okej ale o tak to mieli gdzieś a moją siostrę słuchają z ciekawością. Zawsze czułam że ją bardziej kochają niż mnie.

Nie znam Twojego życia więc nie dam Ci przepisu na raj. W gnieździe zawsze znajdzie się pisklę mniej karmione, akurat trafiło na Ciebie kobietko. Musisz po prostu to przetrawić i olać. Jesteś inna to znaczy, że jesteś wyjątkowa:) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, DEPERS napisał(a):

Nie znam Twojego życia więc nie dam Ci przepisu na raj. W gnieździe zawsze znajdzie się pisklę mniej karmione, akurat trafiło na Ciebie kobietko. Musisz po prostu to przetrawić i olać. Jesteś inna to znaczy, że jesteś wyjątkowa:) 

😘😘Dzięki za dobre słowa że mogę z tobą pisać a ty jesteś chłopakiem/ dziewczyna ( dla wyrównania bo ty wiesz że jestem dziewczyną)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×