Skocz do zawartości
Nerwica.com

Silna potrzeba prawdy i szczerosci


Rekomendowane odpowiedzi

Mam cos takiego i to jest glowna rzecz jaka mnie interesuje w relacjach z ludźmi. Od dziecka nie ufalem rodzicom bez szczegolow to zaklamani i egoistyczni ludzie. Do tego bylem przez nich zastraszany. Z tego co zauwazylem moj mlodszy brat nie mial z nimi takich sytuacji i do tej pory jest do mnie negatywnie nastawiony. Z rodzicami utrzymuje sporadyczny kontakt ale kiedy do niego dochodzi to bardzo żle go znoszę. Zdarza mi sie wybuchac w domu na żone i dzieci. Czy macie moze podobne doświadczenia? Robicie cos z tym? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż... rodziców człowiek sobie nie wybiera... W pewnym sensie mam podobne doświadczenia - miałem w domu tresurę, nie wychowanie; trudne relacje z ojcem - bałem się go jeszcze jak miałem trzydzieścikilka lat. Teraz to się zmieniło, jest schorowany, słaby, samotny (mama nie żyje od kilku lat) i potrzebuje mojej pomocy. Pomagam mu, w pewnym sensie mu wybaczyłem nawet, chociaż nigdy w pełni mu nie zaufam. Na przykład nigdy nie zostawiłbym mu córki pod opieką. Wiem, że przyczynił się do mojej choroby i do tego, jaki jestem i jakie mam problemy ze sobą. Jednak, aby to sobie uporządkować musiałem stanąć z nim twarzą w twarz. Kiedyś też reagowałem agresją, wkurzały mnie jego wizyty (raczej wizytacje), chodziłem po nich sfrustrowany, wściekły.  Teraz jednak nic mi już nie może zrobić, mam swoją rodzinę i swoje życie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Dryagan napisał(a):

No cóż... rodziców człowiek sobie nie wybiera... W pewnym sensie mam podobne doświadczenia - miałem w domu tresurę, nie wychowanie; trudne relacje z ojcem - bałem się go jeszcze jak miałem trzydzieścikilka lat. Teraz to się zmieniło, jest schorowany, słaby, samotny (mama nie żyje od kilku lat) i potrzebuje mojej pomocy. Pomagam mu, w pewnym sensie mu wybaczyłem nawet, chociaż nigdy w pełni mu nie zaufam. Na przykład nigdy nie zostawiłbym mu córki pod opieką. Wiem, że przyczynił się do mojej choroby i do tego, jaki jestem i jakie mam problemy ze sobą. Jednak, aby to sobie uporządkować musiałem stanąć z nim twarzą w twarz. Kiedyś też reagowałem agresją, wkurzały mnie jego wizyty (raczej wizytacje), chodziłem po nich sfrustrowany, wściekły.  Teraz jednak nic mi już nie może zrobić, mam swoją rodzinę i swoje życie. 

Wizytacje...tak znam to. Ciagle ocenianie i komentarze.  Wiele razy mówiem im, ze lecze sie psych. przez nich. Zero reakcji, milczenie. Mam wszelkie symtomy niekochanego i odrzuconego dziecka.  Oni byli zbyt zajeci sobą by poswiecic mi trochę czasu. Najbardziej boli odrzucenie odpowiedzialnosci za to co robili. Ojca lekceważylem jak on mnie, az do jego śmierci. Myslalem ze sobie odbije, troche pomoglo ale do konca mial mnie gdzies a wnuków imion nie pamietal. Matka zakłamana manipulantka, ktora gra dobre 1 wrażenie. Moja zona kiedy ja poznała to ją znienawidzila. W calym swoim życiu nie znała tak fałszywej osoby, to zapewno coś znaczy. Są dni ze zapominam i olewam to. Ale przychodzą takie jak dzis, ze nienawisc wylewa mi sie uszami. Sam nie wiem czy to mozliwe ze dorosly czlowiek nie rozumiał ze krzywdzil dziecko by sobie ulatwic zycie? czy nie rozumie ze mogl dzieciaka poniszczyc i to jego wina? a moze to falsz dalsze klamstwa i udawanie dopoki sie da, byle nie musiec przyznac sie do bledu. Bo przeciez dziecko to nikt wazny, najwazniejsze jak oni sie czują, czy majs hajs na swoje potrzeby a to ze ja mam problemy psych. ich nic nie obchodzi. Mam ogromną ochote zemscic sie na matce, za to ze dalej udaje i kłamie. Że tak samo oszukuje wnuki i moją żone. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Marc_man napisał(a):

 Mam ogromną ochote zemscic sie na matce, za to ze dalej udaje i kłamie. Że tak samo oszukuje wnuki i moją żone. 

 

Zemsta wbrew pozorom nie przynosi ukojenia. Też mam syndrom niekochanego dziecka, zawsze byłem tym gorszym, zdawało mi się, że rodzice traktują mnie gorzej niż mojego brata (on był zdolny i wszystko robił jak chcieli, a ja niestety nie spełniałem ich oczekiwań). Kiedy zginął w wypadku miałem wrażenie, że woleliby, żeby było odwrotnie. Odbyłem rozmowę z ojcem (w sumie niedawno), podziałało to chyba oczyszczająco na nas obydwu. Ale po tej rozmowie zrozumiałem jedno, że z prawdą jest jak z tylną częścią ciała, każdy ma swoją. On to wszystko, co działo się w moim dzieciństwie i później, pamięta zupełnie inaczej. Chyba nie bardzo rozumie o co mam do niego żal. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Dryagan napisał(a):

On to wszystko, co działo się w moim dzieciństwie i później, pamięta zupełnie inaczej. Chyba nie bardzo rozumie o co mam do niego żal. 

Zdaje sobie sprawe ze kazdy ma swoją perspektywe i swoje powody. Jednakze...rodzic to osoba dorosla, dziecko to nowy czlowiek, ktory dopiero sie uczy życia i nic o nim nie wie. Nie ma usprawiedliwienia. W tym sensie to moje postrzeganie swiata. Dzieci są w trybie nauki i wobec doroslych nie ponoszą zadnej odp. za zachowanie czy slowa. Oczywiscie w ramach sensownych granic ale ja np. nie obwiniam mojego syna ze wpada z w zlosc i mnie drapie, bo wiem ze to ja cos spieprzylem wczesniej i on nie radzi sobie z emocjami przeze mnie. Natomiast moja matka sie sie usprawiedliwia  ze ona byla ok, to ja sie rzucalem na podloge albo krzyczalem. Ja np. wiem ze trzeba dziecko  przeprosic kiedy ja sir zachowam nie w porządku. I wiesz co, mam wrazenie ze wiekszosc ludzi ma to gdzies. Zawsze sie usprawiedliwia i zrzuca wine na innych za swoje skuchy, np.na dzieci bo krzyczaly, bo zle oceny, bo stlukl szybe gdzies tam. Ja mam nietypowe postrzeganie swiata, jestem odosobniony e tym. Nienrozumiem jak mozna spojrzec e lustro po tym jak obwinia sie innych za swoje niepowodzenia. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Marc_man napisał(a):

Nie rozumiem jak mozna spojrzec e lustro po tym jak obwinia sie innych za swoje niepowodzenia. 

 

Ale w zasadzie to właśnie robisz - obwiniasz rodziców za swoje niepowodzenia. 

Ja ich nie usprawiedliwiam - wiem jak to co się dzieje w dzieciństwie potrafi człowiekowi zryć beret. Niemniej rodzicielstwo łatwe nie jest, bardzo się boję na przykład, żebym nie popełnił jakichś błędów wychowawczych za które córka będzie mnie obwiniać. Na razie próbuję jej dawać to, czego sam nie miałem. Ale czy to na pewno dobra droga?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Dryagan napisał(a):

Ale w zasadzie to właśnie robisz - obwiniasz rodziców za swoje niepowodzenia. 

 

Tak zauwazylem tą zbieżnosc. Natomiast jestem prawie przekonany, ze ulge mi przyniesie kiedy sie przyzna i powie to co chce uslyszec. Nir zamierzam walic zarzutami. Ja potrzebuje wiedziec, ze to co czuje i chyba pamietam to prawda. Wtedy mi sie pouklada i stres zejdzie. Mnie po prostu drażni to udawanie ze to matka jest winna. to wypieranie sie powoduje moje rozdrażnienie. Ja wiem po sobie, ze wychowanie dzieci to bardzo trudna rzecz. Potrzebuje szacunku i prawdy by to zamknąć i odpuscic. Nie potrafie jej wybaczyc kiedy idzie w zaparte. Mam nadzieje, ze teraz napisalem jaśniej, nie chce jej karac ale to unikanie odpowiedz. wyzwala u mnie agresje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Marc_man napisał(a):

 

Tak zauwazylem tą zbieżnosc. Natomiast jestem prawie przekonany, ze ulge mi przyniesie kiedy sie przyzna i powie to co chce uslyszec. Nir zamierzam walic zarzutami. Ja potrzebuje wiedziec, ze to co czuje i chyba pamietam to prawda. Wtedy mi sie pouklada i stres zejdzie. Mnie po prostu drażni to udawanie ze to matka jest winna. to wypieranie sie powoduje moje rozdrażnienie. Ja wiem po sobie, ze wychowanie dzieci to bardzo trudna rzecz. Potrzebuje szacunku i prawdy by to zamknąć i odpuscic. Nie potrafie jej wybaczyc kiedy idzie w zaparte. Mam nadzieje, ze teraz napisalem jaśniej, nie chce jej karac ale to unikanie odpowiedz. wyzwala u mnie agresje.

Za komuny inaczej wychowywano dzieci to raz, dwa, że jesteśmy pokoleniem które urodziło się w komunie i dosięgła ich demokracja, czyli poznali, że może być inaczej niż było i to Cię trapi kolego. Za komuny była dyktatura, a teraz nagłe oświecenie i jakieś prawa których kiedyś nie było. Nasze pokolenie to przejście z epoki dyktatury do samowolki. Mogę się założyć, że Twoich rodziców też tak wychowywano, nakazywano. Dobija Cię świadomość, że można inaczej, ale na tamten czas tego nie było i ludzie nasiąknięci tamtą epoką tak mają 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×