Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)


Dryagan

Rekomendowane odpowiedzi

@bei ale tydzień pracy masz 40h. Jeśli idziesz do pracy dodatkowo w sobotę, to za to musisz mieć dzień wolny. Jeśli w umowie nie ma nic o możliwej pracy w sobotę? Albo płaci wynagrodzenie jak należy za sobotę, albo dzień wolny. A zgadzając się na niższe wynagrodzenie na umowie niż w rzeczywistości dostajesz działasz na swoją szkodę. Zachorujesz i pójdziesz na dłuższe zwolnienie to dostaniesz 80% podstawy wymiaru składek , a że oficjalnie zarabiasz mniej to masz niższe składki niż powinnaś. Owszem dla pracodawcy to jest wygodne, bo może płacić za Ciebie mniejsze składki i mniejszy podatek i dla niego szafa gra bo mniej dokłada do Twojego wynagrodzenia, ale konsekwencje takiej praktyki odczujesz tylko Ty za X lat dostając najniższe świadczenia, bo ZUS będzie naliczał tylko z tego co było odprowadzone. Niższe składki = niższe świadczenia.
W ogóle z tego co opisujesz to Twojemu pracodawcy przydałoby się naprostowanie przez PIP - bardzo szybko by zaczął działać zgodnie z KP jakby na niego wsiedli.

Edytowane przez Catriona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak pracowałem w korporacji to mnie to denerwowało, sobota w pracy = wolny dzień na tygodniu. I nie tylko mnie. Ludzie chcieli zarobić więcej a tu dupa 😆 40h tygodniowo i koniec.

Edytowane przez Raccoon

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Dryagan napisał(a):

W Kodeksie pracy jest 5 dniowy tydzień pracy, czyli dniem wolnym nie musi być sobota, a każdy inny dzień tygodnia. Tylko jeśli tego wolnego dnia nie dostaniesz, to sobota powinna być płatna tak jak nadgodziny. Nie ma w tej chwili czegoś takiego jak "wolne soboty" (chyba już od 2004 r.).

No np. w mojej obecnej pracy prawo nie pozwala na pracę w soboty. Nie ma takiej możliwości i pracodawca nie ma argumentów ŻADNYCH, żeby kazać mi przyjść w sobotę. Ja mam ściśle określone godziny pracy, których nie mogę sobie zmienić: 7:30-15:05 od poniedziałku do piątku i ani minuty dłużej. Znaczy się zmienić godziny pracy np. na 8-15:30 się da, ale już np. 10-17:35 nie. Tak samo mam ustalony zakres obowiązków: ma on 9 punktów dokładnie i zrobienie czegokolwiek dodatkowo (w godzinach pracy) jest moją dobrą wolą tylko i wyłącznie - mogę, ale nie muszę i nie ma żadnej siły, która mogłaby mnie do tego zmusić ;) jak w godzinę zrobię wszystko co w dany dzień mam do zrobienia, to pozostałe 6,5h mogę siedzieć i patrzeć w ścianę bezczynnie, czy czytać książkę, bo być muszę, ale nic poza byciem.
Owszem, mam za to inne obwarowania, np. brak urlopu wypoczynkowego w okresie wrzesień-czerwiec, chyba, że znajdę zastępstwo za siebie.

Edytowane przez Catriona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Catriona Twoja sytuacja jest bardzo charakterystyczna dla pracy w szkolnictwie – i dobrze, że o niej wspomniałaś. W placówkach oświatowych obowiązuje ściśle określona organizacja czasu pracy, dostosowana do rytmu roku szkolnego czy akademickiego. Stąd np. ograniczenia dotyczące urlopów w trakcie roku (wrzesień–czerwiec, październik-czerwiec), ale też konkretne godziny pracy wynikające z planu zajęć i funkcjonowania szkoły. Żadnych nadgodzin bez zgody, żadnego "kazania" przyjścia w sobotę, jeśli nie wynika to z umowy czy grafiku. Praca w soboty czy niedziele w takim środowisku to rzadkość i musi wynikać z wyjątkowych okoliczności – nie da się jej po prostu „zlecić”, bo „trzeba”.

W wielu branżach niestety jest inaczej. Pracownicy słyszą, że "wszyscy tak mają", że "trzeba być elastycznym", że "firma działa w ten sposób" – i zaczynają traktować nielegalne praktyki jak coś normalnego. A tymczasem Kodeks pracy jasno określa nie tylko długość czasu pracy, ale też zasady jego organizowania. Pracodawca nie może np. ot tak zmieniać godzin pracy, przesuwać ich na inne dni, czy wymagać pracy w niedzielę czy święto bez podstawy prawnej. Oczywiście są branże, gdzie praca zmianowa czy w weekendy jest wpisana w charakter zawodu – ale nawet wtedy obowiązują konkretne zasady i rekompensaty. Jeśli ktoś pracuje na etacie poniedziałek–piątek i nagle słyszy, że ma przyjść w niedzielę albo sobotę, to już powinna zapalić się lampka ostrzegawcza.

40 minut temu, Raccoon napisał(a):

Jak pracowałem w korporacji to mnie to denerwowało, sobota w pracy = wolny dzień na tygodniu. I nie tylko mnie. Ludzie chcieli zarobić więcej a tu dupa 😆 40h tygodniowo i koniec.

To jest akurat zgodne z Kodeksem pracy. Ponad 40 h = nadgodziny

Za nadgodziny trzeba dodatkowo zapłacić.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Dryagan ja owszem, po części pracuje w oświacie, ale ja nie jestem zatrudniona przez szkołę, nie podlegam pod żadne przepisy dotyczące pracy w szkole ;) nie podlegam nawet dyrektorowi szkoły służbowo - tylko na zasadzie porozumienia o współpracy, a kuratorium czy inne tego typu instytucje to w ogóle nic nie mogą mi zrobić. Tak że nie, mój tryb pracy jest uzależniony w dużej mierze od organizacji danego roku szkolnego, ale nie dotyczą mnie w żadnym przypadku "ichniejsze" przepisy ;) 
Płatnikiem jest NFZ w moim przypadku (znaczy się on płaci pracodawcy, a pracodawca mi) i pod ich przepisy podlegam ;) 
I nawet jak są wakacje, to ja dla NFZ jestem w pracy i płaci mi za to, mimo, że mam wolne i tak NFZ o tym wie. Część wakacji jest pokrywana urlopem wypoczynkowym, ale ja nawet nie mam pojęcia kiedy mam rzeczywisty urlop, a kiedy wg NFZ jestem w pracy ;) 

Edytowane przez Catriona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Dryagan w moim przypadku pracodawcy nie mają wyjścia i nie mają jak kombinować. Ja mam wynagrodzenie określane ustawowo, nie mogą mi dać mniej, bo bym ich pozamiatała w sądzie pracy w 3 minuty i nikt się nie odważy, bo wiedzą, że ponieśli by tylko dodatkowe koszty i zysku zero by z tego było ;) 
Uroki pracy na podstawie ustaw, a nie widzimisię pracodawcy ;) 

Edytowane przez Catriona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Dryagan napisał(a):

 

Jeśli chodzi o pensję – to, że część jest wypłacana jako „premia” albo „pod stołem”, to niestety częsta, ale nielegalna praktyka. Dlaczego to jest niekorzystne dla Ciebie, chociaż w teorii dostajesz na rękę tyle na ile się umówiłaś? Dlatego, że liczy się tylko to, co masz zapisane w umowie. Od tego naliczane są urlop, zwolnienie lekarskie, emerytura, a jak coś się stanie (np. ciąża, choroba, wypadek), to ZUS będzie brał pod uwagę tylko oficjalną kwotę. Takie ustalenia mogą się też łatwo zmienić na niekorzyść pracownika.

 

Ja wiem że to jest niekorzystne, ale zgodziłam sie na to. Na początku to była moja pierwsza praca w wyuczonym zawodzie. Cieszylam sie ze moge wejdc w branże, że nie na darmo robilam te studia ... kasa byla wyzsza od tej ktora mialam w poprzedniej pracy (zarówno na umowie jak i do ręki). Potem przez chwile bylo normalnie i kwota netto odpowiadala brutto. Potem zmienilam stanowisko i szef powiedzial , że wszyscy na tym stanowisku mają wypłacaną cześć wypłaty w formie premii i tak zostało do teraz.

 

4 godziny temu, Catriona napisał(a):

Jeśli idziesz do pracy dodatkowo w sobotę, to za to musisz mieć dzień wolny. Jeśli w umowie nie ma nic o możliwej pracy w sobotę? Albo płaci wynagrodzenie jak należy za sobotę, albo dzień wolny

U mnie za sobote jest dzień wolny. Nadgodziny sa płacone w takiej samej wysokosci jak pozostale godziny, a normalnie chyba powinny być 50%wiecej, prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, alone05 napisał(a):

Psycholog mi powiedziała, żebym nie czytała o chorobach psychicznych, bo to źle na mnie wpływa, więc muszę się słuchać mojej psycholog.

Dlaczego tak ci powiedzial? Jestes jedna z tych osob które wkrecaja sobie rozne choroby o których przeczytają?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, bei napisał(a):

Serio? Doszukiwanie sie na siłę chorób może być naprawdę wykańczające.

To nie jest szukanie chorób, bo nikt celowo u siebie choroby nie szuka. Po prostu czytasz o jakiejś chorobie i nagle zaczynasz odczuwać jej objawy. Owszem, jak ktoś ma skłonności do hipochondrii to może się to rozkręcić w wykonywanie badań etc., ale większość przejdzie nad tym do porządku dziennego a po kilku dniach "cudownie ozdrowieje", bo nie będzie nawet o tym myśleć już i pamiętać, że kilka dni wcześniej objawy pasowały.
U mnie pamiętam po wykładach z psychiatrii wszyscy mieli combo pt. schizofrenia + CHAD 🤷‍♀️ czy ktoś rzeczywiście ma? Nie.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Catriona ale ja nie wiem czy alone05 studiowała coś związanego z medycyną.

Ja miałam na myśli sytuacje, gdy ktoś ma na tym punkcje obsesje, może właśnie chodziło mi o hipochodrie, nozofobię albo cyberchondrię, ale nie jestem pewna bo nie znam tych zaburzeń.

Co do syndromu studenta medycyny to gdzieś tam może obilo mi się wcześniej o uszy,  ale nie wiedzialam, że to jest tak na poważnie, tylko trochę na zasadzie opini, że studenci psychologi idą na studia żeby sammu sobie pomóc.

Ja zaczęłam się doszukiwać u siebie schizofreni,  po tym jak się dowiedziałam że bliska mi osoba przeżyła psychozę. Zaczełam o tym czytać i zaczęłam sie bać że jakieś wydarzenia z mojego życia mogą świadczyć o tym,  że mam schizofrenię, ale nie było tak że samo czytanie powodowało obiawy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@menda2 trochę się rozlała... ta kawa.  

Witam wszystkich! Remont w domu zakończony – kurz opadł, farba wyschła, a ja nareszcie mogę odetchnąć. Przeniosłem się na wieś do rodziny – cisza, spokój, koguty pieją, a przyroda jakby specjalnie dla mnie wrzuciła tryb „relaks”. Czas kontemplacji i ładowania baterii – pozdrawiam z krainy błogiego nicnierobienia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Dryagan napisał(a):

@menda2 trochę się rozlała... ta kawa.  

Witam wszystkich! Remont w domu zakończony – kurz opadł, farba wyschła, a ja nareszcie mogę odetchnąć. Przeniosłem się na wieś do rodziny – cisza, spokój, koguty pieją, a przyroda jakby specjalnie dla mnie wrzuciła tryb „relaks”. Czas kontemplacji i ładowania baterii – pozdrawiam z krainy błogiego nicnierobienia!

Miłego relaksu ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×