Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)


Dryagan

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, little angel napisał(a):

może chusteczki?

Już dziś sporo zużyłem. 

 

Coś nie moge znaleźć Xanaxu, miałem go na takie ekscesy. 

 

Trochę straciłem dziś kontrolę nad swoim umysłem. 

Dorosły we mnie poszedł sobie na przerwę, a przyszło wielkie bobo

Bobo czuje milion razy mocniej 

I perspektywę ma wąska jak szpara w drzwiach 

Nie ma żadnej sprawczości 

Jeden fałszywy krok, a wszystko zniknie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, MicMic napisał(a):

Już dziś sporo zużyłem. 

 

Coś nie moge znaleźć Xanaxu, miałem go na takie ekscesy. 

 

Trochę straciłem dziś kontrolę nad swoim umysłem. 

Dorosły we mnie poszedł sobie na przerwę, a przyszło wielkie bobo

Bobo czuje milion razy mocniej 

I perspektywę ma wąska jak szpara w drzwiach 

Nie ma żadnej sprawczości 

Jeden fałszywy krok, a wszystko zniknie. 

Bo Ty masz wrodzony smutek. Tacy ludzie często się decydują na filozofię. 

Ja nawet, gdy czuję się dobrze, to czuję się źle. Poszukuję światełka radości. Z każdej takiej chwili cieszę się. Ale ciemna mgła wisi non stop nade mną. Nie mogę przed tym uciec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Verinia napisał(a):

Bo Ty masz wrodzony smutek. Tacy ludzie często się decydują na filozofię. 

Ja nawet, gdy czuję się dobrze, to czuję się źle. Poszukuję światełka radości. Z każdej takiej chwili cieszę się. Ale ciemna mgła wisi non stop nade mną. Nie mogę przed tym uciec.

Nie wiem czy wrodzony. Na pewno bardzo wczesny. 

 

To jest jakaś trauma związana z porzuceniem. Pamiętam takie dziwne akcje jak pojechałem do jakiegoś sanatorium, jeszcze w podstawówce, chyba z 10 lat miałem. 

Wszystkie dzieci jakoś w miarę normalnie egzystowały, nawet moja siostra. 

A ja prawie non stop ryk, a to trwało z dwa miesiące. Pamiętam, że tak to trochę czułem wtedy, jakby się wszystko rozpadało na kawałki, łącznie ze mną. Jakby świat znikał. 

 

I gdy ktoś ważny, realnie bądź tylko hipotecznie znika, to się to włącza. Jestem tylko zaskoczony, że w takim momencie. 

Taki tryb małego dziecka, dla którego całym światem jest opiekun. Opiekun znika, to i świat znika. Albo opiekun tylko może zniknąć jest jakoś niepewny, to bobo w środku już szaleje. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, MicMic napisał(a):

Nie wiem czy wrodzony. Na pewno bardzo wczesny. 

 

To jest jakaś trauma związana z porzuceniem. Pamiętam takie dziwne akcje jak pojechałem do jakiegoś sanatorium, jeszcze w podstawówce, chyba z 10 lat miałem. 

Wszystkie dzieci jakoś w miarę normalnie egzystowały, nawet moja siostra. 

A ja prawie non stop ryk, a to trwało z dwa miesiące. Pamiętam, że tak to trochę czułem wtedy, jakby się wszystko rozpadało na kawałki, łącznie ze mną. Jakby świat znikał. 

 

I gdy ktoś ważny, realnie bądź tylko hipotecznie znika, to się to włącza. Jestem tylko zaskoczony, że w takim momencie. 

Taki tryb małego dziecka, dla którego całym światem jest opiekun. Opiekun znika, to i świat znika. Albo opiekun tylko może zniknąć jest jakoś niepewny, to bobo w środku już szaleje. 

Boisz się odrzucenia. Może to border?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, MicMic napisał(a):

Nie wiem czy wrodzony. Na pewno bardzo wczesny. 

 

To jest jakaś trauma związana z porzuceniem. Pamiętam takie dziwne akcje jak pojechałem do jakiegoś sanatorium, jeszcze w podstawówce, chyba z 10 lat miałem. 

Wszystkie dzieci jakoś w miarę normalnie egzystowały, nawet moja siostra. 

A ja prawie non stop ryk, a to trwało z dwa miesiące. Pamiętam, że tak to trochę czułem wtedy, jakby się wszystko rozpadało na kawałki, łącznie ze mną. Jakby świat znikał. 

 

I gdy ktoś ważny, realnie bądź tylko hipotecznie znika, to się to włącza. Jestem tylko zaskoczony, że w takim momencie. 

Taki tryb małego dziecka, dla którego całym światem jest opiekun. Opiekun znika, to i świat znika. Albo opiekun tylko może zniknąć jest jakoś niepewny, to bobo w środku już szaleje. 

To brzmi jak border na stowe wg mnie. Opiekun. Przecież border też się uzależnia od partnera jak kocha. Czytałam o tym kiedyś dużo dlatego tak pisze.

Terapia musi zmienić borderowy wzorzec przywiązania, nieraz cale zycie muszą chodzić bo jak wiemy zaburzenia osobowości zostają

A co do plakania na kolonii, to moja siostra też ryczała jak 1 raz pojechała. A ja ani łezki mimo że było beznadziejnie xd

I też całą kolonię ryczala

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@MicMic byłam na kolonii. Miałam wtedy chyba 13 lat. To bylo straszne, bo wszyscy byli w parach, a ja sama pojechałam. Zaczęłam się wyróżniać tym, że jestem sama. Nikt ze mną nie rozmawiał.. byłam dla nich dziwna. Zbyt nieśmiała, za mała przebojowa?

Już wtedy męczył mnie lęk społeczny.

 

Marzyłam tylko o tym, by już być w domu, ale musiałam jakoś przetrwać 14 dni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×