Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęk w środkach komunikacji


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

ja tez boje sie jezdzic komunikacja, ale niestety na uczelnie inaczej nie dojade. moj autobus jest strasznie zawsze przepelniony. mam czesto takie wrazenie ze zaraz sie cos stanie, autobus sie przewrocii bedzie juz po mnie. tak samo mam wielki strach przed samolotem mama chce ze mna leciec do wielkiej brytani ale ja na sama mysl ze mialabym leciec samolotem robi mi sie slabo i dziwnie sie czuje tak jakby cale moje cialo zostalo oblane jakims roztworem ktory wzbudze we mnie lek. nawet jak topisze to czuje nie pokoj

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie lęki niestety trzeba łamać na chama :? Tzn. jeśli się boisz to mimo wszystko wsiąść... Doszłam do takiego momentu, że było mi już wszystko jedno, czy będzie wypadek, czy ja umrę na podłodze autobusu otoczona zbulwersowanymi ludźmi... to nie było już ważne bo jeśli to przeżyję to będzie lepiej. I jest. I przeżyłam. Jeszcze czeka mnie przeprawa z windą ale z tą może być dużo gorzej. patrycjak20, może powinnaś powiedzieć mamie o tym z czym masz problem. Do Anglii można także pojechać to raz, a być może mama okaże się na tyle wyrozumiała, że swoim wsparciem pomoże Ci wsiąść do samolotu i przetrwać lot ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez juz o tym myslalam. ostatnimi czasy zauwarzylam ze ze mna dzieje sie cos dziwnego. w wakacje jechalismy autobusem do horwacji. cala dronie spalam mimo ze jechalismy w nocy. balm sie paniczmnei ze bedzie wypadek to bylo straszne co we mnie sie dzialo. czulam ze w srodku jesteksplozja ktora moze wybuchnac. na szczescie tak sie nie stalo. nie wiem co sie ze mna dzieje. ostanio jak zasypiam pod moja glowa nie moze byc nic wiszacego bo mam wrazenie ze w nocy cos na mnie spadnie.

nie wiem co mam robic. irytujamnie ludzie rzeczy. najchetniej bym sie siedziala w pokoju sama pod kocykiem i kom[pletnie nic nie robila. ale wiem ze wtedy moje mysli by mnie zabily...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tego rodzaju myśli nasuwa Ci nerwica - to nie są Twoje myśli więc przede wszystkim nie miej poczucia winy czy odmienności. To bardzo ważne, ponieważ jeśli jesteś świadoma tego faktu, łatwiej Ci opanować lęk. To, co się dzieje w Twojej głowie jest nierealne i niepotrzebne a są to mechanizmy nerwicy. Ona karmi się tym, że uwierzysz w realność tego co ci nasunie - zaczynasz się denerwować, serce Ci szybciej bije, ręce się pocą, ciężko Ci się oddycha... to są efekty tych mechanizmów. Trzeba z tym walczyć - można autosugestią ale i tak polecam specjalistę - on pokieruje fachowo Twoją terapią i ani się obejrzysz i będzie dobrze. A Twoja mama - czy wie :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wie tylo tyle ze boje sie wsiasc do samolotu ale nie wie o moich lekach. nie chce zeby na nowo to przechodzila. w mlodosci jak mialam 16 lat mialam depresje nerwiczno lekowa. balam okropnie sie smierci. przez pare miesiecy prawie w ogole nie spalam. moj sen byl od21-24/1w nocy i dopirro tak o 5-6zasypialam a wstawalam juz o 7 wiec to nie byl sen. balam sie spac, szkoly, ludzi. nie ufalam nikomu. trafilam do szpitala ale nie potrafilam z nimi rozmawiac, nie ufalam im. balam sie ze zostane wysmiana. a po drugie moja mama ma teraz inne zmartwienia. nie chce ja swoimi obarczac.

ale to nie zmienia faktu ze zlesie czuje...caly czas mam podly nastoj, mam wrazenie ze nic mi nie wychodzi i w ohole hest do dupy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

patrycjak20, Twoja mama na pewno nie ucieszyłaby się faktem, że ukrywasz przed nią takie sprawy. Wydaje mi się, że możesz na nią liczyć - przecież to Twoja mama i Cię kocha zatem zniesie wszystko. Poza tym - skoro na tamtej terapii nie potrafiłaś się przełamać, najwyraźniej nie byłaś na to gotowa - zanim zaczęłaś grupową powinnaś przejść indywidualną, ponieważ jesteś bardzo zamknięta w sobie i nieufna - to oczywiste, że grupówka nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Warto natomiast spróbować jeszcze raz - zacząć od indywidualnej. eligojot również leki mi pomogły na wiele lęków, jeśli to konieczne to warto się na nie zdecydować jednak nie pokładać całego zadania walki z lękiem wyłącznie w leku ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez nie umiem wyjasnic co to jest z tym lekiem przed komunikacja miejska. kiedys jezdzilam wszedzie... po czym zachorowalam i zaczal sie koszmar. pomogly tez leki, ale powiem wam, ze nawet w najgorszych chilaxch nie wysiadalam. ja nie balam sie, ze ktos mnie wysmieje. balam sie, ze bedzie goraco, duszno, ze zemdleje (nigdy w zyciu nie zemdlalam), ze zwymiotuje (tez mi sie nigdy nie zdarzylo poza domem). po czym bylo juz dobrze, nie balam sie - myslalam, ze wyzdrowialam. niestety, wrocilo... potem znow lepiej - kupilam samochod w koncu i jezdzilam wszedzie nim, ale w momencie kiedy zdarzalo mi sie, ze musze gdzies pojechac to i tak pojawial sie lek mimo, ze niby wszystko bylo ok. przelamalam juz duzo lekow, ale uswiadomilam sobie, ze to jest strasznie dlugi proces i nie bedzie to tak "hop siup"... dzis np. przyjechalam dopracy metrem i oczywiscie pelen luz... i wez tu czlowieku badz madry...

 

---- EDIT ----

 

ale ostatnio jadac autobusem i czujac sie dobrze myslalam o najgorszych scenariuszach, ale wogole mnie nie przerazaly. doszlam do wniosku, ze ja wcale nie boje sie, ze zemdleje czy zwymiotuje tam na srodku autobusu czy tramwaju. ja sie boje tego zlego samopoczucia, ze gdzies mnie zlapie i popsuje mi wszystko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwszą poprawę zauważyłem po 7 dniu brania efectinu, jednak "ataki" czasem się zdarzały. Potem zwiększyłem do 150 mg i po dwóch tygodniach w autobusie mogę robić wszystko - jeść, pić, tańczyć. Nie ma problemu.

 

Wiem, że lek to nie rozwiązanie. Jednak psycholog swoje, że nie ma się co bać i tak dalej, a ja po wejściu do autobusu swoje - że za chwilę albo zemdleję albo zwymiotuję, tak więc efectin to było jedyne wyjście, a było już tak źle, że tata woził mnie na zajęcia samochodem!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie tez wozono na zajecia... potem juz umawialam sie tak, ze w jedna strone pojade sama, a w druga po mnie ktos przyjedzie, ale w koncu stwierdzilam, ze daje rade, wiec jezdzilam sama... tez leki mi pomogly sie uspokoic... jednak jak sie okazalo ostatnio moja terapia byla za krotka i stad te "nawroty"... nic, trza sie wziac porzadnie za terapie, potem odstawic leki i zyc normalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dla mnie jazda autobusem albo tramwajem to wielki koszmar, nie pptrafie nad soba zapanowac, szczegolnie jak jest duzo ludzi i jest cieplo, cala sie trzese, poca mi sie rece, robi mi sie duszno mdło... czekam tylko na kolejny przystanek czuje sie wtedy bezpieczniej bo moge wysiasc jak bedzie gorzej, najgorzej jest jak stoje w korku, ogarnia mnie wtedy paniczny lek, ze co jesli zemdleje... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie znoszę środków komunikacji miejskiej. mam wokół siebie za dużo ludzi naruszających moją osobistą przestrzeń. nie lubię obcych ludzi za blisko siebie, ble.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam.sama cierpię na taki lęk myśl o jeżdzie autobusem gdzieś dalej przyprawia mnie o ból żołądka.od czerwca mam zamiar zrobić sobie kurs i mam obawy bo będę musiała dojeżdzać na niego autobusem jakąś godzinę i tak przez 7tygodni.już wpadam w panikę jak ja dojadę i tam wytrzymam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja z początku miałam tak ze wogole nie mogłam wejsc do autobusu bo mi sie wydawało ze zaraz zwymiotuje teraz troche sie przyzwyczaiłam ale musze siedziec przy oknie ,słuchac muzy, nie moze byc tez gorąco i duzo ludzi to jakos przezyje ;)

 

 

Miałem dokładnie jak ty bałem sie wsiąść do mzk/mpk zależy kto jaki ma rejon ;) do autobusu czy tramwaju bałem się też że kogoś ubrudzę wymiotami jakoś mi przeszło ... dziś jest już lepiej o niebo tak ale nie do końca nie mam takich stanów jak jadę już nieco przeszło ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nienawidzę autobusów (często podróż trwa 30-40 min) - zawsze staram się stać w nim przy otwartym oknie, jeśli siedzę - także koniecznie przy otwartym oknie, niezależnie od pogody, lecz wolę stać (nie wiem, czy to stan, który umożliwia mi 'ucieczkę' - nie czuję się uwięziona, czy po prostu boję się odprężenia bądź zaśnięcia, siedząc, czy też jest to związane z jednym z ataków w autobusie), tramwajów unikam, w metrze przysuwam się możliwie blisko drzwi. Gdybym mogła, jeździłabym cały czas taksówką, jednakże nie stać mnie na to, pociągiem także nie mam możliwości. I się męczę w tym autobusie - nawet dojazd do psychoterapeuty jest dla mnie bardzo nieprzyjemny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

autobus jest spoko ale jest problem bus mało miejsca tłok raz na próbę jechałem tak pierwsze jeden przystanek musiałem wysiąść później z trzy przystanki musiałem wysiąść ,trzeci bus już prawie bylem w mieście ale nie udało się :mrgreen: musiałem wysiąść tak,że podróż która trwa 20 min i kosztuje 3 zł trwała ok. 1.5 godziny i kosztowała 9 zł a do celu brakło mi tylko troszkę więc zarzuciłem ten projekt ;) i nie pytajcie jak wracałem :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też tak miałam, że jadąc autobusem czułam jakiś niepokój i potrzebę jak najszybzej ewakuacji, było mi duszno, czułam, że się duszę, nie mam czym oddychać i chciało mi się wymiotować i zemdleć jednocześnie. podczas ciąży miałam nieco inaczej, że po prostu było mi strasznie gorąco, nie miałam czym oddychać i prawie mdlałam. czy to już choroba?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lęk w środkach komunikacji miejskiej u mnie nie przechodzi, mimo że inne objawy nerwicy bardzo złagodniały. Fakt faktem nie mam zbyt wielkiej okazji tego sprawdzić, bo rzadko jeżdżę autobusami itp, ale jak np jechałam w sierpniu na koncert U2 i czułam się ogólnie naprawdę dobrze, to jak w tramwaju dotknął mojej dłoni, którą trzymałam na uchwycie, jakiś facet, to miałam taką minę, że mój chłopak się przeraził i zaczął żałować, że nie pojechaliśmy taryfą. Blee

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja w autobusach panikuje bo kiedyś zemdlałam i był niezły cyrk i pogotowie i w ogóle.

a pociągów też nie lubie bo mam wiele dylematów i strasznie się stresuję. ale z tym powoli zaczynam sobie radzić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×