Nienawidzę autobusów (często podróż trwa 30-40 min) - zawsze staram się stać w nim przy otwartym oknie, jeśli siedzę - także koniecznie przy otwartym oknie, niezależnie od pogody, lecz wolę stać (nie wiem, czy to stan, który umożliwia mi 'ucieczkę' - nie czuję się uwięziona, czy po prostu boję się odprężenia bądź zaśnięcia, siedząc, czy też jest to związane z jednym z ataków w autobusie), tramwajów unikam, w metrze przysuwam się możliwie blisko drzwi. Gdybym mogła, jeździłabym cały czas taksówką, jednakże nie stać mnie na to, pociągiem także nie mam możliwości. I się męczę w tym autobusie - nawet dojazd do psychoterapeuty jest dla mnie bardzo nieprzyjemny.