Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pomocy. Co dalej mam robić z moim życiem?


Amos

Rekomendowane odpowiedzi

Spróbuję to jakoś streścić, proszę wybaczyć jeśli zabrzmi to trochę chaotycznie.

 
Mam 25 lat, jeszcze studiuję (filologia angielska).

Do szału doprowadza mnie moja życiowa stagnacja (przy jednoczesnej zdiagnozowanej głębokiej depresji) stopniowo przeradzająca się w spadek w dół, ograniczenia natury psychicznej które są niemożliwe do przezwyciężenia. Coraz gorzej jest z moją pamięcią i sprawnością intelektualną, często zapominam o ważnych dla mnie sprawach, bywa że pamiętam ledwie o tym, że miałem poszukać czegoś co zgubiłem, ale już nie pamiętam co to było. Proste czynności zajmują mi niekiedy wiele czasu, raz zostałem zwolniony z pracy bo usłyszałem, że robię coś za wolno – po tym moja depresja się jeszcze bardziej pogłębiła (to była jednak praca tymczasowa). Niezdolność do znalezienia pracy coraz bardziej mnie dobija i uniemożliwia usamodzielnienie się, a co za tym idzie odseparowanie od rodziców, którzy mają na mnie zły wpływ. Na domiar złego jakiś czas temu dotarło do mnie, że moje dziwactwa i problemy w życiu mają podłoże trudne do naprawienia – zaburzenia autystyczne / zespół Aspergera. Obawiam się, że robię złe wrażenie na ludziach, z powodu moich zaburzeń i długoletniej depresji. Podczas rozmowy o pracy nie jestem w stanie jednocześnie mówić rzetelnie i odpowiednio reagować przy zachowywaniu kontaktu wzrokowego. Rozpraszam się gdy robię to dłużej niż przez parę sekund pod rząd, zaczynam gadać od rzeczy. Myślę, że zmniejsza to moje szanse na znalezienie pracy. Brak znajomości, zaprzyjaźnionej osoby która mogłaby mnie polecić, wciągnąć w coś jeszcze bardziej to utrudnia. Od czasu do czasu dorobię w firmie ojca, ale jest to za mało i jest to zbyt nieregularne aby pomyśleć o wyprowadzce. Nie nadaje się do pracy w dużym sklepie, McDonaldzie czy fabryce co jest łatwiej dostępne  – ilość / nadmiar bodźców byłyby nie do zniesienia, może nawet bardziej z powodu problemów sensorycznych (zaburzenia sensoryczne). Wiele rzeczy działa na mnie o wiele bardziej intensywnie i stresogennie, jak choćby hałas, światła, nieprzewidziane zmiany w otoczeniu. I nie przestaje po pewnym czasie jak u osób neurotypowych. Nagły hałas powoduje ból, przytulanie dyskomfort.

Jestem w trakcie diagnozy pod kątem diagnozy autyzmu, niemniej obawiam się, że jest za późno, żeby jakiekolwiek działania mogły mi efektywnie pomóc.

Mam o sobie niskie mniemanie, w gorszych chwilach odczuwam względem siebie nienawiść, to dodatkowo komplikuje sprawę w tej i innych dziedzinach życia. Niemniej brak zatrudnienia działa na mnie deprymująco i jeszcze pogarsza moje samopoczucie. Jestem bezmyślny, nieprzystosowany do życia, moje umiejętności społeczne (odczytywanie intencji, mowy ciała itp.) stoją nisko, odporność psychiczna jest zerowa. Potrafię wszystko zinterpretować negatywnie w swoim kontekście. Dłuższy kontakt z ludźmi okupuje dużym zmęczeniem bo w to co innym ludziom przychodzi bezwysiłkowo,  ja muszę wkładać duży wysiłek intelektualny. Niejako stoi to na przekór moim zainteresowaniem i uzdolnieniom (talent do języków obcych, mówię płynnie po czesku, angielsku i francusku), zainteresowania dziennikarskie.

 Z innej beczki albo i tej samej … dokucza mi potworna samotność, nie mam żadnych przyjaciół, ani osób które nazwałbym bliskimi znajomymi. Ci którzy takimi bliskimi znajomymi kiedyś byli teraz mają swoje życie, nie chcę odnawiać tych kontaktów, wiem, że wpadnę w jeszcze większe kompleksy niż te które mam.  Dręczy mnie poczucie winy, moje szkodliwe mechanizmy obronne, niekonstruktywne lub wręcz destrukcyjne działania – reakcje ucieczkowe, karanie samego siebie, okłamywanie siebie i bliskich osób. Utraciłem swoje dawne zainteresowania, hobby.  

 Od dawna nie obserwuję poprawy, chociaż przyjmuję leki (sertralina + lamotrygina)  i od jakiegoś czasu uczęszczam na terapię do psychologa. Przyjmuję też magnez, witaminę D3 i staram się ruszać / zdrowo odżywiać.  Unikam glutenu. Zaobserwowałem, że jestem mniej zamulony, jaśniej myślę po wyeliminowaniu, ale nie jest i tak dobrze.

Moi rodzice należą do kategorii toksycznych. Dość często słyszę wyzwiska ze strony mojego ojca, zdarzało mu się nazwać mnie ''pasożytem'', ''bezużyteczną pizdą'', stosuje przemoc fizyczną i psychiczną, szantażuje i nęka mnie strasząc, że wyrzuci mnie z domu, wyśle do Brata Alberta. Jak byłem młodszy to bywało, że szarpał mnie za włosy, raz dostałem smyczą po plecach.  Uważa mnie za leniwego i aroganckiego ... czasem wystarczy, że chwilę nic nie robię i np. siedzę i rozmyślam nad czymś po umyciu okien to od razu słyszę warczenie typu '''czemu nic nie robisz?!'. ''weź sie za coś'', ''ty tylko leżysz i za nic sam sie nie weźmiesz''. Jak mówię, że nie mam siły to słyszę, że ''a czym to jesteś zmęczony jak nic nie robiłeś''. Kiedyś było tak źle, że nie miałem sił wstać z łóżka (najbardziej w liceum) to bywałem polewany wodą z wiadra i wyciągany za nogi z łóżka ;/ Z kolei po powrocie ze szkoły byłem doszczętnie wyssany z sił. Nie dość, że raz że nauka, dwa że narażenie na stres spowodowane hałasem i przymusem wchodzenia w interakcje, trzy – nękanie i obgadywanie przez rówieśników też było moim udziałem. W domu też nie miałem wytchnienia, bo tam z kolei na mnie czekał na mnie wiecznie krytykujący, trudny w obyciu, niekiedy znęcający się psychicznie ojciec.

 Myślę, że gdyby wtedy już po tym zostały obrane odpowiednie działania takie jak intensywna terapia, może nawet szpital psychiatryczny (byłem w totalnej rozsypce nawet już po jak się okazało zdaniu matury ze znakomitym wynikiem) i przeprowadzka do innego miasta, które nie kojarzyłoby mi się z traumami to może teraz moje życie wyglądałoby inaczej. Zacząłbym niejako od zera, odcinając się symbolicznie od tego co było złe, od szkodliwych wspomnień. Przez pewien czas uczestniczyłem w codziennej czterogodzinnej terapii na oddziale ambulatoryjnym szpitala psychiatrycznego, jednak na nic to się zdało.

 Inne przykłady złośliwości, i jak dowiedziałem się od terapeuty także zarazem przemocy fizycznej: pewnego razu gdy zapomniałem posprzątać kotu w kuwecie mój ojciec wysypał mi jej zawartość do łóżka, rozsmarowywał mi też na głowie resztki obiadu.  Teraz już tego nie robi, może dla tego, że odkąd przyjmuję leki jest trochę lepiej, został też uświadomiony co do tego czym jest depresja. Niemniej jednak bywa, że wyśmiewa się ze mnie mówiąc ‘’sresja-depresja’’.  Mam wrażenie niekiedy, że byłoby „lepiej” gdyby znowu było gorzej bo może nie musiałbym wysłuchiwać ‘’jak to mi jest dobrze i komfortowo’’, choć nie jest to prawda. Według niego moje zniżkujące ambicje to efekt lenistwa i wygody. Jak źle się czuję i mam spadek sił to mówią mi (matka też), żebym szedł do szpitala (z wyrzutem), a jak zwierzam się że mam myśli samobójcze to grożą, że zadzwonią na pogotowie i zostanę odwieziony do szpitala psychiatrycznego gdzie ‘’ będę leżał i był faszerowany prochami’’. . Ciągle podnoszą na mnie głos, a gdy mówię, żeby przestali wpadają oboje w szał ‘’jak śmiesz zwracać mi uwagę’’.

 Coraz bardziej skłaniam się ku zakończeniu tej męczarni, zanim stoczę się za bardzo, szkodząc może przy okazji większej liczbie osób, albo wpadając w nałogi typu alkohol, narkotyki.  Boję się, że nie wyjdę na ludzi, ze nie będę w stanie wieść satysfakcjonującego życia. Przestałem mieć marzenia, jestem jak ruina, moja osobowość jest zniszczona, niedobór ciekawych, urozmaiconych i pozytywnych doświadczeń w moim życiu. Niczego nie dokonałem, prawie nic się nie wydarzyło. Nie pamiętam kiedy po raz ostatni byłem szczęśliwy. Jedyne co trzyma mnie przy życiu to fakt, że nie mogę zrobić tego (czytaj samobójstwa) moim kochającym dziadkom, leki jak i obawa, że zrobię coś co spowoduje, że zakończę jako kaleka. 

Edytowane przez exodus!
poprawiono ze względów estetycznych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj, widzę, że masz wiele smutków w swoim życiu, pewnie też wiele osób którym to mówisz, odpowiadają "nie przejmuj się, dasz rade!". Zdaje sobie sprawę, że tego typu odpowiedzi nie pomagają w takich problemach.. Tak na prawdę, sama mogę Ci jedynie napisać, abyś był silny, podnieś głowę, stań dumnie i walcz o siebie! Chodź do psychologa, jeśli czujesz, że aktualny Ci nie pomaga, zmień go, ale wiedz że zmiana nie przyjdzie po pierwszym spotkaniu, to trwa dłuższy okres.. Gdy już twoje samopoczucie się polepszy i nie będziesz odbierać wszystko negatywnie, spróbuj zrobić kolejny krok! Znajdź prace, zawsze się coś znajdzie, w końcu jest tyle możliwości. Tłumacz, ankieter, magazyn, masz wiele różnych opcji, na pewno znajdziesz coś dla siebie! A gdy już znajdziesz, będziesz w stanie się usamodzielnić, zostawić za sobą całą negatywną przeszłość i cieszyć się pełnią życia, korzystać z niego.. Brzmi cudownie, co? :D Wiem, że to wszystko łatwo napisać, ale ciężko zrealizować, lecz gdy się na prawdę coś chce i się wierzy w to z całych sił, to jest się w stanie to osiągnąć! :classic_happy:
Trzymam kciuki, i walcz o siebie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Kompleksiara napisał:

Witaj, widzę, że masz wiele smutków w swoim życiu, pewnie też wiele osób którym to mówisz, odpowiadają "nie przejmuj się, dasz rade!". Zdaje sobie sprawę, że tego typu odpowiedzi nie pomagają w takich problemach.. Tak na prawdę, sama mogę Ci jedynie napisać, abyś był silny, podnieś głowę, stań dumnie i walcz o siebie! Chodź do psychologa, jeśli czujesz, że aktualny Ci nie pomaga, zmień go, ale wiedz że zmiana nie przyjdzie po pierwszym spotkaniu, to trwa dłuższy okres.. Gdy już twoje samopoczucie się polepszy i nie będziesz odbierać wszystko negatywnie, spróbuj zrobić kolejny krok! Znajdź prace, zawsze się coś znajdzie, w końcu jest tyle możliwości. Tłumacz, ankieter, magazyn, masz wiele różnych opcji, na pewno znajdziesz coś dla siebie! A gdy już znajdziesz, będziesz w stanie się usamodzielnić, zostawić za sobą całą negatywną przeszłość i cieszyć się pełnią życia, korzystać z niego.. Brzmi cudownie, co? :D Wiem, że to wszystko łatwo napisać, ale ciężko zrealizować, lecz gdy się na prawdę coś chce i się wierzy w to z całych sił, to jest się w stanie to osiągnąć! :classic_happy:
Trzymam kciuki, i walcz o siebie!

 

 

Masz rację. Najgorszy jest to poczucie nieadekwatności, które nie przemija i na okrągło poniżanie. Nie wiem kiedy ostatnio usłyszałem coś miłego twarzą w twarz, nawet nie zapytają się jak się czuję, jakie jest moje bieżące samopoczucie, czego potrzebuję do szczęścia, jak coś widzę - zamiast tego słyszę ciągłe pretensje pod moim adresem i nękanie, wyzywanie - jak mówię, że jest mi bardzo ciężko, że np. mam myśli samobójcze to słyszę ''zdychaj'', raz nawet ''powieś się'', słyszę, że jestem pasożytem, leniem, fleją, bezużytecznym kretynem. Nie mam nikogo z kim mogę porozmawiać o tym co mnie dręczy, choć ... jedna osoba przyszła mi do głowy zeszłego wieczora, która nie będzie mnie oceniać - wiem, że sama przeżyła coś podobnego dawno temu.

Edytowane przez Amos

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nadwrażliwość na bodźce, brak odporności na stres mogą być po prostu objawami nerwicowymi. Miałem to samo a paroksetyna to wyeliminowała, więc proponuje abyś powiedział lekarzowi, że chcesz lek o profilu uspokajającym, bo sertralina jest lekiem aktywizacyjnym co może powodować zaostrzenie objawów nerwicowych.

Zamieszkanie u dziadków odpada?

Pobyt w szpitalu może być dobrym wyjściem, przynajmniej odpoczniesz i dobiorą odpowiednie leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dobrze to rozumiem... choć sam jestem w o niebo gorszej sytuacji, bo ani ojciec nie ma firmy,  ani ja nie mam wykształcenia itd. Natomiast samotność, uczucie niedopasowania, poczucie całkowitej bezradności oraz bezsilności wobec przyszłości i przeszłości w tym wszystkim się identyfikuje w 100%.

Jednak Ty masz bardzo duże szanse, po studiach może stać się choć częściowo samodzielny. Jeśli podjąłbyś pracę, to chyba parę złotych na wyprowadzkę być dostał, co? Wtedy zmiana otoczenia, brak kontaktu z toksycznymi rodzicami (moi też tacy są) sprawiłby, że mógłbyś chociaż myśleć o namiastce normalności a i samopoczucie na pewno by wzrosło. Doskonale Cię rozumiem, i choć to co teraz napiszę na pewno wywoła u Ciebie negatywne i drwiące myśli wobec mnie - to chciałbym być na Twoim miejscu. Masz podstawy by się odbić (wykształcenie, jak wnioskuje nie najgorsza sytuacja materialna rodzinna) a to już jest dużo.

Edytowane przez himla

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, giroditalia napisał:

Nadwrażliwość na bodźce, brak odporności na stres mogą być po prostu objawami nerwicowymi. Miałem to samo a paroksetyna to wyeliminowała, więc proponuje abyś powiedział lekarzowi, że chcesz lek o profilu uspokajającym, bo sertralina jest lekiem aktywizacyjnym co może powodować zaostrzenie objawów nerwicowych.

Zamieszkanie u dziadków odpada?

Pobyt w szpitalu może być dobrym wyjściem, przynajmniej odpoczniesz i dobiorą odpowiednie leki.

To nie są żadne objawy nerwicowe. Mam wtórną nerwicę swego rodzaju - na punkcie tego jak ludzie mnie oceniają - jednak wiem, że to nie jest fobia społeczna; bez takowej diagnozy. Paroksetyna nie działa na mnie zupełnie, nie sprawi, że nagłe szczeknięcie psa albo przejeżdżająca ciężarówka czy nagłe światło przestanie sprawiać fizyczny ból i silny dyskomfort (tak właśnie jest w moim przypadku). Dziadkowie mają własne problemy (moja jedna babcia opiekuje się moim dziadkiem, który ostatnio zachorował), a druga babcia mieszka sama i zamartwia się o swojego brata ciotecznego - mojego wujka, który dostał udaru i pomimo rehabilitacji dalej nie funkcjonuje jakkolwiek zadowalająco.

Edytowane przez Amos

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×