Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Refren , ale to chyba Ty kontrastowalas seks katolikow i niekatolikow, porownywalas i ocenialas ?

 

No to prawda, uprościłam, a jest wiele czynników i przypadków. Ale w słusznym celu, może Najwyższy wybaczy ;)

 

(Ale to nie ja pisałam, że seks niekatolików jest "płytki".)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet,

Dzeto, ale czy po nawroceniu sie widzisz jakas roznice w kwestii seksu czy jest bez zmian ?

 

wydaje sie ze w tych chwilach nie mysle o nawroceniu, nie zmieniło się zbytnio, libido i wszystko inne podobnie, tylko dochodzimy tu do kwestii czy ja sie nawróciłem tak na serio? czy to nie jest powierzchowne? czy zaszła głęboka zmiana w sercu? nie umiem odpowiedziec na to :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurfa jaki wstyd!!!!!111 mam nadzieję, że ich tak wyegzorcyzmuje, że przesiedzą resztę życia w fotelu patrząc w obraz matki boskiej częstochowskiej na ścianie

http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,ojciec-bashobora-znow-na-narodowym-tysiace-wiernych-na-rekolekcjach,174073.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba trzeba to w końcu napisać.Ne lubię kościoła katolickiego.I nie praktykuje tej wiary.Jak i innej też.

 

Znowu ? Już pisałeś tyle razy, że chyba nikomu nie umknęło.

 

ydaje sie ze w tych chwilach nie mysle o nawroceniu, nie zmieniło się zbytnio, libido i wszystko inne podobnie, tylko dochodzimy tu do kwestii czy ja sie nawróciłem tak na serio? czy to nie jest powierzchowne? czy zaszła głęboka zmiana w sercu? nie umiem odpowiedziec na to

 

Mi czasem przemyka myśl, że moja wiara niezbyt przechodzi w czyny i że jestem niespójna, bardziej mam przekonanie że prawda jest taka a taka niż wyciągam z tego konsekwencje i wprowadzam w życie, mój dominujący stan to acedia (marazm), to mnie czasem załamuje, ale też mam zaufanie, że Bóg czuwa nad naszym życiem i jak się Go z niego nie wywala, to sam nas wychowuje, kształtuje, więc może i mnie wychowa. Nie wszystko można samemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myslisz stereotypowo. Ci niewierzacy seks z reguly czesciej uprawiaja, traktuja go bardziej przedmiotowo. Wiec automatycznie kojarza Ci sie z wiekszym popedem.

Wierzacy potrafia sie hamowac, ale to przeciez wcale nie oznacza, ze maja mniejsze libido.

Ala, przykro mi, że Cię wyprowadzę z Twojego "niestereotypowego" myślenia, ale ja mam o wiele większe hamowanie w materii seksu, niż niejeden wierzący... :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myslisz stereotypowo. Ci niewierzacy seks z reguly czesciej uprawiaja, traktuja go bardziej przedmiotowo. Wiec automatycznie kojarza Ci sie z wiekszym popedem.

Wierzacy potrafia sie hamowac, ale to przeciez wcale nie oznacza, ze maja mniejsze libido.

Ala, przykro mi, że Cię wyprowadzę z Twojego "niestereotypowego" myślenia, ale ja mam o wiele większe hamowanie w materii seksu, niż niejeden wierzący... :twisted:

Ja mam podobnie, no ale wierzący mają jakiś spaczony obraz że niewierzący rucha się z kim popadnie a wierzący tylko po ślubie sądzę że jakby zrobiono badania wyszłoby podobnie a podejrzewam że wierzący niepraktykujący są dużo bardziej lubieżni od ateistów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem niewierząca, a mój były rzekomo wierzącym katolem i nieraz namawiał mnie na pójście do kościoła. Jemu raz w tygodniu kościółek nie wystarczał, zaczął też uczęszczać na Neokatechumenat. Ale jakoś seks bez ślubu mógł uprawiać, i nie przeszkadzało mu ze święte posążki i obrazki patrzyły. A potem się skarżył że go "bałamucę" i będzie musiał się iść wyspowiadać... Żal, nigdy więcej z takimi ludźmi nic wspólnego, to najgorsze typy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzielepiej, to raczej typowi katolicy, przynajmniej w Polsce.

 

ego, jeśli już, to jetodik sam siebie w ciula robi. Raczej mało kogo interesuje w co on naprawdę wierzy, a jeśli tylko prowokuje, to się kompromituje, więc myślę, że jednak się nawrócił. I dobrze, skoro jest zadowolony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem kumpla, który nawrócił się na wiarę zielonoświątkowców. Przestał przeklinać, był dla każdego przyjazny, uczynny. Ogólnie to wcześniej trochę drań z niego był więc tym bardziej kontrast tego co było a jest był większy. Po miesiącu mu przeszło i znów wrócił do normy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem niewierząca, a mój były rzekomo wierzącym katolem i nieraz namawiał mnie na pójście do kościoła. Jemu raz w tygodniu kościółek nie wystarczał, zaczął też uczęszczać na Neokatechumenat. Ale jakoś seks bez ślubu mógł uprawiać, i nie przeszkadzało mu ze święte posążki i obrazki patrzyły. A potem się skarżył że go "bałamucę" i będzie musiał się iść wyspowiadać... Żal, nigdy więcej z takimi ludźmi nic wspólnego, to najgorsze typy.

Modli się pod figurą, a ma diabła ze skórą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myslisz stereotypowo. Ci niewierzacy seks z reguly czesciej uprawiaja, traktuja go bardziej przedmiotowo. Wiec automatycznie kojarza Ci sie z wiekszym popedem.

Wierzacy potrafia sie hamowac, ale to przeciez wcale nie oznacza, ze maja mniejsze libido.

Ala, przykro mi, że Cię wyprowadzę z Twojego "niestereotypowego" myślenia, ale ja mam o wiele większe hamowanie w materii seksu, niż niejeden wierzący... :twisted:

 

Nie mówię o nikim konkretnie, ale hamowanie się jest dobre, natomiast zahamowania niekoniecznie, jeśli ktoś się boi seksu czy bliskości, to raczej ma problem, a nie jakiś z niego święty. Nieuprawianie seksu nie jest wartością samą w sobie, wtedy najbardziej nawróceni byliby aseksualni i impotenci, wartością jest dojrzałość i wolność. No i miłość ofkors. :angel:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem niewierząca, a mój były rzekomo wierzącym katolem i nieraz namawiał mnie na pójście do kościoła. Jemu raz w tygodniu kościółek nie wystarczał, zaczął też uczęszczać na Neokatechumenat. Ale jakoś seks bez ślubu mógł uprawiać, i nie przeszkadzało mu ze święte posążki i obrazki patrzyły. A potem się skarżył że go "bałamucę" i będzie musiał się iść wyspowiadać... Żal, nigdy więcej z takimi ludźmi nic wspólnego, to najgorsze typy.

 

:( :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myslisz stereotypowo. Ci niewierzacy seks z reguly czesciej uprawiaja, traktuja go bardziej przedmiotowo. Wiec automatycznie kojarza Ci sie z wiekszym popedem.

Wierzacy potrafia sie hamowac, ale to przeciez wcale nie oznacza, ze maja mniejsze libido.

Ala, przykro mi, że Cię wyprowadzę z Twojego "niestereotypowego" myślenia, ale ja mam o wiele większe hamowanie w materii seksu, niż niejeden wierzący... :twisted:

Ja mam podobnie, no ale wierzący mają jakiś spaczony obraz że niewierzący rucha się z kim popadnie a wierzący tylko po ślubie sądzę że jakby zrobiono badania wyszłoby podobnie a podejrzewam że wierzący niepraktykujący są dużo bardziej lubieżni od ateistów.

Ego, ego, ja opisywalam myslenie kolegi bonsai

Karol.. a ja ciagle napotykam na podobne wypowiedzi jak ponizsza:

Ponoć na pielgrzymkach drastycznie wzrasta ilość zużywanych prezerwatyw. Chociaż mi seks takich gorliwych to zawsze kojarzył się będzie ze zgaszonym światłem, nakrytą kołdrą, pozycją misjonarską, celach jedynie prokreacyjnych i oczywiście po ślubie. :twisted:

 

Wiec kto tu ma spaczony obraz? He?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myslisz stereotypowo. Ci niewierzacy seks z reguly czesciej uprawiaja, traktuja go bardziej przedmiotowo. Wiec automatycznie kojarza Ci sie z wiekszym popedem.

Wierzacy potrafia sie hamowac, ale to przeciez wcale nie oznacza, ze maja mniejsze libido.

Ala, przykro mi, że Cię wyprowadzę z Twojego "niestereotypowego" myślenia, ale ja mam o wiele większe hamowanie w materii seksu, niż niejeden wierzący... :twisted:

 

Nie mówię o nikim konkretnie, ale hamowanie się jest dobre, natomiast zahamowania niekoniecznie, jeśli ktoś się boi seksu czy bliskości, to raczej ma problem, a nie jakiś z niego święty. Nieuprawianie seksu nie jest wartością samą w sobie, wtedy najbardziej nawróceni byliby aseksualni i impotenci, wartością jest dojrzałość i wolność. No i miłość ofkors. :angel:

ja znam parę osób którzy zahamowania mieli zanim zostali głęboko wierzącymi katolikami nie uprawiającymi seksu a wiara to dla nich wytłumaczenie tego dlaczego go nie uprawiają. Zresztą skutki hamowania czy zahamowania seksualnego są chyba zbliżone tylko gdzie indziej kieruje się swoje frustracje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×