Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

refren owszem poczucie sprawiedliwości, to znaczy moralność jest uwarunkowana neurobiologicznie również, jest to efekt ewolucji, kierowanej praktykami społecznymi - ten kto nie był przyzwoity nie miał zaufania i ogólnie tracił.

 

Albo zyskiwał, bo miał mniej skrupułów. Albo wszystko jedno, bo przetrwali tylko wyżsi.

 

Fascynuje mnie elastyczność zwolenników ewolucji do uzasadniania nią wszystkiego, co tylko można powiedzieć o człowieku, redukcja człowieka do najdoskonalszego zwierzęcia ( z jednoczesnym twierdzeniem, że ewolucja to nie doskonalenie tylko przypadek).

 

-- 18 lut 2015, 22:04 --

 

Poza tym to, że hipotetycznie przetrwali ci, co mieli poczucie sprawiedliwości nie tłumaczy tego, skąd ono się wzięło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, albo zyskiwał, dlatego wielu ludzi jest też okrutnych. różne warunki, róże okoliczności, ludzie różnorodni...

fascynuje mnie jak wiele z człowieka można wyjaśnić ewolucją, ale to świadczy tylko na korzyść tej teorii, w dodatku tak mocno już potwierdzonej, że nawet kościół choć ta teoria jest mu wyraźnie w niesmak ją uznał, gwoli ścisłości, za pontyfikatu Karola Wojtyły...

teraz już tylko jedynie ci najbardziej zaklinający rzeczywistość np. kreacjoniści, głoszą różne populistyczne farmazony, które mają niby ewolucji przeczyć :D

 

-- 18 lut 2015, 21:11 --

 

Poza tym to, że hipotetycznie przetrwali ci, co mieli poczucie sprawiedliwości nie tłumaczy tego, skąd ono się wzięło.

 

skąd się wzięło, jako przypadek, który później się utrwalił bo sprzyjały temu warunki, proste.

 

-- 18 lut 2015, 21:37 --

 

Fascynuje mnie elastyczność zwolenników ewolucji do uzasadniania nią wszystkiego, co tylko można powiedzieć o człowieku, redukcja człowieka do najdoskonalszego zwierzęcia ( z jednoczesnym twierdzeniem, że ewolucja to nie doskonalenie tylko przypadek).

 

przecież dobór naturalny doskonale tłumaczy obecne organizmy jako coś bardzo złożonego pomimo tego, że ewolucja to ślepy proces.

 

ale ja wiem, kreacjoniści powtarzają ten argument, że np.: "spróbuj rzucić klocki i czy ułożą się one przypadkowo w samolot" jak mantrę, a pokazują tylko, że w temacie ewolucji są niedouczeni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, albo zyskiwał, dlatego wielu ludzi jest też okrutnych. różne warunki, róże okoliczności, ludzie różnorodni...

fascynuje mnie jak wiele z człowieka można wyjaśnić ewolucją, ale to świadczy tylko na korzyść tej teorii, w dodatku tak mocno już potwierdzonej, że nawet kościół choć ta teoria jest mu wyraźnie w niesmak ją uznał, gwoli ścisłości, za pontyfikatu Karola Wojtyły...

teraz już tylko jedynie ci najbardziej zaklinający rzeczywistość np. kreacjoniści, głoszą różne populistyczne farmazony, które mają niby ewolucji przeczyć :D

 

Poza tym to, że hipotetycznie przetrwali ci, co mieli poczucie sprawiedliwości nie tłumaczy tego, skąd ono się wzięło.

 

skąd się wzięło, jako przypadek, który później się utrwalił bo sprzyjały temu warunki, proste.

 

Fascynuje mnie elastyczność zwolenników ewolucji do uzasadniania nią wszystkiego, co tylko można powiedzieć o człowieku, redukcja człowieka do najdoskonalszego zwierzęcia ( z jednoczesnym twierdzeniem, że ewolucja to nie doskonalenie tylko przypadek).

 

przecież dobór naturalny doskonale tłumaczy obecne organizmy jako coś bardzo złożonego pomimo tego, że ewolucja to ślepy proces.

 

ale ja wiem, kreacjoniści powtarzają ten argument, że np.: "spróbuj rzucić klocki i czy ułożą się one przypadkowo w samolot" jak mantrę, a pokazują tylko, że w temacie ewolucji są niedouczeni.

 

Kreacjoniści są niedouczeni, za to Twoja koncepcja co do poczucia sprawiedliwości ma głębokie podstawy naukowe...Tylko że nic nie wiemy o genie odpowiedzialnym za poczucie sprawiedliwości, poza tym nie jest tak, że rodzice zyskują nową właściwość i przekazują ją potomstwu.

 

skąd się wzięło, jako przypadek, który później się utrwalił bo sprzyjały temu warunki, proste

 

To jakiś absurd. Poczucie sprawiedliwości nie powstaje przez przypadek, tylko w wyniku wychowania i wpływu otoczenia(alternatywnie możliwe że każdy się rodzi z takim naturalnym poczuciem, a wychowanie i wpływ otoczenia mogą je zepsuć i stłumić bądź rozwinąć). To nie ma nic wspólnego z ewolucją i dziedziczeniem.

 

przecież dobór naturalny doskonale tłumaczy obecne organizmy jako coś bardzo złożonego pomimo tego, że ewolucja to ślepy proces.

 

Jest dokładnie na odwrót, dobór naturalny dotyczy przetasowania istniejących już genów (ich wariantów), więc nie tłumaczy jak z formy prostej mogłaby powstać bardziej złożona.

 

fascynuje mnie jak wiele z człowieka można wyjaśnić ewolucją, ale to świadczy tylko na korzyść tej teorii, w dodatku tak mocno już potwierdzonej, że nawet kościół choć ta teoria jest mu wyraźnie w niesmak ją uznał, gwoli ścisłości, za pontyfikatu Karola Wojtyły..

 

To była luźna wypowiedź, a nie żadne oficjalne stanowisko czy wypowiedź ex cathedra, więc nie można powiedzieć, że Kościół coś uznał. Kościół zresztą nie zajmuje się weryfikacją teorii naukowych, poza tym teoria ewolucji może znaczyć bardzo różne rzeczy, więc nie wiadomo co JP2 miał na myśli (ale z pewnością darzył naukę szacunkiem).

Wcześniej Pius 12 natomiast w encyklice Humani generis (ex cathedra) potępia fałszywe uogólnienie teorii ewolucji czyli światopogląd, który powstał wokół niej.

 

Są mianowicie najpierw tacy, którzy system tzw. ewolucji, nawet w dziedzinie nauk przyrodniczych dotąd niezbicie nie udowodniony, nieroztropnie i bez zastrzeżeń stosują do wytłumaczenia początku wszechrzeczy, przyjmując śmiało monistyczne i panteistyczne wymysły o świecie całym, nieustannej ewolucji podległym. Tą właśnie hipotezą posługują się chętnie zwolennicy komunizmu, aby skuteczniej rozszerzać i naprzód wysuwać swój dialektyczny materializm, który wszelką ideę Boga z umysłów całkowicie wyplenia.

 

Owszem, teoria ewolucji jest udowodniona o tyle, że rzeczywiście powstają nowe gatunki jako odmiany już istniejących, ale do tego dodaje się jakąś fantastyczną nadbudowę.

 

ale ja wiem, kreacjoniści powtarzają ten argument, że np.: "spróbuj rzucić klocki i czy ułożą się one przypadkowo w samolot" jak mantrę, a pokazują tylko, że w temacie ewolucji są niedouczeni.

 

To wyjaśnij mi, czemu ten argument nie ma sensu, chętnie się douczę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren,

 

Kreacjoniści są niedouczeni, za to Twoja koncepcja co do poczucia sprawiedliwości ma głębokie podstawy naukowe...Tylko że nic nie wiemy o genie odpowiedzialnym za poczucie sprawiedliwości, poza tym nie jest tak, że rodzice zyskują nową właściwość i przekazują ją potomstwu.

 

to nie jest moja koncepcja ;)

nabytych cech sie nie dziedziczy a ktoś mówi że tak? :roll:

To jakiś absurd. Poczucie sprawiedliwości nie powstaje przez przypadek, tylko w wyniku wychowania i wpływu otoczenia(alternatywnie możliwe że każdy się rodzi z takim naturalnym poczuciem, a wychowanie i wpływ otoczenia mogą je zepsuć i stłumić bądź rozwinąć). To nie ma nic wspólnego z ewolucją i dziedziczeniem.

 

no tak jak to rozumiesz to faktycznie absurd, tylko, że tu chodzi o biologiczny hardware dzięki któremu to społecznie zapośredniczone poczucie sprawiedliwości może funkcjonować.

 

 

co do reszty to tu masz dobry artykuł na ten temat:

 

 

"Nieredukowalna złożoność", czyli coś bardzo skomplikowanego nie mogło powstać z czegoś prostego

 

Kreacjoniści wpadli na ten pomysł stosunkowo niedawno i dla lepszego efektu, nadali mu ten poważnie brzmiący termin, postulując że bardzo złożone organy np. oko, w ogóle nie mają sensu, jeśli tylko zabrać z nich chociaż jeden element. Jest to elementarny (lub celowy) brak zrozumienia czym jest ewolucja, ponieważ ewolucja nie tworzy złożonych organów tak jak my budujemy zegarek, który nie działa dopóki go nie złożymy, ale tworzy złożone organy z prostszych organów - już działających.

 

Ponieważ mutacje są ślepe i organizm nie potrafi nakierować się na jakąś zmianę, to nie ma możliwości aby nagle powstał bardzo złożony organ. Np. aby dojść do skomplikowanego organu, bez przechodzenia przez etap prostszy, mutacje musiałyby następować po sobie, jedna po drugiej W OKREŚLONYM KIERUNKU. Ale ponieważ te mutacje nie pełniłyby jeszcze żadnej funkcji, to nie działałby na nie żaden filtr i nie faworyzował danych osobników, odrzucając niewłaściwe mutacje a przepuszczając właściwe. Nie ma filtru otoczenia - nie ma kierunku ewolucji (chyba że zajdą inne mechanizmy - punkt 19). Wszystko opiera się na stopniowej modyfikacji prostszych organów. Przykładem niech będzie oko - bardzo wyspecjalizowany i skomplikowany organ, często występujący jako argument na poparcie "nieredukowalnej złożoności". Zobaczmy ilustrację.

 

 

Ewolucja oka od prostego receptora na skórze, reagującego na światło, aż do skomplikowanego narządu. Wszystkie etapy służyły temu samemu - lepszej orientacji w środowisku. U jakiegoś osobnika zaszła jakaś dziwna zmiana w receptorze, który "wykrzywił się" w formę kubka i dał mu przewagę konkurencyjną. Kolejne np. 200 lat później u jakiegoś osobnika wystąpiła jakaś dziwna błona, która dała dalszą przewagę nad innymi. Dalej u jakiegoś osobnika pojawił się jakiś dziwny przejrzysty galaretowaty paproch, który o dziwo umożliwił lepszą wizję otoczenia, bo zaczął pełnić funkcję soczewki. I tak dalej, i tak dalej. Ponieważ te mutacje dały przewagę i po jakimś czasie zmodyfikowały całą populację, to następuje sprzężenie zwrotne - będzie ich w populacji coraz więcej i staną się one "bazą" do kolejnych mutacji. Dzięki temu ewolucja się nie cofa a zawsze idzie naprzód. Organy proste przeistaczają się w organy złożone a "nieredukowalna złożoność" pokazuje brak zrozumienia tego mechanizmu.

 

 

(...)

 

 

Ludzkie uczucia są wyższego rzędu i nie mogły powstać w "zwierzęcej ewolucji"

 

Weźmy sobie jakieś wysokie ludzkie uczucie, np. miłość. Odpowiedzmy sobie na pytanie - które osobniki przekażą więcej genów, te które są zimne i obojętne, czy te u których pojawiają się mechanizmy sprawiające, że z jakichś dziwnych powodów rodzic otacza opieką swoje dzieci i swojego partnera. Że w obliczu zagrożenia broni swojej rodziny, że przynosi do gniazda pokarm i wytwarzając więź z partnerką doprowadza do wielokrotnych kopulacji? Jeśli matka rodzi niewielką liczbę młodych, narażonych na niebezpieczeństwa, lub nie potrafiących samodzielnie żyć, to siła więzi między nimi decyduje o przetrwaniu i późniejszym przekazaniu genów przez te dzieci - genów zawierających tę więź. Z drugiej strony matka u której ta więź będzie słaba, jest bardziej narażona na utratę potomstwa a tym samym mniej jej genów będzie przekazanych dalej. Inne uczucia :

 

współczucie, altruizm - dbanie o inne osobniki w stadzie zwiększa szanse na przetrwanie blisko spokrewnionych linii

zazdrość - uczucie wzmagające współzawodnictwo i dochodzenie do wyższej pozycji w stadzie, umożliwiające łatwiejsze przekazanie genów

nienawiść - bezpośrednia konsekwencja strachu - najbardziej pierwotnego z uczuć, wywodzącego się wprost z instynktu przetrwania, osobniki nie znające strachu natychmiast odpadają (padają ofiarą drapieżników) i nie przekazują genów.

 

 

 

http://nietuzinkowyblognaukowy.blogspot.com/2012/06/20-najwiekszych-mitow-na-temat-ewolucji.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba trzeba by zrobić oddzielny wątek pod tytułem "teoria ewolucji" albo "refren a teoria ewolucji" czy "całe forum przekonuje refren do teorii ewolucji" ;)

W każdym razie zeszło z tematu piekła (choć moim zdaniem tylko pozornie)

 

jetodik, znam ten artykuł. Poza tym, że zaciemnia (jak każdy tekst próbujący rozmyć fakt, że konsekwentni zwolennicy samoistnego powstania życia w istocie wierzą, że dalekim przodkiem człowieka była bakteria), ma też pewne zalety:

- odróżnia zjawisko ewolucji od teorii ewolucji (tylko na pierwsze są niezbite dowody, ale nie pokazują, żeby to zjawisko miało spektakularny charakter)

- mówi o tym, że nie udało się jak dotąd stworzyć drabiny(drzewa) pokazującej, jak z bakterii powstały wszystkie inne gatunki aż do człowieka

- mówi o tym, że koncepcja powstania życia z materii nieorganicznej nie należy do zjawiska ewolucji (czyt. nie ma na to dowodów i nie wchodzi ona w wąską "naukową część" ewolucji, a nie ma dowodów bo jest to raczej spekulacja naukowa próbującą uspójnić teorię braku Boga)

- pokazuje, że w istocie to, co wiemy, to tyle, że istnieje w przyrodzie pewna międzypokoleniowa zmienność form różnych gatunków

- zawiera dość widoczne niekonsekwencje, z czego najistotniejsza jest według mnie taka, że z jednej strony autor się zarzeka, że ewolucja to nie to samo co doskonalenie i że ewolucja jest przypadkowa i nie tworzy "drabiny", ale jednocześnie mówi o wspólnym pochodzeniu wszystkich gatunków od najprostszego organizmu - i w tym nie ma być doskonalenia. Autor mówi "kozica nie jest lepsza od ryby", niech dokończy "człowiek nie jest lepszy od bakterii".

 

Najprawdziwsze zdanie w tym tekście to według mnie <>

 

Szczytu ewolucji faktycznie nie ma, bo nie ma uzasadnienia pogląd, że każdy gatunek (w tym człowiek) musiał powstać z jakichś poprzedzających go etapów.

 

Największym kłamstwem według mnie jest natomiast zdanie: "Ewolucja wyjaśnia zmienność życia i jego niezwykłą różnorodność. Wyjaśnia mechanizmy powstawania tych zmienności."

Jest dokładnie na odwrót. Teoria ewolucji nie wyjaśnia tej różnorodności. Gdyby mechanizm ewolucji opierał się tylko na doborze naturalnym, to upierając się, że wszystkie organizmy mają tego samego przodka, musiałby ten przodek zawierać wszystkie możliwe geny i warianty - bo dobór naturalny nie produkuje nowych genów tylko selekcjonuje. (Chyba że coś źle rozumiem). Ponieważ to nie ma sensu, ewolucjoniści dorzucili mutacje- czyli zmiany w genach spowodowane błędem w kopiowaniu kodu genetycznego. Tylko że nie znamy takich i tylu mutacji, które spowodowałyby taką różnorodność gatunków ani takich, które by to czyniły prawdopodobnym. To według mnie tak, jakby ktoś z faktu, że jakaś koszulka wyblakła, wyciągał wniosek, że za miliard lat będzie z niej stolik. No i mu się mówi "nie obserwujemy, żeby z koszulki robiły się stoliki", a on "bo mamy za krótki czas obserwacji, przez miliard lat wszystko się może zdarzyć".

 

Co do tego oka - każda zmiana od receptora do złożonego oka musiałaby wynikać z nowej mutacji. Tymczasem nie obserwujemy tylu rodzajów i takich mutacji, a prowadzą one zwykle do jakichś dysfunkcji.

 

W artykule jest:

"Dalej u jakiegoś osobnika pojawił się jakiś dziwny przejrzysty galaretowaty paproch, który o dziwo umożliwił lepszą wizję otoczenia, bo zaczął pełnić funkcję soczewki."

 

Inny opis tego paprocha:

<

 

Znajduje się w przedniej części oka, między tęczówką, a ciałem szklistym, umocowana jest na więzadełkach i mięśniach. U człowieka ma kształt dwuwypukłego krążka o promieniu około 0,5 cm. U kręgowców wodnych jest kulista.

 

W centrum soczewki znajduje się jądro soczewki (łac. nucleus lentis). Otoczone jest ono korą soczewki (łac. cortex lentis) która zbudowana jest z wydłużonych (10 mm x 10 µm) komórek pochodzenia nabłonkowego — włókien soczewki (łac. fibrae lentis), ułożonych równolegle do powierzchni, w kształt litery V, od krawędzi soczewki poprzez równik do krawędzi. Komórki te, zwykle pozbawione organelli (czasem posiadają jądra), wypełnione są krystaliną

 

Komórki te otacza torebka soczewki (łac. capsula lentis) cienka struktura, zbudowana z błon zbudowanych z proteoglikanów i włókien kolagenowych.

 

Na przedniej powierzchni soczewki, między torebką soczewki a włóknami soczewki znajduję się nabłonek soczewki umożliwiający odnowę soczewki za sprawą zdolnych do podziałów komórek z okolicy równika.

 

Soczewka zawieszona jest na włóknach, zwanych obwódka Zinna, które ją umocowują do pierścieniowatego ciała rzęskowego.

 

Jej podstawowe zadanie to umożliwienie ostrego widzenia obiektów położonych w różnej odległości za sprawą zmiany przedniej krzywizny - akomodacja.

 

Nieprawidłowy kształt soczewki jest przyczyną astygmatyzmu.>>

 

Można wierzyć, że wszystko to powstało małymi etapami, z których każdy był efektem przypadkowego błędu w kopiowaniu DNA. Można... Fakt tej wiary jest dowiedziony :)

 

Co do uczuć wyższych-mówisz, że powstają przez przypadek, a potem się utrwalają. Czyli np. przypadkowo ktoś zaczyna być opiekuńczy. I co teraz? Cecha ma szansę przetrwać, bo osobniki opiekuńcze najlepiej zadbają o swoje potomstwo i najwięcej przetrwa potomstwa osobników z tą cechą? Ale dlaczego potomstwo ma odziedziczyć tą "przypadkową" cechę i jak to się ma do genów? A jeśli ta cecha już wcześniej była w genach, to jak mogła powstać przypadkowo? Nie rozumiem tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co wy o tej ewolucji jak to powinien być temat o smażeniu się w piekle? :D

Skoro już jest temat z pytaniem, to pasowałaby tu ankieta.

Ja nie wierzę.

Chyba trzeba by zrobić oddzielny wątek pod tytułem "teoria ewolucji" albo "refren a teoria ewolucji" czy "całe forum przekonuje refren do teorii ewolucji" ;)

Popieram.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, Hmm. Dopiero teraz się zaznajomiłem z tym terminem, no i w sumie widzę, że dużo ruszam nogą. Chociaż przed braniem leków chyba też mi się zdarzało, no i w sumie leżę całe dnie w łóżku, więc to może organizm wymusza na mnie jakąkolwiek aktywność :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chrzest chyba zmywa wszelkie grzechy, wiec na łozu smierci szybko niech ksiadz spryska woda i po sprawie /opcja dla nieochrzczonych/ dla ochrzczonych wypowiedzieć formułke że "Allach to Bóg jedyny " czy cós podobnego i wedrujesz prosto do rajskiego ogrodu, gdzie juz czeka 70 dziewic.

Wiec w czym problem wgl ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę ze piekło to chęć niemożliwego już wrócenia, naprawienia, wybaczenia, zapomnienia. Suma wszystkich nie wykorzystanych szans. Przewidywalność, brak zaskoczenia, dotyku nasycenia i natchnienia. Przede wszystkim to niemożliwości wpływu na swoje losy z braku obecności fizycznej, brak istnienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wypowiedzieć formułkę że "Allach to Bóg jedyny " czy cóś podobnego i wędrujesz prosto do rajskiego ogrodu, gdzie już czeka 70 dziewic.

Wiec w czym problem wgl ?

 

bittersweet, z niebiańskim działem ds. reklamacji. W reklamie była mowa o 72 dziewicach. Dwóch brakuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli istnieje wolna wola to człowiek musi być odpowiedzialny za swoje czyny.Nie sądze by Bóg ingerował w nasze działania,wtedy bowiem bylibyśmy niczym automaty zewnętrznie sterowne pozbawione samodecydowania o własnym życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wypowiedzieć formułkę że "Allach to Bóg jedyny " czy cóś podobnego i wędrujesz prosto do rajskiego ogrodu, gdzie już czeka 70 dziewic.

Wiec w czym problem wgl ?

 

bittersweet, z niebiańskim działem ds. reklamacji. W reklamie była mowa o 72 dziewicach. Dwóch brakuje.

O-o rozumiem, ze 70 dziewic na noc to za mało :shock: bo w dzień im rzekomo zarasta, wiec wieczorem znowu trza sie brac za deflorację :D ale moze plączą sie tam jakies bez przydziału i mozna je sobie zaanektowac :idea:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet, chodzi o niezgodność zamawianego towaru z zamówieniem. 72 to 72 a nie 70. Powinni poprawić w Koranie tą cyferkę, albo zabulić mandat za wprowadzanie klienta w błąd.

 

ale moze plączą sie tam jakies bez przydziału i mozna je sobie zaanektowac :idea:

 

Z tym to już do niebiańskiego działu zaopatrzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×