Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witajcie ! Bardzo proszę was o radę / opinię.....


CITRIA

Rekomendowane odpowiedzi

khasia przede wszystkim daj sobie czas. Zmień coś w swoim życiu - cokolwiek ale systematycznie zmieniaj powolutku po kolei kolejne drobiazgi - choćby fryzurę, choćby kup sobie nowy ciuch... Najważniejsze postaraj się o nowe znajomości i staraj się jak najmniej myśleć o przeszłości. Skoncentruj się na przyszłości. Wiem Kochana, że to trudne ale do tego potrzebny jest czas abyś poczuła, że możesz żyć inaczej a wówczas zaczniesz wierzyć, że coś dobrego jeszcze może w życiu Cię spotkać. Dostrzeżesz też różnicę pomiędzy życiem z tym człowiekiem a nowym, bez niego. Wówczas przestaną Cię prześladować te absurdalne wyrzuty sumienia. Może być Ci przykro, że związek nie przetrwał - w końcu pokładałaś w nim wiele nadziei, ale nie stwarzaj sobie wyrzutów sumienia.

 

Eh, nadal nad tym pracuję - jest dużo lepiej i mój ex radzi sobie nieźle ale jeszcze 4 miesiące temu wyglądało to tragicznie. W moim przypadku to ja byłam kompletnie uzależniona od niego - poznaliśmy się w trudnym dla mnie okresie, gdy chciałam już tylko umrzeć i dążyłam do tego :? Niestety, to nie jest tak, że ludzie należą się Nam z urzędu. Decyzja o rozstaniu była aktem desperacji, o absurdzie, bo wiele mu zawdzięczam (zamknął mnie w szpitalu psychiatrycznym, parę razy ratował mi życie gdy usiłowałam sobie je odebrać itp) i będę mu za to zawsze wdzięczna, ale nic nie poradzę, że go nie kocham. Unieszczęśliwialiśmy się nawzajem - nie na tym polega życie, a ono jest długie - teraz popadł w złe towarzystwo, ale to jego wybór. Długo miałam wyrzuty że niby go zostawiłam, a on spada na psy ale jak sięgnę pamięcią jemu zawsze takie towarzystwo odpowiadało - nigdy nie mogłam się dogadać z jego znajomymi, ba, popadałam w alkoholizm i narkotyki przez to środowisko. Było to pomiędzy Nami kością niezgody. Mamy zupełnie inne charaktery, zupełnie inne priorytety i ambicje życiowe. Czy rozstanie nie było najlepszym wyjściem :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

musze przemyslec to co napisalas.. pozdrawiam:)

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:09 pm ]

khasia przede wszystkim daj sobie czas

Czasu nie ma:( ojciec całymi dniami mnie "gnoi". wciąż przypomina byłego, że może lepiej zebym z nim byla niz sama, a czasem kombinuje jakby tu zeswatac mnie z koega z pracy, bo on chce bym miala meza i dzieci, jak inne w moim wieku;/ Moze to smiesznie brzmi, ale ja slucham tego w dzien, w dzien jaka jestem bezwartosciowa, nic nie znaczaca, "cofnieta" w rozwoju o 10 lat! To juz mi sie wbija w glowe!

 

znajomości i staraj się jak najmniej myśleć o przeszłości

Jakos ich nie widze.. trzeba miec kase, by gdzies wyjechac, na jakis koncert, itd., a ja wciaz oszczedzam na bilet w jedna strone.. moze odwaze i uciekne stad jak najadalej z desperacji,np. za granice, jesli nie bedzie mi glupio, wstyd prosic o pomoc znjaomych :( i nie dostane zawrotow glowy i mdlosci juz na samym lotnisku, albo do kuzynek, 500 km stad, zawsze przyda im sie pomoc na roli;(

 

mój ex radzi sobie nieźle

Moj nie, czuje ze to zrobi. Najgorsze jest to, że mowilam jego siostrze, ze on potrzebuje pomocy. Nie odzywa sie i nie widzi co sie moze stac. Chyba byloby juz lepiej gdyby spadł na psy. Tylko on zawsze należał do "porządnych"( w cudzysłowiu pisze bo to jest tylko OTOCZKA, wewnatrz w nim są dwie olbrzymie skrajnosci, siły, ktore niszcza wewnatrz i na zewnatrz siebie nawzajem, tzn. potrafi byc chamski, potwornie nieludzki, a potem mógłby za Ciebie skoczyc w ogien). Siedział i zgłębiał zainteresowania albo myślał o doktoracie. Rzadko pił. Raz tylko namowił mnie na cpanie i to było wszystko.

 

ale nic nie poradzę, że go nie kocham

ja nie wiem czy kocham, kochalam go bardzo mocno, ale zniszczyl juz na samym starcie uczucia szantazami. trudna historia.

 

Mamy zupełnie inne charaktery, zupełnie inne priorytety i ambicje życiowe. Czy rozstanie nie było najlepszym wyjściem

jak najabardziej, najlepszym wyjsciem. Jesli miałabyś sie niszczyc w ten sposób, bedąc z nim popadając w inne uzależnienia, to co to za sens zycia takiego w związku?związek ma inne cele, przede wszystkim rozwoj.

My niestety mielismy podobne ambicje, priorytety, co niestety utrudnialo rozstanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko wiem, ze tez ponosze wine za to, że pozwalałam mu sie upokarzac, zgadzac się na rzezczy, które wymuszał szantażem.. i czuje sie winna.

 

khasiu ja tez się tak kiedyś czułam, ale teraz wiem - ani ty ani ja nie jesteśmy winne temu że ktoś nas poniża ! trzeba to wyrwać jak chwast ze swojej psychiki...

 

 

Mam mdlosi, kamien w brzuchu, czuje sie nikim i chcialabym "zwymiotowac" te wspomnienia, które odbieraja mi chec do zycia.

 

myslę ze to byla naturalna reakcja. Im wiecej bedziesz mowic tym mnie bedziesz sama sie w tym dusic i bedziesz umiala otworzyc sie przed psychiatra.

Z pewnoscia nie byloby lepiej gdybys wszystko spychala w niepamiec, bo przy nastepnym zakrecie zyciowym wszystko znowu uderzy w ciebie tylko ze tym razem ze zdwojoną sila !

 

 

Po pierwsza to musicie sobie wybaczyc i przestac zamartwiac nad tym.

 

mariusz123567 gdyby to było takie proste ! najpierw musze zmienić kod moich wspomnień w mózgu :/ troche czasu mi to zajmie...

 

bethi i khasiu myslę ze podjelyscie jedyna wlasciwa decyzje. ja tez rozstalam sie z tymi ktorzy mnie wyniszczali, mimo iż tak jak i wy obawialam się ze jeden z nich targnie się na wlasne zycie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najpierw musze zmienić kod moich wspomnień w mózgu :/

kody to istne przeklenstwo! jak je zmienic? jak przy zmianie nie otworzyc puszki pandory i nie wywlec "przypadkiem" na zewnatrz wszystko to co zle, tych ran bolacych? albo raczej jak sie nie bac nowego i nie dostac na glowe?

 

Z pewnoscia nie byloby lepiej gdybys wszystko spychala w niepamiec

no zostaje jeszcze kartka papieru i te forum. przepraszam jesli juz was mecza moje posty :!::-| najwyzej mnie przegonicie ;p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsza to musicie sobie wybaczyc i przestac zamartwiac nad tym.

 

mariusz123567 gdyby to było takie proste ! najpierw musze zmienić kod moich wspomnień w mózgu :/ troche czasu mi to zajmie..

 

Tak się zastanawiam nad tym wszystkim i zdaje mi się że problem tkwi w tym że wypieramy wszystkie złe wspomnienia do podświadomości, nie potrafimy tego zintegrować ze swoją osobowością, przyznać się przed samym sobą że było źle, tragicznie, pozwolić sobie odczuć ból, wybaczyć sobie samemu, że nie byliśmy na tyle mądrzy by temu złu zapobiec - by jakkolwiek uniknąć złego. Póki nie uświadomimy sobie że to nie nasza wina nie będziemy mogli odetchnąć pełną piersią, dalej złe emocje będą siedzieć w nas i tłamsić, będziemy przyciągać kolejne nieszczęścia, bo przecież nic się nam dobrego nie należy. Staniemy się zgorzkniali i mściwi. Zaczniemy wciągać w swój świat innych, aż sami utracimy nad tym kontrolę i wybuchniemy siejąc zło które kumulowało się przez ten cały czas.

 

Kod wspomnień w mózgu to coś na kształt coex'ów (dynamicznych układów psychiki) opisanych przez czeskiego psychiatrę Dr. S.Grofa, który przez 30lat badał psychikę ludzką pod wpływem psychodelików, (głownie LSD). Dzięki badaniu odmiennych stanów świadomości odkrył że wszystkie złe wyparte wspomnienia są składowane i kumulowane w matrycach opartych na pierwszym złym doświadczeniu człowieka jaki był poród. W poszczególnych etapach narodzin wyodrębnił 4 dynamiczne matryce prenatalne na których w przyszłym życiu człowiek nadbudowuje swoje złe i dobre emocje.

 

Problem tkwi w tym byśmy potrafili zintegrować całość doświadczenia w swojej osobie. Jak trudne to jest do zrobienia w normalnym stanie świadomości wiemy doskonale. Normalnie nasze mechanizmy obronne chcą wszelkimi sposobami zepchnąć przykre doświadczenia ze świadomości. Grof używał do tego celu psychodelików które są katalizatorem procesów psychicznych, więc wszystkie mechanizmy obronne załamują się i wszystko co w człowieku wychodzi na zewnątrz.

 

Niestety psychodeliki w których dżemie wielka moc są nielegalne u nas i w wielu innych krajach, chodź ludzkość używała ich od niepamiętnych czasów (ówczesny szamanizm można porównać do dzisiejszych psychologów i psychiatrów).

 

Całe szczęście że są techniki oparte na doświadczeniach z 30 lat badań nad psychodelikami. Grof i jego żona stworzyli technkę "oddychania holotropowego" (terapia holotropowa) która ujawnia emocje i pomaga zintegrować je w psyche jako całość. Niestety nie mogę powiedzieć czy to skuteczne, bo nigdy nie byłem na takim warsztacie. Być może jest ktoś kto ma w tym więcej doświadczenia, chętnie posłucham.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Normalnie nasze mechanizmy obronne chcą wszelkimi sposobami zepchnąć przykre doświadczenia ze świadomości

Niestety tak się dzieje. A jak trudno potem z tymi złymi doświadczeniami, które czasem w zyciu wychodzą z podświadomości, zetknąc się. Człowiek znów je próbuje pogrzebac w podswiadomosci.

Mi ię zdarzyło przypomniec jedną traumę z dziecinstwa. Poczulam ogromny lęk, równy lękowi przed smiercia. Pojawily się skrawki wspomnien. Poczulam pulsującą krew w glowie. Traciłam poczucie rzeczywistosci. Myslałam, że jeszcze moment i umre! Nie bylam w stanie do konca przypomniec urazu, traumy, bo bałam się że dostane wylewu! I znów zepchnełam do podświadomości, tylko od tego czasu jeszcze gorzej mi się zyje bo czuje ogromny ciężar. Ale tak jak pisałeś, niezwykle cięzko zetknąc się z urazami.

 

Ja słyszałam o integracji oddechem. Pisał o nim Colin Sisson.

 

Dzięki badaniu odmiennych stanów świadomości odkrył że wszystkie złe wyparte wspomnienia są składowane i kumulowane w matrycach opartych na pierwszym złym doświadczeniu człowieka jaki był poród. W poszczególnych etapach narodzin wyodrębnił 4 dynamiczne matryce prenatalne na których w przyszłym życiu człowiek nadbudowuje swoje złe i dobre emocje.

Jakie 4 matryce...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety tak się dzieje. A jak trudno potem z tymi złymi doświadczeniami, które czasem w zyciu wychodzą z podświadomości, zetknąc się. Człowiek znów je próbuje pogrzebac w podswiadomosci. Mi ię zdarzyło przypomniec jedną traumę z dziecinstwa. Poczulam ogromny lęk, równy lękowi przed smiercia. Pojawily się skrawki wspomnien. Poczulam pulsującą krew w glowie. Traciłam poczucie rzeczywistosci. Myslałam, że jeszcze moment i umre! Nie bylam w stanie do konca przypomniec urazu, traumy, bo bałam się że dostane wylewu! I znów zepchnełam do podświadomości, tylko od tego czasu jeszcze gorzej mi się zyje bo czuje ogromny ciężar. Ale tak jak pisałeś, niezwykle cięzko zetknąc się z urazami.

 

Przeżywałaś to tak że myślałaś że umrzesz, być może tu jest klucz do uwolnienia? Nie mówię bynajmniej o samobójstwie tylko o "odrodzeniu przez śmierć" w doświadczeniu odmiennej świadomości czy też psychodelicznym. Grof obserwował wiele takich przypadków w pracy z pacjentami którym podano psychodeliki, zadziwiający był fakt że przeżycie własnej śmierci (a także ponownych narodzin) miało zbawienny wpływ na zdrowie psychiczne tych ludzi. Tak go to zaintrygowało że zajął się przypadkami samobójstw i okazało się że osoby którym udało się przezyć własną "śmierć" diametralnie zmieniają swoje życie, samobójcy określają to jako otrzymanie drugiej szansy. Być może w samobójstwo a raczej procesy fizjologiczne w mózgu które zachodzą podczas takiej desperackiej próby "resetują" w pewnym sensie pamięć? Teraz tylko gdybam, ale coś musi być w tym że ludzie którzy przeżyli swoją śmierć nie mają już skłonności destrukcyjnych. Na tej podstawie można sądzić że pełne ponowne przeżycie traumatycznych wydarzeń (także szoku narodzin) pozwoli uwolnić człowieka od ich wpływu na przyszłe życie.

 

Grof jedną ze swych książek nazwał: "Poza mózg. Narodziny, śmierć i transcendencja w psychoterapii" i myślę że użył tego celowo, by zwrócić uwagę jak ogromny wpływ na życie człowieka ma "trauma" narodzin i nieuchronna śmierć fizyczna.

 

W pewnym sensie również śmierć psychiczna, bo mam wrażenie że czasem można być "żywym trupem, zombi".

 

 

Jakie 4 matryce...?

 

W mniej skrajnych przypadkach uleczenie może być spowodowane przez ponowne przeżycie szoku porodu, które przypomina "odrodzenie przez śmierć". W przedstawieniu 4 matryc wspomogę się 2 książką Grofa "Obszary nieświadomości":

 

"Elementy bogatych i kompleksowych treści sesji LSD odpowiadających temu poziomowi nieświadomości pojawiają się w czterech typowych układach - matrycach, czy też wzorcach doświadczeń. (...) uderzyło mnie podobieństwo między tymi wzorcami i stadiami porodu. (...) Podstawowe Matryce Okołoporodowe (BPM I-IV) są dynamicznymi systemami sterującymi (...). Posiadają własną specyficzną treść, a dokładnie zjawiska okołoporodowe. (...) Każda matryca okołoporodowa ma ustalone związki z określonymi typowymi kategoriami wspomnień z życia ludzi, (...) oraz psychopatologicznymi objawami zaburzeń psychiki". (...) BPM zostaną tu omówione w takiej kolejności w jakiej odbywają się odpowiadające im fazy porodu.

 

 

BPM I: Pierwotna jedność z matką (wewnątrzmaciczne doświadczenia przed rozpoczęciem akcji porodowej).

 

Pozbawione zaburzeń doświadczenia życia płodowego są (...) związane z błogim oceanicznym stanem świadomości, (...) doświadczeniem kosmicznej jedności.

 

BMP II: Antagonizm z matką (skurcze przy zamkniętym kanale porodowym).

 

Równowaga życia zarodka zostaje naruszona. (...) Stwarza to sytuację krańcowego zagrożenia życia, z różnorodnymi oznakami intensywnych dolegliwości fizycznych (skurcze macicy i wpływ chemiczny).

 

BPM III: Współdziałanie z matką (przechodzenie przez kanał porodowy).

 

Dla płodu oznacza to straszliwe zmagania o przeżycie z mechanicznymi zgniatającymi naciskami i często silnym podduszeniem. Nie mniej jednak cały układ nie jest już zamknięty i pojawia się perspektywa zakończenia trudnej do wytrzymania sytuacji. Wysiłki i cele, matki i dziecka pokrywają się.

 

BMP IV: Oddzielenie od matki (zakończenie symbiozy i formowanie nowej relacji).

 

Następuje kulminacja przezywanych udręk, przeciskanie przez kanał porodowy dochodzi kresu i po najwyższym możliwym natężeniu napięć i cierpienia następuje nagła ulga i odprężenie. Kończy okres niedotlenienia.

 

 

 

Podstawą doświadczeń okołoporodowych i ich głownym rdzeniem są problemy narodzin, fizycznego bólu i udręk, starzenia się, chorób i zniedołężnienia oraz umierania i śmierci. Nieuchronnie, druzgocącemu zrozumieniu kruchości i nietrwałości człowieka jako istoty żywej, towarzyszy rozdzierający kryzys egzystencjalny. Jednostka poprzez te doświadczenia dochodzi do wniosku że niezależnie od tego co czyni w życiu nie umknie nieuniknionemu: będzie musieć opuścić ten świat pozostawiając wszystko co zgromadziła i ośiągneła i do czego była przywiązana.

 

Doświadczenia okołoporodowe są manifestacjami głębokiego poziomu nieświadomości. Podobieństwo narodzin i śmierci - wstrząsajace stwierdzenie, że początek życia jest tym samym co koniec - jest problemem filozoficznym towarzyszącym doswiadczenia okoloporodowym.

(...) Nie rzadko osoba zaangażowana w takie doświadczenie traci krytyczną świadomość, że znajduje się w sesji psychodelicznej i przejawia przekonanie że bezpośrednio styka się z groźbą smierci."

 

Tak w skrócie przedstawiają się matryce.

 

Ja słyszałam o integracji oddechem. Pisał o nim Colin Sisson.

 

Jest dużo takich technik, IO, oddychanie holotropowe, rebirthing, medytacja również koncentruje się na oddechu.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

archetyp skkąd to wiesz / gdzie to przeczytaleś ?

 

chyba nie uważnie czytałaś :P wiem to z 2 książek Grof'a - zresztą przytoczyłem tytuły w poście wyżej jak by ktoś chciał zgłębić temat :)

 

dosyć interesująca teoria ale... dla mnie chyba zbyt wydumana ;) no ale nie znam się, z pewnością ciekawe ciekawe...

 

pozdrawiam :)

 

hmm a czyż to nie ty zwróciłaś uwagę na fakt kodów w mózgu?? :P Sama wyczułaś podświadomie że coś takiego istnieje tylko inaczej to nazwałaś, ja to kiedyś sobie nazywałem schematami :)

 

khasia też zauważyła "kody":

 

kody to istne przeklenstwo! jak je zmienic? jak przy zmianie nie otworzyc puszki pandory i nie wywlec "przypadkiem" na zewnatrz wszystko to co zle, tych ran bolacych? albo raczej jak sie nie bac nowego i nie dostac na glowe?

 

być może właśnie chodzi tutaj o to by otworzyć tą puszkę pandory, wyrzucić całe zło z siebie :) to ono tłamsi i zabija życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chyba muszę przeczytać jeszcze raz twoje posty, bo zrozumiałam ze czytałeś teksty Grof'a w jakichśtam książkach :)

 

a co do "kodów" to użyłam tego pojęcia częściowo intuicyjnie a częściowo dlatego że całe nasze życie to system kodów... język jest kodem, sposób zapamietywania jest kodem...

 

A najważniejsze w zyciu to skrzetnie zakodować kod PIN do konta bo bez tego ani rusz ! ;) /wpisuje i mowie SEZAMIE OTWORZ SIE :D ALE JAKOS SKARBCA TAM BRAK... JESZCZE ;D

 

pozdroofka

 

PS. popieram puszke pandory nalezy otworzyć bo inaczej bedzie promieniowac cale zycie i toczyc jak rak wnętrznosci... trzeba wyrzucic z siebie to co zle i zrobic miejsce na to co dobre... najlepsze wciąz musi przyjsc jak w piosence ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

być może właśnie chodzi tutaj o to by otworzyć tą puszkę pandory, wyrzucić całe zło z siebie :) to ono tłamsi i zabija życie

 

Próbowałeś sam otworzyc puszkę pandory? Wydaje mi się, że od kiedy spojrzałam trochę w oczy to co złego stało się w dzieciństwie i prawdopodobnie co zniszczyło we mnie poczucie bezpieczeństwa, żyje gorzej... i nie wiem co z tym począc.. w umysle przewijaja sie różne wspomnienia. Czuje sie zniewolona przez nie. Chce zyc! A czuje się niewolnikiem przeszlosci. Wystarczy czyis podniesiony ton glosu, spojrzenie, próba manipulacji mnie, a ja sie trzese, chce biec stad jak dziecko i sie schowac jak najdalej! To w sobie odkrylam! Nie wiem co z tym zrobic! koszmar! nie umiem wrecz zyc normalnie! moze jestem archetypie teraz przy wejsciu do prawdziwego czyśca, jak myslisz? Albo zawroce do piekla? Albo przejde go jak Dante i w nagrodę zetkne sie z wolnoscia? Ale jak to zrobic? Jak zmienic korzenie? Trudno pozwolic starym obumrzec.. Zawsze boimy się to co nowe..

 

Przeżywałaś to tak że myślałaś że umrzesz, być może tu jest klucz do uwolnienia?

"W śmierci zawiera się nieśmiertelnośc (..), w śmierci niegdysiejszych doświadczen, z którymi utożsamiasz swoje "ja"." Krishnamurti

Tylko jak trudno pokonac strach przed "śmiercia"....

 

archetyp posługujesz się czysto naukową wiedzą.. a próbowałes tego doswiadczyc, np. poprzez rebrihting?

 

CITRIA łatwo sie mówi, otwórzmy puszke pandory.. i mozna to zrobic.., ale trzeba miec wsparcie, kogos kto wskaze Ci wyjscie, nie pozwoli bys sie stratowała. Ta osoba na dodatek powinna byc kilka kroków do przodu, od nas. . tak myśle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbowałeś sam otworzyc puszkę pandory?

 

Oczywiście mam świadomość że to jest bardzo trudne i często wręcz nie możliwe przy silnych mechanizmach obronnych, ale trzymanie tego w sobie prowadzi do nerwic i innych chorób. Najgorsze jest to że ciągły stres wywiera realny wpływ na połączenia nerwowe, co za tym idzie zmienia neurofizjologiczną całość mózgu. W ksiazce "wsłuchując się w prozac" przeczytałem że leki takie jak SSRI, poprzez zwrotny wychwyt serotoniny poprawiają wytwarzanie nowych połączeń nerwowych w hipokampie, odkryto też że samobójcy maja mniej połączeń w hipokampie niż ludzie zdrowi. Dlatego wydaje mi sie że optymalnym leczeniem była by psychoterapia oparta na dynamicznym przezywaniu emocji (wszelkie terapie oparte na oddechu i psychodeliczna) by otworzyć puszkę pandory i wygnać zło, całość uzupełniona lekami które przywracają poprawną neurofizjonomię mózgu.

 

Wydaje mi się, że od kiedy spojrzałam trochę w oczy to co złego stało się w dzieciństwie i prawdopodobnie co zniszczyło we mnie poczucie bezpieczeństwa, żyje gorzej... i nie wiem co z tym począc.. w umysle przewijaja sie różne wspomnienia. Czuje sie zniewolona przez nie. Chce zyc! A czuje się niewolnikiem przeszlosci. Wystarczy czyis podniesiony ton glosu, spojrzenie, próba manipulacji mnie, a ja sie trzese, chce biec stad jak dziecko i sie schowac jak najdalej! To w sobie odkrylam! Nie wiem co z tym zrobic! koszmar! nie umiem wrecz zyc normalnie! moze jestem archetypie teraz przy wejsciu do prawdziwego czyśca, jak myslisz? Albo zawroce do piekla? Albo przejde go jak Dante i w nagrodę zetkne sie z wolnoscia? Ale jak to zrobic? Jak zmienic korzenie? Trudno pozwolic starym obumrzec.. Zawsze boimy się to co nowe..

 

Myślę że po prostu ciągle żyjesz przeszłością, ciągle analizujesz dawne sprawy na które nie masz już wpływu, co więcej patrzysz przez ich pryzmat na Świat, a to zaciemnia ci jego prawdziwy obraz.

 

Czyż nie jest tak że patrzymy na życie przez pryzmat swoich doświadczeń?

 

Tak powiedział jeden z mistrzów buddyjskich: "Czyż w głowie nie ma nic więcej co by się wcześniej nie wyryło w zmysłach?"

 

Jaka jest droga do wolności?

 

Nie wiem, wciąż szukam. Analiza jest dobra dla każdego, ale roztrząsanie sprawy w nieskończoność przy jednoczesnym tłumieniu emocji prowadzi do udręki.

 

Piekło? Nie - raczej czyściec na ziemi.

 

"Piekło. Płonie w nim ta część człowieka która trzyma się życia - wspomnień, ludzi, miejsc, wszystko trzeba wypalić, to nie jest kara tylko uwolnienie duszy. Chodzi o to, że jeśli boisz się śmierci i nie chcesz odejśc, diabły rozszarpują twoje życie na strzępy, jeśli jednak pogodziłeś się z losem, stają się aniołami które uwalniają Cię z tego świata,to kwestia spojrzenia, wszystko gra." to cytat z filmu - Drabina Jakubowa

 

archetyp posługujesz się czysto naukową wiedzą.. a próbowałes tego doswiadczyc, np. poprzez rebrihting?

 

Tak posługuję się naukową wiedzą bo chcę zrozumieć co we mnie siedzi, sam mam problemy i to właśnie przygoda odkrywania samego siebie pomaga mi zrozumieć. Niestety nie mam doświadczeń z rebrihtingiem, mam za to z psychodelikami które Grof używał do badań nad ludzka psyche.

 

CITRIA łatwo sie mówi, otwórzmy puszke pandory.. i mozna to zrobic.., ale trzeba miec wsparcie, kogos kto wskaze Ci wyjscie, nie pozwoli bys sie stratowała. Ta osoba na dodatek powinna byc kilka kroków do przodu, od nas. . tak myśle.

 

Oczywiście że trzeba mieć wsparcie, to coś jak opiekun w sesjach z LSD, który uważa by osoba pogrążona w odmiennym stanie świadomości nie zrobiła sobie krzywdy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze jest to że ciągły stres wywiera realny wpływ na połączenia nerwowe, co za tym idzie zmienia neurofizjologiczną całość mózgu

Pewna pani psycholog powiedziała mi, że pod wpływem stresu zmniejsza sie hipokamp..

 

Dlatego wydaje mi sie że optymalnym leczeniem była by psychoterapia oparta na dynamicznym przezywaniu emocji (wszelkie terapie oparte na oddechu i psychodeliczna)

A to ciekawe co napisałes.. Wpadła mi jeszcze do głowy jedna myśl.. Przecież ilekroc doswiadczamy stresu, nie wiem czy zauważyłes, nasz oddech staje się płytki.. Próbujemy tłumic emocje, myśli wrzucic do podswiadomosci. Oddychając świadomie, możemy przywrócic je, i z pomocą osób dokonac integracji. Tylko z pomocą osób.. Niemożliwe chyba tego dokonac samemu człowiekowi. Inni nie są nawet tego świadomi.

 

Myślę że po prostu ciągle żyjesz przeszłością, ciągle analizujesz dawne sprawy na które nie masz już wpływu, co więcej patrzysz przez ich pryzmat na Świat, a to zaciemnia ci jego prawdziwy obraz.

To jest prawda, przez to czuje sie jak w więzieniu, i szamocze sie sama ze sobą. a swiadomosc podobno jest jak otwarta przestrzen wg buddystów.

 

 

"Piekło. Płonie w nim ta część człowieka która trzyma się życia - wspomnień, ludzi, miejsc, wszystko trzeba wypalić, to nie jest kara tylko uwolnienie duszy. Chodzi o to, że jeśli boisz się śmierci i nie chcesz odejśc, diabły rozszarpują twoje życie na strzępy, jeśli jednak pogodziłeś się z losem, stają się aniołami które uwalniają Cię z tego świata,to kwestia spojrzenia, wszystko gra." to cytat z filmu - Drabina Jakubowa

jakże prawdziwe te słowa.. dziekuje za ten cytat:)

 

psychodelikami które Grof używał do badań nad ludzka psyche

z jakimi? zapisuja je w gabinetach psychiatrzy? :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewna pani psycholog powiedziała mi, że pod wpływem stresu zmniejsza sie hipokamp..

 

Tak właśnie to miałem na myśli, a zmniejsza się dlatego że stres niszczy połączenia nerwowe, tym samym realnie oddziałuje na nas. To jest wytłumaczenie faktu, że na poprawę terapii lekami czeka się 3-4 tygodnie i dlatego też powinno się brać je przez dłuższy okres czasu. W ciężkich psychozach mózg jest tak z degenerowany że może być ciężko przywrócić go do neurofizjologiczniej "normy".

 

Czytam na forum często że wiele osób przerywa lub opóźnia leczenie lekami, tym samym szkodzą sobie sami.

 

 

A to ciekawe co napisałes.. Wpadła mi jeszcze do głowy jedna myśl.. Przecież ilekroc doswiadczamy stresu, nie wiem czy zauważyłes, nasz oddech staje się płytki.. Próbujemy tłumic emocje, myśli wrzucic do podswiadomosci. Oddychając świadomie, możemy przywrócic je, i z pomocą osób dokonac integracji. Tylko z pomocą osób.. Niemożliwe chyba tego dokonac samemu człowiekowi. Inni nie są nawet tego świadomi.

 

Tak, dlatego często słyszy się porady by przy stresie wziąć kilka głębokich spokojnych równomiernych oddechów, bo znów wzmożony oddech powoduje hiperwentylację (co ciekawe terapia holotropowa jest oparta na hiperwentylacji, emocje które wyszły podczas takiej sesji są konfrontowane z obecną wiedzą pacjenta a tym samym podawane świadomemu przewartościowaniu - integracji) np. jest to częstym zjawiskiem w histerii, a Grof doszedł do tego że osoby wpadające w histerię podświadomie chcą pomóc sobie hiperwentylując, wyrzucając tym samym złe emocje z siebie. Tak jak zauważyłaś nie są tego świadomi, ale organizm ich sam próbuje regulować.

 

 

To jest prawda, przez to czuje sie jak w więzieniu, i szamocze sie sama ze sobą. a swiadomosc podobno jest jak otwarta przestrzen wg buddystów.

 

Tak, często wydaje się wtedy że muruje się w około siebie mur z cegieł jak w tej piosence pinkfloyd (nie pamietam tytulu). Musisz poszerzyć świadomość, co ciekawe oddech potrafi tego dokonać, a psychodeliki są znane z tego że poszerzają świadomość.

 

 

(...) jeśli jednak pogodziłeś się z losem, stają się aniołami które uwalniają Cię z tego świata,to kwestia spojrzenia, wszystko gra." to cytat z filmu - Drabina Jakubowa

jakże prawdziwe te słowa.. dziekuje za ten cytat:)

 

Tak więc ważne by pogodzić się z losem, z tym co jest w nas, z tym czego doświadczyliśmy: czy to złego czy dobrego, otworzyć się takim jakim się jest, a wtedy staniemy się wolni, zmieni się spojrzenie.

 

 

psychodelikami które Grof używał do badań nad ludzka psyche

z jakimi? zapisuja je w gabinetach psychiatrzy? :mrgreen:

 

hehe z LSD ;) oczywiście że nie przepisują ich w gabinetach, brałem je nie zgodnie z naszym prawem, ale cii hoo szaa :)

 

Wiem że "zapisują je" to skrót myślowy, ale gdyby można było prowadzić terapie psychodeliczną to psychodelików nie można by było przepisywać jak antydepersantów. LSD działa jak katalizator procesów psychicznych, wyobrażasz sobie co by się działo gdyby osoba z psychozą wzięła to bez kontroli? Mogła by sobie zrobić krzywdę. Podanie niektórym osobą LSD może być istnym otwarciem bram do "piekła", w zależności co przeżyły w swoim życiu. Po LSD wszystkie mechanizmy ulegają osłabieniu i otwieramy drzwi do duszy, przysłowiową "puszkę pandory", skrywane traumy i stłumione emocje wychodzą na zewnątrz. Po ponownym przeżyciu i domknięciu "postaci" (ala terapia Gestalt) osoba zostaje oczyszczona.

 

"Piekielny (czyścowy?) płomień" oczyszcza duszę, która powstaje jak mityczny "feniks z popiołów" :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Archetypie , jak czytam Twój post to, aż mi zapiera dech w piersiach :mrgreen: Piszesz tak ciekawie, do tego stopnia, że długo analizuje Twe słowa po odejsciu od monitora :mrgreen:

 

Tak właśnie to miałem na myśli, a zmniejsza się dlatego że stres niszczy połączenia nerwowe, tym samym realnie oddziałuje na nas.

Wystrzegałam się psychiatry od paru lat, choc miałam stwierdzona u psychologa nerwicę depresyjną. Chciałam sama walczyc, ale życie jest jakie jest i cały czas rzuca nas w wir dnia codziennego, któremu ciężko czasami podołac. Dlatego nie mogę już się doczekac wizyty w gabinecie u psychiatry. Gorzej mi sie mysli, mam luki w pamieci, itd..... Moje połączenia sa zaburzone :?

 

Grof doszedł do tego że osoby wpadające w histerię podświadomie chcą pomóc sobie hiperwentylując, wyrzucając tym samym złe emocje z siebie

Fakt! Wystarczy je dobrze poobserwowac!

 

Tak więc ważne by pogodzić się z losem, z tym co jest w nas, z tym czego doświadczyliśmy: czy to złego czy dobrego, otworzyć się takim jakim się jest, a wtedy staniemy się wolni, zmieni się spojrzenie.

A inne osoby? Ex rzucił na mnie klątwe. Uważa, że jestem sprawczynią jego złego stanu zdrowia i zabije się, bo nie chciałam wrocic od listopada(a własciwie zabija sie od pól roku). Rodzina i jego znajomi, wytykaja mnie palcem, bo jestem "zimna",itd. Mam poprostu przejsc obok tego obojetnie? Trudno zyc bez poczucia winy przy podejmowaniu własciwych dla nas wyborów. Usiąśc pod drzewkiem i powiedziec, ze ok!

 

hehe z LSD oczywiście że nie przepisują ich w gabinetach, brałem je nie zgodnie z naszym prawem, ale cii hoo szaa :)

gdzie? :mrgreen:

 

"Piekielny (czyścowy?) płomień" oczyszcza duszę, która powstaje jak mityczny "feniks z popiołów" :)

też lubię używa metafory z Feniksem:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Archetypie , jak czytam Twój post to, aż mi zapiera dech w piersiach :mrgreen: Piszesz tak ciekawie, do tego stopnia, że długo analizuje Twe słowa po odejsciu od monitora :mrgreen:

 

upsss.. chyba zapomnieliśmy czyj to temat :P mam nadzieje że CITRIA nie będzie zła :) O ile dobrze rozumiem to miło mi że moje słowa pomagają Ci spojrzeć na to z innej perspektywy :) Pisząc z Tobą sam uświadamiam sobie te sprawy na nowo i utrwalam w przekonaniu że nie jest tak źle, jak by nam czasem się wydawało, istnieje droga wyjścia z labiryntu dróg :)

 

 

Wystrzegałam się psychiatry od paru lat, choc miałam stwierdzona u psychologa nerwicę depresyjną. Chciałam sama walczyc, ale życie jest jakie jest i cały czas rzuca nas w wir dnia codziennego, któremu ciężko czasami podołac. Dlatego nie mogę już się doczekac wizyty w gabinecie u psychiatry. Gorzej mi sie mysli, mam luki w pamieci, itd..... Moje połączenia sa zaburzone :?

 

By samemu walczyć trzeba żyć w odpowiednim środowisku, odpowiednio odżywiać się, mieć wsparcie duchowe i psychiczne, bez tych warunków to "walka z wiatrakami". Jeden dzień zniesiesz to, dasz radę by w następnym pogrążyć sie głębiej.

 

Wiele czynników musi być spełnionych by można było obejść się bez leków i psychiatry. Dobrze że masz tego świadomość. Tak, więc:

 

"Słuchaj mnie, moich słów, mojej ciszy, mojego istnienia. Próbuj zrozumieć to, co tutaj się dzieje, co tutaj się zdarza, a potem sama podejmuj decyzje. Nie zrzucaj odpowiedzialności na nikogo innego. Taka jest droga wzrastania. Taka jest droga, którą się dociera."

 

Osho, The Dhammapada: The Way of the Buddha

 

 

Grof doszedł do tego że osoby wpadające w histerię podświadomie chcą pomóc sobie hiperwentylując, wyrzucając tym samym złe emocje z siebie

 

Fakt! Wystarczy je dobrze poobserwowac!

 

Człowiek nawet w szaleństwie potrafi być racjonalny, bo chodź ułudę i maję bierze za fakt to działa na ich podstawie racjonalnie.

 

 

Tak więc ważne by pogodzić się z losem, z tym co jest w nas, z tym czego doświadczyliśmy: czy to złego czy dobrego, otworzyć się takim jakim się jest, a wtedy staniemy się wolni, zmieni się spojrzenie.

A inne osoby? Ex rzucił na mnie klątwe. Uważa, że jestem sprawczynią jego złego stanu zdrowia i zabije się, bo nie chciałam wrocic od listopada(a własciwie zabija sie od pól roku). Rodzina i jego znajomi, wytykaja mnie palcem, bo jestem "zimna",itd. Mam poprostu przejsc obok tego obojetnie? Trudno zyc bez poczucia winy przy podejmowaniu własciwych dla nas wyborów. Usiąśc pod drzewkiem i powiedziec, ze ok!

 

Gdyby miał to zrobić, zrobił by po pierwszej deklaracji. Chłopak jest zaburzony, sytuacja go przerosła, a lęk przed odrzuceniem skłonił go do tego by Cię szantażować. Związki są nazbyt skomplikowane by po przejściach udało się rozwiązać ten "węzeł Gordyjski". Często wina leży po obu stronach, choć szala może być przechylona na jedną ze stron. Jak zapewne wiesz "węzeł Gordyjski" został przecięty, innego rozwiązania nie znaleziono. Są sprawy zwłaszcza w związkach, które po nagromadzeniu, tak się zlewają, gmatwają, że nie sposób dojść czegokolwiek jeśli nie zostało to rozwiązane w chwili kiedy problem się pojawił.

 

Mówią że "niedomówienia są gorsze od nieobecności" i powinniśmy o tym pamiętać angażując się emocjonalnie w drugiego człowieka. Kiedy złe emocje wezmą górę najczęściej jest już za późno. Pozostaje zacząć od nowa z innym człowiekiem, bogatsi o doświadczenia, być może nie przyciągniemy do siebie toksycznej osoby i tym razem powiedzie się.

 

Szkoda że sam nie umiem tych rad wcielić w życie. Dobrze gada się a życie swoje. Zawsze jest o krok przed nami. :/

 

 

hehe z LSD oczywiście że nie przepisują ich w gabinetach, brałem je nie zgodnie z naszym prawem, ale cii hoo szaa :)

 

gdzie? :mrgreen:

 

w lesie, na łące, w domu, w szkole, na basenie.. chodź w 2 ostatnich nie powinno się.. :/

 

 

"Piekielny (czyścowy?) płomień" oczyszcza duszę, która powstaje jak mityczny "feniks z popiołów" :)

 

też lubię używa metafory z Feniksem:)

 

Skoro lubisz i sprawia CI to przyjemność to tutaj masz coś podobnego:

 

"Prawdziwy mędrzec na powrót staje się dzieckiem. Krąg się zamyka – od dziecka, znów po dziecko.Tamto pierwsze dziecko było początkiem podróży. Drugie dzieciństwo jest dopełnieniem podróży. Pierwsze narodziny są narodzinami ciała, drugie są narodzinami świadomości. Pierwsze narodziny czynią cię człowiekiem, drugie narodziny czynią cię bogiem." Osho, The Dhammapada: The Way of the Buddha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

być może nie przyciągniemy do siebie toksycznej osoby i tym razem powiedzie się.

Wierzysz w to? Nierozwiązane problemy przyciągają te same problemy, by je rozwiązac ;/

 

nie zbyt, dlatego napisałem być może ;)

 

Skąd znasz autora Osho?

 

hmm.. nie pamiętam zbytnio pewnie z głębin internetu :P

 

ehh podły dzień.. przestaliśmy się rozumieć z dziewczyną, a na dodatek nie odzywamy się, czuje że związek dogorywa :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×