Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pornografia to normalka?


Gość Sylwia234

Rekomendowane odpowiedzi

31 minut temu, JERZY62 napisał:

Bo ruchanie to ruchanie :classic_tongue:

Yyy...ja tam wolę wątki związane z podstępem, rozbieraniem i wiązaniem - głównie lesbijskie. :twisted: Fajny był też wątek z hipnozą czy rozpuszczającym się w wodzie kostiumem. :classic_biggrin: No i rozbieranie podczas snu :lol:

Edytowane przez nvm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Temat został założony niemal rok temu temu, dlatego w mniejszym stopniu odniosę się do opisywanej sytuacji, a bardziej napiszę ogólnikowo, co o tym myślę.

Wg mnie wszystko to, co się z nami dzieje (zarówno jako jednostkami, jak i w relacjach) o czymś świadczy. I z tego punktu widzenia rozpatrywałbym "pornografię w związku".
Może to być symptom tego, że osoba oglądająca pornografię nie radzi sobie z czymś, przed czym ucieka w ten pozornie przyjemny świat.
Może to też być oznaką rutyny w związku, który niegdyś inspirował, napędzał do działania... a obecnie "oklapł", np. z powodu "codzienności".
Może to sposób na poszukiwanie nowych doznań, których brakuje w seksie na żywo. Albo może też chodzić o poszukiwanie tych doznań, które niegdyś były bardzo atrakcyjne, a dziś ich brakuje (czyli np. spontaniczności, cieszenia się seksem samym w sobie, czerpaniem z niego frajdy, zamiast "uprawiania seksu zawsze w czwartek po 22-giej, bo tylko wtedy jest na to czas w tygodniowym harmonogramie... a i to nie za długo, bo rano trzeba wstać do pracy").🙄
Może pornografia to w ogóle jest jedyny sposób na "seks"... bo to częste, że gdy pojawia się dziecko w rodzinie, to kobiety potrafią być mocno przemęczone nowymi obowiązkami i przez to bardziej marzą o wykorzystaniu każdej chwili na regenerację sił podczas snu, a nie na seks (stąd coraz częściej się mówi: "mężczyzno, jeśli chcesz wzbudzić pożądanie u swojej partnerki/żony, przejmij część jej obowiązków domowych!").:classic_cool:
Ale też nieraz kobiety same "odfajkowują" potrzebę współżycia seksualnego, bo "skoro już jestem matką, to po co dalej uprawiać seks?" lub "po co mi dalej ten mężczyzna, o którego miłość muszę zabiegać, skoro teraz mam dziecko, które kocha mnie bezwarunkowo?".🤔 A tego typu postawy (które nie muszą być wypowiedziane na głos, wystarczy, że się ich doświadcza w czynach) powodują również zmianę nastawienia mężczyzny wobec seksu. Może sobie wtedy myśleć np. "a więc o to jej chodziło, po to jej jestem tylko potrzebny: do dokładania się do wspólnego budżetu i do bycia dawcą nasienia, by mogła zrealizować swój główny cel w życiu - bycia matką".
Tak więc nie tylko mężczyźni potrafią traktować seks instrumentalnie... :classic_wacko:

Przyczyny "obecności pornografii w związku" mogą być przeróżne. Jednak niewiele da ich odkrycie, gdy na koniec będą służyć tylko "szukaniu winnych".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oglądanie pornografii w związku to normalna rzecz. Nie raz zdarzało nam się oglądać porno podczas seksu z dziewczyną. Była śliczna i młoda ale z czasem wszystko się nudzi, a nawet takie małe nowości dodają jakiegoś uroku. Im więcej dziwnych rzeczy tym weselej i większa więź. I tylko z tą jedną to robiłem, była szalona, miesiącami nie wychodziliśmy z łóżka, a poza łóżkiem wciąż robiliśmy i tak to samo. Inne chyba nie miały tej pewności siebie.

Jeszcze zależy czego się chce od życia, czy jest się niewymagającą szarą myszką czy kimś kto podbija świat, zawsze trzeba chcieć więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, SarkastyczneSerce napisał:

Oglądanie pornografii w związku to normalna rzecz. Nie raz zdarzało nam się oglądać porno podczas seksu z dziewczyną. Była śliczna i młoda ale z czasem wszystko się nudzi, a nawet takie małe nowości dodają jakiegoś uroku. Im więcej dziwnych rzeczy tym weselej i większa więź. I tylko z tą jedną to robiłem, była szalona, miesiącami nie wychodziliśmy z łóżka, a poza łóżkiem wciąż robiliśmy i tak to samo. Inne chyba nie miały tej pewności siebie.

Jeszcze zależy czego się chce od życia, czy jest się niewymagającą szarą myszką czy kimś kto podbija świat, zawsze trzeba chcieć więcej.

Jesteś normalny .porno w związku dobra rzecz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, SarkastyczneSerce napisał:

Dobre związki muszą mieć otwartość na coś mniej nudnego niż misjonarz.

Z otwartością (nie tylko w sferze seksualnej) również można przesadzić. Paradoksalnie można stawać się tak bardzo otwartym na jedne wrażenia, że będzie się zamykało na coś innego... np. na drugiego człowieka.
I tak właśnie może być w przypadku pornografii w związku: w pogoni za urozmaiceniem, nowymi wrażeniami można zapomnieć o potrzebach partnera/partnerki. I jak dowodzą tego liczne posty na przeróżnych forach, często tak się dzieje, że ktoś cierpi w związku z powodu obecności pornografii do takiej relacji.
A przecież można szukać również takiego urozmaicenia w seksie, przez który nikt nie ucierpi, za to zyska związek. Tak rozumiana otwartość jest "zdrowsza".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, alone05 napisał:

Pornografia jest zła i obrzydliwa, nie można tego oglądać nie mając później wyrzutów sumienia.

Ogranicz religię, to szkodzi zdecydowanie bardziej od pornografii. 

Ja nie potrafię nawet znaleźć logicznego powodu do wyrzutów sumienia w takiej sytuacji.

A co do Ciebie Top10 to skoro razem się ogląda to jest to wspólna decyzja. Nie widzę wad takiego rozwiązania. Tak samo jak nakręca się z dziewczyną filmiki w łóżku, to też jest niezłe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, SarkastyczneSerce napisał:

(...) skoro razem się ogląda to jest to wspólna decyzja. Nie widzę wad takiego rozwiązania. Tak samo jak nakręca się z dziewczyną filmiki w łóżku, to też jest niezłe.

Podejmowanie wspólnych decyzji nie zawsze musi oznaczać ich pełną aprobatę przez obie strony. Często te decyzje wynikają z kompromisu: "mój partner/ka jest dla mnie ważny/a, więc godzę się na coś, co jest dla niego/niej ważne, choć sama/sam nie muszę to lubić".
Posłużę się tutaj nieco stereotypowymi przykładami:
- ona chce sobie kupić jakieś ciuchy (lub on chce sobie kupić jakiś nowy sprzęt do majsterkowania). Podejmują wspólną decyzję o wyjściu na zakupy (np. dlatego, że dla partnerki/partnera jest to w jakiś sposób ważne), a później snują się po tych "obcych dla siebie terytoriach" sklepów z damską odzieżą (lub "sklepów dla majsterkowiczów") ze skwaszonymi minami marząc tylko o powrocie do domu;
- on otrzymał zaproszenie dla obojga na odwiedziny w domu najlepszego przyjaciela, którego ona nie lubi. Dla niego jest to ważne, więc ona godzi się na to by tam pójść... choć jak nietrudno przewidzieć, raczej entuzjazmem nie będzie pałała.

Innym aspektem tych wspólnych decyzji są konsekwencje, które pojawią się w krótkiej bądź dłuższej perspektywie czasu.
Konsekwencją oglądania pornografii w związku, która może się ujawnić szybko, byłoby rozczarowanie. "Na filmie było tak, a w rzeczywistości jest inaczej... Na filmie aktorzy tak namiętnie jęczeli, a w seksie na żywo wygląda to inaczej. Na filmie stosunek trwał tyle i tyle (być może jest to wyłącznie efekt dobrego montażu filmu), a na żywo już inaczej. Na filmie aktorzy byli <<obdarzeni przez naturę>> (tudzież chirurgów plastycznych) tak, a na żywo wygląda to inaczej. Na filmie byli w takich pozycjach, a na żywo te pozycje się nie sprawdzają (np. z powodu anatomii) itd."
Długofalową konsekwencją oglądania pornografii w związku mogą być wątpliwości typu "po co jestem w tym związku, jaką pełnię w nim rolę?". I takie wątpliwości chyba najczęściej dotykają kobiet: "skoro w czasie seksu oglądamy film pornograficzny, to co podnieca mojego faceta - ja, czy to co widzi na ekranie? Czy w czasie takiego seksu myślami jest przy mnie, czy przy kobiecie/kobietach, które widzi na ekranie? Jeśli wybiera to, co na ekranie, to de facto traktuje moje ciało instrumentalnie - może ważniejsze dla niego są tylko moja wagina i cycki, a nie to, kim jestem i jaka jestem?".

Konsekwencje kręcenia filmików z seksu mogą być choćby takie:
- większe skupienie się na kręceniu (na tym, by ujęcia dobrze wyszły, by nie pokazywać tych części ciała, które wzbudzają kompleksy, by światło było odpowiednie, by wpleść w "akcję" takie elementy, które byłyby atrakcyjne dla widza itp.), niż czerpaniu frajdy z bliskości "tu i teraz"; W ten sposób przekracza się niewidzialną granicę pomiędzy byciem uczestnikiem, a byciem aktorem/reżyserem;
- najbardziej dotkliwa: zemsta w postaci upublicznienia w sieci takiego filmiku przez tę stronę, która nie pogodziła się z zerwaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.10.2018 o 23:18, alone05 napisał:

Pornografia jest zła i obrzydliwa, nie można tego oglądać nie mając później wyrzutów sumienia.

Co to są wyrzuty sumienia i czym się różnią od natrętnych emocji (poczucie winy, wstydu, własnej beznadziejności, gorszości, czucia się potępionym, itp.), charakterystycznych dla zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych? :) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, nvm napisał:

Co to są wyrzuty sumienia i czym się różnią od natrętnych emocji (poczucie winy, wstydu, własnej beznadziejności, gorszości, czucia się potępionym, itp.), charakterystycznych dla zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych? 🙂

Ciekawe pytanie.
Wg mnie odpowiedź zawiera się w samym określeniu tychże zaburzeń - obsesyjno-kompulsywne, w "źródle" odczuwanych wyrzutów sumienia, a także w ich "celu".
Dla osoby dotkniętej tymi zaburzeniami źródłem wyrzutów sumienia jest bardziej psychika, niż sytuacja. Oznacza to, że to psychika "szuka" pretekstu do tego, by osoba poczuła się gorzej. Czyli jeśli nawet np. w sklepie uniknie się trącenia kogoś wózkiem sklepowym w kolejce, to psychika "znajdzie" inny pretekst, choćby zbyt długie wykładanie zakupów na ladę, zbyt długie szukanie drobnych, "niezdarne" pakowanie zakupów itd. Tu istotą jest przymus powtarzalności szukania takich pretekstów do wprowadzania siebie w dobrze znany stan - poczucia winy, wstydu, potępienia itp.
Natomiast w przypadku wyrzutów sumienia u osoby bez w/w zaburzeń, źródłem jest sama sytuacja, która generuje przykładową myśl "sprawiłem komuś ból tym trąceniem wózkiem sklepowym, więc przeproszę". Nie ma tu dalszego szukania pretekstów do poczucia się gorzej, do przepraszania za wszystko, bo nie chodzi o to, by trwać w poczuciu winy, ale o to, by poczuć się lepiej po tym, gdy zrobiło się coś nie tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×