Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natrętne myśli o powołaniu zakonnym.


stokrotka9507

Rekomendowane odpowiedzi

Gość liptint

Jak tak będziesz panikować to w efekcie ani matura, ani rodzina, ani zakon a chłopak Cię zostawi bo będzie miał tego dosyć

Lepiej skup się na maturze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą słuchałam ojca Szustaka, o miłości. Po tym filmiku zdałam sobie sprawę, jak bardzo ja tego pragnę, jak pragnę miłości, małżeństwa. Oczywiście teraz mam atak, że to były tylko emocje a tak naprawdę pragnę zakonu i Bóg mi to pokaże. Ale Szustak mówił, że miłość to wolny wybór. Wolny wybór, aby drugiej osobie oddać całą siebie. I wtedy ogarnął mnie niesamowity spokój, niesamowity..I przypomnialam sobie owoce Ducha Św- wolność, radość, pokój. To wszystko na mnie spłynęło. Poczułam, że chcę bez wględu na wszystko iść tą drogą. Poczułam, jak bardzo kocham mojego chłopaka. Przez chwilę wystraszyłam się,że to tylko emocje. Ale ja naprawdę chcę kochać i być kochaną. Chcę dobra drugiej osoby, mimo, że nie zawsze mi to wychodzi. Chcę kochać całą sobą mimo, że mam wiele wad. I widzicie? Teraz dosłownie mam ochotę ŻYĆ! Czuję spokój. A za chwilę będę ryczeć i zastanawiać się czy Bóg nie chce mnie w zakonie. Nawet przez chwilę pomyślałam, że to co wyżej napisałam, to tylko przykrywka, aby wyprzeć myśli o zakonie. Także na tym polega moja nerwica.. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W nerwicy człowiek prawie zawsze odczuwa niepokój i najczęściej żałuje swoich podjętych decyzji. Podobno najlepiej tam gdzie nas nie ma. Ale przy nerwicy to odczucie rośnie do gigantycznych rozmiarów. Drugie powiedzenie to takie, że pierwsza decyzja jest tą najwłaściwszą. Ty już jesteś z chłopakiem i może potraktuj to jako tą pierwszą decyzję, już dokonaną. Bo różnych decyzji podjętych tylko w Twojej głowie było pewnie tak wiele że sama nie pamiętasz co było pierwsze. W końcu odchodząc od chłopaka krzywdzisz go, no chyba że jest zupełnym przeciwieństwem Ciebie i nie odczuwa żadnych emocji.

Ale gwarantuję Ci że zostając z chłopakiem będziesz żałowała. Jeśli pójdziesz do zakonu to mogę zagwarantować Ci że... też będziesz w równym stopniu żałowała. To jest istota nerwicy.

Myślę że dla Boga ważniejsze jest żebyś była po prostu dobrym człowiekiem. Zarówno będąc mężatką czy też zakonnicą masz jednakowe szanse by być tym dobrym człowiekiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość liptint

choćby sam Pan Bóg Ci napisał i uspakajał i tak będziesz miała wątpliwości...bo pozwalasz na to.

Cisza wewnętrzna jest możliwa tylko trzeba o to dbać aby nie rozwalać sobie psychiki głupotami. A ty szukasz zakonnic , czytasz jesteś jak chorągiewka na wietrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

choćby sam Pan Bóg Ci napisał i uspakajał i tak będziesz miała wątpliwości...bo pozwalasz na to.

Cisza wewnętrzna jest możliwa tylko trzeba o to dbać aby nie rozwalać sobie psychiki głupotami. A ty szukasz zakonnic , czytasz jesteś jak chorągiewka na wietrze.

Myślę, że masz rację. Wczoraj czułam ogromny spokój, dziś znów zaczęłam analizować rekolekcje, różne wydarzenia, no i doszłam do wniosku, że chyba jednak to prawda. Ogólnie ja czuję zagrożenie i osaczenie z każdej strony. Patrząc na ludzi wokół siebie, mam wrażenie, że nawet niektórzy z nich chcą mnie tam wciągnąć. Nielogiczne :? Największym zagrożeniem jest ta siostra. Ona kompletnie nic nie rozumie, ponieważ uważa (tak wynika z jej zachowania), że to możliwe. Ona też nie chciała iść i uważa że ze mną jest chyba tak samo. To moje domniemania. Mnie paraliżuje myśl o niej, boję się, że ją kiedyś spotkam i coś mi powie, albo coś się wydarzy, że znów to wróci i znów będę rozmyślać i tam wstąpię. PARALIŻ. Jestem już wymęczona tym :( Bóg jawi mi się jako oszust, w kościele mnie paraliżuje, całą mszę analizuję i doszukuję się znaków w tym, co mówi ksiądz. Małżeństwo i rodzina to od zawsze było moje pragnienie i czuję się na ten moment oszukana, zraniona, osaczona. Racjonalnie wiem, że chcę iść tą drogą, że to moje pragnienie, ale i tak boję się, że Bóg pokaże mi inną, boję się, że zapragnę innej drogi i to odbiera mi ostatnie siły do walki, do życia. Wszystko, co związane z wiarą i Bogiem interpretuję pod zakon.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Módl się o pokój wewnętrzny bo tylko w ciszy znajdziesz odpowiedz. Pamiętaj Bóg się nie narzuca.

 

Wolałabym umrzeć, niż w tym pokoju usłyszeć odpowiedź, że mam iść do zakonu ;)

 

Cisza, to może była, zanim się wkopałaś w nerwicę, teraz sobie już odpuść, znalazłaś odpowiedź i jest nią Twoje samopoczucie. Już do niczego więcej nie dojdziesz, wymieliłaś temat na wszystkie strony, zmaltretowałaś siebie. Wszystko co na ziemi i niebie interpretujesz pod swój lęk albo przeciwko, świat Ci się zawęził. Kolejne analizy "a może jednak powinnam pójść do zakonu" będą Cię bardziej pogrążać, im więcej ruchów, tym bardziej się wplątujesz w pajęczynę. To wszystko nie ma nic wspólnego z powołaniem. Dręczy Cię pokusa, mam nadzieję, że to taki etap, a potem znowu odnajdziesz radość w relacji z Bogiem.

 

"Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu,

przygotuj swą duszę na doświadczenie!

Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy,

a nie trać równowagi w czasie utrapienia!

Przylgnij do Niego, a nie odstępuj,

abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim.

Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie,

a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały!

Bo w ogniu doświadcza się złoto,

a ludzi miłych Bogu - w piecu utrapienia1.

Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą,

prostuj swe drogi i Jemu zaufaj!

Którzy boicie się Pana, oczekujcie Jego zmiłowania,

nie zbaczajcie z drogi, abyście nie upadli.

Którzy boicie się Pana, zawierzcie Mu,

a nie przepadnie wasza zapłata.

Którzy boicie się Pana, spodziewajcie się dobra,

wiecznego wesela i zmiłowania! " Syr. 2

 

Nie wybieraliśmy sobie tego...

 

Te wszystkie myśli, że Bóg sprawi, że będziesz chciała, czego nie chcesz, że zmieni Twoją wolę, że naprawdę chcesz, tylko Ci się wydaje, że nie chcesz... Przerabiałam to i pojawiają się z tym kolejne osoby na forum, to myślenie to naprawdę tylko strach, nie ma w tym sensu. Twoja wolność się przed tym broni, nie straciłaś resztek rozsądku i cała ta udręka jak na razie nie zwiększyła ani odrobinę Twoich chęci odnośnie zakonu, wręcz przeciwnie, wolałabyś kamienie nosić niż iść. Więc jaki to wszystko ma sens? Coś ma wyjść z tego dobrego?

 

Często nasze życie jest dość płytkie, nie żyjemy na sposób duchowy, wtedy pojawia się jakiś niepokój, że można by inaczej, ale to nie oznacza od razu, że trzeba iść do zakonu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, czytałam cały Twój wątek Stokrotko już jakiś czas temu, kiedy miałam taki całkiem dobry okres jeśli chodzi o natrętne myśli związane z zakonem, ostatnio jednak mam dużo gorsze dni i przypomniałam sobie o Twoim wątku :) jak u Ciebie samopoczucie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, czytałam cały Twój wątek Stokrotko już jakiś czas temu, kiedy miałam taki całkiem dobry okres jeśli chodzi o natrętne myśli związane z zakonem, ostatnio jednak mam dużo gorsze dni i przypomniałam sobie o Twoim wątku :) jak u Ciebie samopoczucie?

 

Napisałam w wiadomości prywatnej ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Emocje są dla nas bardzo ważnym komunikatem. Nie możemy ich zagluszyc. 

W dzieciństwie byliśmy traktowani bardzo źle,gdy czegoś nie chcieliśmy - byliśmy bezradni, więc musieliśmy się dostosować, zaakceptować i znaleźć sposób by nasze rozkrzyczane NIE CHCE! było zamienione na CHCE, JAKOŚ ZROBIĘ, JAKOŚ DAM RADĘ! W sumie to może chce, tylko tak jakoś w głowie mam że nie? (seerio? ;)) 

Ajajajaj! Twoje NIE CHCE ma tak samo równa wartość i powinno byx tak samo traktowane jak to że czegoś CHCESZ. 

Nie musisz wszystkiego zawsze chcieć, ani przemieniac nie chce na chce, dostosowywac się. 

Boisz się że to Cię kiedyś jednak dopadnie..mam pytanie, czy chciałabyś nie musieć? Nie musieć tam iść? Nie musieć CHCIEĆ tam iść? ;)

Miałam dokładnie ten sam problem z religia. Lęk, ogromny! Teraz też, ale mniej,staram się zajrzeć do tych ciemnych zakamarkow mnie. Do tego "nie". Do tego ważnego w naszym życiu buntu. 

Polecam filmik Eweliny Stepnickiej na temat natrectw. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

przechodziłam przez wszystko co opisałaś…
Jeśli chcesz porozmawiać i wymienić się doświadczeniami zapraszam do kontaktu, na mejla:

miakunis00@gmail.com

Jeśli chodzi o lęk związany z religią. 
Wygląda to tak: od najmłodszych lat dostajemy informacje w postaci, istnieje niebo i piekło. Jak jesteś grzeczny i wypełniasz wolę Bożą, to pójdziesz do nieba. Jeśli jednak jesteś rebeliantem i żyjesz na własnych zasadach, GRZESZYSZ, to czeka Cię wieczność w piekle. Czy wy widzicie ten absurd? Dlaczego nikt się nie zastanowił, po co takie tezy zostały stworzone i co mają na celu, zrzeszać miliony ludzi w jednej społeczności? Manipulacja i kontrola. Religia ubezwłasnowolniona. Nie daje wolności bycia sobą. Masz przestrzegać z góry narzuconych reguł, wymyślonych przez ludzi. Boli mnie to strasznie, bo sama siedziałam w tym 24 lata mojego życia i wyjście z tego to był jeden wielki koszmar. Zakwestionuj coś co nie jest zgodne z myślą kościoła, a wtedy poznasz smak prawdziwego mentalnego piekła. 
Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, stokrotka89 napisał(a):

Hej,

przechodziłam przez wszystko co opisałaś…
Jeśli chcesz porozmawiać i wymienić się doświadczeniami zapraszam do kontaktu, na mejla:

miakunis00@gmail.com

Jeśli chodzi o lęk związany z religią. 
Wygląda to tak: od najmłodszych lat dostajemy informacje w postaci, istnieje niebo i piekło. Jak jesteś grzeczny i wypełniasz wolę Bożą, to pójdziesz do nieba. Jeśli jednak jesteś rebeliantem i żyjesz na własnych zasadach, GRZESZYSZ, to czeka Cię wieczność w piekle. Czy wy widzicie ten absurd? Dlaczego nikt się nie zastanowił, po co takie tezy zostały stworzone i co mają na celu, zrzeszać miliony ludzi w jednej społeczności? Manipulacja i kontrola. Religia ubezwłasnowolniona. Nie daje wolności bycia sobą. Masz przestrzegać z góry narzuconych reguł, wymyślonych przez ludzi. Boli mnie to strasznie, bo sama siedziałam w tym 24 lata mojego życia i wyjście z tego to był jeden wielki koszmar. Zakwestionuj coś co nie jest zgodne z myślą kościoła, a wtedy poznasz smak prawdziwego mentalnego piekła. 
Pozdrawiam.

To współczuję takiej wiary.. Wiara w Boga to relacją z Bogiem. Jeżeli relacją jest prawdziwa, to przychodzi spokój..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×