Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oberża pod złamanym paragrafem


Gość iiwaa

Rekomendowane odpowiedzi

A ja tak grzecznie i nieśmiało zapytam, jakim cudem macie czas na ogarnianie kilku wątków na forum na taką skalę i do tego włączenie tv?

Przecież praca, partner, sport, dbanie o samego siebie, książki, zwierzęta, hobby etc. zajmują sporo czasu...

I nie, nie pytam złośliwie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, nie pracuję, nie mam partnera, o sporcie nie wspominam, kot nie wymaga aż tyle uwagi. W innych wątkach ostatnio nieczęsto piszę, chociaż zaglądam. Jeśli chodzi o TV, to często oglądam serial przeglądając jednocześnie dwie strony w Internecie, robiąc krzyżówkę albo rzucając okiem na gazetę :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, nie pracuję, nie mam partnera, o sporcie nie wspominam, kot nie wymaga aż tyle uwagi. W innych wątkach ostatnio nieczęsto piszę, chociaż zaglądam. Jeśli chodzi o TV, to często oglądam serial przeglądając jednocześnie dwie strony w Internecie, robiąc krzyżówkę albo rzucając okiem na gazetę :D

 

Masz studia. Studia były chwilami bardziej absorbujące niż praca. A mamy... styczeń, akuku! :D

 

 

Ja po prostu nie do końca rozumiem pewne kwestie, przy czym nie rozumiem nie znaczy, że jestem wrogo nastawiona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, mam studia, ale w tym semestrze (i roku w ogóle) znacznie zmniejszyła mi się liczba przedmiotów i tym samym godzin. Nie mam zajęć 5 razy w tygodniu. Plan mam najlepiej ułożony ze wszystkich planów, jakie miałam, brak jakichkolwiek okienek, których nienawidzę, więc mam czas na inne rzeczy. Do tego na niektóre zajęcia nie trzeba się porządnie przygotowywać.

 

Że jest styczeń to wiem :P A na sesję czekam z utęsknieniem, bo większość przedmiotów mam na zaliczenie na ocenę przed sesją, więc w sesji mam prawie wolne :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, mam studia, ale w tym semestrze (i roku w ogóle) znacznie zmniejszyła mi się liczba przedmiotów i tym samym godzin. Nie mam zajęć 5 razy w tygodniu. Plan mam najlepiej ułożony ze wszystkich planów, jakie miałam, brak jakichkolwiek okienek, których nienawidzę, więc mam czas na inne rzeczy. Do tego na niektóre zajęcia nie trzeba się porządnie przygotowywać.

 

Że jest styczeń to wiem :P A na sesję czekam z utęsknieniem, bo większość przedmiotów mam na zaliczenie na ocenę przed sesją, więc w sesji mam prawie wolne :105:

 

Ale u nas też nie mają zajęć 5 razy w tygodniu ;) Zajęć jest naprawdę malutko, a odliczając wykłady, to już w ogóle. Ja kiedyś miałam ich więcej, bo ćwiczenia z każdego przedmiotu były co tydzień, teraz wiele jest raz na dwa tygodnie - studenci mają labę :D No i my też mniej się musimy nagadać :D

Przygotowanie do zajęć w sumie nie spędza im snu z powiek, bo raczej nie trzeba. Ich sprawa, czy się uczą systematycznie, czy tydzień przed. Mają umieć i tyle, nie interesuje mnie, jakim sposobem.

Mowa o wkuwaniu :D To zajmuje wiele czasu ;)

 

Nie, po prostu nie rozumiem jednej rzeczy i to nie w innych, ale w sobie samej. Dlatego pytam. Nie rozumiem jej nie tylko porównując się do osób na forum, ale porównując się do wielu, wielu osób, które znam lepiej lub gorzej. Nigdy nie potrafiłam tego zrozumieć, a towarzyszy mi chyba z 20 lat i bywa, że się odzywa i przeszkadza. Dziś się to coś odezwało, ale zamknęłam mu pysk Chodakowską :D

To właściwie... jedyna rzecz z jaką mam problem i jedyna rzecz, przez którą tu trafiłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, pytanie, co oznacza dla Ciebie malutko zajęć, bo to rzecz względna.

Napisałabym jak to przygotowanie do zajęć u mnie wygląda w praktyce, ale nie lubię się zbytnio rozpisywać na forum o swoich studiach.

 

Nie, po prostu nie rozumiem jednej rzeczy i to nie w innych, ale w sobie samej. Dlatego pytam. Nie rozumiem jej nie tylko porównując się do osób na forum, ale porównując się do wielu, wielu osób, które znam lepiej lub gorzej. Nigdy nie potrafiłam tego zrozumieć, a towarzyszy mi chyba z 20 lat i bywa, że się odzywa i przeszkadza. Dziś się to coś odezwało, ale zamknęłam mu pysk Chodakowską :D

To właściwie... jedyna rzecz z jaką mam problem i jedyna rzecz, przez którą tu trafiłam.

Jakiej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, pytanie, co oznacza dla Ciebie malutko zajęć, bo to rzecz względna.

Napisałabym jak to przygotowanie do zajęć u mnie wygląda w praktyce, ale nie lubię się zbytnio rozpisywać na forum o swoich studiach.

 

Nie, po prostu nie rozumiem jednej rzeczy i to nie w innych, ale w sobie samej. Dlatego pytam. Nie rozumiem jej nie tylko porównując się do osób na forum, ale porównując się do wielu, wielu osób, które znam lepiej lub gorzej. Nigdy nie potrafiłam tego zrozumieć, a towarzyszy mi chyba z 20 lat i bywa, że się odzywa i przeszkadza. Dziś się to coś odezwało, ale zamknęłam mu pysk Chodakowską :D

To właściwie... jedyna rzecz z jaką mam problem i jedyna rzecz, przez którą tu trafiłam.

Jakiej?

 

Generalnie, nie zauważyłam u innych ludzi niezadowolenia z samego siebie tytułem tego, że robi się "za mało" albo jest się "za mało".

U siebie - i owszem.

Dlatego albo nie rozumiem siebie, albo nie rozumiem innych - różnie to bywa, pewnie i to, i to.

Przykładowo - nie rozumiem dlaczego (abstrakcyjna) kobieta zarabiająca 1500 zł na rękę i pracująca "na kuchni", niezbyt zadbana, niezbyt mądra, po powrocie do domu zajmująca się oglądaniem serialu, ma o wiele mniejsze kompleksy ode mnie.

Uważam to za niesprawiedliwe.

I tu nie chodzi o nią, ale o mnie.

 

Wam też - widzę - nie przeszkadza przepieprzanie czasu. Ja mam wyrzuty do samej siebie, jeśli śpię 8 godzin. Teraz "oglądam" to: http://www.sw.gov.pl/pl/o-sluzbie-wieziennej/statystyka/statystyka-roczna/

Nieważne, że muszę wstać o 8/9, ale w tej chwili czuję wewnętrzną potrzebę "starania się".

I ciągle uważam, że powinnam robić więcej, więcej, więcej.

Tak jest od zawsze. Na studiach fajne stypendium cieszyło mnie przez 2 dni. Zdany egzamin adwokacki z tydzień. Teraz jedna rzecz, nad którą pracowałam długo, cieszyła mnie również kilka dni. A potem uważam, że trzeba "więcej".

I to nie jest chęć posiadania, tylko poczucie bycia "niedostateczną".

A, wyjaśnię tylko, że to nie jest napieprzanie jak u pracowników korporacji. W ogóle nie to, nie wiąże się z rywalizacją z kumplem z pracy, bo trzeba zrobić "target". Nie chcę nawet więcej zarabiać. Albo inaczej - jeżeli chcę, to celem nie są zarobki, ale raczej chęć udowodnienia sobie czegoś. Pieniędzy nie potrzebuję, potwierdzenia swojej wartości - owszem. A do zarobków podchodzę na zasadzie "jak ktoś jest dobry, to mu płacą". Czyt. im więcej mi zapłacą, tym jestem lepsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, ja jestem chyba przykładem innej strony medalu tego samego problemu. Mam to poczucie, że jestem "niedostateczna", sukcesy mnie nie cieszą w takim stopniu, jak innych. Mam wewnętrzne poczucie gorszości, nawet gdy obiektywnie patrząc, jestem w czymś dobra albo nawet najlepsza w danej grupie. Z tym, że u mnie nie ma tego "więcej", bo wewnętrznie czuję, że jakbym nie zrobiła, to i tak będzie do bani. Więc po co się starać, albo raczej po co się bardziej starać niż się zazwyczaj staram, skoro tylko się zaharuję i rozstroję wewnętrznie, a rezultat w postaci samozadowolenia będzie mniej więcej taki sam, jak bez tego bonusowego wysiłku. Dlatego nie lubię rywalizacji i wykonywania zadań, za które ktoś mnie potem ocenia, bo przy nich włącza mi się zaniżona samoocena, poczucie beznadziejności i potrzeba zrobienia wszystkiego perfekcyjnie (bo inaczej jest do dupy). I dlatego np. oddaję wszystkie prace w terminie, napisane wg wymagań prowadzącego, dostaję za nie więcej niż 3 (kiedyś nawet złapałam ocenę celującą za dość trywialne zadanie, ale mnie nie cieszyła długo), ale i tak czuję, że to powinno być napisane inaczej i że nie jest dobrze. Tylko, że nie mam poczucia, że mogłabym zrobić to lepiej, a raczej, że nigdy bym tego dobrze nie zrobiła.

 

Normalni ludzie pewnie nie starają się więcej, bo mają inną hierarchię priorytetów i nie czują "niedostateczności". Nie mają potrzeby udowadniania sobie czegoś.

Ja od pewnego czasu staram się nie przejmować pewnymi rzeczami. Mój perfekcjonizm nasila mi nerwicę. Zawsze czuję, że i tak nie dam rady. Kiedyś martwiłam się zadaniami, które miałam wykonać na dwa tygodnie przed. Pierwszy semestr studiów to była masakra, prawie je rzuciłam, bo przez cały tydzień uczyłam się do jednego przedmiotu, którym strasznie się stresowałam i zawalałam inne. A teraz staram się to jakoś wypośrodkować, bo inaczej bym nie wyrobiła. Być może w ten sposób mam czasem za bardzo wywalone, ale muszę sobie odpuścić. Też depresja czasem dokłada swoje i nie mam siły. Nagminnie prokrastynuję, ale robię w końcu co mam zrobić.

Czuję się lepiej, gdy nie mam presji, że musi być idealnie, chociaż czasem odzywa się we mnie głos, który mówi, że jestem leniem i nic nie robię, ale pi*przyć go :D

 

Miałam iść spać wcześniej :evil: Dobranoc :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michaella neon spowodowal moje mysli.

 

iiwaa wiesz, ze pracuje. Mam dom meza i syna a do tego dosc intensywnie przebywam na forum. Teraz np jestem w pracy i sie nudze wiec postanowilam odpisac. Mam poczucicie, ze forum pochlania mi czas ale czuje sie uzalezniona od kontaktu jakiegokolwiek z ludzmi. Nigdy nie myslalam, ze bedzie to w formie forum. Co ciekawe kontakty w realnym swiecie mnie nie interesuja teraz. Unikam rozmow telefonicznych, spotkan, mecza mnie itp itd Dlaczego nie meczy mnie forum...nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×