Skocz do zawartości
Nerwica.com

ott


Gość popiol

Rekomendowane odpowiedzi

U mnie sertralina kosi libido tak samo jak paroksetyna, nie zauważyłem żadnej różnicy na plus w przypadku sertry. Jedyne leki z działaniem SRI które nie mają tak negatywnego wplywu na libido u mnie, to amitryptylina i doxepina. Ale te leki slabiutko blokują SERT w porownaniu do ssri.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pablo5HT1, post nie był persono do Ciebie ino do Grabarza, bo z opracowania z linka pochodzi zacytowany fragment ;) Dla mnie te nowe leki póki co to żadna innowacja, czysty marketing. Poza nadchodzącymi ampakinami, niektórymi innymi glutaminergikami i paroma opioidergikami nie widzę w zasadnie żadnej nadziei. Sad, but true. Większość osób na forum przechodziła zajawki pt. SSRI+miansa/mirta, potem może jacyś agoniści dopaminy, potem może metylofenidat, potem może jakieś inne nowinki Brintillexy-srilexy, a i tak każdy kto siedział w rynsztoku to dalej w nim siedzi albo wrócił do punktu wyjścia.

 

Edit: No to chyba jestem wyjątkiem, bo sertralina w dawce z podpisu nie kasuje u mnie w ogóle libido. Wręcz na odwrót bym powiedział. Także są na tym świecie rzeczy co to się fizjologom nie śniły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czysta sugestia, czyste przekonania.

Dla mnie SSRI to leki na jedno kopyto, ze tak powiem. Podkreślanie pewnych różnic..... nie są to az tak istotne różnice, chyba, ze ktoś się wczuwa w działanie leków i czyta... analizuje.

Dla mnie też żadna różnica między SSRI jeśli chodzi o kastrację. W każdym razie badania pokazują. że pewne, niewielki różnice istnieją.

A autosugestia swoją drogą...

 

Grabarz666. Jeśli chodzi o Vilazodon to na amerykańskich forach jest to lek chwalony, duzo bardzej niż ten shit Brintellix.

Mnie nie przekonują opinie ludzi na forach, tylko badania kliniczne (kontrolowane placebo, radnomizowane itp.), gdzie spełnione są warunki wiarygodności takich porównań.

 

Ad Dark passenger w tekście o wilazodonie nadmienione jest również: "Ponadto, wilazodon nie był badany w randomizowanych badaniach klinicznych trwających ponad 8 tygodni, dlatego też nie dysponujemy mocnymi danymi potwierdzającymi skuteczność leku w długoterminowym leczeniu."

 

Tak więc myślę, że trzeba jeszcze poczekać. Poza tym uważam, że z lekami trzeba próbować. Jeżeli lekarz nie jest do tego chętny, to robić to na własną rękę. Sam o tym się przekonałem, że gdybym nie zmienił esci+trazo na mirtę, to dalej męczyłbym się z nienajlepszym samopoczuciem, anhedonią i słabiutkim libido. Żałuję tylko, że zrobiłem to tak późno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Grabarrz666 a o czym ja piszę? Ty nie kumaty jakis jesteś. O tym, że ludzie się sugerują badaniami... a co mi po badaniach escitalopramu, co mi po badaniach tianeptyny z których toeretycznie ( i tylko !) wynikalo, ze to bóg wie jaki lek. Także sam widzisz... dla mnie badania tej sekty pseudomedycznej na usługach Big Pharmy to żenada. wielu tu takich pacjentów, że jak im się powie, ze dany lek taki dobry to się dadzą poćwiartowac, ze tak jest, na tym cąła sugestia polega, tego im widac trzeba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niekumaty jesteś ty skoro piszesz, że buspiron nie ma nic wspólnego z receptorami 5-HT1A, bo tak się składa, że jest on właśnie agonistą tych receptorów. Poza tym co to w ogóle za określenie mięczak?

Badania potwierdzają działanie przeciwdepresyjne tianeptyny, więc nie kompromituj się niewiedzą.

 

Widzę, że lubisz teorie spiskowe medycyny, w takim razie pomyliłeś fora. Pewnie jesteś entuzjastą doktora Pokrywki i Jan Zięby z ukrytych terapii :D

 

Co do sugestii i placebo, skoro ktoś wierzy w lek i mu to pomaga, to co w tym złego? Przynajmniej bardziej to logiczne niż wierzenie w boga (chodzenie po wodzie i te sprawy)...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do sugestii i placebo, skoro ktoś wierzy w lek i mu to pomaga, to co w tym złego?

 

Złe mogłoby być ewentualnie dla portfela jeśli czyjeś placebo kosztowałoby 400zł, haha. :D Ale ogólnie placebo dobra rzecz, ktoś kiedyś wrzucał link do badania, gdzie połowie wstrzykiwano siarczan morfiny, a drugiej połowie sól fizjologiczną twierdząc, że to siarczan morfiny. Ci drudzy nawet całkiem fajną fazę mieli, umiarkowaną euforię i te sprawy. I to bez skutków ubocznych na płaszczyznie fizjologicznej wynikających z realnej obecności substancji w ustroju, popatrz! Czysta ekonomia wstrzykiwać 0,9% NaCl i mówić, że to morfina. :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×