Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problemy ze szkołą


arminn

Rekomendowane odpowiedzi

U mnie też w szkole różowo nie było - zmarła moja mama, a mój ojciec się zapijał. A i tak miałam w sobie więcej siły niż dzisiaj :( Nie wiem skąd tak jest, chyba w pewnym momencie zorientowałam się, że nic już nie zmienię. Że za późno na inne studia, że za późno żeby zająć się tym hobby, że przegapiłam różne szanse, podjęłam złe decyzje i... koniec, utknęłam z nimi teraz, kiedy w pracy nie ma taryfy ulgowej i finansowo też nikt mi nie pomoże. Chyba koniec studiów to czas kiedy myśli się - jak bym była znowu w liceum to zrobiłabym to, to i to...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smieszą mnie takie małolackie wypowiedzi jak truchło :D jasne nauczyciele zli, rodzice zli i swiat zły tylko jeden idealny sie trafił :D Powodzenia w zyciu na wlasny rachunek :D Jak skonczysz 18 lat to juz to widze jak sobie dasz rade z takim podejsciem :D Piszesz o wyjscu awaryjnym, to dlaczego teraz z tego nie skorzystasz? :D Tak, tak kazdy najmadrzejszy a pozniej zycie weryfikuje takie osoby, najpierw swiat zły ale jak pojdzie na swoje to bedzie lajcik i happy -zabawne :) Takie wypowiedzi to tylko swiadcza o niedojrzalosci...Rodzice płaca za neta, daja dach nad glowa, daja jedzenie, itd. takze moze najpierw narzekac zobacz co ile kosztuje i ile trzeba zarobic ;) a jak myslisz o wyjezdzie i ze bedzie tak słodko, to niestety ale angielski to podstawa, dobry angielski zeby nie tyrac na zmywaku. Zawsze tez mozna isc do maca i sprobowac pracy na wlasny rachunek i jak bedzie słodko :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój angielski jest lepszy niż połączone siły dziesięciu takich agusiaww, chyba że próbuję mnożyć przez zero. Nigdzie nie pisałem, że jestem idealny, faktem natomiast jest, że nie znoszę nauczycieli, szkoły, bo kierunku nie lubię, a n-le nawet nie udają, że im zależy na tym, abyśmy coś z tego wyciągneli. Moi rodzice nie są źli, bardzo im dziękuję za to, że dali radę utrzymać mnie przy życiu przez 17 lat, jest tylko taki mały problem, że trochę ryją mi banię. Teraz pomyśl i zastanów się, co znaczy "wyjście awaryjne". Już, zakapowałaś? Brawo, więc nie muszę o tym pisać. Wiem, że świat wszystko zweryfikuje i tak dalej, blabla, mimo wszystko wręcz żałosne jest ocenianie mnie w taki sposób, bo kolokwialnie mówiąc ch*ja o mnie wiesz, a pochopnie przepowiadasz mi przyszłość i to od razu w najgorszym wymiarze. Wy chyba macie ból dupy, bo wam tak przyszło żyć, przykro mi w takim wypadku. Tak czy siak nie zamierzam udawać, że z czegokolwiek tu korzystam, skoro moim jedynym celem jest wreszcie zmienić środowisko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślałam, że jestem jedynym beznadziejnym przypadkiem, który ma tego typu problemy ze szkołą/nauką. No, ale moja rodzina myśli raczej, że tak jest..Najgorsze jest to, kiedy w ogóle nie ma się siły, kiedy nie czuje się sensu nauki :-| Poczucie winy rośnie. Myślę sobie "Boże, może jestem leniem, może to moja wina, przecież wszyscy dają radę, a ja.." :?

 

 

Jakbym słyszał siebie... też podobnie bardzo długo myślałem. Ale od niedawna już powoli z tym kończę. Takie podejście nic nie da, a tylko jeszcze bardziej utwierdza w poczuciu beznadziejności i odbiera siły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TruchłoBoga, wiesz w twoim wieku nikt nie lubił szkoły zapewniam cię. Agusia pojechała ci, ale ma sporo racji niestety. Młodzież to się tylko unosi i stroszy jak ktoś próbuje wytłumaczyć na czym dorosłe życie polega.

Wiesz jak nie pójdziesz np. kilka dni na lekcje to nic szczególnego się nie stanie, natomiast dla przykładu jak do pracy kilka dni nie pójdziesz to już nie masz tam po co wracać.

Jeśli rodzice ci przeszkadzają to kończ szkołe i idź pracować póbuj sie usamodzielnić bo do tego czasu niestety będziesz na nich skazany, a jeśli szkoł nie skończysz to podejrzewam, że całe życie będziesz musiał się z nimi użerać chyba, ze wybierzesz noclegownie :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

będąc w liceum miałem takie same problemy ze szkołą. prokastynacja poziom maksimum. brak skupienia powyżej sekundy na nauce. chociaż bardzo chcesz, ale jednak coś rozprasza. i ten niepokój, bo powinienem się uczyc, który potęgował jeszcze bardziej niemożnośc do nauki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TruchłoBoga,

Jeśli rodzice ci przeszkadzają to kończ szkołe i idź pracować póbuj sie usamodzielnić

 

O tym mówię przez cały czas... Na tym zależy mi najbardziej i dobrze wiem, że z pracy sobie nie ucieknę, takich rzeczy tłumaczyć mi nie trzeba. A temat nazywa się "Problemy ze szkołą" które właśnie opisuję, to nie jest tak, że mi się nie chce, tylko czasem zwyczajnie się nie da ku*wa wytrzymać, mam beznadziejną frekwencję, słabe oceny i zero chęci, żeby to zmienić. To nie jest zwykłe niechcenie, kiedy tak miałem, to jechałem i tak na dobrych ocenach, a teraz po prostu tym rzygam. Wyjaśnione? Insynuowanie, że nie doceniam tego co mam jest insynuowaniem, bo tak nie jest i nie o tym piszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TruchłoBoga,

Jeśli rodzice ci przeszkadzają to kończ szkołe i idź pracować póbuj sie usamodzielnić

 

O tym mówię przez cały czas... Na tym zależy mi najbardziej i dobrze wiem, że z pracy sobie nie ucieknę, takich rzeczy tłumaczyć mi nie trzeba. A temat nazywa się "Problemy ze szkołą" które właśnie opisuję, to nie jest tak, że mi się nie chce, tylko czasem zwyczajnie się nie da ku*wa wytrzymać, mam beznadziejną frekwencję, słabe oceny i zero chęci, żeby to zmienić. To nie jest zwykłe niechcenie, kiedy tak miałem, to jechałem i tak na dobrych ocenach, a teraz po prostu tym rzygam. Wyjaśnione? Insynuowanie, że nie doceniam tego co mam jest insynuowaniem, bo tak nie jest i nie o tym piszę.

 

A jest cokolwiek co lubisz w swoim obecnym otoczeniu? Pytanie bardzo poważne z mojej strony. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TruchłoBoga,

Jeśli rodzice ci przeszkadzają to kończ szkołe i idź pracować póbuj sie usamodzielnić

 

O tym mówię przez cały czas... Na tym zależy mi najbardziej i dobrze wiem, że z pracy sobie nie ucieknę, takich rzeczy tłumaczyć mi nie trzeba. A temat nazywa się "Problemy ze szkołą" które właśnie opisuję, to nie jest tak, że mi się nie chce, tylko czasem zwyczajnie się nie da ku*wa wytrzymać, mam beznadziejną frekwencję, słabe oceny i zero chęci, żeby to zmienić. To nie jest zwykłe niechcenie, kiedy tak miałem, to jechałem i tak na dobrych ocenach, a teraz po prostu tym rzygam. Wyjaśnione? Insynuowanie, że nie doceniam tego co mam jest insynuowaniem, bo tak nie jest i nie o tym piszę.

 

A jest cokolwiek co lubisz w swoim obecnym otoczeniu? Pytanie bardzo poważne z mojej strony. :)

 

Chodzi o to, czego nie lubię i co wpływa na mnie negatywnie. Nie wiem, co masz na myśli przez otoczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Chodzi o to, czego nie lubię i co wpływa na mnie negatywnie. Nie wiem, co masz na myśli przez otoczenie.

 

Czytam z dużym zainteresowaniem Twoje posty i wnioskuje (nie wiem czy słusznie), ze masz serdecznie dość rodziny, rówieśników w szkole. Po prostu się zastanawiam czy wśród ludzi Ciebie otaczających jest ktoś kto jest odmiana dla wszystkich innych. Przyjaciele, dziewczyna itp. Wybacz, ze tak bezpośrednio, ale czasem w Twoich wypowiedziach czuje tyle gniewu, ze ciężko przejść obok tego obojętnie. Prawdziwy outsider chyba z Ciebie (nie mowie to jako coś negatywnego). :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Chodzi o to, czego nie lubię i co wpływa na mnie negatywnie. Nie wiem, co masz na myśli przez otoczenie.

 

Czytam z dużym zainteresowaniem Twoje posty i wnioskuje (nie wiem czy słusznie), ze masz serdecznie dość rodziny, rówieśników w szkole. Po prostu się zastanawiam czy wśród ludzi Ciebie otaczających jest ktoś kto jest odmiana dla wszystkich innych. Przyjaciele, dziewczyna itp. Wybacz, ze tak bezpośrednio, ale czasem w Twoich wypowiedziach czuje tyle gniewu, ze ciężko przejść obok tego obojętnie. Prawdziwy outsider chyba z Ciebie (nie mowie to jako coś negatywnego). :)

 

Rozumiem. Pytałem, bo w sumie nie mam jak odpisać. Nie ma takiej osoby(hihi, jak to smutno brzmi). Są tylko kochane rzeczy martwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A temat nazywa się "Problemy ze szkołą" które właśnie opisuję, to nie jest tak, że mi się nie chce, tylko czasem zwyczajnie się nie da ku*wa wytrzymać, mam beznadziejną frekwencję, słabe oceny i zero chęci, żeby to zmienić. To nie jest zwykłe niechcenie, kiedy tak miałem, to jechałem i tak na dobrych ocenach, a teraz po prostu tym rzygam.

Tu Cię doskonale rozumiem Truchło :-| Może właśnie skupmy się na problemach, a nie ocenianiu "poziomu dorosłości" itd..Życie nie jest proste, praca/wykształcenie ważne, ale przecież nie wszystko od pracy w życiu człowieka zależy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślałam, że jestem jedynym beznadziejnym przypadkiem, który ma tego typu problemy ze szkołą/nauką. No, ale moja rodzina myśli raczej, że tak jest..Najgorsze jest to, kiedy w ogóle nie ma się siły, kiedy nie czuje się sensu nauki :-| Poczucie winy rośnie. Myślę sobie "Boże, może jestem leniem, może to moja wina, przecież wszyscy dają radę, a ja.." :?

 

 

Jakbym słyszał siebie... też podobnie bardzo długo myślałem. Ale od niedawna już powoli z tym kończę. Takie podejście nic nie da, a tylko jeszcze bardziej utwierdza w poczuciu beznadziejności i odbiera siły.

 

To fakt siły odbiera :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkołę trzeba przeżyć, mieć gdzieś to co jest w niej beznadziejne, a korzystać z tego co ona daje czyli względną wolność (można się źle uczyć i przechodzić dalej, nie da się słabo pracować i nie zostać zwolnionym) i czas na podjęcie dobrej decyzji co dalej. Niestety swoją drogę wybiera się jak jest się młodym i głupim, a potem budzi się po kilku latach, z ukształtowaną świadomością i pytaniem: czemu nie wiedziałam tego o sobie kilka lat temu? Dlatego trzeba nie zawężać się tylko na każdym kroku dać sobie możliwość zmiany zdania jak najmniejszym kosztem.

I to za czym tęsknię - szkoła dawała największe możliwości poznania nowych ludzi. Potem jest już tylko gorzej niestety. A w pracy to już każdy pod każdym dołki (nie mówię o wyjątkach).

Tu nie chodzi o niedojrzałość - kto do cholery był dojrzały w wieku 17 lat? Bo ja mimo tego, że zajmowałam się domem i opiekowałam sama sobą - nie. Chodzi o to, żebyś Truchło nie spadł z wysoka i walczył już teraz, żeby tak nie było. To jest najlepszy czas na kursy, uczenie się języków, próbowanie nowych rzeczy (oprócz nowych narkotyków i gatunków alkoholu of course)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Również miałam problemy ze szkołą.

Niestety nie mam na to żadnego usprawiedliwienia typu depresja czy też jakieś fobie

Chyba, że nonkonformizm, niską socjalizację i niezdyscyplinowanie można podciągnąć pod jakieś zaburzenia...

Oprócz tego, że wstawałam kiedy mi się chciało oraz tego, że wiecznie się spierałam nad sensem i bezsensem działań nauczycieli czy też tematów szkolnych, to na domiar złego nie mogłam się za bardzo skupić na tym na czym powinnam, zawsze znalazły się jakieś ciekawsze zajęcia i zamiast np sporządzać notatki to wolałam rozwiązywać krzyżówki czy też czytać jakąś książkę (nie związaną z programem szkolnym)

Z perspektywy czasu jednak żałuję, że nie wykorzystałam tak łatwego sposobu na pozyskiwanie wiedzy.

Szkoda, że nie znalazła się osoba, która by mnie kopnęła w dupę, lub też miała do mnie jakieś odpowiednie podejście (w sumie może kopniak spowodowałby jeszcze gorsze efekty...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mieszą mnie takie małolackie wypowiedzi jak truchło :D jasne nauczyciele zli, rodzice zli i swiat zły tylko jeden idealny sie trafił :D Powodzenia w zyciu na wlasny rachunek :D Jak skonczysz 18 lat to juz to widze jak sobie dasz rade z takim podejsciem :D Piszesz o wyjscu awaryjnym, to dlaczego teraz z tego nie skorzystasz? :D Tak, tak kazdy najmadrzejszy a pozniej zycie weryfikuje takie osoby, najpierw swiat zły ale jak pojdzie na swoje to bedzie lajcik i happy -zabawne :) Takie wypowiedzi to tylko swiadcza o niedojrzalosci...Rodzice płaca za neta, daja dach nad glowa, daja jedzenie, itd. takze moze najpierw narzekac zobacz co ile kosztuje i ile trzeba zarobic ;) a jak myslisz o wyjezdzie i ze bedzie tak słodko, to niestety ale angielski to podstawa, dobry angielski zeby nie tyrac na zmywaku. Zawsze tez mozna isc do maca i sprobowac pracy na wlasny rachunek i jak bedzie słodko :mrgreen:

 

Widzisz w moim przypadku akurat poglądy z życia nastoletniego traktujące o bezsensowności niektórych szkolnych działań się potwierdziły.

Znacznej większości osób, z którymi się uczyłam, pozorna pilność nic nie dała.

Aktualnie żyją nędzniej ode mnie.

Jedynie dwóm osobom udało się osiągnąć coś ponadto, jednak były to osoby nadzwyczaj pilne.

W takim razie morał z tego taki, że wypadałoby być najlepszym, jednak to również wiąże się z wieloma negatywnymi konsekwencjami typu zero życia towarzyskiego, rozrywek itd, a wiadomo, że w okresie wieku dojrzewania jest to nadzwyczaj trudne i nie zawsze opłacalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×