Skocz do zawartości
Nerwica.com

ciagle napiecie, pospiech


marti27

Rekomendowane odpowiedzi

Nie daje juz rady... moje zycie to ciagla pogon, pospiech za... niczym.

Ciagle sie spiesze, chociaz nigdy sie nie spozniam. Ciagle mam poczucie, ze musze cos zrobic, nawet jesli nie musze. Wrocilam z urlopu, na ktorym ciagle sie spieszylam, czulam w srodku napiecie, ze musze musze, ale sama nie wiem co musze. Nie umiem sie zrelaksowac, zapomniec. Ciagle to poczucie napiecia w srodku, nawet jak teraz pisze tego posta to sie spiesze, chociaz mam wolny wieczor i zadnych konkretnych planow.

nie mam sily, jestem tym tam zmeczona... ktos tak ma/mial? jak odpoczac, jak sie zrelaksowac? :(:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej , klasyczny przykład pracoholizmu, jak nic nie robisz ogólnie czujesz się źle,

przede wszystkim musisz znaleźć w ciągu dnia czas wyłącznie dla siebie (w ogóle zacząć mysleć o sobie i swoich potrzebach, a nie ciągle o innych, Ty jesteś ważna Ty Twoje zdrowie i szczęscie powinny być na pierwszym miejscu, jeśli chcesz cieszyc się życiem )

przede wszystkim zmień tryb życia, pracujesz od tej do tej, nie dłużej, wracasz do domu i po prostu musisz znaleźć czas dla siebie (choćby ze 2 godziny), na odpoczynek , relaks (dobry byłby w Twoim wypadku wyciszający trening autogenny), rodzina musi to uszanować, jeśli Cię szanuje i pragnie Twojego zdrowia.

 

Doskonale Cię rozumiem, ja też tak miałam, praca i potrzeby innych były na pierwszym miejscu, jakoś nie potrafiłam odmówic im pomocy, zawsze robiłam wszystko aby byli zadowoleni bo jesli tak nie było to miałam potworne poczucie winy, nie umiałam powiedzieć NIE, i czym to się skończyło? nerwicą lękową, nerwicą serca, żołądka natręctw a w ostateczności depresją, 4 lata temu wyladowałam u psychiatry, dziś jestem zupełnie innym czlowiekiem, pewniejszym siebie z większą samooceną, no i zaczynam odstawianie leku, oby się udało, a Tobie życzę powrotu do równowagi i znalezienia sensu życia i poczucia szczęścia w tej codziennej bieganinie :)

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak wyżej. Chroniczny, przewlekły stres to droga do nerwicy/depresji albo co gorsza do obu. Musisz zwolnic, zadbać o siebie, tylko łatwo mówić a ciężej zrobić. No ale trzeba. Nie powiem jak masz się zrlelaksowac bo sam nie umiem ale ucze się oddychania przeponą oraz medytacji. Nie długo będę też uczył się treningu autogennego Jacobsena. Jak masz problem z tym to polecam udać się do psychoterapeuty oraz wypić jakąś uspokajające cherbatke :)

 

W dużej mierze przez stres nabawilem się nerwicy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko, ze ja wcale nie pracuje jakos bardzo ciezko, moja praca jest ok, generalnie nie mam w niej stresu ciagle. Poswiecam czas sobie, czytam, dbam o siebie itp. Ale cokolwiek nie robie to i tak mam w sobie to glupie uczucie...

i tez nie jest tak, ze robie wszystko dla innych a dla siebie nie, wiec tym bardziej ciezko mi pojac co sie ze mna dzieje :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doskonale ten stan znam i rozumiem

Mam to wszystko na jeszcze wyższym poziomie.

Swego czasu napisałem rzecz następującą:

"Coraz bardziej wykańcza mnie ten przeklęty chaos i gonitwa myśli w głowie. Nie potrafię się na niczym skupić. Po prostu moje myślenie jest płytkie, powierzchowne. Kompletna dezorganizacja. Nie wiem jak to opisać. Mam poczucie ciągłego pędu. Mam wrażenie „niewyróby”, czyli świadomość, że mimo iż intensywnie żyję każdego dnia, to ciągle brakuje mi czasu na realizowanie zobowiązań i codziennych spraw. Wstaję bardzo wcześnie rano, kładę się około północy, ale stale mam coraz większy deficyt czasu, pomimo tego, że cały dzień pędzę. Każda sprawa jest niesłychanie ważna, priorytetowa, nie cierpiąca zwłoki. Jednocześnie myślę o kilku, a nawet kilkunastu dramatycznie istotnych tematach. Gdy choć na chwilę próbuję się zatrzymać to natychmiast cała układanka rozsypuje się w drobny mak i połowa rzeczy „ważnych” odlatuje w niepamięć, a ich miejsce zajmują „jeszcze ważniejsze”. Rozwala mnie wtedy świadomość, że te tematy które bezpowrotnie umknęły były zapewne tymi najbardziej strategicznymi w danym dniu. I faktycznie – zapominam o wielu elementarnych rzeczach. Niestety nie ma w tym wszystkim radosnych aspektów hipomanii. Jest tylko coraz większe rozdrażnienie i coraz większy burdel w głowie. Mam uczucie, że nawet jak siedzę to biegnę. "

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest pracoholizm. Też tak mam. Cokolwiek nie robię, to wydaje mi się, że nie zdążę, że mam jeszcze tysiące spraw do zrobienia a mało czasu. Ale nawet nie wiem co mam do zrobienia.

Trochę pomogło mi "odwrócenie uwagi". Nie stało się to z dnia na dzień. Wychodziłam na spotkania ze znajomym i na tyle przyjemnie spędzałam z nim czas, ciągle było mi tego mało, że powoli zaczęło nie to relaksować, odwracało uwagę od tych "niepozałatwianych spraw", od patrzenia na zegarek. Dla mnie to spotkania, rozmowy z nim, dla kogoś może to być sport czy jakieś hobby. I na początku jest trudno, nawet jeszcze gorzej, bo ma się poczucie marnowania czasu na to, co nie jest konieczne. Ale u mnie ostatecznie pomogło i teraz jest o wiele lepiej, potrafię przestać nie myśleć o czasie, nie spieszyć się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×