Skocz do zawartości
Nerwica.com

nasilenie objawow tuz przed kolejna wizyta u terapeuty


stefania

Rekomendowane odpowiedzi

czy zauwazyliscie u siebie zaleznosc, ze im blizej kolejnej wizyty u waszego psychologa tym nagle jest nasilenie objawow? Czy tak samo jest tuz po wizycie? Terapie mam co 2 tyg, dzien przed zaczyna sie u mnie jazda. Myslalam ze to taki efekt przed wizyta. Ale jestem po a efekty zamiast zmalec to silne. :cry:

No i jak to z tymi objawami a wizytami? Ma to jakas zaleznosc? Czy spotkanie moze nasilic nerwice? Czy to normalny "etap"? Czy tak ma byc? Czy to efekt leczenia? dzis mialam taki niepokoj wewnetrsny; tak mna wewnetrznie telepalo. Cisnienie mialam w normie a wydawalo mi sie ze mnie rozniesie :oops:

Zauwazacie u siebie taka zaleznosc? Co na to mowia wasi terapeuci??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma inną terapię, one nie działają jak leki, dla których można wymienić efekty niepożądane. Jak u Ciebie z postrzeganiem terapii? Boisz się oceny terapeuty, czujesz do niego niechęć, obniża Ci się samoocena? Jak oceniasz te sesje, mają w ogóle prawo zwiększać Twój niepokój?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli to Cię pocieszy, to mam podobnie. Zawsze przed wizytą u psychiatry czuję niepokój. Im mniej pacjentów przede mną, tym bardziej pocą mi się ręce i się stresuję. W tym tygodniu idę do nowego psychiatry i strasznie się tego obawiam. Także nie martw się, bo nie jesteś sama z tym problemem. Zawsze przed wejściem do gabinetu i po wyjściu pomyśl sobie, że chodzisz tam dla swojego dobra i z każda kolejną wizytą jesteś bliżej pokonania choroby :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej stefania, ja od jakiegoś czasu mam podobnie. Znalazłam Twój wątek, bo jutro mam właśnie terapię i.. cały dzień "chodzę po ścianach", a raczej siedzę jak sparaliżowana i się trzęsę dosłownie, serce wali, cały dzień boję się wszystkiego, siebie, nawet jeść.. Od dobrych kilku miesięcy tak mam, kiedyś zbliżająca się sesja budziła raczej ulgę. Ale też wtedy niewiele się działo. Ja widzę dokładne powiązanie z tym, co w terapii przerabiamy, jak nasza relacja się rozwija i jak moja stara psychiczna struktura się burzy, nowej nie ma, jest rozpierdziel.. Paradoksalnie om większy postęp robię, tym mi trudniej.. Po sesjach też mi ciężko bardzo, w ogóle całe to terapeutyzowanie się to dla mnie koszmar. A zarazem dzięki temu żyję, dzięki temu zaczynam mieć okresy poprawy i lepszego funkcjonowania, co wcześniej nie występowało. Takie pogorszenia i lęki to norma, reakcja na naruszenie czegoś, choć bardzo nieprzyjemna..

 

Aa, dopiero teraz zauważyła, że to o nerwicy. Ja mam akurat bpd (i do tego nerwicowy bonus), ale terapia terapią, zawsze to coś mniej lub bardziej trudnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×