Skocz do zawartości
Nerwica.com

Po prostu zwierzenia, życie z depresją.


Blank

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mam 17 lat, mniej więcej od 4-5 mam "problemy". W pierwszej gimnazjum, zaczęło się dziać coś dziwnego. Po prostu jakbym usechł od środka. Nie miałem żadnych problemów w szkole, w domu, ale depresja zaatakowała i tak. Życie stopniowo zaczęło tracić sens. Teraz, po około 4 latach diagnozuję moją chorobę jako depresję dwubiegunową oraz nerwicę, chwilowo pojawia się derealizacja otaczającego mnie świata, mojego własnego umysłu. Najpierw zajmę się tym pierwszym. U mnie dwubiegunówka nie jest mocno skrajna- albo wszystko, dosłownie wszystko jest mi obojętne, albo mam wisielczy nastój i każda rzecz czy osoba strasznie mnie denerwuje. Odczuwam poczucie pewności i wiarę w siebie może 2-3 godziny w miesiącu. No to teraz nerwica i stany lękowe. Non stop mam praktycznie zerowe poczucie wartości. Jeżeli chodzi o kontakty międzyludzkie, moi znajomi uważają mnie za bardzo zabawnego, chociaż może zmęczonego i niewyspanego gościa. Ostatnio przestałem być "wesoły", jestem coraz bardziej osowiały bo nie chce mi się już tego ukrywać. W dodatku wszystkie sytuacje dnia codziennego są dla mnie bardzo stresujące. Nadmierna potliwość, dreszcze, drżenie tak mocne, że aż dosłownie stukają mi zęby. A to dlatego, że zaraz jakiś nauczyciel może zadać nawet banalne pytanie. Nienawidzę jakiegokolwiek kontaktu fizycznego z innymi ludźmi. Brak koncentracji i ogólne zmęczenie też nie jest mi obce. Co do derealizacji, pojawia się od czasu do czasu, wydaje mi się wtedy, że tak na prawdę jestem tylko obserwatorem tego wszystkiego, jakbym był we śnie. Trwa to jednak krótko.

To w sumie tyle, nie wybieram się do żadnego specjalisty, po prostu od dwóch lat walczę ze sobą żeby przynajmniej gdzieś się wygadać. Jeśli przeczytaliście ten blok tekstu bez ładu i składu, ponieważ nadal nie wiem jak lepiej wszystko opisać, dziękuję Wam za to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu nie widzę cienia sensu w marnowaniu czasu i pieniędzy, to co powie mi psycholog/psychiatra wiem, w końcu sam to przeżywam. A nadzieję na jakąkolwiek poprawę utraciłem dawno.

Nie uważasz ,że Twoje wiedzenie może być chore zniekształcone przez Twoje zaburzenia .może się mylisz?Widać sam musisz dojść do takiego stanu w którym zaczniesz się leczysz jak jest naprawdę żle człowiek szuka ratunku wszędzie .Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blank, wiesz choć często wydaje nam się że nerwica czy depresja pojawia się bez powodu, to pratycznie prawie zawsze jest jakiś powód. Musisz mieć jakąś traume albo mieć w sobie jakaś cecha której w sobie nie lubisz

 

Stres co ta trauma tworzy sprawia to jak się czujesz i co ci dolega. Ta trauma wewnątrz, albo coś co cię dręczy(jakaś cecha której w sobie nie lubisz) jest to widać dla ciebie istotne i chcesz coś z tym zrobić.

 

Wewnątrz musi coś cię drażnić albo męczyć, tylko to przygnębienie i stres ci to zasłania że nawet sam do końca nie wiesz co to powoduje.

 

Dlatego jak pojawia się to uczucie obojętności i przygnębienia, albo zbyt duży stres zapytaj sam siebie "dlaczego się tak czuje" albo "dlaczego tak się czuje"

 

(na filmach są sceny że ktoś jest przybity i nie chce gadać o tym co go trapi, a jak w końcu przyjaciel go zmusi do powiedzenie przełamuje się i poczuje lepiej z tym jak powie; bo to tak działa musi sami się poznać i przyznać co nas trapi )

 

Nerwica czy depresja właśnie na tym polega coś wewnątrz nas trapi i trzeba siebie pytać, aby to poznać. Jak to poznasz to się od tego uwolnisz, bo automatycznie będziesz wiedział co było problemem i co trzeba będzie zmienić.

 

Wiesz sądze tylko że trapić cię wewnątrz może wiele rzeczy, bo jak ja miałem nerwice to też każda inna myśli była związana z inną traumą. To mogą być nawet mało ważnie wydające się rzeczy ale trzeba poznać.

 

Najważniejsze jak nachodzi cię takie uczucie, zapytaj sama siebie "dlaczego tak się czujesz" aż w końcu się przełamiesz i odpowiesz. Jak nie odpowiesz sobie od razu to agresywnie wypytuj siebie aż w końcu się przełamiesz.

 

Ale zadaj sobie takie pytanie tylko jak te uczucia jak przygnębienie czy stres się pojawiają. Poza tymi sytuacjami kiedy czujesz się lepiej to lepiej się nie zajmuj tym, bo kiedy nie masz takich myśli to właśnie dobra okazja by się od tego odzwyczaić :)

Poza tym nie analizuj tego za często bo zbyt częsta analiza też do paranoi może doprowadzić x_x

 

Po prostu zadaj sobie takie pytanie jak przychodzi to przygnębienie albo stres.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przy zadawaniu sobie pytań odpowiedź przychodziła sama; brzmiała albo "Bo nic nie ma sensu" albo "Bo jesteś beznadziejny". Przygnębienie albo stres nie przychodzą, one towarzyszą mi non-stop. Zwierzać się nie mam komu, nikomu nie ufam i nie pozwala mi na to moja fobia społeczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blank, wiesz nie miałem takiego problemu jak ty, a myślałeś może by jakiejś pasji poszukać?? może po prostu chcesz spróbować czegoś nowego, jakoś inaczej się spełnić?

 

Te słowa "Bo nic nie ma sensu" czuć w tobie przygnębienie, może potrzebujesz znaleźć coś nowego do robienia, jakieś nowe pasje,

ale nie masz takiego podejścia, że olać to i poprostu robić co mam ochote w danej chwili?? to czasem pomaga, po prostu robisz to co chcesz w danym momencie, chcesz zjeść to robisz, chcesz coś obejrzeć robisz to. Kiedyś słyszałem że to taki sposób na depresje, najpierw poprawiasz humor robiąc to na co masz ochote, to tworzy poprawienie nastroju i poczucie takiej wewnętrznej szczerości z sobą. Potem twój umysł pragnie nowych większych doświadczeń i pragnie realizacji wtedy najczęściej intuicyjnie potrafimy znaleźć jakieś pasje czy cele do realizacji

 

"Bo jesteś beznadziejny" - może też czujesz jakiś brak realizacji, może chcesz coś zrobić innego niż zwykle, albo po prostu to co robiłeś do tej pory nie daje ci radości.

 

Ja bym na twoim miejscu spróbowałbym polecić się specjalisty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blank, piszę to jako osoba, która w jeszcze młodszym wieku uznała, że zaczyna dziać się źle.

Proszę Cię, idź do lekarza. Tu nie ma znaczenia wstyd, nie ma znaczenia to, co pomyślą o Tobie inni, nie mają znaczenia Twoje obawy. Gdybym mogła cofnąć czas, do psychiatry wybrałabym się co najmniej rok wcześniej. Zrobiłam to w momencie, gdy zaczęłam bać się o samą siebie, myśli samobójcze nadchodziły znikąd, stawały się coraz bardziej realne, nie dawały mi żyć. Byłam cały czas zmęczona, przestraszona, lęk nie malał bez względu na sytuację życiową, nie byłam w stanie wytrzymać podczas lekcji.

Sama siebie diagnozowałam przez internet i byłam świadoma swoich chorób. Mimo wszystko wstydziłam się poprosić wprost rodziców o pomoc. Każdy dostrzegał moje stany, ale wbrew sobie odmawiałam jakichkolwiek wizyt u lekarza, o których tak naprawdę marzyłam.

Okazało się, że moje przypuszczenia były trafne. Podjęłam się leczenia i jest po prostu lepiej.

 

Nie trać nadziei! To, w jaki sposób patrzysz na tę sytuację może być spowodowane Twoim stanem! Ty nie jesteś depresją czy nerwicą! Złe stany nie są Tobą! To Ty masz nad tym wszystkim kontrolę i nie daj się, walcz, szukaj pomocy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W robieniu tego, co chcę przeszkadza trochę fakt, że tak naprawdę nie chcę nic. Po prostu wszystko mi wisi. Poza tym przyzwyczaiłem się do tego przygnębienia. Wiem, że fakt, że jednak odwiedzam tą stronę może mówić coś przeciwnego. Ale po prostu poszedłem po linii najmniejszego oporu. To łatwiejsze niż walka. A kiedyś prawdopodobnie powiem "No co, próbowałem".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blank, uwierz mi, że myślałam dokładnie w ten sam sposób. Ba! Mnie to nawet nie "wisiało", lecz podobało mi się! Byłam zakochana w autodestrukcji, zauważałam w tym, coś pięknego.

Myślałam, że tak już musi być, że zawsze będę smutna. Ale później odkryłam jak bardzo ten pogląd na życie przysłoniony był depresją. I nadal nie jest idealnie. Tkwiłam w głębokiej już depresji, ale warto pamiętać, że im wcześniej się zareaguje, tym lepiej. ;) Do lekarza poszłam tylko i wyłącznie dlatego, że nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Chciałam jedynie poprawy stanu fizycznego, ale problem oczywiście jest znacznie głębszy.

Pierwszy lek, nawet w zwiększonej dawce na mnie nie działał. Drugi - już tak. I ta mała poprawa naprawdę wiele zmienia. Gdy widzisz, że zaczyna się pojawiać minimalny progres, zdobywa się motywację. Chodzę teraz do terapeuty, co też mi pomaga.

Potem wprost nabyłam takiej chęci, by każdego,kto jest w podobnym do mojego stanie uświadamiać, że zawsze powinien szukać pomocy, bo ja naprawdę bardzo żałuję, że nie zdecydowałam się wcześniej. Posty na tej stronie pisałam już dwa lata przed diagnozą. Szkoda tracić czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×