Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kabaret.


wiejskifilozof

Rekomendowane odpowiedzi

Tylko Kabaret Moralnego Niepokoju. Kiedyś mieli taki fajny program na TVP2, który zawsze lubiłem oglądać.

Większość nowych kabaretów jest taka prostacka. Czasem oglądam w TV i ktoś rzuci 'kurwą' i ludzie biją brawo jakby to był jakiś super żart.

Często jestem zażenowany patrząc na to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KMN się trzymał parę dobrych lat na tym, że zawsze mieli jakieś granice, których nie przekraczali. Teraz jak występują częściej osobno, albo przemieszani z innymi kabaretami, to też już mają odzywki poniżej poziomu, całkiem niedawno coś o pedofilach.

 

Kiedyś to jeszcze bywał uśmiech pomieszany z żenadą, teraz już tylko żenada. Bo co można powiedzieć o skeczu o przemocy w rodzinie? :roll:

 

W ogóle większość skeczy teraz wygląda, że jeden jest przebrany za policjanta, drugi za babę, trzeci za księdza i wszyscy seplenią. A że ludzi jeszcze śmieszą geje (tak jakby o gejach w Polsce mówiło się dopiero od przedwczoraj) albo przekręcanie nazwisk znanych osób... :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kieeeedyś był taki kabaret "Potem" - i jak miałem 10 lat to mnie śmieszyli. Teraz raczej mnie żenują... Generalnie z komedii na scenie to tylko stand-up, i stety lub niestety - tylko anglojęzyczny. Polscy komicy nie mają nic śmiesznego do powiedzenia. Co dziwi mnie niezmiernie, ponieważ kraj mamy równie absurdalny co inni, język też na tyle ciekawy że da się na tym gruncie podowcipkować - ale jakoś jak któryś z naszych komików wychodzi na scenę to zaczynam ziewać. Widziałem kilka kawałków Gizy, ma fajne momenty, ale gdzie mu do Wielkich jak Carlin, Moran, Allen, Maher... Podwójnie zaskakujące jest to jak weźmie się pod uwagę ile naprawdę dobrych i śmiesznych filmów u nas powstało. Czyżby problem leżał w tym że kabaret musi trafić w gusta naszej telewizyjnej publiki, a gusta - tak jak z muzyką chociażby - mamy jako naród dość przaśne..? To jest rzecz bezdyskusyjna, wystarczy popatrzeć na to jaką popularnością cieszy się disco polo. Podobnie jest chyba z humorem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polski stand-upowiec potrafi na scenie zarżnąć kawał, który i tak od paru miesięcy krąży po internecie :roll:

 

Myślę, że z polskim kabaretem jest dokładnie tak jak z polskimi komediami. Lata 70-te rozniosły system, lata 90-te i okolice roku 00 miały swoje momenty, a teraz się tylko pochlastać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że z polskim kabaretem jest dokładnie tak jak z polskimi komediami. Lata 70-te rozniosły system, lata 90-te i okolice roku 00 miały swoje momenty, a teraz się tylko pochlastać.

Jest dużo sensu w tej analogii (choć moim zdaniem polska komedia najlepszy okres przeżyła w latach 80-tych, ale - de gustibus...) i nasuwa mi się wniosek że to może być też związane z pewnego rodzaju zatraceniem tożsamości. W latach 70-80tych byliśmy bardzo świadomi siebie jako naród, to i komedia była śmieszna. W latach 90tych byliśmy "jeszcze sobą" mimo początku zmian; a teraz osiągnęliśmy totalną nijakość związaną z dołączeniem do "globalnej wioski".

 

To chyba swego rodzaju tragedia, ale człowiekiem którego żarty i poczucie humoru wywołują u mnie najpozytywniejsze reakcje jest pan... Cejrowski, co jest dla mnie wyjątkowo bolesne bo generalnie nie znoszę tego ćwoka. Ale muszę mu przyznać że potrafi pierd*lnąć dowcipem tak, że widownia czy rozmówca "leży". I jak bardzo nie skakałoby mi na jego widok ciśnienie, jak bardzo nie wkurzałyby mnie poglądy które reprezentuje - to gdy ubierze je w zgrabny dowcip to jest niezrównany. Strasznie żałuję że nie ma u nas w kraju takiego Cejrowskiego który nie jest katolem, oszołomem i ciulem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, powiedz mi, o których filmach z lat 80-tych myślisz?

Nie będę oryginalny, wzorcowymi komediami popisał się w moim mniemaniu Bareja - choć jak rzuciłem teraz okiem na Filmweb dla pewności, to faktycznie spora część powstała w latach 70tych. Nawet "Miś" jako że z 80-ego to jeszcze w 70-te się zalicza :D No, ale moje ukochane "Alternatywy 4" zostały nakręcone już później a to jest dla mnie obok "Misia" perła naszej komedii. Strasznie lubię też "Konopielkę", "Kingsajz", "Seksmisję" (chyba nawet podwójnie bo nie dośc że świetna komedia to jeden z naprawdę nielicznych polskich S-F!)... Odnoszę wrażenie że w tych latach w związku z ostrą cenzurą twórcy ostro gimnastykowali głowami jak "przemycić" dowcipy przez sito. Ale - przyznaję, że rodzime kino nie jest "moją kategorią" więc jeśli ktoś stwierdzi że najlepsze lata naszej komedii to lata 70te - to nie będę się spierał zbyt gwałtownie :P

 

cyklopka, Cejrowskiego nie mogę oglądać nie tylko z powodu odmienności światopoglądowej, ale z powodu Jego zajadłości, buty, pychy...

Ja o ironio właśnie przez to jego nastawienie uważam że miewa fantastycznie zabawne momenty. Według mnie komik powinien taki być - ta zajadłość, buta, pycha są pożądane w tym zawodzie. Komik musi być butny, bo musi coś wyśmiewać. Musi być zajadły, żeby to wyśmiewanie było wyśmiewaniem dogłębnym. Musi być też pyszny w pewnym sensie, bo w końcu on podejmuje decyzje co jest śmieszne a co nie. Innymi słowy - cenię właśnie takich komików, którzy uprawiają komedię z pasją, z zażarciem, z butą. Nie muszę podzielać poglądów, żeby docenić dobrze zaserwowany i przemyślany dowcip. Najlepszym przykładem jest dla mnie Dane Cook - facet który jest zdeklarowanym katolikiem, czyli ktoś z przeciwnego bieguna niż ja ;) Ale jak słucham jak mówi o spotkanym w metrze ateiście, jak wyszydza niewierzących, jak opowiada o ich dyskusji o życiu po śmierci, o ich kolidujących poglądach, o wizji ateisty odnośnie śmierci, użyźnienia gleby i posłużenia za nawóz by odrodzić się jako drzewo, i jak montuje z tego wszystkiego konkluzję o tym jakąż nieziemską ironią byłoby gdyby ów ateista odrodził się jako drzewo, po czym ktoś go ściął, zawiózł do tartaku, zrobił z niego papier i wydrukował na nim Biblię - to kwiczę, po prostu kwiczę ze śmiechu! :D Mimo że mój mózg mówi "o matko co za beton, co za katol, co za głąb" to jednocześnie jakaś część tego samego mózgu zwija się ze śmiechu doceniając perfekcyjnie skonstruowaną puentę.

 

Jestem w stanie się założyć, że gdzieś na świecie istnieje muzułmański komik który przez godzinę nawija o zgniłym świecie Zachodu i śmierci niewiernym - tak że mógłby mnie rozbawić. I taką właśnie sytuację mam z Cejrowskim: nie znoszę typa za poglądy, nie znoszę jego zachowania - ale koniec końców, muszę przyznać, składa się to wszystko czasem w naprawdę zabawną całość. Ma koleś momenty.

 

[videoyoutube=Yp8i_qHMGk8][/videoyoutube]

 

__________________

* Chcę zaznaczyć że cały czas posługując się terminem "komik" mam w powyższych akapitach na myśli konkretnie komika uprawiającego stand-up, niestety nie mamy chyba w naszym języku zgrabnego określenia na takowych (jeśli mamy, to będę wdzięczny za podpowiedź) a pisanie co chwila "stand-up'owca" wydaje się dość dziwaczne ;) Im bowiem najbliżej do tytułowego kabaretu, a aktorzy nie parający się stand-up'em niekoniecznie muszą być aż tak zaangażowani - w końcu potrzebna jest też zgraja slapstickowców i reprezentantów innych, mniej głębokich nurtów komedii ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, "Seksmisja" tak, a "Kingsajz" mimo że też (anty)utopia to jakoś mniej mnie śmieszył, bardziej przygnębiał, w "Seksmisji" jednak fajna była ta wiara w ludzkość mimo wszystko.

 

"Konopielki" nie widziałam, ale chciałabym.

 

A o latach 70-tych mówię dla tego, że "Nie lubię poniedziałku" mogłabym oglądać codziennie :D Może powinnam, zdrowsza bym byla :great:

 

Eee, jak ktoś ma dobrą puentę, to może być betonem, ale nie głąbem ;)

 

No nie ma ci w Polsce stand-upu z prawdziwego zdarzenia, ani określenia na to, ani ludzi. Jak dla mnie to stać i gadać może jeszcze Bałtroczyk, ewentualnie Andrus, ale on też już częściej tylko konferansjerkę do swoich piosenek prowadzi.

Natomiast dajmy na to Grabowski to już jest co innego, bo to jest aktor teatralny, który raz na czas jakiś monolog kabaretowy zrobi, a to nie to samo.

 

Masz rację, komedia ma wiele form (teatr, kabaret, stand-up, serial, film, piosenka) i nie każdy artysta się nadaje do każdej z tych rzeczy tak samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, "Seksmisja" tak, a "Kingsajz" mimo że też (anty)utopia to jakoś mniej mnie śmieszył, bardziej przygnębiał, w "Seksmisji" jednak fajna była ta wiara w ludzkość mimo wszystko.

Mnie oba na szczęście nie przygnębiają :D

 

"Konopielki" nie widziałam, ale chciałabym.

No, to spełniamy marzenia: :D

 

[videoyoutube=OYe5NK9mUoQ][/videoyoutube]

 

A o latach 70-tych mówię dla tego, że "Nie lubię poniedziałku" mogłabym oglądać codziennie :D Może powinnam, zdrowsza bym byla :great:

Huh, zabawne, jakiś czas temu akurat nadrabiałem trochę zaległości w polskim kinie i między innymi "Nie lubię poniedziałku" oglądałem - strasznie mnie wynudził :D Chyba wolę bardziej czarny humor jednak :twisted:

 

Eee, jak ktoś ma dobrą puentę, to może być betonem, ale nie głąbem ;)

Touché 8)

 

No nie ma ci w Polsce stand-upu z prawdziwego zdarzenia, ani określenia na to, ani ludzi. Jak dla mnie to stać i gadać może jeszcze Bałtroczyk, ewentualnie Andrus, ale on też już częściej tylko konferansjerkę do swoich piosenek prowadzi.

Natomiast dajmy na to Grabowski to już jest co innego, bo to jest aktor teatralny, który raz na czas jakiś monolog kabaretowy zrobi, a to nie to samo.

Tak, Bałtroczyk i Andrus też mi przeszli przez głowę, gdzieś mignął też przez moment Daniec i... za cholerę nie mogę sobie przypomnieć - jest jeszcze jeden taki facet z łbem na karku w telewizji, tyle że ja nie oglądam to i nazwiska mim wylatują... Kojarzę że był siwawy i przede wszystkim wysoki :P

 

Przyznam też że moim "guilty pleasure" jest Pazura - on mnie śmieszy jak nawija :D

 

Ale nie kojarzę żeby ktokolwiek porwał się u nas na taki "solidny" stand up jak w Stanach, stand up na krawędzi. Nie ma u nas w ogóle nikogo uprawiającego blue, a przynajmniej mi o nikim takim nie wiadomo. A szkoda, bo chętnie bym posłuchał.

 

Masz rację, komedia ma wiele form (teatr, kabaret, stand-up, serial, film, piosenka) i nie każdy artysta się nadaje do każdej z tych rzeczy tak samo.

Amen :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to może nawet dzisiaj jeszcze sobie obejrzę :great:

 

Do Dańca jest Kryszak podobny, czasem mi się mylą.

I to chyba, któryś z nich zarżnął ten żart "A świstak siedzi... bo sreberka były z przemytu" mówiąc coś w rodzaju "czy wiecie państwo, że świiistak został aresztowany?" :hide:

 

No a co do szukania swojej drogi w rozrywce, to taki na przykład Krzysztof Respondek, którego więcej znałam jako aktora serialowego niż kabaretowego. Jakieś dwa lata temu nagrał płytę, która nie była ani kabaretowa, ani po śląsku, to odzyskałam dawno utraconą wiarę w polski pop. A jak ostatnio wystąpił z jakimś niby stand-upem, to myślałam, że pod szafę wejdę, takie to były nie dość, że suchary, to jeszcze rozmiękłe. Czyli zdecydowanie jestem fanką piosenkarza, a nie kabarecisty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pokaz mi więc szczęśliwego człowieka, który nie ma forsy. Pieniądze szczęścia nie dają w przełożeniu bezpośrednim, ale bez nich nie da się żyć. Szczęście bez pieniędzy jest mało realne. Co innego, gdy ktoś ma za dużo kasy i szuka problemów w swoim życiu.

 

______

bhp warszawa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×