Skocz do zawartości
Nerwica.com

0 znajomych


ld4

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 23 lata i 0 znajomych. Piszę serio, całkowity brak znajomych. Już od dziecka nie miałem za wielu kolegów. Tych ze szkoły, świetlicy, innych klas miałem sporo, lecz mieszkali daleko poza moim osiedlem. Kontakt ograniczał się jedynie do szkoły. W klasie miałem kilku bliższych kolegów. Na osiedlu próbowałem nawiązać kontakt z innymi, ale nie udało się. Z całym szacunkiem do chłopaków z osiedla, lecz z tego co widzę siedzą nocą pod blokiem i hałasują. Ciągle piwo, nocne spotkania i hałas. Nie podzielam ich sposobu rozrywki.

 

Jako dziecko byłem na różnych koloniach, gdzie z łatwością nawiązywałem kontakt z dzieciakami.

 

W gimnazjum i szkole średniej utrzymywałem kontakt z najlepszymi kolegami z poprzednich szkół i poznałem innego kolegę.

Większość była znajomymi, ale miałem parę osób, z którymi spotykałem się po lekcjach.

 

Niestety, w między czasie jeden poznał nowych kolegów, zaczął imprezować, pić sporo alkoholu, zaczął mnie obrażać, krytykować i budować swoje ego kosztem mojego. Kontakt się urwał.

 

Drugi kolega nigdy sam nie wykazywał inicjatywny do spotkania. Zawsze robiłem pierwszy krok. Jednak od pewnego czasu nie odpisuje na gg, nie odbiera telefonu, a gdy do niego poszedłem to bez odzewu. Kontaktowałem się z nim wiele razy, ale bez efektu. Nie wiem czy jest sens na siłę się pchać, gdyby chciał to by odpisał na gg, czy wysłał smsa.

 

Trzeci kolega do nie dawna był bez wątpienia kimś z kim w każdej chwili mogłem się spotkać. Nie dawno jednak poznał w innym mieście dziewczynę i tam przebywa. Umówiłem się z nim na wtorek, przychodzę na miejsce, go nie ma. Dzwonię, a kolega oświadcza, że o spotkaniu zapomniał i umawiamy się na za 2 dni. Jednak już kolejnego dnia dostałem smsa, że nie da rady i że spotkamy się za kilka dni. Gdy te kilka dni minęło wysłał smsa, że nie da rady i za kolejne kilka dni się spotkamy. Gdy po tych dniach się odezwał mi nie pasowało więc umówiliśmy się na poniedziałek przyszłego tygodnia. Dostałem smsa w poniedziałek, że mu nie pasuje i że odezwie się za parę dni.

Minęły prawie dwa tygodnie, a on się nie odzywa.

 

Co myślicie na temat jego zachowania. Czy jest sens się prosić o spotkanie, gdy kolega prezentuje to co wyżej.

 

Miałem też parę koleżanek. Jedne wyjechały na stałe, inne są zajęte pracą, chłopakiem i nic z tego nie wyjdzie, a moja najlepsza koleżanka związała się z facetem, który nie opuszcza ją na krok więc szans na spotkanie nie ma.

 

Co powinienem zrobić? Dodam, że łatwo nawiązuje kontakt z innymi. Na zakupach pogadam z ludźmi, w autobusie, w sklepie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powyższego kolegę sobie odpuść. Otrzymałeś już wyraźny przekaz. I tak przeciągnąłeś już to jak condom'a po wulkanizacji.

Co zaś tyczy się Twojego nawiązywania relacji to: primo - czas chyba zacząć wypracowywać sobie szacunek u ludzi. Jak będziesz tak łaził za każdym jak osiołek za marchewką, to ludzie będą postrzegali Cię jak rzep. A uwierz mi, że relacje takie bardzo męczą. I nie chodzi tu o wykonywanie pierwszego kroku w nawiązywaniu nowej znajomości, bo to możesz czynić zawsze. Pamiętaj też, iż każdy człowiek ma swoje życie prywatne, swoje problemy, swoje sprawy zawodowe/szkolne i swoje stare znajomości, które również chce podtrzymywać. Nie licz na to, że z miejsca staniesz się dla kogoś pępkiem świata.

Secundo - co jakiś czas gdzieś czytam, że znajomi kogoś piją, ćpają, imprezują, że nie ma z nimi o czym wartościowym porozmawiać. Jak Boga kocham nie wiem, gdzie wy wszyscy szukacie tych znajomych? :? Wartościowych ludzi, dla których nawalenie się na imprezie nie stanowi szczytu marzeń jest ogrom. Może warto abyś się jakoś przerzucił na inny tor, poszerzył horyzonty i poszukał znajomych w kręgach zwartych grup społecznych o ukierunkowanych wyższych priorytetach. Może zrób coś dobrego, bezinteresownego dla kogoś, kto pomocy potrzebuje. Może zacznij się gdzieś udzielać lub zapisz się do jakiejś pozytywnie zakręconej organizacji dla ludzi młodych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym dodała jeszcze to, a może idź raz na imprezę i poznaj bliżej tych ludzi, którymi gardzisz.

Imprezowanie nie znaczy zaraz że chlejesz litry wódki i rzygasz jak kot ...

 

Zapisz się do jakiś kółek/organizacji ... na jakiś sport/kurs ... tam, gdzie masz szanse spotkać ludzi i nawiązanie kontaktu będzie czymś naturalnym; a nie jakimś zaczepianiem w autobusie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siemka.

Kiepska sprawa z tymi ''kolegami''.

Może praca? ;) Z miejsca będziesz miał znajomych i zajęty czas do wieczora. No i kasa przypłynie na wydatki.

Bo zakładam,że nie masz choć głowy nie dam sobie urwać :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w kręgach zwartych grup społecznych o ukierunkowanych wyższych priorytetach.
zapisz się do jakiejś pozytywnie zakręconej organizacji dla ludzi młodych.
Zapisz się do jakiś kółek/organizacji ... na jakiś sport/kurs

 

Podajcie jakieś przykłady. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytając Twój post można pozornie dojść do wniosku, że masz w życiu ogromnego pecha do znajomych! Jednak jak sam zaznaczasz - nie masz problemu z nawiązywaniem "znajomości". Warto w tym miejscu odróżnić "dzień dobry" od kontaktu, który wymaga od każdej ze stron jakiegoś wysiłku.

Nie ukrywam, że opisane przez Ciebie sytuacje są dość jednoznaczne w ocenie (choć nadal pozostaje to subiektywne) i nie są dla Ciebie korzystne, ale powinieneś przeanalizować swoje "próby relacji" z wyłączeniem tych przypadków. To normalne, że niektóre relacje się "wypalają", ludzie zmieniają opinie i zainteresowania, dlatego Twoim problem nie jest to dlaczego wskazane kontakty wygasły, tylko dlaczego nie podejmujesz nowych.

Możliwe, że dostrzeżesz tu problemy z zaufaniem, zależnością czy zaangażowaniem, czego wymaga trwała relacja, a boisz się tego nieświadomie. Warto głęboko się nad tym zastanowić.

 

Najlepszą radą w takich przypadkach nie jest rzucanie się w pierwsze lepsze napotkane środowisko, lecz uświadomienie sobie własnych potrzeb, zainteresowań, przekonań. Jeżeli poświęcisz się czemuś co lubisz, co sprawia Ci przyjemność, a za razem pozwala Ci doznać reakcji z inną osobą, to będziesz mógł liczyć na coś więcej niż tylko przysłowiowe rozmowy o pogodzie.

 

Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podzielam opinię kilku przedmówców: miej trochę szacunku do samego siebie, bo inaczej każdy będzie po Tobie jeździł jak po tej przysłowiowej łysej kobyle. Kumpel A czy B olał Cię raz, drugi, trzeci, to znak, że nie warto już dłużej inwestować czasu i energii w te znajomości.

 

Skoro jesteś komunikatywnym człowiekiem i zależy Ci na sensowych, długoterminowych relacjach (bo o pierdołach można przecież pogadać z każdym), to możesz uderzyć np. do ludzi o podobnych zainteresowaniach albo znaleźć sobie nowe hobby, które wymaga interakcji społ.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podepnę się pod temat;)

Ogólnie to sama zawsze radziłam ludziom, by znaleźli sobie znajomych z kręgu swoich zainteresowań:/ Tymczasem uświadomiłam sobie właśnie, że sama stanęłam w punkcie, gdzie zaczynam czuć się samotna. Weekendy - one są najgorsze, gdy nie idzie się do pracy. Brak znajomych, z którymi można by wyskoczyć latem nad jezioro, zimą na kręgle, a w weekend do klubu - jest smutny. Takie mam prozaiczne potrzeby towarzyskie, tak typowe! A mimo to i tak mam problem ze znajomymi. Pomyśleć, że mieszkam w ogromnym mieście. Żenada, prawda?;)

 

murphy napisałeś coś strasznie fajnego -

Twoim problem nie jest to dlaczego wskazane kontakty wygasły, tylko dlaczego nie podejmujesz nowych
. To jest chyba klucz problemu... Ja też zauwazyłam tendencję do ciągłego wypisywania po znajomych z byłych szkół - lecz z tego nie ma nic dalej. Skoro druga strona nie jest zainteresowana dalszym kontaktem (a w moim przypadku: nigdy nie jest), to oznacza, że trzeba to olać, macie rację. Tylko że człowiek po pewnym czasie może stać się zmęczony tym ciągłym szukaniem nowych znajomości... A może "Żyjemy tak jak śnimy – samotnie" i przyjaźń to tylko fikcja, a znajomi to tylko przypadkiem zgarnięci "po drodze do baru", jednorazowi towarzysze....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podzielam opinię kilku przedmówców: miej trochę szacunku do samego siebie, bo inaczej każdy będzie po Tobie jeździł jak po tej przysłowiowej łysej kobyle. Kumpel A czy B olał Cię raz, drugi, trzeci, to znak, że nie warto już dłużej inwestować czasu i energii w te znajomości.
egzakli

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×