Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rozwód z powodu niezgodności charakterów.Po 9 latach związku


Rekomendowane odpowiedzi

Na wstępie przepraszam, że tak długo, ale żeby zrozumieć moją sytuację, musiałem zamieścić całą historie.

 

Kiedy się poznaliśmy, byliśmy młodymi ludźmi. Mieliśmy wtedy po 15 lat. Bardzo szybko okazało się, że mamy wiele wspólnego i że między nami jest coś więcej niż znajomość. Po trzech miesiącach byliśmy już parą. Pierwszy rok związku był trudny, wiele niepotrzebnych kłótni o głupoty, później żyliśmy już tylko miłością.

 

Po 5 latach, klęknąłem na kolano i poprosiłem ją o rękę. Uśmiechnęła się szeroko i bez chwili wahania powiedziała tak. 3 lata później stanęliśmy na ślubnym kobiercu. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Miałem kobietę, którą kocham nad życie, mieliśmy własne mieszkanie, pracę... Przez pierwsze pół roku małżeństwa czułem się jak w niebie, chciałbym, żeby tamten stan trwał wiecznie.

 

Niestety jak to bywa w życiu, każde małżeństwo musi przejść pierwszy kryzys. W styczniu miała urodziny, dostała własnoręcznie zrobiony prezent od mojej mamy - w dowód uznania jaką jest dobrą żoną. Nie uszanowała go, potraktowała jak zwykłego śmiecia i zaczęła wyzywać. Doszło między nami do krótkiej wymiany zdań, a później nadeszły długie ciche dni.

 

Po tygodniu od kłótni wróciłem do domu z wizyty u mamy. Czekała już na mnie w korytarzu.

- Chcę, żebyś jak najszybciej się wyprowadził.

Szok. Kolana się pode mną ugięły, wargi zaczęły drżeć, a łzy same zaczęły napływać do oczu.

- Dlaczego?

- Bo przestało mi już zależeć.

- Po 9 latach związku, 8 miesiącach małżeństwa mówisz, że przestaje ci zależeć i skreślasz wszystko przez jedną kłótnię?

- Nie. Nie układało się między nami już od dwóch miesięcy i chce, żebyś się jak najszybciej wyniósł i chcę rozwodu bez orzekania o winie.

Drugi szok. Milion myśli na raz. Ale jak? Co? Dlaczego?

- Nie. Nie wyprowadzę się, dopóki mi nie wyjaśnisz dlaczego przestało ci zależeć.

 

Odpowiedzi były tak absurdalne, że aż do dzisiaj nie mogę w nie uwierzyć.

* nie pasujemy do siebie charakterami

* za często spotykasz się z przyjaciółmi

* nie pomagałeś mi w domu

* rozmawiałeś z koleżanką z pracy

* nie poświęcałeś mi wystarczająco dużo uwagi

 

Wszystkie argumenty jakie podała, każdy, co do jednego najmniejszego byłem w stanie udowodnić, że to nieprawda o czym mówi i było zupełnie na odwrót. Po prostu wymyślała na siłę. Poprosiłem, żeby przemyślała wszystko do jutra, bo te argumenty, które podała są absurdalne i to nie jest powód wyrzucania męża z domu i żądania rozwodu.

Następnego dnia stwierdziła, że będziemy dalej razem, ale chciała, żebym kilka rzeczy robił inaczej - między innymi poświęcał jej więcej uwagi.

 

- A co z tym co wczoraj mówiłaś? Że ci już nie zależy, że mnie nie kochasz?

- Byłam na ciebie po prostu wściekła i powiedziałam to w złości.

- A dlaczego nie mówiłaś mi od początku, że jest coś nie tak? Przecież nie byłoby tej całej sytuacji, gdybyś mi o tym od razu powiedziała. Tak robią małżeństwa. Kiedy jest problem to o nim rozmawiają.

- No, pewnie nie byłoby tej sytuacji, ale tak wyszło.

 

Następnego dnia po powrocie z pracy, zjadłem obiad i zaproponowałem żebyśmy się położyli. Powiedziała, że chętnie i zaproponowała, że może obejrzymy coś w telewizji.

- Nie. Ściągnij koszulę, pewnie jesteś zmęczona po pracy, zrobię ci masaż.

- Nie! Nie chcę, jestem zmęczona.

- Przecież przed chwilą chciałaś oglądać telewizję i nie byłaś zmęczona.

- Nie będziesz mi teraz robił awantury! Jestem zmęczona, źle się czuję i chcę spać!

- Chciałaś, żebym się do ciebie zbliżył, poświęcał ci więcej uwagi, staram się, a ty mnie zbywasz. O co ci znowu chodzi?

- O nic. Nie zależy mi już. Wyprowadź się rozumiesz?!

Rano zadzwoniłem do pracy. Wziąłem wolne. Chciałem jej zrobić niespodziankę i dać jeszcze szansę naszemu małżeństwu. Kupiłem masę kwiatów, świece, zrobiłem chińszczyznę według przepisu znalezionego w internecie, przygotowałem własnoręcznie zrobiony film z naszymi zdjęciami i podkładem muzycznym, przebrałem się w garnitur ślubny.

Wróciła z pracy razem z mamą. Spojrzała na wszystko, odwróciła się do mamy i powiedziała:

- Patrz, myślał, że mnie przekupi. Ty masz się jak najszybciej wyprowadzić!

- Jesteś pewna tego co mówisz?

- Tak!

 

4 godziny później już mnie tam nie było. Zabrałem większość swoich rzeczy, zostały nieistotne drobiazgi i przedmioty o których zapomniałem.

 

Pierwsze dni były ciężkie. Cały czas oglądałem się za siebie bo miałem nadzieje, że zaraz ktoś wyskoczy z ukrytą kamerą. Nie chciałem nic robić, nie chciałem jeść, mama mówiła, że wyglądam jakbym był w stanie apatycznym. Poczekałem, aż emocje opadną, po tygodniu zadzwoniłem do niej. Chciałem porozmawiać o tej sytuacji, dowiedzieć się, czy nie zmieniła zdania. Nie odebrała telefonu, chociaż mam 100% pewność, że mogła. Dla mnie było to dobitne danie do zrozumienia, że wszystko skreśliła i że nie chce mnie znać, mimo wszystko, gdzieś tam głęboko miałem nadzieję, że będzie jeszcze dobrze. Przyjaciele poświęcili dużo czasu na rozmowach ze mną, wspierali mnie. Jako tako stanąłem na nogi. Zacisnąłem zęby, wziąłem się w garść i starałem się iść dalej przez życie. W międzyczasie próbowałem jeszcze dwa razy do niej zadzwonić, wysłałem smsa, maila, ale bez odzewu.

 

Robię wszystko, żeby mieć cały czas jakieś zajęcie, żeby o niej nie myśleć. Biorę każdą możliwą nadgodzinę w pracy, zapisałem się na siłownię, staram się spotykać jak najczęściej z przyjaciółmi, zabieram psa na długie spacery. Przez jakiś czas było w miarę dobrze. Niestety tylko przez jakiś czas.

 

W zeszłym tygodniu dostałem pozew o rozwód, a w tym tygodniu przyszedł list z urzędu w celu wymeldowania. Tym razem to już na pewno koniec. Wrócił ten stan, w którym byłem na początku. Znowu cały czas zadaję sobie pytanie - dlaczego? Znowu zacząłem się oglądać za siebie szukając gościa z ukrytą kamerą. Znowu mam milion myśli na raz.

* Dlaczego nie odbiera telefonu? Czy naprawdę po 9 latach wspólnego życia nie zasługuję nawet na rozmowę? Czy tak bardzo ją skrzywdziłem, że sobie na to zasłużyłem?

* Czy jeszcze kogoś poznam?

* Jeżeli tak, to czy będę w stanie komuś zaufać po tej sytuacji?

* Gdzie ja teraz kogoś znajdę?

* Jak będzie wyglądało teraz moje życie?

* A jak już będę sam do końca życia? Nie potrafię żyć w samotności...Nie chcę...

* Miałem wszystko. Kochającą żonę, wspólne mieszkanie, pracę, niczego mi nie brakowało. Byłem po prostu szczęśliwy. I z samego szczytu spadłem na samo dno.

Przyjaciele mówili kiedyś, że ona na mnie nie zasługuje, że powinienem znaleźć kogoś lepszego. Zgadza się. Miała bardzo trudny charakter, ale nikt nie jest idealny i zaakceptowałem ją taką jaka była i taką ją kochałem.

 

Cały czas zadaję sobie pytanie - gdzie ja teraz kogoś znajdę? Kto mnie zechce? Kurdupel z lekką nadwagą, mieszkający z mamą 25-letni rozwodnik po zawodówce sprzedający lampy. Nie wygląda to zbyt optymistycznie...

 

Znowu mam problemy z zasypianiem, gdy już zasnę, często śni mi się po nocach sytuacja, jak żona wyrzuca mnie z domu, jak ją próbuję przepraszać, że nam nie wyszło i żebyśmy dalej spróbowali naprawić związek, albo jak mówi mi, że chce zacząć ze mną układać życie na nowo w innym mieście. Gdy rano wstaję, nie mam siły podnieść się z łóżka. Nie widzę sensu wstawania. Wszystko co robię jest dla mnie bezcelowe. Zacząłem notorycznie spóźniać się do pracy, po 4 latach wróciłem do palenia, co raz częściej i intensywniej pojawiają się myśli samobójcze. Miewam "napady paniki". Ściska mnie w klatce piersiowej, gwałtownie przyśpiesza oddech i bicie serca, nagle chce mi się płakać, w myślach panikuję mówiąc: co teraz będzie? jak to już z nami koniec? dlaczego? ja nie chcę! ja ją kocham! dlaczego tak się stało?! Dlaczego mi to zrobiła?! Ja już nie chcę tak dłużej, nie chcę już żyć..." Były chwile, w których zacząłem szukać w internecie informacji, w jaki sposób bezboleśnie popełnić samobójstwo. Układałem sobie w myślach list pożegnalny do przyjaciół, rodziny w którym przepraszam, że zawiodłem, że psychicznie nie dałem rady. Wtedy łzy cisną się same do oczu.

 

Dzisiaj jest ciut lepiej, dlatego postanowiłem coś z tym zrobić. Wiem, że nie dam sobie sam rady, żeby przetrwać ten trudny okres i muszę znaleźć pomoc, zanim zrobię coś głupiego. Ostatnio chciałem udać się do psychologa poprosić o jakieś tabletki antydepresyjne, niestety jak to w polskiej służbie zdrowia, wszędzie długie terminy - minimum 1,5 miesiąca. Szukałem psychologa online, ale wszędzie płatne. Przez przypadek znalazłem to forum, gdzie ludzie wspierają się nawzajem w trudnych chwilach, dlatego postanowiłem napisać tu swoją historię. Szukam wszędzie wsparcia, żeby choć na chwilę wypłynąć na powierzchnię i złapać oddech, zanim znowu ta sytuacja pociągnie mnie na dno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sodden, Witam , historia , jak z filmu..Wiesz az trudno uwierzyć , ze od tak sobie zona kazała sie Tobie wyprowadzić .

Moze byl , jakis inny problem ? Czy lubiły sie np, z Twoja mama? czy nie bylo klotni o rodzinę itp.?Cos innego musiało byc przyczyna..Zasługujesz na szczera rozmowę , strasznie boli , jezeli sie nie wie dlaczego.

 

 

Co do tabletek przeciwdepresyjnych , nie zapisze Tobie ich psycholog , musisz sie udac do psychiatry.Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystkim jest trudno uwierzyć w to co się stało, tym bardziej, że nic nie zapowiadało takiego obrotu sytuacji. Te argumenty są tak grubą nicią szyte, że musi być jakieś ukryte drugie dno. Ale co się pod nim kryje? Tego nikt nie wie. Nawet jak rozmawiałem z teściową, to twierdzi, że córka nie powiedziała jej wszystkiego, bo nie sądzi, że z takich powodów kończyłaby związek.

Żona jest osobą bardzo porywczą i upartą. Jak podejmie jakąś decyzję to jest prawie niemożliwe, żeby zmieniła zdanie. Często podejmowała decyzje pod wpływem chwili, nie patrząc na konsekwencje, a później próbowała sobie wmawiać, że jej decyzja była właściwa. Jak ktoś zalazł jej za skórę, kończyła od razu znajomość. Nie myślałem, że mnie to kiedyś spotka.

Przed kłótnią było wszystko jak zawsze. Pocałunki, na spacerach trzymaliśmy się za ręce, mówiliśmy sobie nawzajem, że się kochamy. Właśnie dlatego jestem w takim szoku, że to się stało tak nagle.

Lubiły się z moją mamą. Sama proponowała, żebyśmy ją zapraszali do nas "na kawę".

 

W takim razie będę musiał udać się do psychiatry. Nie powinno być problemu, żeby się do niego szybciej dostać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cholernie dołująca sprawa... Na pewno ona miała jakiś konkretny powód, może poznała kogoś innego, może stwierdziła że mając dopiero 25 lat nie chce jeszcze "być związana na stałe", może ten prezent jakoś ją bardzo uraził, ale wiesz, nieważne jaki był to powód, nie zadręczaj się bo jedno jest pewne: to nie była Twoja wina, to po prostu fizycznie niemożliwe, żeby to była Twoja wina, a ona nie wyjaśniając nic i wyrzucając Cię zachowała sie poniżej krytyki.

Doszukiwanie się powodu nic tu nie da już, musisz skupić się na tym, co dalej.

Nie martw się o to, że nikogo już nie znajdziesz.

. Chciałem jej zrobić niespodziankę i dać jeszcze szansę naszemu małżeństwu. Kupiłem masę kwiatów, świece, zrobiłem chińszczyznę według przepisu znalezionego w internecie, przygotowałem własnoręcznie zrobiony film z naszymi zdjęciami i podkładem muzycznym, przebrałem się w garnitur ślubny.

Z tego co piszesz potrafisz być romantyczny i zaimponować kobiecie. To duży atut i na pewno znajdziesz kobiete, która to doceni. Poza tym, jeśli się spotykaliście od 15-roku życia, a ona jak mówisz miała "trudny charakter" to że tak powiem... "dobry trening". Wiele facetów w ogóle nie rozumie kobiecej psychiki i przez są niekomunikatywni na tym polu. Myśle że Tobie, jak już minie ten najgorszy ból, będzie o wiele łatwiej nawiązać bliższy kontakt z kobietą.

Pozdrawiam, trzymaj się mocno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sodden, a moze poznala kogos innego? Nie zauwazyles wczesniej zadnej zmiany, wymykania sie z domu, pilnowania telefonu itp? Moze tez dowiedziala sie czegos o tobie co nie jest prawda... Ale to takie glupie troche i mozna by wiele rzeczy wymyslec...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy lubiły sie np, z Twoja mama?

a co to ma do rzeczy? Nie trzeba kochac tesciowej zeby kochac meza.

Jezeli bylo tak jak autor opisal to wydaje mi sie ze jest ktos trzeci,

* Czy jeszcze kogoś poznam?

* Jeżeli tak, to czy będę w stanie komuś zaufać po tej sytuacji?

* Gdzie ja teraz kogoś znajdę?

na wszystkie pytania odpowiem... TAK. Ale najpierw musisz uporac sie z zaloba po zwiazku i zamknac tamten rozdzial

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś jeszcze młody. Zakończyłes pewien etap swojego zycia, ale wcale nie spadłeś na dno. Potraktuj to jako rozpoczęcie czegoś nowego. Znaliście się bardzo długo i wzięliście ślub bardzo młodo, widocznie nie była jeszcze dojrzała na małżeństwo, cokolwiek nie kryje się za jej powodami, nie umie rozwiązywać konfliktów, ani rozmawiać, tak nie zachowuje się dorosła, poważna osoba.

 

Starałeś się i na pewno znajdziesz kogoś kto to jeszcze doceni ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co piszesz potrafisz być romantyczny i zaimponować kobiecie. To duży atut i na pewno znajdziesz kobiete, która to doceni. Poza tym, jeśli się spotykaliście od 15-roku życia, a ona jak mówisz miała "trudny charakter" to że tak powiem... "dobry trening". Wiele facetów w ogóle nie rozumie kobiecej psychiki i przez są niekomunikatywni na tym polu. Myśle że Tobie, jak już minie ten najgorszy ból, będzie o wiele łatwiej nawiązać bliższy kontakt z kobietą.

Pozdrawiam, trzymaj się mocno.

 

Cóż, jestem typem romantyka. Zawsze lubiłem kupować kwiaty bez okazji, ulubione czekoladki, chodzić na długie spacery czy leżeć na plaży przytulony do drugiej połówki i patrzeć na zachód słońca/gwiazdy.

Mam nadzieję, że przez tę sytuację, nie zostanie mi uraz i zaufam drugiej kobiecie.

 

 

Sodden, a moze poznala kogos innego? Nie zauwazyles wczesniej zadnej zmiany, wymykania sie z domu, pilnowania telefonu itp? Moze tez dowiedziala sie czegos o tobie co nie jest prawda... Ale to takie glupie troche i mozna by wiele rzeczy wymyslec...

 

Do czasu kłótni nie zauważyłem nawet najmniejszej zmiany w jej zachowaniu. Jeżeli miała kogoś to nie musiała się wymykać. Ona pracowała do 15:30, ja do 19:00 i ja pracuję często w weekendy - zazwyczaj 3x w miesiącu. Telefonu nie chowała. Jest straszną pedantką i wszędzie ma porządek. Wszystkie maile, rozmowy na fb, połączenia w telefonie, smsy były kasowane, bo musiał być porządek. Kiedyś była sytuacja, ze ktoś jej naopowiadał bzdur na mój temat i przyszła do mnie to wyjaśnić, myślę że tym razem byłoby tak samo.

 

Jezeli bylo tak jak autor opisal to wydaje mi sie ze jest ktos trzeci,

 

Też mi przechodzi to przez myśl, bo nie widzę innego logicznego wyjaśnienia. Tylko dwie rzeczy nie pasują mi do tej układanki.

1. Zawsze brzydziła się zdradą. Jak słyszała, że ktoś kogoś zdradza to od razu był dla niej skreślonym człowiekiem.

2. Jak pisałem na początku, po kłótni udało się dojść na chwilę do porozumienia. Tego dnia doszło do współżycia. Moim zdaniem, gdyby miała kogoś innego to by do tego nie doszło. Z drugiej jednak strony, może kocha dwie osoby na raz i sama nie wiedziała co robić.

W sobotę jadę do niej po ostatnie swoje rzeczy. Jak nie odbierze telefonu to wchodzę z policją póki jeszcze jestem tam zameldowany i wtedy się okaże czy ta różnica charakterów nie ma rąk i nóg.

 

na wszystkie pytania odpowiem... TAK. Ale najpierw musisz uporac sie z zaloba po zwiazku i zamknac tamten rozdzial

 

Niestety po 9 latach związku to nie jest takie proste. Nawet, kiedy traktuje mnie w taki sposób cały czas ją kocham. Muszę jak najszybciej dostać się do psychiatry, żeby mnie wspomógł jakimiś tabletkami, żebym mógł szybciej stanąć na nogi. A przede mną jeszcze najgorsze... Sprawa rozwodowa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś jeszcze młody. Zakończyłes pewien etap swojego zycia, ale wcale nie spadłeś na dno. Potraktuj to jako rozpoczęcie czegoś nowego. Znaliście się bardzo długo i wzięliście ślub bardzo młodo, widocznie nie była jeszcze dojrzała na małżeństwo, cokolwiek nie kryje się za jej powodami, nie umie rozwiązywać konfliktów, ani rozmawiać, tak nie zachowuje się dorosła, poważna osoba.

 

Starałeś się i na pewno znajdziesz kogoś kto to jeszcze doceni ;)

 

Z mojej perspektywy wygląda to trochę inaczej. Jednego dnia mam to o czym marzyłem całe życie, następnego dnia to wszystko zostaje mi zabrane. Wiem, że po zimie musi przyjść wiosna, tylko pozostaje kwestia przetrwania tej zimy, a ja w tej chwili czuję się jakbym stał goły na 20 stopniowym mrozie.

 

Mam nadzieję, że jeszcze znajdę na swojej drodze kogoś wartościowego, chociaż na tę chwilę nie wyobrażam sobie życia z kimś innym. Zawsze była tylko ona, ta pierwsza, ta jedyna, teraz została tylko pustka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko dwie rzeczy nie pasują mi do tej układanki.

1. Zawsze brzydziła się zdradą. Jak słyszała, że ktoś kogoś zdradza to od razu był dla niej skreślonym człowiekiem.

To może nie pasować, albo i pasować idealnie. Może właśnie dlatego że potępiała zdradę, tak bardzo nie chciała się przyznać, wolała zakończyć coś takiego bez powodu niż zebrać sie na odwagę i przyznać do zdrady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carmen.s, Wiesz ze Ty możesz mieć racje, spotykałem sie z kobieta która własnie strasznie brzydziła się zdrada, ja nigdy nie mogłabym tego zrobić swojemu facetowi. po 8 miesiącach jebnęła mnie w poroże i przepadła jak kamień w wodę.

Jak sobie pomyślę że opierda.lała gałę swojemu szefowi i nie wiadomo komu jeszcze, to mnie po prostu odrzuca na samą myśl o niej, odrzuca mnie tez dlatego, że mnie doprowadziła do stanu jakiego mnie wtedy doprowadziła

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko wyjaśni się w sobotę jak do niej pojadę. Na razie nawet nie chcę o tym myśleć, że mogła mnie zdradzić. Jeżeli okaże się, że po 9 latach związku i tak krótkim okresie małżeństwa znalazła sobie gacha, to będzie element który mnie dobije i pozostanie mi wtedy zafundować sobie betonowe buciki, bo z taką myślą nie będę w stanie żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sodden, teraz jest ci ciezko, ale uwierz w zyciu bardzo wiele mozna zniesc. Jestes mlody i jeszcze ulozysz sobie zycie chodz teraz wydaje ci sie to nie ralne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 lat to tylko tak strasznie brzmi. Znam kilka historii rozstań po wielu latach i początek wydaje się straszny. Po kilku miesiącach będzie już całkiem inaczej. Odwiedź psychiatrę, szukaj sobie zajęcia i spokojnie staniesz na nogi. Jeszcze jesteś młody i na serio rozstanie wygląda tak strasznie tylko na początku!

 

Wiele osób na tym forum przeżywało rozstania i zapewne każdemu wydawało się ono końcem świata. Ale jak to mówią po burzy wychodzi słońce ;) Potrzeba głównie czasu.

 

Sam pół roku temu rozstałem się z kobietą po kilku latach. Niby ja zerwałem ale dlatego, że ona strasznie już bredziła i kompletnie jej się w głowie poprzestawiało. Zerwałem ale i tak było mi strasznie po tym wszystkim. Był smutek i wydawało mi się to końcem świata ale jakoś teraz jest dużo lepiej. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mi coś tu nie gra, wybacz jeśli nie mam racji ;) POznaliście się mając 15 lat , po 5 latach związku się oświadczyłeś, czyli miałeś 20 , tak? Teraz masz 25 a jesteście 8 mcy po ślubie?

 

Poznaliśmy się w listopadzie 2004 i wtedy mieliśmy po 15 lat.

Byliśmy ze sobą w lutym 2005r.

Oświadczyłem się we wrześniu 2010r.

Ślub w czerwcu 2013r.

W styczniu 2014r wyrzuciła mnie z domu.

25 lat kończę za 3 tygodnie więc jeszcze przed rozwodem, bo zakładam, że rozprawa nie odbędzie się wcześniej niż za 1,5 miesiąca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sodden, Tak jak pisali inni wygląda mi to na zdradę. Okropne jest to, że po tak długim związku nie jest w stanie z Tobą szczerze porozmawiać i powiedzieć o swoich powodach. Może jej też jest z tym ciężko i nie chce Cię bardziej zranić wyjawiając prawdę.

 

Na pewno ułożysz jeszcze sobie życie i spotkasz kogoś kto jest Ciebie wart.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sodden żadne leki nie są Ci potrzebne. To że masz teraz koszmarny czas i Cię to boli jest normalne. Musisz przeżyć żałobę. Ty nie jesteś chory psychicznie żeby brać leki!!! Ale jak Ci będzie ciężko idź do psychologa na rozmowy. Na pogadanki. JESTEŚ ZDROWY, TWOJA REAKCJA JEST NORMALNA, PRAWIDŁOWA NA TĄ GÓWNIANĄ SYTUACJĘ. ŻADNYCH LEKÓW BO JESZCZE BARDZIEJ PÓJDZIESZ NA DNO WKRĘCAJĄC SOBIE CHOROBY PSYCHICZNE!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

raczej zaden psychiatra nie przepisze w takiej sytuacji leków bo wpierw musiałby zdiagnozować jakąś chorobę a depresja to obniżony nastroj utrzymujący się przez dłuższy czas i nie będący wynikiem przykrego zdarzenia bądź będący jego następstwem ale przeciągający się w czasie.

 

Zresztą, to nie są leki na zapomnienie i to nie jest tak, że nic się nie czuje i nie myśli. No chyba, że ma się silne uboki, to faktycznie, czasami potrafią zagłuszyć emocje i uczucia :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×