Skocz do zawartości
Nerwica.com

Reakcja ludzi na moją osobę.


iamthenobody

Rekomendowane odpowiedzi

Otóż nie wiedziałam, gdzie umieścić ten temat, bo nie pasował mi nigdzie...

Większość pewnie nie wie nic o mojej sytuacji, bo niezbyt często tu bywam. Zacznę od tego, że jestem na 1 roku studiów Zawsze miałam tylko parę osób, dosłownie 2-3, na które mogłam liczyć w szkole (wcześniej, w podstawówce miałam najwięcej przyjaciół, ale i wrogów).

Teraz jestem w nowym mieście i w nowym otoczeniu, z nauką nie jest najgorzej, jednak niepokoją mnie moje relacje z ludźmi. Jestem na specyficznym kierunku. Jest bardzo mało osób na roku.

Jest grupa (największa), która zawsze razem się trzyma, mają te same tematy i świetnie się rozumieją. Są jeszcze 2 grupki i jedna dziewczyna, która raczej słucha, niż włącza się w rozmowę. No i... ja.

Nie umiem się nigdzie dopasować, nie mam tych samych zainteresowań, co inni. Nie lubię imprez (jak już kiedyś pisałam). I najbardziej boli mnie to, że z jedną osobą bardzo dobrze się dogadywałam, ale nagle ona sobie odeszła do tej "dużej grupy" i nasze kontakty są słabe, dodatkowo ona sprawia wrażenie obrażonej (nie mam pojęcia o co. Pytałam, ale powiedziała, że NIC się nie dzieje i milczała). Druga osoba też zaczyna mnie trochę olewać. Też przyłączyła się do "grupy", ale innej. Nawet, jak coś mówię, do jakiejś osoby, z którejkolwiek grupy, to rozmowa jakoś się nie klei, umiera.

Najsmutniejsze, że prawie nigdy nikt sam nie zagada do mnie. Jednak po co mam zaczynać rozmowę, jak zawsze, kiedy to robię, ta osoba mnie olewa i rozmawia z innymi?

Jak to przeczytałam, to sposobem byłoby "dołączyć się" do jakiejś grupy... ale nie chcę. Chcę mieć swobodę rozmawiania z kim chcę, a nie wpasowywać się w jakieś schematy. W każdej z tych grup jest ktoś lub jakaś rzecz, która mi nie odpowiada. Np. rozmawiają o tym, na czym się nie znam, ciągle żartują (a ja nie potrafię się śmiać z ich żartów, bo dla mnie nie są śmieszne 0_o), jest też parę osób, które mnie po prostu denerwują (są takie... "zbyt" wesołe, inni się wywyższają i rywalizują).

Podsumowując: nigdzie nie pasuję. Dla jednych jestem za poważna, dla innych za wesoła...

 

Jeszcze jedno odnośnie reakcji. Mam wrażenie, że wykładowcy mnie jakoś dziwnie odbierają. Tak jakby... z większym szacunkiem, niż innych. Mimo, że nie jestem najlepsza i nie wybijam się na ćwiczeniach. Np. z innymi żartują, a do mnie czują dystans (tak to odbieram).

I ludzie obcy: i to nie jest żadne wyobrażenie! Często idę ulicą i się na mnie gapią. Jechałam autobusem stojąc. Patrzę się w stronę takiej starszej pary, a oni tak patrzą... no, jakbym była podejrzana albo "zła"? W sklepie też często baby za kasą tak się patrzą. Jak mówię dzień dobry, to nie odpowiadają...

Wysyłam złą energię, bo mam depresję, czy jestem tak brzydka? :/ Szczególnie martwi mnie, że ludzie sami nie zaczynają ze mną rozmowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sadze ze to że masz tylko wrażenie ze ludzie na Ciebie patrzą bo pewne brakuje Ci troszke pewnosci siebie.

Co do studiów , zawsze wystepuje to zjawisko ze ludzie łaczą sie w grupy i zapewniam , nie Ty pierwsza nie mozesz sie odnależć.

Jesli nie lubisz imprez a np dla którejś grupy to prorytet to poprostu nie łacz sie z nią. Bądz sobą, prawdziwą soba a napewno znajdą sie ludzie z którymi bedziecie nadawac na tych samych falach , to pewne:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może warto rozwiązać ten problem spotykając się w połowie drogi? Zdecydujesz się robić coś wbrew sobie dla tych osób, a oni pozostawią Ci większą przestrzeń na bycie sobą? Wydaje mi się, że ludzie nienawidzą każdą formę induwidualizmu. Zatem nie eksponuj swojej odrębności.

 

Druga rzecz, wrażenie zabijania wzrokiem jest tylko w Twojej głowie.

 

W końcu wygląd. Tutaj trzeba wyjaśnić => nie ma relacji: atrakcyjność ~ łatwość w nawiązywaniu kontaktów z osobami tej samej płci. Nie masz powodów do zmartwień. Jeśli miałoby Ci to pomóc, to możesz poddać się mojej ocenie wysyłając zdjęcie na pw, ale koniecznie z dużym uśmiechem (jest bardzo ważny aby dobrze wyglądać). Jestem świetnym dyplomatą i kulturalnym człowiekiem.

 

Ciekawi mnie także zjawisko, które opisujesz, jakby profesorowie mieli Cię traktować inaczej. Sam coś podobnego mam i zawsze jak się ludzi pytam to mówią że to co mówię to bzdura. Też mnie inaczej traktują i to negatywnie wpływa na moje relacje z ludzmi z roku, tyle że jestem na sfeminizowanym kierunku i można to jakoś tłumaczyć. Proszę, rozwin ten wątek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze co możesz zrobić to na siłę próbować się wpasować do grupy, która cię nie akceptuje. Może spróbuj nawiązać kontakt z wybranymi osobami, które mogą nadawać na tych samych falach(ta dziewczyna która jest nieśmiała lub ktoś inny). Bądź życzliwa i zainteresuj się innymi, ludzie lubią być doceniani. Jeśli mimo tego dalej będą Cię olewać to chyba niewarto inwestować energii w takie znajomości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc. Ja na studiach jednych drugich trzecich (a jedne mi sie tylko udalo skonczyc uff) bylam zawsze na boku, ni jak nie potrafilam sie wlaczyc w grupie. Zawsze czulam sie inna od pozostalych...Poniekad powodem byl moj introwertyczny charakter, strach przed nowymi ludzmi, itp

Poza tym zawsze wolalam kontakt z ludzmi starszymi od siebie. Dalej, bedac troche obserwatorem, na tyle na ile poznalam ludzi z ktorymi studiowalam, wiekszosc pochodzila z tzw normalnej rodziny, bez wiekszych problemow egzystencjalnych itp...

Jesli sie przezyje tragedie, inaczej sie patrzy potem na zycie, dojrzalej (tez od charakteru zalezy oczywiscie), wiec te rozmowy, chichy kolezanek ze studiow mnie czesto draznily, a moze gdzies tez to byla zazdrosc ze maja beztroskie zycie gdy ja musialam wydoroslec...

Oczywiscie bardzo cierpialam ze nigdy nie bylam w zadnej paczce (nawet w szkole) czulam sie odrzucona, ale moja przekleta tendencja do grania roli cierpietnicy i duma nigdy nie pozwolily mi zrobic pierwszy krok by ocieplic kontakty. Zreszta jak napisalam, strach przed innymi, niesmialalosc tez robilo swoje.

Dzis mam 31lat czlowiek sie zmienia, dojrzewa i na dzien dzisiejszy, owszem dokucza mi samotnosc, ale zwisa mi czy ktos sie chce ze mna kolegowac czy nie, sam sobie sterem i okretem...

Pozdrawiam i zycze indywidualnosci, akceptacji siebie, i tej szczesliwosci!! Anne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to przeczytałam, to sposobem byłoby "dołączyć się" do jakiejś grupy... ale nie chcę. Chcę mieć swobodę rozmawiania z kim chcę, a nie wpasowywać się w jakieś schematy.

 

To jest najważniejsze i idź tym tropem. Nie masz się pod nikogo dostosowywać, jak będziesz naturalna to prędzej, czy później znajdziesz kogoś do rozmowy i wspólnego spędzania czasu i wcale nie musisz lubić imprez, czy posiadać takiego samego hobby jak inni ale zaraz zaraz.... przecież hobby wspólne w jakimś sensie już macie... to są studia, ten sam kierunek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×