Skocz do zawartości
Nerwica.com

Spamowa wyspa


Etna

Rekomendowane odpowiedzi

Na dwojce leci "Milosc i inne uzywki". Przed chwila scena, ktora odzwierciedla mechanizm przepisywania leków. Jeden z lekarzy prosi drugiego: Mam prosbe przepisuj zamiast Prozaca Zoloft. Ten po chwili namysłu mówi: No dobra skoro ma w tym interes twoj znajomy.

 

Ogolnie ciekawe film, w naszej tematyce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

madeline1111, omdlenie przy pobieraniu/oddawaniu krwi jest reakcją fizjologiczną (no chyba żebyś padła ewidentnie ze strachu zanim by się wkłuli :P a przy oddawaniu krwi igła jest niestety dość gruba- oczywiście nie piszę tego, żeby Ciebie straszyć ;), bo przez cienką jakby mieli pobierać, to byś musiała chyba godzinę spędzić na tym fotelu ) i dość dużo osób mdleje przy pierwszorazowym oddawaniu krwi, a kilka % osób przy kolejnych również.

 

Cognac, owszem, żyły się niszczą, ale jeśli tą krew byś miała pobieraną bardzo często, w krótkich odstępach czasu, np. codziennie, przez dłuższy czas. Bardziej niszczą żyły niektóre leki podawane dożylnie, częste wkłucia mogą ewentualnie powodować zrosty w miejscu wkłucia, wtedy też dane miejsce odpada.

 

Co do bólu i siniaków.... Siniaki często robimy sobie sami po pobraniu krwi (sorry, ale taka prawda, piszę z doświadczenia) zginając rękę, żeby zatamować krew i można niektórym tłumaczyć, żeby przycisnąć miejsce wkłucia gazikiem, ale NIE zginać ręki (jeśli krew była pobierana ze zgięcia łokciowego), a delikwent co?! nie mija 10 sekund, bach, zgina tą rękę nie wiadomo po co. Inna sprawa jak podczas pobierania pęknie żyła, wtedy siniak murowany ;) albo za słabo uciśniemy i trochę krwi się wynaczyni.

Z tym pobieraniem to jest w ogóle taka sprawa, że dużo zależy od żył. Są ludzie, którzy mają je w porządku, a są i tacy z beznadziejnymi, nie dość, że cieniutkie to jeszcze kruche i uciekające ;) i dużo zależy od umiejętności osoby pobierającej, a u mnie np. od dnia :D jak mam dobry dzień to może przyjść osoba z beznadziejnymi żyłami i się wkłuje za pierwszym razem, a innego dnia mogą być żyły, że ślepy by trafił, a ja spartole i kłuję delikwenta po 3 razy :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie raz chamy skrytykowały za żyły i ogólnie drobne ręce, zamiast pochwalić, że świeża i zdrowa krew dobrowolnie oddana.

 

Dobra, udało mi się posortować kredki. Pudło dla mnie, pudło na zajęcia z mandali, pudło dla siostrzenicy, trzy pudła dla rodziny wielodzietnej. Nawet Pan Jezus nie czynił takiego pomnażania zasobów.

 

I nawet udało mi się wynegocjować ciszę po 22. Ale i tak nie śpię, bo się boję spać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cyklopka,

Dlaczego boisz sie spac ?

 

Bo nie wiem, jak się będę czuła, jak się obudzę, mogę przez noc zapomnieć o problemie z wieczora, ale mogę się obudzić z lękiem, albo może mi się coś przyśnić, co mi przyniesie jakiś nowy problem.

 

A co najbardziej prawdopodobne, to że znowu zaśpię i zmarnuję tym sposobem dzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kosmostrada, dziekuje za przepis na kajmak :*************

 

Witajcie :**************

Ja sie szykuje na rozmowe , pogoda wstretna a ja pol nocy mialam jakies klopoty zoladkowe :(

Troche nerwa mam bo pamietam ze na ostatniej rozmowie mnie zlapaly lęki :zonk::zonk:

No ale wezme sobie hydre za chwile ku uspokojeniu i pedze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry kochani! :papa:

 

Wpadłam tylko żeby jako pierwsza życzyc wszystkim miłego dnia!!!

 

Czy u kogoś jest słońce? :bezradny:

 

-- 20 lis 2014, 11:48 --

 

platek rozy, no i nie udało się byc pierwszą :D Witaj kochana, trzymam mocno kciuki !!! Napisz koniecznie jak poszło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

platek rozy, trzymam kciuki, o której masz rozmowę?

 

< uwaga smęty >

u mnie licho, bardzo licho, szkoda gadać nawet :/ ciężko jest, gdy "swój" facet odtrąca, od tygodnia unika, a potem mówi, że jest mną zmęczony i ma dość tych moich smutków... mimo mojego jasnego postawienia sprawy, że smutna jestem, bo samotna... i żeby dał mi trochę swojego czasu, przyjechał czasem, porozmawiał, cokolwiek... odpowiedź: "nawet dla siebie nie ma czasu". Tja... Gubię się w swoich myślach, nie wiem, co robić, jestem winna, bo potrzebuję ciepła i uwagi. Echh. czuję się zajeb**** samotna.

< koniec smętów >

 

Dobra koniec smęcenia, od teraz wmawiam sobie, że wszystko jest dobrze i że pewnego dnia okoliczności się odmienią i staram się przeżyć kolejny dzień w pracy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyniósł mi listonosz książki, odkupiłam na allegro stare wydanie powieści, którą mi mama polecała, a nie mamy jej już w domu.

Słowem się do listonosza nie odezwałam, a powinnam mu była powiedzieć, żeby się nie tłukł w drzwi i nie dzwonił jednocześnie, bo to niegrzeczne, plus nie jesteśmy po imieniu, ale nie przetworzyłam, bo w ogóle się go nie spodziewałam i myślałam, że mama wraca z zakupów czy coś.

 

A tak w ogóle to mi niedobrze z nerwów, strasznie szare niebo i latają za mną wyłącznie moje decyzje z przeszłości i niewykorzystane szanse. Cały czas się czuję jakbym coś złego zrobiła i że już nigdy nie będzie dobrze, bo nie da się już z obecną wiedzą wrócić do tego co było.

 

Ciekawe czy mi zwiększą antydepresanta na grudzień :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim maruderom i nie tylko ;-)

 

Arasha no Krakus, skąd wiedziałaś ;p

Ja wszystko wiem koniaczku :mrgreen:

 

poczułam się zainspirowana i zrobiłam wafle przekładane kajmakiem. Niech mój Krakus ma, a co. Unika mnie ostatnio jak może, to trzeba zareagować "pozytywnie" i dać od siebie coś dobrego, taki mam plan ;)

A czemuż to Cię olewa, moja droga :bezradny: ? Ach Ci faceci !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie Kochani :papa:

kosmostrada pamiętam takie wafle z dzieciństwa, ostatnio wypatrzyłam w cukierni i kupiłam. Ten przepis jest na miarę moich możliwości, spróbuję :mrgreen: Póki co zadowalam się łyżką nutelli :hide:

 

U mnie dzisiaj też szaro i buro... Coś siąpi z nieba. Robię sobie kawę i siadam do życiorysu. Wściekła jestem bo trzy tygodnie mijają, a ja jeszcze nie zaczęłam pracy indywidualnej :evil: Plus taki, że już rodzi się we mnie taka potrzeba :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czemuż to Cię olewa, moja droga :bezradny: ? Ach Ci faceci !

Depresyjnych ludzi ci 'normalni' nie lubią. Bo depresyjni są "nudni" - za często smutni, nie robią fajnych, ciekawych, szalonych rzeczy, nie są pełni entuzjazmu, za to za często są ciężarem, a co gorsza, budzą poczucie winy. Takich ludzi wg nich lepiej unikać, prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Och, ja robiłam dużo ciekawych i szalonych rzeczy, tylko później jak się zaczęły trudności, wątpliwości, decyzje, to depresja wróciła.

 

A terapeutka mi mówi, że z takiego lęku, to żaden facet nie wyciągnie, a już na pewno nie ci, na których w tym czy tamtym momencie liczyłam. W gruncie rzeczy wydaje mi się, że jestem bardzo wesołą osobą, która jest po prostu zniewolona przez lęk i dlatego nie może się ujawnić. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cyklopka, no własnie... w przeszłości też byłam kimś innym. W dobrych okresach (rety, nawet rok temu miałam mega dobry okres.... Nie umiem do tego wrócić) byłam pełna entuzjazmu, dużo inicjatyw podejmowałam, chciałam tyle rzeczy robić (dalej chcę! Tylko pojawia się wciąż ten cień, który mówi: "A po co? Popatrz, nie masz nikogo, dla nikogo nic nie znaczysz, obojętnie czy zdobędziesz Everest, czy zdechniesz w kącie" - wiem, że to kłamstwo, ale to wciąż i wciąż - jest).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To chyba nawet nie chodzi o to czy jest się facetem czy nie. Ktoś kto żyje "normalnie" nie rozumie, że ktoś kto żyje obok może wszystko postrzegać zupełnie inaczej. Jeśli już ktoś zrozumie, że to choroba to reaguje tak jak mój mąż " no przecież bierzesz leki..." W rozumieniu "zdrowych" lek=wyleczenie, tak jak z grypą czy anginą tylko niestety z psychiką tak się nie da :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja raczej jestem ostrożna z mówieniem o jakimkolwiek okresie, że wtedy na pewno było dobrze i byłam na pewno szczęśliwa, ale myślę, jakby mogło być gdybym lepiej wykorzystała tamten czas i tamtą energię.

 

Wydaje mi się, że w tym tygodniu jestem na dobrej drodze, żeby coś w końcu pojąć i coś w końcu postanowić, ale przypłacam to huśtawkami nastroju...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zalatana23, a jak w ogóle Twój mąż postrzega Twoje problemy? Jestem ciekawa, jak to powinno wyglądać, nie mam pojęcia, gdzie leży granica, czy mogę oczekiwać od drugiej strony, że będzie przy mnie, gdy jestem samotna? (Czyli de facto: powiedzmy że każdy weekend i np. co drugi wieczór). Zawsze wydawało mi się, że tak, że to na tym polega związek. A tu nagle okazuje się, że: NIE. Bo druga strona musi mieć prawo do swojego życia i swoich zajęć, a ja w tym czasie mam, delikatnie mówiąc, zmyć się. Chciałabym wiedzieć, gdzie te granice leżą:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cyklopka, to prawda, ale co jeśli czarne myśli wyłażą, bo są niezrealizowaną potrzebą (samotności)? Dupa tak, powinnam tą potrzebę wyleczyć? Rety, to jak stawanie się psychopatą. Chociaż tak, jako dziecko o tym marzyłam - by NIC już nigdy nie czuć.

 

Wydaje mi się, że w tym tygodniu jestem na dobrej drodze, żeby coś w końcu pojąć i coś w końcu postanowić, ale przypłacam to huśtawkami nastroju...

To brzmi dobrze:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×