Skocz do zawartości
Nerwica.com

Spamowa wyspa


Etna

Rekomendowane odpowiedzi

Benzo okazało się być przeterminowane - ahoj, przygodo!

 

Ale to nic nie szkodzi, rzuć to opakowanie w grupkę chłopaków z hyperreal, będziesz miał wrestling na żywo, w stereo i kolorze. :mrgreen:

 

Taaak, fajka do piwka to była fajna rzecz, ale mi na początku bardziej było szkoda fajki do porannej kawki i fajki w środku nocy na balkonie gdy przebudziłem się, aby wyskoczyć do kibelka. Ale amba fatima, było i ni ma. Tak jest lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Benzo okazało się być przeterminowane - ahoj, przygodo!

 

Ale to nic nie szkodzi, rzuć to opakowanie w grupkę chłopaków z hyperreal, będziesz miał wrestling na żywo, w stereo i kolorze. :mrgreen:

 

:D

 

Dla mnie fajki = przewlekłe zapalenie oskrzeli. Stąd nie nacieszyłem się tym nałogiem, ale może i dobrze. Raczę się kawą i piwem bez tytoniu, czasem dla towarzystwa zapalę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Palę od 8 lat ,raz udało mi się rzucić na poważnie nie paliłem z pół roku.Tylko bez bawienia się w zmniejszanie fajek dziennie.Tylko na raz.Przez dwa tygodnie chodziłem z przyzwyczajenia do palarni.W sumie mógłbym rzucić i teraz ale jak pomyślę że tak czy siak muszę w siebie ładować psychotropy to fajki przy tym pikuś jeśli chodzi o szkodzenie sobie więc nie ma co sobie odmawiać.To mój dysonans myślowy ''Wszystko albo nic''.Jeśli byłbym zdrowy i nie musiał ładować w siebie leków,mógł wrócić do sportu i rywalizować ze zdrowymi to rzucił bym fajki gdy wiem że to już nie możliwe co mi zależy czy pale czy nie.

 

może i jest trochę logiki w tym co piszesz, niemniej bez nałogu tytoniowego byłoby pewnie dużo prościej. Sport można też uprawiać amatorsko, dla lepszej kondycji i samopoczucia. Czy to nie jest wystarczająca motywacja żeby rzucić fajki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monster6, klikasz na nazwę użytkownika i już :P Rozumiem. U mnie w kondycji nie pomaga typowa korpopraca, tyle że pracuję w domu, więc nawet nie muszę do niej wychodzić. Do sportu raczej było mi zawsze daleko i nie po drodze, ale jak najbardziej jestem w stanie zrozumieć utratę jakieś ważnej części Twojego życia, zwłaszcza jeśli była to rzecz, z którą chciałeś wiązać swoją przyszłość. To zawsze kurewsko boli. Ja chciałem skończyć studia, przyszedł ChAD, przyszło testowanie leków, trafiłem po raz kolejny do lekarza z depresją, która zaczęła się przeobrażać w hipomanię. W końcu musiałem iść na urlop dziekański. Z wymarzonych studiów góvno mi zostało, nawet jeśli chciałbym wrócić, to wróciłbym na pierwszy rok, bo miałem warunek z jednego przedmiotu. Od gówniarza marzyłem o tym kierunku. Więc wiem w sumie, co to znaczy być wyruchany przez tę chorobę. Ciągle myślę o oddziale dziennym - siostra mojej babci też ma ChAD, kilka razy ją hospitalizowali; moja ciocia trzy lata temu popełniła samobójstwo, miała problemy psychiczne. Ja uważam, że miała ChAD. Była uzależniona od wielu rzeczy, najbardziej od tramadolu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×