Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dubel


Tyrr

Rekomendowane odpowiedzi

Skopiuję mój post z działu "witam" bo chyba się tu nadaje:

 

Witam i na początek chciał bym opowiedzieć o tym, jak w miesiąc z normalnego człowieka stałem się jego wrakiem. Ale od początku... X lat temu, po jednym z ciężkich dyskotekowych weekendów miałem największy koszmar w moim życiu, który niestety ciągnie się za mną do dziś. Śniło mi się, że wchodzę do pokoju w którym śpi moja mama i siostrzeniec, trzymając w ręku jakiś nóż :shock: Momentalnie się obudziłem, mimo tego, że to był niby tylko sen doszedłem do wniosku, że jeśli miał bym coś takiego zrobić to wolę się po prostu zabić. Ubrałem się i praktycznie byłem już gotowy do wyjścia ale pomyślałem sobie "chwila moment, pogięło cię? wracaj spać" :smile: I tak też zrobiłem. Problem ucichł, chociaż umiejętność okazywania radości od tego dnia zmalała bezpowrotnie, ale prowadziłem normalne życie, pracując tu i tam, mając wtedy jeszcze w miarę normalne życie towarzyskie.

 

Miesiąc temu, podczas jednej z nocek roboczych problem powrócił... sen mi się przypomniał i zacząłem mieć jakieś dziwne myśli że "zrobię to" (nie mając ku temu najmniejszych powodów - moja mama to chodzący anioł i nie mam najmniejszego zamiaru robić jej jakiejkolwiek krzywdy). I tu się zaczeło... od tego czasu boje się zasnąć, boje się, że obudzę się w nocy i w jakimś "innym stanie świadomości" zrobię coś głupiego. Początkowo, jak już udało mi się zasnąć to potrafiłem spać do 8-9 rano, ale na pewno nie był to komfortowy sen - czułem się tak jakby ciało spało a mózg dalej "pracował", czego efektem jest obecnie możliwość bezustannego ziewania. Byłem u lekarza rodzinnego, oddałem krew i wyniki nie były najlepsze więc tydzień spędziłem na oddziale zakaźnym z podejrzeniami żółtaczki, której ostatecznie nie mam (ale wykryli bakterie Lamblii~).

 

Teraz co noc budze się w granicach 3-4 rano, po czym próbuje spać dalej ale nie zawsze wychodzi. W dzień ciężko mi się śpi (pomijając bezustanny hałas biegających siostrzeńców), poza tym boje się, że jak zrobię sobie drzemke w ciągu dnia to w nocy nie będę umiał w ogóle zasnąć i będzie problem. Czuje się obecnie tragicznie zarówno psychicznie (przymulony jakiś taki cały czas jestem, do tego doszła huśtawka nastrojów - raz czuje się ok, raz kompletnie zdołowany - potrafiący rozpłakać się praktycznie bez powodu, i raz przepełnia mnie frustracja że nic z tym nie mogę zrobić i to jest zdecydowanie najgorszy moment) jak i fizycznie (problemy ze snem, mniej jem niż to miało miejsce wcześniej, rzadko kiedy wychodziłem z domu pomimo urlopu + L4 co daje w sumie prawie miesiąc czasu). Boje się, że nadaje się na szpital psychiatryczny i spędze tam mnóstwo czasu + rodzina mnie zostawi/nie będzie mnie odwiedzać itp (co dla mnie było by najgorszym z możliwych bo rodzina to wszystko co mam) + stracę pracę (na co nie mogę sobie pozwolić mając mnóstwo kredytów do spłacenia), że zrobią mi tam nie wiadomo jakie pranie mózgu, że będę się tam czuł kompletnie samotny (pomijając fakt, że całe życie samotność jakoś mi nie przeszkadzała), że mnie wsadzą do kaftanu itd itp. Doszło do tego że już nawet za dnia czasem boję się czy mi coś nie odbije i stanie się jakaś tragedia. Jako, że "świadomie" jeśli miał bym komukolwiek zrobić krzywdę wolę zrobić ją sobie - nad swoim samobójstwem myślałem nie raz.

 

Byłem u psychiatry, ale nie czułem się u niego najlepiej. Bardzo małomówny typ z kamienną twarzą. Opowiedziałem mu w skrócie co i jak - przepisał mi Paroxinor 20mg, doradził żeby brać przez pierwsze 4 dni ćwiartkę później 10 dni pół i jeśli nie będzie efektów to dopiero potem całą, obecnie 7 dzień leci. Tutaj kolejne obawy - jak będę się czuł gdy zaczną już działać. Przeglądając to forum trafiłem na temat/post (nie istotne) dot. magnezu... tutaj MOŻE być jedna z przyczyn mojego złego stanu, jako że mam prawie wszystkie objawy niedoboru magnezu w organiźmie + zanim się to zaczeło piłem po X kaw dziennie i co najmniej 1L coli na dobę, co podobno może strasznie wypłukać magnez i nawet doprowadzić do depresji/nerwicy. Kupiłem sobie tabletki ale zanim poczuję jakieś efekty minie trochę czasu.

 

Myślę nad psychologiem ale nie wiem czy sam psycholog może mi coś dać, z jednej strony możliwość wygadania się komuś może mi pomoże, z drugiej strony mam wrażenie, że psycholog to tylko taki typek po studiach co nie powie mi niczego czego bym już nie wiedział. Pominę już sam wybór psychologa i ewentualny termin wizyty (do psychiatry do którego chciałem się wybrać pierwszy wolny termin to październik...) Ehh nie wiem co ze sobą zrobić :/

A tak w ogóle to mam 28 lat i od roku mieszkam w małej miejscowości obok Rybnika/Wodzisławia śl i przepraszam za chaos w poście ;)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×