Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

ciekawa jestem co psycholog mówi do takiej hipohondryczki? może któras z was była? niechce brac leków....

Ja to mysle, ze to jest podobnie jak z innymi "zaburzeniami" :) Tzn. jak mialam stany lękowe i tylko w glowie byly mi napady paniki, i chodzilam na terapie, to wlasnie zamiast gadac o tym - ze przeciz nic mi si enie stanie jak pojde do sklepu itd. To wlasnie terapeutka zawsze pytala, co u mnie, jak zycie, co sie wydarzylo, czego sie obawiam (ale takiego w zyciu, a nie lękowego czy hipochondrycznego). I z czasem jak tak zaczelam ogarniac siebie to te lęki i ataki paniki same juz przeszly. Wiec mysle, ze z hipochondria moze byc podobnie, ze mzoe mamy jakis inne obawy itd, a lęk przed chorobą to taki "objaw" , temat zastepczy. I gdyby sie przrerobilo swoje zycie to wtedy te paranoje nie wystepowalyby :-/

 

Ja kurde dzis cala noc nie spalam :-/ wrocilam wczoraj na maksa zmeczona, mysallam, ze zamkne oczy i zasne w sekunde. A tu niestety, po jakims czasie zaczelo mi sie znow myslenie o brzuchu.. no bo - ze jak to boli, ciagle w tym samym miejscu, tyle czasu juz, i ze to NA PEWNO cos złego jest. I nie moglam przestac myslec. Zasnelam gdzies kolo 6 na 3h , wiec dzisiejszy dzien przewegetuje w łózku...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

choroby psychicznej jeszcze nie przerabiałam....chociaż kto wie?...Bo tak naprawdę sama niechce isc do psychiatry bo wiecie jak to w otoczeniu jest potem, jak się ktoś dowie?Rodzina, znajomi, będą mnie na pewno inaczej postrzegać..... Sama jak słysze ze ktoś się leczy psychiatrycznie to już wywołuje we mnie mieszane uczucia, a nie powinno bo przecież tez mam problemy z natury psychicznej i nie jestem przecież nienormalna...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

smutna82, generalnie taki strach ma wiekszosc ludzi z nerwica :) Boją się ze zaraz zwariują itd. Ja tez swego czasu tak mialam. Ale co jest pocieszajace, ludzie z takimi zaburzeniami czesto nie zdaja sobie z tego sprawy (ze cos jest nie tak) wiec sam fakt, ze sie zastanawiamy i boimy tego - to juz dobry znak :D

 

-- 21 lut 2014, 13:40 --

 

myszka1984, ja mysle, ze to postrzeganie się już sporo zmienilo i ludzie coraz bardziej widza, ze psychiatra to lekarz jak kazdy inny. A chodzic na terapie, to nie znaczy leczyc sie z oblędu, tylko ogolnie pomagac sobie, rozwijac samoswiadomosc itp :)

Pewnie u nas jest jeszcze gorzej, ale w np. w USA to podejrzewam, ze nikt sie juz tym nawet nie przejmuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wg. mnie to jest tak jak z atakami paniki. Niby czlowiek boi sie ataku, boi sie ze zemdleje, umrze albo cokolowiek innego. A prawda jest taka, ze gdziestam w glebi ma jakies nieuswiadomione moze nawet problemy (w ogole z czym innym zwiazane). I mysle, ze w hipochondii dziala to dokladnie na tej samej zasadzie - ze ten lęk o choroby jest "w zamian" , za cos.

Oczywiscie wiem, ze nie kazdy wierzy w takie psychologiczne wyjasnienia, ale mi to juz nie raz pomoglo (wlasnie np. przy stanach lękowych).

 

No bo co inaczej mozna zrobic... wystarczy pozcytac tutaj wątek, zeby zobaczyc, ze - robienie ciagle badan, kompletnie nic nie pomaga, bo i tak jest myslenie, ze moze źle zbadali albo cos. Chodzenie po lekarzach nie uspokaja. I logiczne i racjonalne wytluamczenia tez nic nie daja... :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co to tego myslenia na zakupach mam podobnie. Planuję z moim narzeczonym urządzanie mieszkania i nagle łapię się na myśli - ale po co, skoro za chwilę pewnie się dowiem, ze mam raka z przerzutami i umrę ? Albo idę na staż, żeby zdobyć doświaczenie w pracy... a potem myślę po co, skoro i tak nie zdążę szukać pracy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

wiecie co mysle ze jak sobie same nie pomozemy nikt nam nie pomoze...(;

 

 

piona.. moja dewiza życiowa. trzeba sobie zdać sprawę z tego, że wszyscy mają cię w dupie. lekarza nie obchodzi jak się czujesz, bo to nie on nie jest w stanie funkcjonować. może sobie na tobie eksperymentować, przepisywać niepotrzebne leki i stosować najbardziej popularną metodę - zmywanie z siebie odpowiedzialności i wysyłanie do innych żeby się pozbyć problemu. ja to w ogóle się zastanawiam jak tacy psychiatrzy mają leczyć z nerwicy jak nie są sobie w stanie wyobrazić jak wygląda np. derealizacja? kiedyś czytałam, że mają z tym problem i nie wiedzą o co chodzi. tego się nie da wyobrazić. ja kiedyś mówię psychiatrze... proszę pani ja się nie boję ataków paniki, bo one przechodzą, ale to uczucie otępienia i dziwności jest straszne i trwa całe dnie... a ona do mnie: no może jest, ale nie umrze pani od tego :/ no co z tego, że nie umrę, ale jakie to życie jak człowiek czuje, że wyszedł z ciała i nie wie czy jeszcze jest na ziemi czy coś mu się odłączyło i drugą nogą jest w kosmosie.

 

-- 22 lut 2014, 00:39 --

 

Sluchajcie,a mieliście strach przed choroba psychiczna?przed schizofrenia?

nie mogę sie pozbyc tych mysli :(((

 

no jasne. miałam kilka strasznych ataków paniki, że zwariuję i zamkną mnie w szpitalu, otumanią lekami i nie zrealizuję już swoich marzeń.

ale ktoś mi powiedział na blogu, że chory psychicznie tym się od nas różni, że nie ma świadomości swojej choroby, nie wie, że jest chory psychicznie, dlatego dopóki czujemy, że coś jest z nami nie tak nic nam nie grozi.

A co do szpitala.. ktoś mi powiedział, a potem sama przeczytałam jak wygląda taki oddział leczenia nerwic.. możesz się zapisać tylko na zajęcia na kilka godzin dziennie albo na cały czas trwania terapii z noclegami, można sobie wychodzić i nie podają ci żadnych leków, nawet swoje trzeba wyrzucić. Prowadzą zajęcia z rysunku, chodzą do kina... jak tak zaczęłam czytać o tym to aż chciało mi się tam samej iść i mieć fajne doświadczenie życiowe.. wyobrażacie sobie z jaką ciekawością ludzie by kiedyś słuchali opowieści o tym jak wygląda szpital psychiatryczny? Toż to niezły show off. Poza tym wielki mistrz grania na wiolonczeli, którego podziwiam był kiedyś w szpitalu i czyni go to z niego w moich oczach wyjątkowym, dzięki temu, że jest wrażliwy, a w życiu ma ze sobą problemy tak wspaniale wyraża siebie w grze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziewczyny a co byscie zrobiły? poszłam na usg piersi do chirurga ogólnego, diagnoza straszna, "proszę wykonać biopsje" załamka

ale poszłam do prywatnej kliniki w Krakowie zrobić ponowne usg (polecił mi ja mój ginekolog), robił je specjalista radiolog i stwierdziła ze widzi tam tylko nieliczne torbiele, zadnej biopsji nie kazała robić..... i teraz cały czas się bije z myślami... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myszka1984, dokladnie tak samo sobie pomyslalam... ze zwykly chirurg nie zna sie na tym tak dobrze, a radiolog juz sporo widzial. Wiec tamten pewnie jak zobaczy cokolowiek to juz panikuje, a ten doswiadczony zobaczy i wie...

 

-- 22 lut 2014, 10:53 --

 

albo idz jeszcze gdzies na 3 USG do jakeigos specjalisty i bedzie sprawa jasna :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziewczyny a co byscie zrobiły? poszłam na usg piersi do chirurga ogólnego, diagnoza straszna, "proszę wykonać biopsje" załamka

ale poszłam do prywatnej kliniki w Krakowie zrobić ponowne usg (polecił mi ja mój ginekolog), robił je specjalista radiolog i stwierdziła ze widzi tam tylko nieliczne torbiele, zadnej biopsji nie kazała robić..... i teraz cały czas się bije z myślami... :(

 

U mnie kiedyś gin wykrył mięśniaka, po czym dwóch innych go nie widziało. Niektórzy lekarze lubią straszyć. Trzecie usg to niezła myśl.

 

-- 22 lut 2014, 13:06 --

 

Evelinka i jak pozbylas sie,tych myśli?

 

lekarstwo zaczelo dzialac,czy po prostu sama je wykopalas ze swojej Glowy?

 

Żadnych lekarstw.. tzn. psychotropowych. W gruncie rzeczy to nie wiem czy moje podejście mi pomogło czy leki na tarczycę. Jeśli chodzi o psychikę to z podejścia, że to wstyd i straszne przeszłam na myślenie, że szpital to mogłoby być ciekawe doświadczenie i, że ludzie chorzy są wyjątkowi. Poczytaj sobie o szpitalach psychiatrycznych i oddziałach nerwic. Potem stwierdziłam, że wykorzystam te lęki do tworzenia, bo jestem artystką, ale jak na złość od tego postanowienia się nie pojawiły, a kupiłam tyle farb i kredek kurde. Jakoś mi odeszły wszelkie lęki o zwariowanie, a miałam naprawdę masakryczne. Najgorzej było jak wzięłam środki uspokajające. Kiedyś napiłam się przed snem ziółek i w nocy obudził mnie lęk.. nie miałam szybszego bicia serca, wzrostu ciśnienia, potu.. nic, a w środku tak przeogromny lęk, że myślałam, że jeszcze chwila, a zwariuję. Jak ci serce bije mocniej to przynajmniej wiesz, że żyjesz, a tu... jakby ktoś przywiązał do łóżka, a ty za wszelką cenę chcesz uciekać, bo idzie w twoją stronę morderca z nożem i chce ci zrobić krzywdę. Czułam się jak w więzieniu. Ostatnio mi wiele rzeczy zobojętniało. Jedyne co mi zostało to strach przed upadkiem na ulicy, ale też już coraz mniej i potrafię specjalnie przyspieszać kroku kiedy tylko się gorzej poczuję. Może jak i to mi zobojętnieje to będę normalna. Póki co rzadko wychodzę z domu, bo mam ciągle zachwiania równowagi, chwieje mnie, buja, czuję zdrętwienie i ciężkość nóg tak jakbym miała ograniczoną możliwość poruszania nimi.

Ja chyba zaakceptowałam, że mam zaburzenia tak jak zaakceptowałam moje inne choroby. W końcu to część nas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mysle, ze z ta dlugoscią akceptowania to zalezy od osoby... roznie to moze byc.

Kurde ja jak juz tez zaakceptowalam ataki paniki, to jakos przestalam sie ich bac - wiedzialam, ze jak przyjda to beda i miną i tyle. I jak tak zaczelam myslec, to nagle - zniknely... :-/ I teraz w zamian mam oslabienie (chyba).

 

Kurde a sluchajcie, bo nie daje mi spokoju troche, ze od rana mam zmeczenie, oslabienie i sennosc. Ale czesto tez, mimo takiego dnia, nagle wieczorem mam duzo energii. Chyba to znaczy, ze to "tylko" psychiczne, nie? Bo gdyby bylo zmeczenie od jakiejs choroby, to wieczorem powinno byc jeszcze gorzej (po calym dniu) i po takiej sennosci za dnia, powinnam padac na ryj i zasypiac. A ja wlasnie wieczorem sie rozbudzam i spac nie moge.

 

Bo niby wiem, ze od depresji itp. takie zmeczenie to norma. I wlasnie tak probuje to potwierdzic, ze to tylko psychika. Mimo zmeczenia jestem w stanie pocwiczyc troche, pochodzic itd. (tylko ciezko sie zmobilizowac i caly czas czuje w rekach i nogach tą niemoc). Ale przy normalnym zmeczeniu czlowiek chyba jak zaczyna cos robic, to po prostu nie daje rady bo nie ma sił?

 

ehhh dodatkowo jakas derealke chyba troche podlapalam, bo takie nieogarniecie mam w oczach. W sumie zawsze jak mi sie to zaczyna, to trwa z tydzien dwa i przechodzi... ale nie lubieeee!!!

 

-- 22 lut 2014, 13:01 --

 

Teraz chce zrobic tak, ze zaakceptowac to oslabienei i mimo odczuwania tlumaczyc sobie, ze to psychiczne i "robic swoje". Nie myslec, - jestem oslabiona, musze sie polozyc. Tylko wiecie, normalnie starac sie funkcjonowac i olewac to oslabienie.

(w piatek od rana mialam, a jak w sumie poszlam do pracy i sie zajelam czyms, to nagle minelo)

Tylko wkurza mnie, ze co chwile przychodzi jednak mysl - a moze to nie psychika tylko naprawde jestem ciezko chora.. i co - zmuszam sie mimo choroby do aktywnosci zamiast lezec i sie nie przemeczac! :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najdłużej endometriozę. Lata nie mogłam sobie darować, że nie jestem zdrowa. Ta choroba najbardziej mnie zniszczyła. Byłam sobie beztroska, miałam tyle planów, układało mi się w życiu miłosnym i na studiach, a potem nagle jak obuchem w łeb stałam się dla lekarzy ciekawym przypadkiem. Często płakałam, że mnie to spotkało, ale teraz jakoś się z tym oswoiłam. Hashimoto długo się bałam, nie wiedziałam jak to będzie, ale jak już się dowiedziałam to zaakceptowałam w 2 miesiące. A zaburzenia lękowe... hm... długo mnie oszukiwały i nie wiem czy do teraz nie oszukują. Ja miałam podejrzenia nerwicy już od pierwszego ataku, bo akurat jak go miałam siedziałam przed kompem i czytałam jak wygląda taki atak :) Co nie zmienia faktu, że był straszny. Ludzie piszą, że pierwszy jest najgorszy, dla mnie nie. Najgorszy miałam ze 2-3 dni później i właściwie była to seria ataków.. trwały całą noc i cały dzień z przerwami. Niedługo potem miewałam je codziennie po kilka lub co drugi dzień i nie spałam 2 tygodnie. Ale na początku kiedy drętwiała mi któraś strona ciała albo serce waliło jak przy zawale można było znaleźć jakieś prawidłowości w tym i rzeczywiście przypisać nerwicy. Potem moje ataki wyglądały nietypowo.. nie tak jak ludzie opisują, że serce im wali, trzęsą się itp. ja po prostu w pewnym momencie zaczynałam się masakrycznie źle czuć.. robiło mi się słabo, zbierało na wymioty, a przy tym nie miałam dużo większego ciśnienia i pulsu, leżałam sobie spokojnie. To mnie przez jakiś czas myliło. Potem moja nerwica zaczęła wymyślać coraz to dziwniejsze rzeczy i po prostu tłumaczyłam sobie to tak, że jeśli poczuję coś nietypowego tzn., że to nerwica. Miałam wrażenie jakbym walczyła sama ze sobą, bo chciało mnie coś przestraszyć, ale żeby to naprawdę zrobić musiało to być coś czego jeszcze nie było i czego nie znałam i to też nie zawsze, ale zwykle tylko wtedy najbardziej panikowałam. Może skończyły się pomysły. Teraz mam tak, że objawy ucisku głowy, duszności, zawroty też się pojawiają, ale znam to wszystko i nie boję się tego po prostu. Przeczekuję aż przejdzie albo zaczynam się czymś innym zajmować. Zostało mi jeszcze zaakceptowanie problemów z chodzeniem, najgorzej jak całą drogę dobrze mi się idzie, a w drodze powrotnej niedaleko domu zdarza mi się uczucie, że zaraz upadnę i myślę, że albo naprawdę jestem na coś chora albo coś źle robię jeśli to nerwicowe, bo innymi rzeczami się nie przejmuję, a to mnie nadal męczy. Wierzę, że i na to znajdę jakiś sposób. Póki co traktuję to po prostu jako chorobę, że jestem chora i nie mogę chodzić i inni ludzie muszą mi to wybaczyć.

 

-- 22 lut 2014, 14:18 --

 

Kurde a sluchajcie, bo nie daje mi spokoju troche, ze od rana mam zmeczenie, oslabienie i sennosc. Ale czesto tez, mimo takiego dnia, nagle wieczorem mam duzo energii. Chyba to znaczy, ze to "tylko" psychiczne, nie? Bo gdyby bylo zmeczenie od jakiejs choroby, to wieczorem powinno byc jeszcze gorzej (po calym dniu) i po takiej sennosci za dnia, powinnam padac na ryj i zasypiac. A ja wlasnie wieczorem sie rozbudzam i spac nie moge.

 

Ja od lat przez cały dzień nic nie mogę zrobić, a wieczorem jestem hiperaktywna. Zawsze rzeczy, które rano robiłabym godzinami wieczorem zrobię w godzinę. Zawsze wieczorami uczyłam się do klasówek, kolokwiów i egzaminów, najlepiej wychodzą mi obliczenia, mam najlepsze pomysły itd.

Ostatnio czytałam, że mózg człowieka wbrew pozorom najlepiej pracuje jak jest zmęczony, a nie wyspany.. u mnie to się sprawdza.

Ale ja miałam tak zawsze, jeśli u ciebie to od niedawna to cholera wie. Ja wiem tylko, że nerwica potrafi naprawdę kupę rzeczy wymyślić, ale też nie powinno się wszystkiego na nią zwalać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde to jest najgorsze, ze nerwica jest na tyle cwana, ze jak zaakcpetujemy jeden objaw, przyzwyczaimy sie i przestajemy sie bac bo wiemy, ze to "tylko" nerwica, to ona wybiera sobie cos calkowicie nowego - nieznanego nam. I znow sie boimy nie wiemy co to, potem mija kolejny czas (przewaznie dlugi) zanim tego objawy nie ogarniemy, nie przyzwyczaimy sie i zaakceptujemy. I wtedy boooom! cos nowego :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez tak mam, najgorzej rano jest zawsze, nigdy nie wiem czy będę miała sile wstać i zacząć dzień :( ale mam dzieci i musze wstać... wieczorem jest zazwyczaj w miare dobrze już...

 

zastanawiam się czy isc na 3 usg, czy mieć to po prostu już w du...ie. Ginekolog mi powiedział ze niema potrzeby, żeby za rok zrobić...zbyt dużo nerwów mnie to kosztuje, jak leze na łózku podczas badania to łzy mi leca same i strasznie się trzęse.

Mój gin powiedział ze ręczy za tą radiolog i w ogóle za ta klinikę, ze sa najlepsi w Krakowie, jak sam twierdzi jeździ tam ze swoją mamą "polsko francuskie centrum medyczne" słyszałyście coś o tym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

evvelinka, jestem teraz na etapie diagnozowania endometriozy. Wedlug dwoch lekarzy mam ja na 90% ale tylko laparoskopia moze to potwierdzic, ale moj obecny gin twierdzi, ze moja torbiel, ktora na ostatnim usg jakos dziwnie zniknela :bezradny: byla za mala no i chodze co 3 miesiace na wizyte przerazona co powie mi nan nastepnej i biore hormony. Nie wiem juz co robic, jajnik mnie czesto pobolewa, mam jakies dziwne plamienia i cholernie sie tego boje:/

 

-- 22 lut 2014, 15:42 --

 

zastanawiam się czy isc na 3 usg, czy mieć to po prostu już w du...ie. Ginekolog mi powiedział ze niema potrzeby, żeby za rok zrobić...zbyt dużo nerwów mnie to kosztuje, jak leze na łózku podczas badania to łzy mi leca same i strasznie się trzęse.
myszko w ogloe mnie nie dziwi Twoje podejsciem Mowia nam, ze niby powinnysmy zaufac lekarzom, ale jak??? Wszedzie nas bombarduja informacjami i w necie i w TV, ze jakis lekarz cos olal, czego nie wykryl, ze USG to bzdura a lekarze sie nie znaja :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie bój się. U mnie diagnoza mnie zwaliła z nóg. Miałam ogromną torbiel na jajniku i myśleli, że to nowotwór, bo to był jakiś dziwny twór z licznymi komorami i w ogóle. Nastraszyli mnie, że mi wszystkie narządy wewnętrzne kobiece wytną (macica, jajniki, jajowody) i będę do końca życia brała hormony, bo czeka mnie przedwczesna menopauza. Oczywiście bałam się na razie tylko o swoje życie, że umrę na raka, potem, że nawet jak przeżyję to co to za życie. A to wszystko w wieku 23 lat, gdzie całe życie przede mną. No świat mi się zawalił. Ale przeszłam operację w centrum onkologii, laparoskopowo i w dodatku mimo dużych torbieli nadal mam oba jajniki, prawego tylko trochę przystrzygli. Oczywiście po 2 latach znowu to samo tylko już mniejsze torbiele, ale za to kupa zrostów.. wszystko miałam ze sobą pozrastane i poprzesuwane. Do tego mam niedrożny jajowód, problem hormonalny z hiperandrogenizmem i hashimoto... i wiesz co? pier#@$i mnie to. Nie będę miała dzieci to nie. Nie mam zamiaru się całe życie wszystkiego bać. Ten strach przed chorobą jest o wiele większy niż potem zaakceptowanie nawet najcięższej choroby. Oczywiście najgorzej jest jak znajomi się nas pytają kiedy dzieci albo jak jedziesz z koleżanką autobusem zaczyna z politowaniem mówić o jakiejś bezpłodnej kobiecie twierdząc, że to największe nieszczęście wtedy potrzebuję dnia żeby do siebie dojść. Oczywiście jak mówię lekarzom, że już się pogodziłam z myślą, że nie ma szans to zawsze się dziwią dlaczego mimo iż mówię dokładnie co jest przyczyną. Może i mam szansę na invitro, ale jakoś tak mi lepiej z tą ostatnio nadzieją. I tak mam przeczucie, że nie będzie mi to nigdy dane i wolę się tego trzymać niż potem płakać. Z resztą teraz z moim samopoczuciem i moimi problemami nie wyobrażam sobie nawet próbować.

 

Nawet gdybyś kiedyś tam gdzieś tam odpukać miała operację to też się nie bój. Nic się nie czuje, narkoza to ciekawe doświadczenie, a ból po operacji jest spokojnie do wytrzymania nawet bez środków, ale środki dają. Mi dali tylko raz, a potem nie chciałam, bo nic nie bolało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sie potrafie pogodzic z tym, jesli rzeczywiscie mam endometrioze. Nie mam specjalnego parcia na dzieci. kocham dzieciaczki ale jesli okaze sie, ze nie bede mogla ich miec to istnieja np. adopcje. Najbardziej martwi mnie biernosc lekarza. Rak temu mialam usg w spitalu polozniczym bo zglosilam sie z bolami, powiedzieli ze to torbiel najprawdopodobniej endometrialna i ze mam sie wybrac do lekarza prowadzacego. Zapytalam czy to nie jest przypadkiem nic nowotworowego i ze sie boje, to oni zamiast powiedziec mi, ze spokojnie itd. powiedzieli, ze jesli chce to mam sobie zrobic dwa takie i takie markery(jeden z nich to Ca-125) Lekarka u ktorej bylam najpierw stwierdzila, ze to na pewno endo i mam isc na laparoskopie nawet nie musze robic markerow, bo ona jest na 100% pewna i zachodzic w ciaze. Leczylam sie hormonami. Poszlam do innego lekarza a on, ze to nie jest torbiel tylko cysta (bo mala) i bedziemy obserwowac a nie od razu operowac i jak organizm sie zachowa po hormonach. Na ostatnim usg ten sam lekarz nic nie widzial. Ale tak jak mowilam, nadal mam bole miednicy, plamieni i czesty bol po tej stronie na ktorej mialam(?) tobiel. Po prostu boje sie, ze lekarz czegos nie zauwazyl, albo nie daj Boze mam jakiegos raka jajnika, bo mam problemy zoladkowe i lekki bol po tej stronie brzucha a to niby wczesny objaw. Moj ginekolog patrzy na mnie jak na idiotke jak mowie o moich dolegliwosciach. w marcu ide do innego, ale mam dzis same czarne mysli i nie potrafie sie od nich uwolnic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mowia nam, ze niby powinnysmy zaufac lekarzom, ale jak??? Wszedzie nas bombarduja informacjami i w necie i w TV, ze jakis lekarz cos olal, czego nie wykryl, ze USG to bzdura a lekarze sie nie znaja :why:

 

O nie nie, nigdy nie ufajcie lekarzom, zawsze trzeba podchodzić z rezerwą do tego co mówią. Przecież lekarza nie obchodzi jak się czujecie, bo to nie oni się źle czują. Dobrze jest się samemu trochę orientować i konsultować się z innymi specjalistami. Ja w ogóle nie wiem jak można posłusznie się stosować do wszystkich zaleceń każdego lekarza bez zastanowienia, ale może po prostu u wielu już byłam. Kilka miesięcy temu byłam zdesperowana, więc zastosowałam się do diagnozy lekarza, którego polecił mi ktoś z innego forum, że taki niby wspaniały i wysłucha... stwierdził hashimoto i niedoczynność jajników, dał novothyral oraz hormony. Napisałam na forum o jego zaleceniach to ludzie powiedzieli, że się nie zna. A ja głupia pomyślałam e tam co ci ludzie wiedzą. Po tym leku miałam mdłości całe dnie, bolało mnie serce, miałam palpitacje, ataki paniki i nie miałam siły ruszyć ręką. I tak czekałam 2 miesiące, bo tyle się czeka na poprawę wyników. Zrobiłam badania, wyniki miałam jeszcze gorsze niż bez leków. Poszłam do innego endokrynologa i pani się zastanawiała z 10 minut skąd diagnoza o niedoczynności jajników jak tu ewidentnie widać nadmiar testosteronu i głowiła się po co mi novothyral jak powinnam brać euthyrox. Po zmianie leków nie mam już tych objawów. Oczywiście na razie podchodzę z rezerwą, ale jak wszystkie teorie pani doktor się sprawdzą to może uwierzę w lekarzy.

 

-- 22 lut 2014, 17:14 --

 

Ja sie potrafie pogodzic z tym, jesli rzeczywiscie mam endometrioze. Nie mam specjalnego parcia na dzieci. kocham dzieciaczki ale jesli okaze sie, ze nie bede mogla ich miec to istnieja np. adopcje. Najbardziej martwi mnie biernosc lekarza. Rak temu mialam usg w spitalu polozniczym bo zglosilam sie z bolami, powiedzieli ze to torbiel najprawdopodobniej endometrialna i ze mam sie wybrac do lekarza prowadzacego. Zapytalam czy to nie jest przypadkiem nic nowotworowego i ze sie boje, to oni zamiast powiedziec mi, ze spokojnie itd. powiedzieli, ze jesli chce to mam sobie zrobic dwa takie i takie markery(jeden z nich to Ca-125) Lekarka u ktorej bylam najpierw stwierdzila, ze to na pewno endo i mam isc na laparoskopie nawet nie musze robic markerow, bo ona jest na 100% pewna i zachodzic w ciaze. Leczylam sie hormonami. Poszlam do innego lekarza a on, ze to nie jest torbiel tylko cysta (bo mala) i bedziemy obserwowac a nie od razu operowac i jak organizm sie zachowa po hormonach. Na ostatnim usg ten sam lekarz nic nie widzial. Ale tak jak mowilam, nadal mam bole miednicy, plamieni i czesty bol po tej stronie na ktorej mialam(?) tobiel. Po prostu boje sie, ze lekarz czegos nie zauwazyl, albo nie daj Boze mam jakiegos raka jajnika, bo mam problemy zoladkowe i lekki bol po tej stronie brzucha a to niby wczesny objaw. Moj ginekolog patrzy na mnie jak na idiotke jak mowie o moich dolegliwosciach. w marcu ide do innego, ale mam dzis same czarne mysli i nie potrafie sie od nich uwolnic.

 

Słuchaj... przy endometriozie bóle to norma, więc się nie bój. Właściwie to jeden z pierwszych objawów tej choroby. A marker ca-125 jest często podwyższony przy endo i nie wiem jak niby ma coś mówić o nowotworze. To żaden nowotwór. Nie czytaj głupot, sama się ich naczytałam i wiem, że objawy są identyczne. Naprawdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×